Dbajmy o pszczoły, koniec betonowania miasta – apelują toruńscy społecznicy
Toruńscy społecznicy w przededniu Światowego Dnia Pszczół apelowali o zaprzestanie betonowania miasta, pozostawienie naturalnych terenów zielonych, a także o skończenie z praktyką koszenia trawników. Zwracali uwagę na konieczność ochrony „Parku Naturalnego Wrzosowisko”.
Sylwester Jankowski, toruński działacz Partii Zieloni, przypomniał o tym, że 20 maja obchodzony jest Światowy Dzień Pszczół.
– Pszczoły są niezmiernie ważnym składnikiem naszego ekosystemu. Pszczoły to nie przede wszystkim miód, ale zapylanie roślin. (...) Spotykamy się na pięknym toruńskim Wrzosowisku, jeszcze pięknym – mówił Jankowski.
Apelował o to, aby zaprzestać koszenia miejskich trawników, które w jego ocenie są już zmieszane z piachem i nie ma tam w tej chwili życia. – Koszenie tych trawników to ogromny błąd i Toruń chyba wiedzie w tym prym. A kwitło już bardzo dużo roślin miododajnych i byłaby baza dla wszystkich owadów – mówił Jankowski.
– Miasta takie jak Toruń się betonuje. Niestety podgrzewają się one coraz bardziej, a pszczoły nie lubią takich zmian, są one dla nich niekorzystne – dodał Jankowski.
Prosił o to, aby przydomowe ogródki zrobić królestwem pszczół. – Tam najczęściej są pszczoły samotnice. One nie są agresywne. (...) Róbmy poidełka, domki dla owadów. Wrzosowisko to bardzo dobry przykład tego, że mieszkańcy dla ratowania klimatu, swojego zdrowia – także psychicznego – walczą o kawałek lasu i łąki. (...) Park Naturalny Wrzosowisko jest idealnym miejscem, w którym miasto nie musiałoby robić nic oprócz zatrzymania swojej pazerności i zapędów, aby to wszystko zabetonować i zniszczyć – wskazał.
Agata Chojnacka ze Stowarzyszenia Zielone Wrzosy mówiła o coraz bardziej popularnych domkach dla owadów. – Chcemy zrobić na Wrzosowisku warsztaty dla dzieci, mówić o tym istotnym temacie. Owady sobie bardzo dobrze poradzą, jeżeli ten teren zostanie takim, jakim jest do tej pory – mówiła.
Przedstawiciele rady okręgu Wrzosy i Jar oraz stowarzyszenia Zielone Wrzosy od dłuższego czasu protestują przeciwko planom miasta. Wskazują na zupełny brak „realnych konsultacji społecznych”. Chcą utworzenia zespołu przyrodniczo-krajobrazowego o nazwie „Park Naturalny Wrzosowisko”.
Miasto wskazuje, że tereny zieleni o charakterze parku leśnego w tym miejscu zajmują prawie 10 hektarów. Mieszkańcy nie mogą się ich doliczyć, bo część przy Forcie VI nie jest dla nich otwarta i dostępna. Mówią o 4,5 hektara. Jak wskazują, 2,8 ha terenów łąkowych ma zostać przeznaczonych pod zabudowę i ogrodzonych jako jeden obiekt.
Zastępca prezydenta miasta Paweł Gulewski, pytany niedawno o tę sprawę, powiedział, że wypracowane rozwiązanie jest „kompromisowe”.
– Uważam, że ten pomysł przygotowany przez Miejską Pracownię Urbanistyczną wychodzi naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. (...) Uważam, że wyjście, które zaproponowała MPU (w czasie konsultacji z Radą Okręgu – dop. red.) jest wyjściem salomonowym – podkreślił Gulewski.
Wiceprzewodnicząca Rady Okręgu Wrzosy Regina Strzemeska mówiła w czwartek, że na Wrzosowisku „pszczoły są u siebie, tak samo, jak mieszkańcy są u siebie”.
– Mieszkańcy chcą dbać o pszczoły i Wrzosowisko, ale nowy plan zagospodarowania może nam to skutecznie uniemożliwić. Projekt planu jest wyrazem zadziwiającej logiki prezentowanej przez władze miejskie i miejskich urzędników. (...) Niech mi pszczoły wybaczą, ale żyjemy w mojej ocenie w mieście absurdu, kluczenia, pokrętnych komunikatów, lekceważenia przyrody, zmian klimatycznych, prawdy i mieszkańców. Czas to chyba uporządkować – dodała Strzemeska.
W piśmie skierowanym do Rady Okręgu przez dyrektora Miejskiej Pracowni Urbanistycznej Annę Stasiak wynika, że przy formułowaniu założeń nowego planu „wzięto pod uwagę interes mieszkańców osiedla Wrzosy jak i wzrastające potrzeby w zakresie dostępu do infrastruktury społecznej, w tym usług zdrowia, opieki społecznej, edukacji itp., stanowiących kontynuację zagospodarowania tego obszaru, uwzględniając ład przestrzenny, wymagania ochrony środowiska oraz walory ekonomiczne przestrzeni”.
Społecznicy mówią, że zarządzanie Toruniem opiera się w ostatnich latach na walorze ekonomicznym przestrzeni, a walory społeczne i ludzkie są w ich ocenie zupełnie pomijane.