Andrzej Man
2025-06-05
Basista i jeden z założycieli zespołu ROAN, poza muzyką konsultant Zespołu Domów Pomocy Społecznej i Ośrodków Wsparcia w Bydgoszczy. Przedstawiciel Związku Miast Polskich reprezentujący Bydgoszcz w Komisji Polityki Społecznej.
„...jesteśmy rodzinnie związani z Solcem Kujawskim, ale jestem też bardzo związany z Bydgoszczą, stąd też flaga Bydgoszczy powiewała i w Szanghaju i w Pekinie (...) myśmy potrafili być dwa razy w Chinach i grać takie koncerty. Z jednej strony aule, które chroni policja, z drugiej strony ci sami policjanci, rzucają czapki i zaczynają bawić się przy naszej muzyce. Potem przychodzą do nas, kupują płyty, biorą autografy (...) cały czas dla nas najważniejszym chińskim miastem jest miasto partnerskie Bydgoszczy, czyli miasto Ningbo, do którego w zasadzie przyjeżdżamy jako ambasadorzy muzyczni i traktowani tam jesteśmy bardzo poważnie. Wita nas często Burmistrz tego miasta. Spotykamy się w takich bardzo luksusowych miejscach, bo oni bardzo nam chcą pokazać, że gość z Polski, jeszcze z miasta partnerskiego Bydgoszczy, jeszcze ten ich ulubiony Roan, musi być dobrze ugoszczony. No to są trochę inni ludzie. Jest dużo spokoju, dużo fajnych przemyśleń przy jedzeniu. Oni bardzo dużo jedzą, ale bardzo zdrowo jedzą i przy tych historiach dużo sobie opowiadamy...”
Piątek, 6 czerwca 2025 o godz. 20:05
Zespół Big Cyc – Krzysztof Skiba i Jacek „Dżej Dżej” Jędrzejak
2025-05-22
Już to grali, i to wiele razy, bo od premiery jednego z najbardziej popularnych albumów epoki wczesnego Balcerowicza niedługo minie 35 lat. Rock and roll w postaci czystej, prostej i szczerej. Przeboje, o których w czasach bez Internetu i telefonów komórkowych wieści docierały do wsi, miasteczek i metropolii. Słowa, które znali duzi i mali. Melodie, które niesione wiatrem ustrojowych i gospodarczych zmian trafiły pod strzechy, blachy i dachówki. Pierwszy nakład „Z partyjnym pozdrowieniem…” wydało w 1990 państwowe wówczas przedsiębiorstwo Polskie Nagrania „Muza” pod utworzonym specjalnie na tę okazję szyldem „Pomarańczowa Muza” (oczywista aluzja do legendarnej „Pomarańczowej Alternatywy”). Były to czasy, gdy dobre płyty sprzedawały się w imponujących, idących w dziesiątki tysięcy egzemplarzy nakładach. Oficjalnie, bo kwitł już rynek piracki, dzięki któremu w ręce nastoletnich Polaków trafiły kolejne setki tysięcy, przeważnie marnie wyglądających i jeszcze gorzej brzmiących fonogramów.
Piątek, 30 maja 2025 o godz. 20:05
Agnieszka Sowa
2025-05-15
Szefowa, pomysłodawczyni, chórmistrzyni, człowiek o wielu pasjach.
„...myślę, że jestem odważną osobą. Nie boję się wyzwań i gdzieś tam one mnie od środka nakręcają. Też nie boję się odmówić, były też sytuacje takie, gdzie odmówiłam, ze względu na to, że dzieło było dla dzieci na ten czas, na ten skład osobowy za trudne. A chodzi o to, żeby pokazać walory, a nie pokazać słabości i żeby też dzieci nie czuły takiego ciśnienia i jakiejś presji. Tylko ma to dla nich być już docelowo przyjemnością, więc tego się trzymam. Przy wyborze repertuaru, tym się kieruję, czy one będą miały z tego przyjemność już w samym finale, bo na początku nie zawsze mają, ale ten finał mnie interesuje (...) dzieci faktycznie chcą wiedzieć i wiedzą, że mogą pytać i są taką otwartą kartą, natomiast chcą znać zasady pracy. Na początku im mówię, jak ta próba będzie przeprowadzona, co dzisiaj będziemy robić na zajęciach, czym się zajmiemy, kiedy będzie chwila relaksu, bo zawsze jest, kiedy jest czas na pytania, na odpowiedzi i one mają porządek. Są bardzo wytrwałe, ale przede wszystkim to są dzieci, które chcą, bo to jest pierwsza rzecz...”
