- Propozycja padła oczywiście ze strony Antoniny. Spotykaliśmy się czasami na koncertach, może nie wspólnych, ale na wspólnej scenie i któregoś razu padło pytanie - czy nie zechciałbym nagrać płytę. Ponieważ ja za sobą mam już liczne próby łączenia jazzu z różnymi gatunkami muzyki i mam też za sobą mnóstwo eksperymentów, więc przystałem chętnie również na tę propozycję.
Przystał Pan chętnie na tę propozycję i myślał, że to może przynieść taki a nie inny efekt? Bo to są dwa światy połączone w jeden wspólny organizm – jazz, muzyka kościelna, przepiękne teksty…
- No czy ja wiem, czy tak odległe światy? Po wielu latach eksperymentów, które mam za sobą, gdzie udało się połączyć być może bardziej pozornie odległe światy. Dla mnie muzyka jest jedna - albo dobra, albo zła. Mnie to nie przerażało, nie miałem oczywiście wyobrażenia jeszcze jak to będzie brzmieć finalnie, ale nie odmówiłem. Też lubię takie wyzwania.
- Myślę, że nie można tak powiedzieć. Oczywiście mieliśmy dużo prób, na których ten materiał się docierał i pewne propozycje Antoniny musiałem zrealizować.
Jak to brzmi „musiałem zrealizować”.
- No jak inaczej powiedzieć. Jakoś się dotarliśmy na tych próbach. Spędziliśmy kilka dni na wspólnym docieraniu się, później jeszcze 3 dni w Gostyniu w bazylice i myślę, że to jest właśnie rezultat tej pracy.
- Na pewno wyjątkowe dla Antoniny Krzysztoń.
A dla Pana?
- Ja miałem już za sobą koncerty w kościele. Niejednokrotnie graliśmy z zespołem. Oczywiście największym problemem jest akustyka, bo kiedy to jest zespół jazzowy, kiedy mamy instrumenty wzmacniane, kiedy mamy perkusję, akustyka jednak jest nieco z innej epoki i do innej muzyki. Jednak ponieważ eksperymenty się ciągle przewijają w moim życiu to wiem co robić w takich warunkach. Tym bardziej, że był to minimalny skład bo duet: fortepian i wokal.
Miejsce zaproponowała Antonina, prawdopodobnie ze względu na specyficzną i niespecyficzną atmosferę i klimat jakim to miejsce się cechuje. Ja byłem tam pierwszy raz, ona już nie pierwszy i wiedziała gdzie nas zaprasza. Tam człowiek czuje i rzeczywiście coś jest w tym miejscu, że można z siebie wydobyć więcej . Także pracowało się nad tym materiałem w taki sposób przyjemnie odizolowany od rzeczywistości, aczkolwiek było troszkę problemów, ale gdzie ich nie ma? W końcu daliśmy radę jakoś pokonać tę niebywałą wręcz akustykę, również przy pomocy kolegów Inżynierów dźwięku.
I to świetnych kolegów - nagrywał Łukasz Kurzawski, ale zgrywał i masteringu dokonał Tadeusz Mieczkowski, z którym Pan przecież współpracuje od lat .
- Tej postaci nie trzeba reklamować. Znamy się od kilkudziesięciu lat, wyprodukowaliśmy można tak powiedzieć kilkanaście albo i więcej nagrań. Mamy do siebie pełne zaufanie.
Czy można nazwać to co jest na płycie "Pieczęć" taką rozmową, konwersacją między Antoniną Krzysztoń a Panem?
- Być może tak, być może to jest dobre określenie. Na pewno ma ono swoje odniesienie do utworu, który nazwaliśmy Improwizacją, który po prostu został nagrany jak gdyby ad-hoc, bez żadnego przygotowania.
Podejrzewał Pan wcześniej, że Antonina Krzysztoń improwizuje?
- To na pewno nie jest improwizacja jazzowa, ale nie musi być. Przecież jeżeli się tak dobrze zastanowimy i spojrzymy wstecz to improwizacja muzyczna była obecna od samego początku naszego gatunku. To co prezentowała Antonina można by powiedzieć, że było gdzieś pomiędzy renesansem a barokiem.
- No nie odpowiem Pani, ale rzeczywiście w ostatnich tygodniach było takie dosyć mocne zagęszczenie koncertowe, bo akurat prawykonanie Requiem i trzeba było dojeżdżać na próby do Katowic, co również zajmuje sporo czasu. Koncert fortepianowy też wymaga jednak przygotowania, we własnym zakresie ćwiczyliśmy z kolegami wcześniej, w każdej wolnej chwili i te wszystkie inne koncerty, o których pani wspomniała. Do tego dochodzi jeszcze oczywiście coś o czym trzeba myśleć, czyli co dalej robić. Przecież nie można odcinać kuponów i grać repertuar już nagrany, wykonywany, trzeba myśleć i pisać to co się będzie działo w przyszłości. No jakoś znajduje ten czas, mam wspaniałą żonę ona pomaga mi organizować to wszystko
Zobacz także
Aleksandra Borak-Pietrzak / Olka
Aleksandra Borak znana z formacji „NasTroje” debiutuje jako Olka z piosenkami „Ruletka” i „Zimno mi”. „...zaczęłam śpiewać, jak byłam w przedszkolu… Czytaj dalej »
Anna Rusowicz
Anna - już nie Ania - wydała właśnie kolejny singiel z nowego albumu. Piosenka nosi tytuł „Plan na miłość”. „...chcemy kochać, chcemy być kochani… Czytaj dalej »
Maciej Figas
Maciej Figas, dyrektor Opery Nova, „Bydgoszczanin roku 2022”. „...ilość problemów związanych z funkcjonowaniem instytucji znacząco przekracza te… Czytaj dalej »
Olga Bończyk
Wokalistka, aktorka, człowiek instytucja. „...zawsze powtarzam, że działam trochę pod prąd, nie *mainstreamowo* i zawsze jestem takim trochę wywrotowcem… Czytaj dalej »
Grzegorz Wilk
Wokalista, kompozytor i autor tekstów. Z wykształcenia jest nauczycielem techniki i informatyki oraz socjologiem. Ponadto ukończył specjalizację francuską… Czytaj dalej »
Tadeusz Szlenkier
Tenor, solista wielu teatrów operowych, w kraju i za granicą. „...to jest taki dosyć zazdrosny zawód, więc wymaga pełnego skupienia. Ja rzeczywiście… Czytaj dalej »
Wojciech Burdelak
Pisarz z Barcina, który przed momentem wydał swoją dziesiątą powieść. „...Ktoś mi kiedyś powiedział z wyrzutem, że moje książki nie kończą się… Czytaj dalej »
Marek Chełminiak
Fotografik, fotoreporter, bydgoszczanin z wyboru, w 2021 został Bydgoszczaninem roku.. „...jeździło się od najmłodszych lat do Sopotu na „Nonstopy”… Czytaj dalej »
Anita Lipnicka
13 czerwca, w dniu swoich urodzin wydała najnowszy singiel pt. „Amsterdam”. Jest to pierwsza premierowa piosenka wydana po albumie pt. „Miód i dym”… Czytaj dalej »
Julia Kamińska
Aktorka, scenarzystka a ostatnio również wokalistka. Po krótkiej przerwie powraca z kolejnym singlem prezentując utwór „Tydzień za tygodniem”. Wokalistka… Czytaj dalej »