Bydgoskie Centrum Onkologii musi sobie poradzić bez pieniędzy z KPO. Lecznica uspokaja
Część projektów w ogóle nie zostanie zrealizowana, a na pozostałe szpital wyłoży własne pieniądze. Takie będą konsekwencje odrzucenia wniosków lecznicy o dotacje z KPO - wyjaśnia prof. Janusz Kowalewski, dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy.
Przypomnijmy: placówka nie otrzyma środków z KPO, choć wnioskowała o 73,7 milionów złotych. Do pozytywnego rozpatrzenia zabrakło... 1 punktu. Pieniądze miały zostać przeznaczone m.in. na zakup sprzętu:
- Chodziło głównie o sprzęt do diagnostyki obrazowej, nowy rezonans magnetyczny, nowy skaner demografii komputerowej i sprzęt do medycyny nuklearnej - mówi prof. Janusz Kowalewski, dyrektor CO. - Ubiegaliśmy się także o częściową refundację poniesionych kosztów chirurgii robotycznej. Z części projektów musieliśmy zrezygnować, a część, ze względu na ich istotę, musimy zrealizować z własnych środków i będziemy to robić - jeśli nic się nie zmieni - z własnych środków.
Dyrektor zapewnia, że funkcjonowanie szpitala nie jest zaburzone, a dla pacjentów ta sytuacja nie oznacza pogorszenia dostępu, jakości, czy też niedostępności świadczeń.
Dodajmy, że wniosek Centrum Onkologii otrzymał w konkursie 38 punktów, a pieniądze przyznawano od 39. Wątpliwości budzą niektóre kryteria oceny - m.in. położenie geograficzne, za które placówka otrzymała 0 punktów, choć ośrodkom w innych województwach przyznano ich aż 5.
Wciąż nieznana jest też data rozpatrzenia innego konkursu Ministerstwa Zdrowia, w którym bydgoski ośrodek stara się o przyznanie 300 milionów złotych na budowę Centrum Innowacyjnych Terapii Onkologicznych.
Więcej w relacji Jolanty Fischer.