„...myślę, że jestem odważną osobą. Nie boję się wyzwań i gdzieś tam one mnie od środka nakręcają. Też nie boję się odmówić, były też sytuacje takie, gdzie odmówiłam, ze względu na to, że dzieło było dla dzieci na ten czas, na ten skład osobowy za trudne. A chodzi o to, żeby pokazać walory, a nie pokazać słabości i żeby też dzieci nie czuły takiego ciśnienia i jakiejś presji. Tylko ma to dla nich być już docelowo przyjemnością, więc tego się trzymam. Przy wyborze repertuaru, tym się kieruję, czy one będą miały z tego przyjemność już w samym finale, bo na początku nie zawsze mają, ale ten finał mnie interesuje (...) dzieci faktycznie chcą wiedzieć i wiedzą, że mogą pytać i są taką otwartą kartą, natomiast chcą znać zasady pracy. Na początku im mówię, jak ta próba będzie przeprowadzona, co dzisiaj będziemy robić na zajęciach, czym się zajmiemy, kiedy będzie chwila relaksu, bo zawsze jest, kiedy jest czas na pytania, na odpowiedzi i one mają porządek. Są bardzo wytrwałe, ale przede wszystkim to są dzieci, które chcą, bo to jest pierwsza rzecz...”
Piątek, 16 maja 2025 o godz. 20:05
Zespół „Piersi”
2025-05-09
Dwanaście lat po oszałamiającym sukcesie piosenki „Bałkanica”, zespół „Piersi” prezentuje „ciąg dalszy”, tylko jeszcze bardziej taneczny! „Piątek, piątunio, piąteczek”. Przy muzyce zwierza się delegacja zespołu „Piersi”, wokalista - Adam Asanow i basista Zbigniew „dziadek” Moździerski.
„...siedliśmy z dziadkiem i zrobiliśmy tę Bałkanicę i nagle się okazało, że w ogóle ludzie chcą koncertów. Zobaczyłem to ich szaleństwo i wiedziałem, co mam zrobić, bo myślę, no jak ja będę w Piersiach, to jak wyjdę na tę scenę po tym Pawle, jak to mówię, przecież to taka legenda. Ale jakoś w końcu mówię: „może wyjdę”, a oni na to: „dobra!”. Zagrałem pierwszy koncert, którego nie pamiętam, ale ponoć był dobry, więc już zostałem(...) Robiliśmy w ostatni dzień, jeszcze kazali mi chłopcy tekst zmienić, bo w ogóle powiedzieli, że beznadziejny tekst, więc była godzina do zamknięcia zgłoszenia, a my pisaliśmy nowy tekst. Nagrałem szybko tę piosenkę, zgłosiliśmy w 2013 roku, ale nieprzyjazna komisja ją odrzuciła, a w 2014 już nawet nic nie wysyłaliśmy i nas zaprosili. Zaprosili, żebyśmy wykonali Bałkanice, bo chyba ludzie to wymusili. Wielka, że tak powiem miłość i szaleństwo bałkanicowe opanowało kraj i wtedy w 2014 roku pamiętam dostaliśmy najpiękniejszą nagrodę świata, jaką można dostać w Opolu nagrodę publiczności....”
Sobota, 10 maja 2025 o godz. 17:05
Andrzej Rosiewicz
2025-05-01
Piosenkarz z wielkim dorobkiem, na estradach występuje od ponad 60 lat, nie wliczając występów w Zespole Pieśni i Tańca „Dzieci Warszawy”. Ta rozmowa będzie z dala od polityki.
