NBA: Oklahoma City Thunder z mistrzowskim tytułem. Gospodarze byli wyraźnie lepsi w decydującym starciu
Spotkanie miało rangę wyjątkową – po raz pierwszy od 2016 roku losy mistrzostwa ważyły się w siódmej potyczce. Jak głosi tradycja, finałowe rozdanie zazwyczaj sprzyja gospodarzom. W 20 takich przypadkach aż 16 razy triumfowali ci, którzy grali u siebie.
Nie inaczej było tym razem, chociaż to goście z Indianapolis weszli w mecz lepiej. Na ich nieszczęście już w pierwszej kwarcie Tyrese Haliburton, lider zespołu, upadł na parkiet bez kontaktu z przeciwnikiem. Według informacji podanych przez ESPN prawdopodobna przyczyna przykrego zdarzenia to zerwane ścięgno Achillesa. Amerykański rozgrywający nie dał rady opuścić parkietu o własnych siłach – na boisko już nie wrócił. Mimo wyraźnego osłabienia Pacers do przerwy dowieźli minimalną przewagę 48:47.
Po zmianie stron do głosu doszli jednak gospodarze, którzy całkowicie przejęli kontrolę nad spotkaniem. Miejscowi w krótkim czasie wypracowali 13-punktową przewagę, a w czwartej kwarcie ich prowadzenie wzrosło nawet do 22 punktów. Ambitna postawa podopiecznych Ricka Carlisle pozwoliła nieco zmniejszyć rozmiary porażki, lecz przez ostatnie minuty zwycięstwo OKC nie było zagrożone ani przez chwilę.
Jeszcze trzy lata temu Thunder zakończyli sezon z bilansem 24–58. Dziś, z dorobkiem 68 zwycięstw w sezonie zasadniczym i tytułem najlepszej drużyny ligi, koszykarze z Oklahomy zawiesili swoją flagę na koszykarskim Olimpie.
Pacers natomiast muszą poczekać na pierwsze mistrzostwo. Po raz drugi w historii dotarli do wielkiego finału – poprzedni raz w 2000 roku ulegli Los Angeles Lakers 2:4. Tegoroczna droga do finału i walka do ostatniego meczu pokazują jednak, że projekt z Indianapolis ma solidne fundamenty.
Oklahoma City Thunder – Indiana Pacers 103:91 (25:22, 22:26, 34:20, 22:23)
Stan rywalizacji: 4:3 dla OKC