Jedno dziecko nie żyje, drugiemu trzeba było amputować nogę. Straszny wypadek koło Wejherowa
Samochód wjechał w grupę młodzieży w Łebieńskiej Hucie niedaleko Wejherowa - nie żyje dziesięciolatek. Pozostali trzej chłopcy - w wieku od dwunastu do szesnastu lat - trafili do szpitala.
Czwórka dzieci - troje na rowerach i jedno pieszo - szła poboczem drogi, kiedy wjechał w nie samochód marki Opel. Jak podają służby, jednemu z poszkodowanych chłopców trzeba było amputować nogę.
Mówi asp. sztab. Anetta Potrykus z policji w Wejherowie.
- Doszło do potrącenia czterech nieletnich uczestników ruchu drogowego w wieku: 10, 12,13 i 16 lat. Jedno z dzieci, w wieku 10 lat, poniosło śmierci na miejscu - mimo reanimacji. Na miejscu nadal pracują policjanci, którzy ustalają wszelkie okoliczności tego zdarzenia. Stan zdrowia dwunastolatka jest ciężki.
Służby wyjaśniają okoliczności zdarzenia. Strażacy twierdzili, że sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Policja nie potwierdzała ani nie dementowała tej informacji, jednak około godz. 23:00 służby podały, że w jednej z miejscowości powiatu kościerskiego policja zatrzymała sprawcę potrącenia czwórki dzieci na Pomorzu.