...zaczynałem w ogóle, jak miałem nie wiem, 10, 12 lat. Te same początki, przyszły ze świętami Bożego Narodzenia. Wtedy dajemy prezenty: bratu już świętej pamięci niestety, rodzicom dajemy prezenty i podpisujemy tam coś. Ja pamiętam, pisałem dla Maćka albo dla mamy, dla taty i nagle coś mnie tknęło, żeby napisać wierszykiem. To takie pierwsze wierszyki były te bożonarodzeniowe przy tych prezentach. A potem zaczęły inne dalsze rzeczy, między innymi ten kiermasz piosenki studenckiej, były festiwale opolskie, sopockie (...) ciągle miałem inne rzeczy w głowie. Mama dawała jeść, było gdzie spać, więc nie myślałem o założeniu rodziny, aż tu nagle patrzę pięćdziesiątka, a tu nie ma potomstwa. Na szczęście pojawił się palec Boży pogroził i mogłem nadrobić zaległości (...) największym sukcesem życiowym to jest piękna żona z Krakowa, Iwona oraz trójka pięknych, muzykalnych dzieci. Na szczęście uroda po mamie...”
Sobota, 3 maja 2025 o godz. 17:05
Joanna Zagdańska
2025-04-27
Wokalistka i pedagog. To do niej zjeżdżają z całej Polski przyszłe studentki.
„Festiwal w Opolu otworzył pewną furtkę, można powiedzieć do tych wszystkich propozycji, które zaczęłam otrzymywać, ponieważ rzeczywiście to był bardzo dziwny festiwal (...) i to był taki początek tych festiwali międzynarodowych, na które wtedy wysyłała nas Agencja PAGART, jedyna agencja wysyłająca na wszelkie inne festiwale. Pierwszym takim festiwalem, gdzie dostałam właśnie Grand Prix, to był festiwal, który nazywał się OIRT. To był festiwal, który jest właściwie takim można powiedzieć odpowiednikiem w dzisiejszych czasach festiwalu Eurowizji, no może to był odpowiednik Interwizji, ale on odbywał się w różnych stolicach krajów zrzeszonych (...) potem Wojtek Trzciński zaproponował mi udział w festiwalu w Sopocie, gdzie otrzymałam trzecią nagrodę w konkursie międzynarodowym, ale także dostałam indywidualną nagrodę od szwedzkiej firmy. To była bardzo ważna nagroda, dlatego że była w dolarach...”
„Festiwal w Opolu otworzył pewną furtkę, można powiedzieć do tych wszystkich propozycji, które zaczęłam otrzymywać, ponieważ rzeczywiście to był bardzo dziwny festiwal (...) i to był taki początek tych festiwali międzynarodowych, na które wtedy wysyłała nas Agencja PAGART, jedyna agencja wysyłająca na wszelkie inne festiwale. Pierwszym takim festiwalem, gdzie dostałam właśnie Grand Prix, to był festiwal, który nazywał się OIRT. To był festiwal, który jest właściwie takim można powiedzieć odpowiednikiem w dzisiejszych czasach festiwalu Eurowizji, no może to był odpowiednik Interwizji, ale on odbywał się w różnych stolicach krajów zrzeszonych (...) potem Wojtek Trzciński zaproponował mi udział w festiwalu w Sopocie, gdzie otrzymałam trzecią nagrodę w konkursie międzynarodowym, ale także dostałam indywidualną nagrodę od szwedzkiej firmy. To była bardzo ważna nagroda, dlatego że była w dolarach...”
Sobota, 26 kwietnia 2025 o godz. 17:05
Witold Albiński
2025-04-11
Nauczyciel, muzyk, producent pracujący przy różnych telewizyjnych wydarzeniach muzycznych i sportowych, ale też, jak się okazuje pisarz. Niedawno ukazała się jego książka pt. „Zaplątani”.
