Maciej Wrzesiński (LKS Gąsawa): Naszą największą bolączką był atak. To główna przyczyna spadku
LKS Gąsawa ma za sobą słaby sezon w Superlidze hokeja na trawie zakończony spadkiem. W 14. meczach zespół wywalczył zaledwie 7 punktów, wygrywając tylko dwa spotkania.
– Druga runda wyglądała lepiej. Widziałem więcej zrozumienia na boisku, ale szwankowała skuteczność. Mnóstwo szans, żadnego wykończenia. Brak klasycznych snajperów dał o sobie znać. – tłumaczył trener LKS-u Maciej Wrzesiński.
Gąsawianie zdobyli zaledwie 23 bramki (najmniej w lidze). Powód wydaje się prosty – formacja ofensywna została złożona z zawodników przekwalifikowanych z pomocy. To właśnie wyrwa z przodu w głównej mierze zadecydowała o spadku na drugi szczebel rozgrywkowy.
A jakie są perspektywy na najbliższą przyszłość? Czy dziura w końcu zostania załatana?
Wrzesiński przyznaje, że trudno będzie przekonać utalentowanych graczy do gry poza najwyższą klasą. Drużynę opuszcza Jakub Janicki – jeden z filarów pałuckiej ekipy, który w przyszłym sezonie dalej będzie biegał po superligowych murawach, ale już w innych barwach.
– To nie oznacza, że spuszczamy głowę – zaznaczył stanowczo trener. – Ambicje mamy nadal wielkie. Chcemy wrócić, grać ofensywnie, cieszyć oko, niezależnie od poziomu rozgrywek.
Przegrywa się nie wtedy, gdy zostaje się pokonanym, lecz wtedy, gdy się rezygnuje. A rezygnacji w Gąsawie nie widać.
Więcej w materiale: