Ponad 1400 polskich ciężarówek czeka po stronie białoruskiej na wjazd do naszego kraju
Nadal nieczynne do odwołania są wszystkie przejścia graniczne z Białorusią, także to jedyne udostępniane w ostatnim czasie przejście towarowe w Koroszczynie. Kierowcy ciężarówek nie mogą wjechać do Polski, ani też cofnąć się na Białoruś.
O otwarciu przejścia rząd polski ma zdecydować dopiero wtedy, gdy uzna, że nie ma już zagrożenia w związku z białorusko-rosyjskimi ćwiczeniami Zapad 2025.
Jak informuje Władysław Żero, prezes Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia, kierowcy, którzy wracają do kraju mają ograniczony czas pobytu na Białorusi. Niektórym pozwolenia już wygasły i dowiedzieli się, że nie mogą ich już przedłużyć.
Przewoźnicy z Suwałk skarżą się, że polskie ciężarówki muszą stać na wskazanym przez Urząd Celny parkingu w Brześciu, za który trzeba dziennie płacić 66 euro od samochodu. Brak pozwolenia na pobyt oznacza też, że nie mogą oni poruszać się po Białorusi, by wrócić do Polski, na przykład przez Litwę. Ponoszą przez to coraz większe koszty.
Przewoźnicy są rozgoryczeni, że nie są wpuszczani do kraju. Mówią, że pierwsze informacje donosiły o zamknięciu przejść na czas ćwiczeń Zapad. Potem okazało się, że będą one zamknięte do odwołania.