„...nie czuję się żadnym pisarzem, to nie było jakoś zamierzone specjalnie, tylko tak po prostu wyszło, że książka „Zaplątani”, którą napisałem, może mieć dalszy ciąg. Jest tam taka mała luka, powiedzmy, w którą można by wpleść dalszą historię. Teraz nie zastanawiam się nad tym. Jeśli poczuję to, to zabiorę się za pisanie.(...) trochę czuję się, mówiąc o tej książce, jak taki uczeń, taki debiutant, bo z muzyką, którą się zajmuje jestem jakby otrzaskany. Jest piosenka, jest koncert, jest granie, komuś się podoba, komuś się nie podoba, nawet jak mu się nie podoba, to trudno, bo to jest moje granie...”
„...nie czuję się żadnym pisarzem, to nie było jakoś zamierzone specjalnie, tylko tak po prostu wyszło, że książka „Zaplątani”, którą napisałem, może mieć dalszy ciąg. Jest tam taka mała luka, powiedzmy, w którą można by wpleść dalszą historię. Teraz nie zastanawiam się nad tym. Jeśli poczuję to, to zabiorę się za pisanie.(...) trochę czuję się, mówiąc o tej książce, jak taki uczeń, taki debiutant, bo z muzyką, którą się zajmuje jestem jakby otrzaskany. Jest piosenka, jest koncert, jest granie, komuś się podoba, komuś się nie podoba, nawet jak mu się nie podoba, to trudno, bo to jest moje granie...”
Piątek, 11 kwietnia 2025 o godz. 20:05
AG Carmen
2025-04-05
AG Carmen, laureatka konkursu radiowej Czwórki „Będzie głośno! Debiut na winylu”. „Green Tea” AG Carmen to drugi singiel ze składankowego albumu, który tuż przed wakacjami na czarnej płycie i w formie cyfrowej wyda Agencja Muzyczna Polskiego Radia.
„...Odkryłam, że mogę pisać, że potrafię napisać utwór i to się już później tak rozwinęło i poszło, że zaczęłam wydawać single. Najpierw przed albumem, aż ostatecznie w ubiegłym roku ukazał się ten album. Trwało to długo, ta praca nad tym albumem była rozwleczona, bo ja się uczyłam to robić (...) zazwyczaj od początku wiem, o czym będę chciała pisać. Przede wszystkim jest tak, że powstaje najpierw melodia, harmonia, podstawy muzyczne i wiem o czym to będzie, ale jeszcze nie mam konkretnego tekstu w głowie. A jak już mam tę melodię, to wtedy zaczynam dopasowywać słowa...”
„...Odkryłam, że mogę pisać, że potrafię napisać utwór i to się już później tak rozwinęło i poszło, że zaczęłam wydawać single. Najpierw przed albumem, aż ostatecznie w ubiegłym roku ukazał się ten album. Trwało to długo, ta praca nad tym albumem była rozwleczona, bo ja się uczyłam to robić (...) zazwyczaj od początku wiem, o czym będę chciała pisać. Przede wszystkim jest tak, że powstaje najpierw melodia, harmonia, podstawy muzyczne i wiem o czym to będzie, ale jeszcze nie mam konkretnego tekstu w głowie. A jak już mam tę melodię, to wtedy zaczynam dopasowywać słowa...”
Niedziela, 6 kwietnia 2025 o godz. 17:05
Limboski
2025-03-28
Limboski, czyli Michał P. Augustyniak – muzyk związany z Krakowem, piosenkarz i gitarzysta, autor tekstów, dwukrotnie nominowany do „Fryderyków”. W niektórych wykonaniach używa technik śpiewu alikwotowego kargyraa i sygit. Nazwa Limboski bywała również używana na określenie zespołu niestałych muzyków, z którymi Limboski występował w reperturze alternatywnym. Po dłuższej przerwie Limboski wraca z singlem pt. „Wolność”
„...cała płyta będzie dość gitarowa, jeśli chodzi o brzmienie. Ja zawsze miałem pretensje do siebie i do swoich płyt o to, że są zbyt różnorodne, albo także łapią zbyt wiele srok za jeden ogon. Lubiłem płyty, lubię słuchać cały czas płyt, które mają taki jednostajny ton. Można włączyć i nie wiadomo kiedy się skończą, bo brzmią trochę jak jedna piosenka. Ta płyta taka nie jest do końca, ale jest bliżej już tego ideału...”
