Premier i prezydent spierają się o wynik wyborów. „Niech pan zaprzestanie prowokacji”
Po tym, jak premier Donald Tusk spytał prezydenta Andrzeja Dudę o to, czy nie jest ciekawy „prawdziwych wyników głosowania” w wyborach prezydenckich, ten stwierdził, że to, co robi rząd, to „zwykłe tupanie nóżką”. Nie jestem ciekawy wyników, bo je znam; ogłosiła je PKW – stwierdził prezydent.
Premier zwrócił się w sobotę do prezydenta Andrzeja Dudy, Karola Nawrockiego i Jarosława Kaczyńskiego słowami: – Nie jesteście tak zwyczajnie po ludzku ciekawi, jakie są prawdziwe wyniki głosowania? Na pewno jesteście. A jak wiadomo, uczciwi nie mają się czego bać – napisał na portalu X Donald Tusk.
– Pan Donald Tusk z kolegami nie potrafią się pogodzić z przegraną w wyborach prezydenckich – odpowiedział mu na tym samym portalu prezydent Andrzej Duda. Jak stwierdził, jego zdaniem problem nie polega na samej decyzji wyborców, która jego zdaniem jest „jednoznaczna”, a raczej na „mentalności” obecnie rządzących. – Uważacie, że macie wygrywać i koniec! – dodał prezydent.
Jego zdaniem to, co obecnie robi rząd, to „zwykłe tupanie nóżką”. – Obsadzaliście swoimi ludźmi i mężami zaufania kandydatów ugrupowań waszej koalicji wszystkie komisje wyborcze. Wybraliście i macie swoich członków Państwowej Komisji Wyborczej. Firmy zamówione przez sprzyjające waszemu kandydatowi media robiły badania. I co?!? Wszyscy oszukiwali? Wszyscy kłamali? Wasi ludzie źle liczyli głosy, żebyście przegrali? – czytamy we wpisie prezydenta.
– Nie, Panie Premierze. Nie jestem ciekawy wyników wyborów prezydenckich, bo je znam. Ogłosiła je oficjalnie Państwowa Komisja Wyborcza. Znam te wyniki tak samo, jak wszyscy Polacy i politycy z całego świata, którzy złożyli Prezydentowi–Elektowi Karolowi Nawrockiemu gratulacje – stwierdził.
„Trzymajcie się z dala od kart do głosowania!”
– Natomiast powtórzę jeszcze raz radę, którą dałem Panu ostatnio, jako ten, który stoi na straży bezpieczeństwa państwa i ciągłości władzy państwowej: trzymajcie się z daleka od kart do głosowania z wyborów prezydenckich! Nie mam cienia wątpliwości, że nie wolno dopuścić do tego, byście mogli choćby dotknąć oddanych przez obywateli głosów. To sprawa Sądu Najwyższego i PKW. Tej samej Izby Sądu Najwyższego, która uznała wynik wyborów, dzięki któremu teraz rządzicie w Polsce. Tej samej, dzięki której jest Pan teraz Premierem. Niech Pan z kolegami zaprzestanie prowokacji, kłamstwa i nacisków. To nie służy Polsce i poczuciu bezpieczeństwa naszych Rodaków. Trzeba umieć przegrywać z godnością i szanować reguły demokracji – zakończył swój wpis prezydent.
W dyskusję ze strony PiS zaangażował się m.in. szef ugrupowania Jarosław Kaczyński, który zauważył, że ponowne przeliczenie głosów „nie jest przewidziane przez prawo”, a w Polsce obowiązuje wynikająca z konstytucji zasada legalizmu.
Natomiast były premier Mateusz Morawiecki, zwracając się do wicepremiera Władysława Kosiniaka–Kamysza, marszałka Sejmu Szymona Hołowni i współprzewodniczącego Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego, napisał: „Premierem jest człowiek Silnych Razem. Czy warto się podpisywać pod jego szaleństwami?”.
Przedstawiciele rządu twierdzą, że ponowne liczenie jest „niezbędne”
– Nie wszyscy chyba zrozumieli, na czym polega demokracja. Przy tak ogromnej skali błędów w komisjach, powtórne przeliczenie głosów jest niezbędne. Właśnie po to, by ochronić zaufanie do demokracji, wyborów i państwa – stwierdził natomiast minister ds. odbudowy po powodzi Marcin Kierwiński. Wiceszef MS Arkadiusz Myrcha ocenił, że „dzisiaj w Polsce nie ma ani jednej osoby, która jest w stanie podać liczbę uzyskanych głosów przez kandydatów”. – Stan niepewności rośnie, a pytań i zarzutów jest coraz więcej. Sytuacja jest bezprecedensowa – dodał.
– Nie ufam, że misjonarze Ordo Iuris bezstronnie orzekną o uczciwości wyborów. Przypominam, że sąd prawomocnie orzekł, że miałem prawo nazwać ich fundamentalistyczną sektą – skomentował z kolei szef MSZ Radosław Sikorski.
Według danych Państwowej Komisji Wyborczej Karol Nawrocki w drugiej turze wyborów prezydenckich zdobył 10 606 877 głosów, a Rafał Trzaskowski – 10 237 286.
Od kilkunastu dni media donoszą o nieprawidłowościach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach podczas drugiej tury wyborów prezydenckich. Informowano m.in. o przypadkach, gdy sami przedstawiciele obwodowych komisji zgłaszali post factum pomyłki polegające na odwrotnym przypisaniu głosów kandydatom – głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego zostały przypisane Karolowi Nawrockiemu. Tak było w przypadku Obwodowej Komisji Wyborczej nr 95 w Krakowie, a także Obwodowej Komisji Wyborczej nr 13 w Mińsku Mazowieckim.
W ubiegłym tygodniu w związku z wnoszonymi protestami wyborczymi Sąd Najwyższy zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych. Wśród tych komisji znalazły się m.in. omawiane w mediach komisje z Krakowa oraz Mińska Mazowieckiego. Oględziny zarządzono wtedy także m.in. w odniesieniu do dwóch Obwodowych Komisji Wyborczych – nr 30 i 61 – z Bielska–Białej.
W piątek rzecznik SN Aleksander Stępkowski powiedział PAP, że liczba wszystkich protestów wyborczych może sięgnąć 50 tys. Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 r., za czasów rządów PiS, właściwa do rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów jest utworzona wówczas Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, której status – powołując się na orzeczenia międzynarodowych trybunałów – kwestionuje obecny rząd.