Profesor Piotr Wajrak

2023-03-16
Profesor Piotr Wajrak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda Jasińska

Profesor Piotr Wajrak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Profesor Piotr Wajrak

Prodziekan Wydziału Wokalno Aktorskiego Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, ale przede wszystkim dyrygent z ponad 30-letnim doświadczeniem, od lat współpracujący i pracujący w bydgoskiej Operze Nova..

„...Mam tyle dźwięków w pracy, przed pracą, tu chodzi o dźwięki w głowie, o to o czym myślę, jak planuję wykonanie opery, czy symfonii, że bardzo chętnie odpoczywam w ciszy. Istotą więc mojego relaksu jest cisza. Natomiast słucham dobrego rocka, soulu, bo lubimy wracać do czasów kiedy byliśmy młodzi, a więc muzyka lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, to jest to, czego lubię posłuchać czasami dla odreagowania, kiedy wracam autem do domu po spektaklu...”


Piątek, 17 marca o godz. 20:05
Od ilu lat pracujesz w Operze Nova?
- Etatowo równo 10 lat. 1 marca minęła dekada, choć ta współpraca datuje się znacznie wcześniej. Mój pierwszy kontakt z Operą Nova w Bydgoszczy, to spektakl dyplomowy w 1994 roku. Byłem studentem Akademii Muzycznej imienia Fryderyka Chopina w Warszawie, a mój profesor - Bogusław Madey przygotowywał tu premierę Strasznego Dworu i za zgodą dyrektora Macieja Figasa mogłem zostać asystentem swojego profesora przy tej produkcji. Jeden ze spektakli wtedy był moim spektaklem dyplomowym. Przyjechała komisja z Warszawy i w ten sposób otrzymałem uprawnienia, aby być zawodowym dyrygentem.

Pamiętasz jakie emocje Tobą targały, podczas tego dyplomowego przedstawienia?
- Zawsze, kiedy stawałem i staję przed orkiestrą, przed śpiewakami, to odczuwam radość, przyjemność ze wspólnego tworzenia muzyki. Z bycia w wewnątrz wielkiego, wspaniałego artystycznego organizmu. Oczywiście, że odczuwałem jakiś rodzaj tremy, natomiast nie było to nic paraliżującego. To było wspaniałe, uskrzydlające przeżycie jeszcze wtedy w Teatrze Polskim.

Profesor Piotr Wajrak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda JasińskaCzy można tak powiedzieć, że wyspecjalizowałeś się w dyrygenturze operowej?
- Chyba nie. Jestem takim dyrygentem, który stoi na „dwóch nogach”. W moim życiu symfonika jest bardzo obecna. Przez kilka lat byłem przecież dyrektorem artystycznym Filharmonii Warmińsko - Mazurskiej w Olsztynie, Filharmonii Lubelskiej. Wielokrotnie dyrygowałem w różnych filharmoniach, różnymi programami. Przez prawie 30 lat prowadziłem orkiestry uczniowskie w średniej szkole Muzycznej w Lublinie, potem w Warszawie przy ulicy Miodowej, wreszcie orkiestrę akademicką, naszą bydgoską i z tymi orkiestrami realizowałem repertuar przede wszystkim symfoniczny.

Ale dzisiaj lepiej czujesz się w kanale orkiestrowym, czy na estradzie?

- To właśnie podczas mojej dyrekcji w Filharmonii Lubelskiej, dyrygowałem koncertami symfonicznymi i to często wspaniałą muzyką. Wtedy zauważyłem zza pulpitu, że brakuje mi akcji scenicznej. Brakuje mi czegoś więcej. Tylekroć powtarzane zdania wielkich filozofów o tym, jak to muzyka jest sztuką absolutną, jak to dźwięki istnieją same z siebie we wszechbycie, dla mnie okazało się to niewystarczające. Zatem świat opery, świat baletu na pewno wywarł na mnie ogromne piętno, szczególnie na moim sposobie postrzegania muzyki i jej obecności w świecie.

Kiedy chodziłeś do szkoły muzycznej, a potem kiedy studiowałeś to myślałeś, że będziesz dyrygentem? W którym momencie?

- Tak, chciałem być dyrygentem. To się chyba stało w momencie, w którym zostałem wyznaczony do tego, by zagrać solowy koncert fortepianowy z towarzyszeniem orkiestry Filharmonii Lubelskiej. Wtedy byłem uczniem średniej szkoły muzycznej w Lublinie. Tam był taki zwyczaj, że wyróżniający się uczniowie grali koncerty szkolne, audycje szkolne, z towarzyszeniem profesjonalnej orkiestry Filharmonii pod dyrekcją, najczęściej dyrektora, wówczas Adama Natanka. Grałem wtedy 21 koncert fortepianowy Mozarta i przygotowując się do współpracy z orkiestrą, do prób, słuchałem jeszcze z czarnej płyty nagrania Ewy Osińskiej z towarzyszeniem Polskiej Orkiestry Kameralnej, późniejszej Sinfonii Varsovii pod dyrekcją Jerzego Maksymiuka. Słuchając tej płyty, zrozumiałem, że bardziej niż moje granie, niż partia fortepianu, interesuje mnie brzmienie orkiestry i zagadnienia towarzyszenia. Kiedy ta orkiestra wchodzi, w jaki sposób towarzyszy solistom i tak dalej. Stąd powstało najpierw zainteresowanie, a potem silne przekonanie, że niekoniecznie chcę grać, a wolę dyrygować.

Ale żeby dyrygować, to trzeba mieć pewne predyspozycje. Jakie to są te cechy dyrygenta, który musi okiełznać ten wielki instrument, jakim jest orkiestra?
- Jakie cechy są potrzebne? Tego dowiedziałem się dopiero później. Myślę, że młodzi ludzie tak jak i w wielu innych zawodach, nie do końca zdają sobie sprawę z czym dana specjalność jest związana. W moim przypadku, kiedy jako młody człowiek myślałem o dyrygenturze, to przede wszystkim myślałem o zawiadywaniu dźwiękiem, czyli o tym, aby uzyskać odpowiednią jakość tego dźwięku, tempo, dynamikę, artykulację. Natomiast miałem szczęście trafić od razu pod opiekę profesjonalisty, wieloletniego dyrektora Filharmonii Lubelskiej, profesora Adama Natanka, który od początku, od pierwszych chwil mówił o tym, że praca z orkiestrą, to nie tylko artyzm, ale przede wszystkim psychologia, socjologia i dydaktyka. Wtedy to były strasznie trudne słowa i w zasadzie słowa, za którymi niewiele się dla mnie kryło. A teraz po latach wiem, że oczywiście to jest sprawa bardzo, bardzo istotna. Dyrygent musi być..., powinien być artystą, ale przede wszystkim powinien być przyjacielem ludzi. Powinien być przyjaznym szefem, liderem, który nie tyle wymaga, co buduje ze swoimi artystami wspólną interpretację dzieła muzycznego.
Profesor Piotr Wajrak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda Jasińska

Czy jak stajesz za pulpitem dyrygenckim, to zastanawiasz się jak jesteś odbierany przez publiczność? Jak wyglądasz? Jak wyglądają Twoje ruchy?
- W pewnym momencie tak, dlatego, że całość postaci dyrygenta, moim zdaniem, wpływa także na odbiór dzieła, nie tylko na estradzie, nie tylko na podium filharmonicznym, ale także w operze. Wiem, że ze znacznych części sektorów publiczności widać sylwetkę dyrygenta. Moim zdaniem postawa dyrygenta ma istotne znaczenie w odbiorze dzieła. Oczywiście można z tym dyskutować, powiedzieć: „nie przesadzajmy, w końcu liczy się dźwięk”, ale ludzie, siedząc na przykład w sali koncertowej, obserwując wyraźnie widoczną postać dyrygenta, w jakimś sensie odbierają ją trochę niczym kamera telewizyjna. Ta osoba poruszająca się pośrodku dużego zespołu przykuwa uwagę i niewątpliwie widać, czy ruchy, czy sylwetka ma związek, jakkolwiek to brzmi, z muzyką, którą słyszymy? Czy tego związku w ogóle nie ma? Moim zdaniem postać dyrygenta, jego ruchy wpływają przede wszystkim na wykonywane dźwięki, na to w jaki sposób ten dźwięk powstaje tu i teraz, w czasie rzeczywistym, na żywo i ten dźwięk biegnie do ucha i umysłu słuchaczy. Poprzez sam ruch dyrygenta można więc pomóc w słuchaniu i zrozumieniu muzyki.

Czy to czym dyrygujesz, mam na myśli batutę, jest dla Ciebie ważne? Mamy dyrygentów, którzy nawet kolekcjonują batuty. Czy Ty kolekcjonujesz batuty?