„...cała płyta będzie dość gitarowa, jeśli chodzi o brzmienie. Ja zawsze miałem pretensje do siebie i do swoich płyt o to, że są zbyt różnorodne, albo także łapią zbyt wiele srok za jeden ogon. Lubiłem płyty, lubię słuchać cały czas płyt, które mają taki jednostajny ton. Można włączyć i nie wiadomo kiedy się skończą, bo brzmią trochę jak jedna piosenka. Ta płyta taka nie jest do końca, ale jest bliżej już tego ideału...”
Piątek, 28 marca 2025 o godz. 20:05
Mariusz Ostrowski
2025-03-21
Aktor i wokalista debiutujący fonograficznie utworem pt. „Ten moment”.
„...nie jestem aż tak sprawnym kompozytorem, natomiast otaczam się tak wspaniałymi muzykami, ludźmi dookoła i też jest tyle pięknej muzyki napisanej na świecie, że uważam, że niekoniecznie trzeba się silić na swoje własne, jakieś wytwórstwo, które nie będzie najwyższych lotów. Jestem krytyczny wobec siebie i staram się patrzeć chłodno na to co robię i dokładać jakby największą dawkę profesjonalizmu (...) w ogóle to zaczynałem od kapeli metalowej, także jako nastolatek słuchałem metalu, jednocześnie chodząc do szkoły muzycznej, grając Mozarta na fortepianie i ucząc się grać na klarnecie. Byłem wtedy młodym człowiekiem, nastolatkiem, także ten bunt jakiś połączony z muzyką metalową był jak najbardziej zbliżony i naturalny. Natomiast potem Szkoła Baduszkowej, czyli Teatr Muzyczny w Gdyni i musical. Występowanie w spektaklach, potem szkoła aktorska, więc piosenka aktorska. Również wystartowałem w konkursie we Wrocławiu na Festiwalu Piosenki Aktorskiej. Potem musicale i różne takie śpiewogry, aż w końcu przyszedł czas na monodramy, też wokalne. Jestem wokalnie właściwie związany, cały czas koncertuję, teraz przecież jeżdżę z koncertami z piosenkami Krzysztofa Krawczyka, jesteśmy zapraszani na różne festiwale, między innymi byliśmy w Bydgoszczy...”
„...nie jestem aż tak sprawnym kompozytorem, natomiast otaczam się tak wspaniałymi muzykami, ludźmi dookoła i też jest tyle pięknej muzyki napisanej na świecie, że uważam, że niekoniecznie trzeba się silić na swoje własne, jakieś wytwórstwo, które nie będzie najwyższych lotów. Jestem krytyczny wobec siebie i staram się patrzeć chłodno na to co robię i dokładać jakby największą dawkę profesjonalizmu (...) w ogóle to zaczynałem od kapeli metalowej, także jako nastolatek słuchałem metalu, jednocześnie chodząc do szkoły muzycznej, grając Mozarta na fortepianie i ucząc się grać na klarnecie. Byłem wtedy młodym człowiekiem, nastolatkiem, także ten bunt jakiś połączony z muzyką metalową był jak najbardziej zbliżony i naturalny. Natomiast potem Szkoła Baduszkowej, czyli Teatr Muzyczny w Gdyni i musical. Występowanie w spektaklach, potem szkoła aktorska, więc piosenka aktorska. Również wystartowałem w konkursie we Wrocławiu na Festiwalu Piosenki Aktorskiej. Potem musicale i różne takie śpiewogry, aż w końcu przyszedł czas na monodramy, też wokalne. Jestem wokalnie właściwie związany, cały czas koncertuję, teraz przecież jeżdżę z koncertami z piosenkami Krzysztofa Krawczyka, jesteśmy zapraszani na różne festiwale, między innymi byliśmy w Bydgoszczy...”
Piątek, 21 marca 2025 o godz. 20:05
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska