Policjanci uratowali mężczyznę z zadymionego mieszkania w Rypinie
Rypińscy funkcjonariusze wyprowadzili z zadymionego mieszkania mężczyznę, który nie mógł się samodzielnie poruszać. Sami trafili do szpitala z podejrzeniem zatrucia.
Zgłoszenie o zadymieniu rypińska policja otrzymała w sobotę wieczorem. - Natychmiast udali się tam policjanci z ogniwa patrolowo-interwencyjnego w składzie mł.asp. Dariusz Stankiewicz i sierż. szt. Bartosz Brdak. Policjanci na miejsce dojechali jako pierwsi i od razu zauważyli dym wydobywający się z mieszkania na piętrze budynku - relacjonuje asp. sztab. Dorota Rupińska, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Rypinie.
Z informacji, które uzyskali, wynikało, że ktoś może przebywać w środku. - Pobiegli do drzwi, jednak nikt nie reagował na wołanie. Nie tracąc ani chwili, policjanci, przy pomocy leżącej w podwórku drabiny weszli do mieszkania przez uchylone okno. Wewnątrz, z uwagi na duże kłęby dymu, widoczność była już ograniczona. W jednym z pokoi odnaleźli półprzytomnego mężczyznę, który nie był w stanie samodzielnie się poruszać, i wyprowadzili go na zewnątrz. Zdezorientowany mężczyzna nie potrafił powiedzieć, czy jeszcze ktoś jest w środku, dlatego policjanci ponownie weszli do mieszkania, by je przeszukać. Na szczęście wewnątrz nie było więcej osób - przekazuje policjantka.
Pogotowie zabrało mężczyznę do szpitala na badania. Z podejrzeniem zatrucia do szpitala trafili również policjanci. - Postawa rypińskich policjantów jest przykładem odwagi, ale i świadomości noszonego munduru - podkreśla asp. sztab. Rupińska.