- Nie, nie kolekcjonuję batut, natomiast do batuty bardzo przywiązuję się i jest mi przykro kiedy batuta w jakichś okolicznościach się uszkodzi. Chociaż takie uszkodzenie wydaje się niemożliwe, bo dzisiaj batuty produkuje się z włókna węglowego, czy z włókna szklanego, to z nimi jest trochę tak jak z tytanowymi oprawkami do okularów, o których mówi się, że są niezniszczalne. Wszystko jest zniszczalne, te moje batuty też czasami się niszczą i z wielkim żalem nie mogę już nimi dyrygować. Muszę wziąć kolejną batutę, ale zużytej nie wyrzucam.

Czyli kolekcjonujesz.
- Kolekcja batut raczej kojarzy się z czymś innym, a to jest raczej archiwum. Może tak bym to nazwał.

3A dopasowujesz batutę do ręki? Jaka ona musi być?
- To jest jeden konkretny typ batuty. W czasach, kiedy studiowałem, był ogromny kłopot, żeby mieć batutę. I moją pierwszą batutę wystrugał mi Tata. To była batuta drewniana, ćwiczebna. Profesor był zadziwiony, zaskoczony, że w ogóle można coś takiego zrobić. Ta moja, była bardzo dobra, oczywiście była niesprężysta, sztywna, drewniana, ale bardzo lekka.

Była bez rękojeści?
- Tak, tylko wystrugana z drewna. Leżała dobrze w dłoni. Potem mój Tata zrobił rękojeść z korka, ale żadnego koncertu tą batutą nie dyrygowałem.

Ona nadal jest w domu?
- Tak, mam ją cały czas, ale potem dostałem prezent. Przyjechała do mnie batuta z Paryża, kupiona w pewnym sklepie muzycznym. Wcześniej opisałem jakie mniej więcej warunki powinna spełniać. Istotne było tak zwane wyważenie batuty, czyli trzymając ją w ręku, żeby nie ciążyła „na zewnątrz”, żeby nie obciążać ramienia i przedramienia dłoni, tylko żeby środek ciężkości batuty był bardzo blisko środka dłoni. No i kiedy ją wypróbowałem, to okazało się, że jest to właściwy typ batuty i potem już samodzielnie wyjeżdżając za granicę kolejne batuty kupowałem sobie właśnie w Paryżu.

Gdyby nie dyrygentura, to co? Co byś robił, gdyby jednak na Twojej drodze nie stanęła dyrygentura?
- Bardzo chciałem być prawnikiem. Prawo to moje hobby do dziś. Zajmuję się sprawami prawnymi. Wiem też, jak to jest skomplikowana dziedzina wiedzy. Lekarzem być nie chciałem, bo chyba przeraża mnie ogrom cierpienia, któremu nie można zaradzić. Choć sama szlachetna idea pomocy ludziom jest niewątpliwie wspaniała, ale ta niemożliwość, żeby pomóc wszystkim, żeby uratować tych, którzy przychodzą, to jest chyba ogromny dylemat wielu lekarzy i to było też coś, co stanęło u podstaw tych moich wyborów. Ale prawo, zagadnienia prawne są ze mną cały czas obecne.

Czego słuchasz, jeżeli to nie jest właśnie symfonika albo opera?
- Mam tyle dźwięków w pracy, przed pracą, tu chodzi o dźwięki w głowie, o to o czym myślę, jak planuję wykonanie opery, czy symfonii, że bardzo chętnie odpoczywam w ciszy. Istotą więc mojego relaksu jest cisza. Natomiast słucham dobrego rocka, soulu, bo lubimy wracać do czasów kiedy byliśmy młodzi, a więc muzyka lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, to jest to, czego lubię posłuchać czasami dla odreagowania, kiedy wracam autem do domu po spektaklu.

Masz jakieś swoje ulubione zespoły, wykonawców?
- Bee Gees, Whitney Houston, Chris de Burgh, Lionel Richie, Sting, Phil Collins.
Profesor Piotr Wajrak w Polskim Radiu PiK. Fot. Magda Jasińska

Zobacz także

Jacek Namysłowski

Jacek Namysłowski

Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Dariusz Kozakiewicz

Dariusz Kozakiewicz

Maria Szabłowska

Maria Szabłowska

Adam Sztaba

Adam Sztaba

Mateusz Krzyżowski

Mateusz Krzyżowski

Eleonora Harenderska

Eleonora Harenderska

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę