Rozmowa Dnia

Marcin Skonieczka

2023-10-31
Marcin Skonieczka/fot. Elżbieta Rupniewska, archiwum

Marcin Skonieczka/fot. Elżbieta Rupniewska, archiwum

Rozmowa dnia – PR PiK – Marcin Skonieczka

Gościem „Rozmowy dnia” był poseł elekt Marcin Skonieczka z Torunia, rozmawialiśmy o próbach utworzenia rządu i postulatach programowych Polski 2050.
Michał Jędryka: Jak pan ocenia sukces, który odniosła Trzecia Droga w wyborach do Sejmu? Jak pan go interpretuje, bo opinie są różne. Czy wyniki waszej formacji, które przekroczyły oczekiwania, były efektem głosowania na wasz program czy może odrzucenia konfliktu między Platformą a Prawem i Sprawiedliwością?
Marcin Skonieczka: W skrócie mówiąc, to potwierdziło się wszystko, co mówiliśmy o wielu miesięcy. W Polsce wiele obywateli nie odnajduje się w tej polaryzacji, w kampanii wyborczej ta polaryzacja była bardzo mocno podkręcana i te dwa główne obozy mocno się ścierały. Część wyborców szukała alternatywy i między innymi dlatego Polska 2050 Szymona Hołowni zawarła sojusz z Polskim Stronnictwem Ludowym. Dlatego nasz komitet nazywał się Trzecia Droga, bo pokazywaliśmy, że jest alternatywa. Przypomnę również, że na początku roku była mocna presja z części środowiska opozycji demokratycznej, że jedyną opcją jest wspólna lista. Mówiliśmy, że Polacy chcą mieć wybór i lepiej iść w trzech oddzielnych blokach. To, co mówiliśmy, potwierdziło się. Dzisiaj pojawiają się analizy, że rzeczywiście gdyby była jedna lista, to prawdopodobnie nie udałoby się uzyskać większości w Sejmie. Jednak to, że były trzy oddzielne bloki pozwoliło na to, że każdy mógł przedstawić swój własny program, swoje propozycje. To sprawiło, że dzisiaj w Sejmie opozycja demokratyczna ma 248 mandatów, uzyskała prawie 4 miliony więcej głosów w kraju niż PiS. Jesteśmy gotowi, żeby powołać marszałka Sejmu, powołać wspólny rząd i realizować te postulaty programowe, z którymi poszliśmy do wyborów.

Powołanie marszałka będzie najprawdopodobniej za dwa tygodnie. Prezydent zwołał pierwsze posiedzenie Sejmu na 13 listopada, wtedy zostanie pan zaprzysiężony na posła. Jak pan sądzi, czy są już znane jakieś ustalenia pomiędzy nowymi koalicjantami, którzy zapewniają, że stworzą koalicję co do obsady tych stanowisk?
– Personalia są wtórne, głównie chodzi o to, żeby podzielić się odpowiedzialnością. Nam, jako Polsce 2050 Szymona Hołowni bardzo mocno zależy na tym, żeby w rządzie i w całym tym układzie wszyscy wyborcy byli dobrze reprezentowali i zaprezentowani. Chcemy, żebyśmy też jako Trzecia Droga mieli możliwość realizowania swoich postulatów, więc nasza propozycja, o której mówił też Szymon Hołownia, była taka, że skoro największa siła opozycyjna do tej pory roku, a za chwilę rządowa, bierze odpowiedzialność za rząd, bo premierem ma być Donald Tusk i tutaj wszyscy to akceptujemy, to uważamy, że Trzecia Droga, czyli druga po tej stronie powinna wziąć odpowiedzialność za Sejm, Mamy pomysł na to, jak ten Sejm powinien funkcjonować. Chcemy, żeby do Sejmu wróciła prawdziwa debata, żeby wszystkie ustawy były poprzedzone szerokimi konsultacjami. Chcemy się otworzyć na obywateli, organizacje pozarządowe i dlatego jasno mówimy, że to byłoby dobrze rozwiązanie. Koalicja Obywatelska definiuje premiera, a z Trzeciej Drogi byłby marszałek Sejmu i to też sprawi, że te zmiany, które będą procedowane, będą bezpieczne. To, że osiągnęliśmy tak dobry wynik, świadczy o tym, że po tej części sceny politycznej wyborcy nie chcieli dawać władzy jednej partii. Woleliby taki układ, gdzie jest kilka sił rządowych, ale chodzi o to, żeby była pewnego rodzaju dyskusja i dialog, żeby były reprezentowane różne interesy w Sejmie, jak i w podejmowanych decyzjach.

Powiedział pan, że już niezależnie od tego, jak będzie przebiegać cały ten proces wyłonienia rządu, „otworzyć się na obywateli i organizacje pozarządowe”. Czy mógłby pan rozwinąć tę myśl, dlaczego pan tak sądzi i w jaki sposób może to się odbyć?
– Polska 2050 Szymona Hołowni ma swoim DNA współpracę z organizacjami pozarządowymi. Wywodzimy się z tego środowiska, ja też, zanim zostałem wójtem, pracowałem przez osiem lat w trzecim sektorze. To nie jest, że jakaś partia powinna mieć czy ma monopol na wiedzę, tylko właśnie im lepiej przeprowadzimy proces, im więcej przeprowadzimy konsultacji, porozmawiamy z mieszkańcami, rozważymy różne argumenty to, tym lepsze będzie prawo. Kończąca się kadencja Sejmu niestety pokazała, że PiS sprowadził rolę Sejmu do takiej maszynki do głosowania. Tam nie było żadnej debaty. Rozmawiałem z posłami, którzy są w naszej partii i w tej kadencji pełnili rolę posła czy posłanki, to oni mówili, że nawet jak widzieli ewidentny błąd w ustawie i zgłaszali poprawkę, to były one odrzucane tylko dlatego, że zgłosiła to opozycja. My chcemy, żeby Sejm rzeczywiście był takim miejscem debaty i doświadczeń. Też w samorządzie wynika, że jeżeli się władza otworzy na głos obywateli, organizacji pozarządowych, to podejmowane decyzje są dużo lepsze. Jedyny minus jest taki, że proces podejmowania decyzji trwa dłużej, ale no to jest cena demokracji, którą warto zapłacić, bo wtedy decyzje są lepsze. Osoby czy środowiska, które biorą udział w wypracowaniu tych decyzji, też czują się współodpowiedzialne za to, co zostało stworzone i też potem jest łatwiejsze wdrożenie tego typu rozwiązań. Nie ma takiej presji czy narzucania na siłę. Myślę, że to jest kierunek, który został przećwiczony w wielu samorządach i warto go również stosować na tym szczeblu centralnym. [...]

Kosma Złotowski

2023-10-30
Europoseł Kosma Złotowski/fot. nadesłane/archiwum

Europoseł Kosma Złotowski/fot. nadesłane/archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Kosma Złotowski

Gościem „Rozmowy dnia" był europoseł Kosma Złotowski (Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów). Rozmawialiśmy między innymi o zainicjowanej procedurze zmiany traktatów UE.

Michał Jędryka: W Polsce emocjonujemy się, kibicujemy różnym próbom utworzenia rządu. Są spotkania prezydenta z przedstawicielami sił politycznych. Jednocześnie trochę w cieniu pozostało to, co działo się w Parlamencie Europejskim. W środę było tam głosowanie w komisji, która zainicjowała zmianę traktatów Unii Europejskiej. O co chodzi? Jak mogą się zmienić traktaty?
Kosma Złotowski: W każdy możliwy sposób, ale tu jest konkretna propozycja, wychodząca z tej komisji. To propozycja idąca bardzo, bardzo daleko, a właściwie ustanawiająca jakieś unijne państwo, którego suwerenem mieliby być Europejczycy. Tyle tylko, że taki desygnat nie istnieje - jesteśmy Europejczykami dlatego, że jesteśmy Polakami, Węgrami czy Hiszpanami. Ta propozycja to więc pierwszy krok do radykalnej zmiany, ale czy ona nastąpi – zobaczymy.

Jaka jest procedura takiej zmiany? Mówi Pan, że to pierwszy krok, a jakie będą następne?
- Następny krok to uchwalenie tych zmian przez Parlament Europejski, bo to było głosowanie w komisji. To ma się stać już w listopadzie i prawdopodobnie się stanie, bo taka jest większość w komisji - głosowanie jasno pokazało, kto ma większość, a kto mniejszość.
Potem jest Rada Unii, która musi takie propozycje przyjąć, bądź odrzucić. Jeżeli odrzuci, to sprawa zakończona, natomiast prawdopodobnie dojdzie do następnego kroku, czyli powołania Konwentu Europejskiego. Konwent składać się będzie z bardzo różnych ludzi, z wszystkich krajów członkowskich. Taka debata z całą pewnością potrwa i to, co wyprodukuje konwent będzie już bardziej zobowiązujące, ale będzie to robił na podstawie propozycji, które zostały zatwierdzone przez komisję.

Żeby taka zmiana weszła w życie, muszą się zgodzić wszystkie państwa członkowskie?
- Tak teoretycznie to wygląda, ale są różne boczne drzwi, przez które można by było takie zmiany traktatowe przepchnąć.

Boczne drzwi to znaczy, że może się zdarzyć tak, że nawet jeśli któreś z państw będzie przeciwne, to do tej zmiany dojdzie. Nie wiadomo, czy można liczyć na to, że polski rząd się przeciwstawi, chociaż Donald Tusk mówił, że jest sceptyczny wobec tych zmian?
- No i całe szczęście, że tak mówił. Miejmy nadzieję, że to mu na dłużej pozostanie.

Pamiętamy słynną Konstytucję Europejską, która w Holandii nie przeszła i dlatego zawalił się cały projekt. Czyli jest szansa, że któreś z państw może zablokować takie zmiany w traktatach?
- Dotąd było tak, że zmiany musiały być zatwierdzone przez referendum. Ponieważ referendum odbyło się i w Holandii, i we Francji, czyli w dwóch krajach, które najbardziej parły do Konstytucji Europejskiej. Tam się odbyły referenda i tam te propozycje zostały odrzucone. Czy one teraz się będą odbywać - tego nikt nie wie. Żadne referendum w Holandii i Francji od tamtego czasu - od 2005 roku - się nie odbyło. (...)

Arkadiusz Myrcha

2023-10-27
Arkadiusz Myrcha/fot. Archiwum

Arkadiusz Myrcha/fot. Archiwum

Rozmowa dnia - Arkadiusz Myrcha

Gościem Rozmowy dnia był poseł Arkadiusz Myrcha z Koalicji Obywatelskiej. Rozmawialiśmy między innymi o sytuacji politycznej po rozmowach prezydenta z przedstawicielami sił politycznych, które weszły do parlamentu.

Michał Jędryka: Prezydent Andrzej Duda zapowiada zwołanie sejmu na 13 listopada. Nie zapowiedział jeszcze, komu w pierwszej kolejności powierzy formowanie rządu. Jak pan ocenia wczorajsze wydarzenia?
Arkadiusz Myrcha: Nie ukrywam: z rozczarowaniem. Liczyliśmy, że to pierwsze posiedzenie sejmu pan prezydent zwoła możliwie niezwłocznie, bo ma takie oczywiście uprawnienie, zwlekać nie musi. Polacy już w połowie października wypowiedzieli się przecież jednoznacznie, że oczekują zmiany w polskiej polityce, że nie chcą już rządu premiera Morawieckiego, nie chcą rządu Prawa i Sprawiedliwości, bo Polska potrzebuje reform, zmian, środków unijnych. I o to wszystko będzie dbał nowy rząd premiera Donalda Tuska od momentu, kiedy tylko w sposób realny będzie miał wpływ na politykę. Ze smutkiem przyjmujemy, że pan prezydent nie podziela woli Polaków. Nie chce szybkich zmian w Polsce, nie chcę szybkiego dostarczenia środków unijnych i chcę bawić się w taką politykę partyjną, w uszczypliwości. Niestety, stracą na tym przede wszystkim Polacy.

Z pewnym zdziwieniem słucham, panie pośle, o tej woli Polaków, bo Polacy są bardzo podzieleni. Doskonale wiemy, kto, na kogo głosował.
Ewidentnie Polacy opowiedzieli się za zmianami. Partie tworzące ugrupowania, te prodemokratyczne, tworzące tak zwany Pakt Senacki, czyli Koalicja Obywatelska, Lewica, Trzecia Droga zgromadziły poparcie ponad 11 milionów Polaków. To jest rekordowy wynik. W senacie daje to zdecydowaną większość, bo ponad 60 senatorów na 100. W sejmie daje to większość zdecydowaną, bo blisko 250 posłów. To kilkanaście osób więcej, niż w tej chwili dysponuje większość Prawa i Sprawiedliwości. Tak więc Polacy wypowiedzieli się jednoznacznie. Liderzy tych ugrupowań także oświadczyli prezydentowi, że chcą wspólnie tworzyć nowy rząd. Nie rozumiemy zwłoki pana prezydenta.

A tymczasem Donald Tusk był w Brukseli i mówi o negocjacjach w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Jak to będzie panie pośle, czy te środki zostaną rzeczywiście odblokowane z powodu zwycięstwa wyborczego, czy dopiero po pewnych zmianach legislacyjnych?
Liczymy, że środki będą możliwie niezwłocznie uruchomione, ale nie z samego faktu, że jedna, czy druga partia wygrała wybory, ale z powodu tego, co te zwycięskie ugrupowania planują zrobić i będą robiły w pierwszej kolejności. Są to przede wszystkim zmiany związane z obszarem wymiaru sprawiedliwości, te, które w sposób ewidentny naruszają zasady praworządności. Mówię tu oczywiście o Trybunale Konstytucyjnym, o Krajowej Radzie Sądownictwa. Wszystkie trzy komitety, wszystkie trzy środowiska polityczne w sposób wyraźny deklarują zmiany. W ostatnich ośmiu latach składaliśmy konkretne propozycje rozwiązań, więc dla Komisji Europejskiej, dla polityków europejskich to jest bardzo czytelny sygnał w jakim kierunku Polska będzie zmierzać. Polska wraca na praworządnościowe tory.

Jędrzej Bielecki, dziennikarz rzeczpospolitej, którego naprawdę trudno posądzić o propisowskie sympatie pisze dziś w tej gazecie „KPO będzie odblokowane, bo Urszula von der Leyen musi nagrodzić teraz Donalda Tuska".
Od lat śledzę wpisy pana redaktora Bieleckiego, doceniam jego pióro i analityczny umysł, natomiast proszę też zauważyć, że jego ocenę sytuacji od czasu do czasu przenika taki pewien eurokrytycyzm. W tym wypadku wydaje mi się, że niewłaściwie ocenia sytuację. To nie jest kwestia karania, czy nagradzania kogoś. Tu jest kwestia realizowania przez Ursulę von der Leyen europejskiego Planu Odbudowy, której Polski plan jest częścią, tak jak innych państw członkowskich, więc tu wszystkim leży na sercu, żeby ten ogromny skok cywilizacyjny, który się będzie odbywał dzięki temu europejskiemu planowi, także dotyczył Polski (...).

Alfred Bujara

2023-10-26
Alfred Bujara/www.facebook.com/alfred.bujara.9

Alfred Bujara/www.facebook.com/alfred.bujara.9

PR PiK - Alfred Bujara - Rozmowa dnia

Gościem „Rozmowy dnia” PR PiK był Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”. Rozmawialiśmy o planach przywrócenia handlu w niedzielę.

Marcin Kupczyk: Panie przewodniczący, w czasie kampanii przedwyborczej wróciła dyskusja na temat handlu w niedzielę. Przypomnę, że od 2018 roku obowiązuje w ten dzień zakaz handlu w placówkach wielkopowierzchniowych. Są wyznaczone niedziele handlowe, w tym roku jest ich siedem, przed nami jeszcze dwie: 17 i 24 grudnia. Wiele wskazuje na to, że ta sytuacja może się zmienić, ponieważ politycy niektórych ugrupowań są za zmianami. Koalicja Obywatelska założyła zniesienie dotychczasowych przepisów, czyli wszystkie niedziele mają być handlowe, ale chce, żeby pracownik miał zapewnione dwa wolne weekendy w miesiącu oraz podwójne wynagrodzenie za pracę w te dni. Natomiast Trzecia Droga, czyli PSL i Polska 2050, wpisała w swój program dwie niedziele handlowe w miesiącu, ale z poszanowaniem praw pracowników. „Zniesiemy absurdalny zakaz handlu w niedzielę, wprowadzimy dwie niedziele handlowe w miesiącu – to nasza gwarancja” – tak zapowiadał przed wyborami Szymon Hołownia. Natomiast Lewica proponuje 2,5-krotnie wyższe wynagrodzenie za pracę w niedzielę i święta oraz co najmniej dwie wolne niedziele w miesiącu dla tych, którzy aktualnie pracują w niedzielę.

Pytanie zatem na początek: dwie albo cztery niedziele oraz wyższa płaca. Co Pan na to?
Alfred Bujara:
Myśmy to już przerabiali – pracownicy handlu wiedzą, co to jest jedna niedziela wolna, bo taka miała być, podczas gdy niejednokrotnie tej niedzieli nie mieli zagwarantowanej, i łamano tutaj ustawę. Dzisiaj większość pracowników, bo 99 proc., chce mieć wolną niedzielę, po to, żeby odpocząć, żeby spędzić ten dzień z najbliższymi, z rodziną, z dziećmi, i nie wyobrażają sobie, że ktoś im zabierze tę niedzielę.

Jeśli chodzi o dodatki – my znamy zaborczość zagranicznych sieci handlowych, które tak się domagają handlu w niedzielę, bo przecież one nie do końca zaakceptowały ograniczenie handlu w niedzielę i święta. Cóż, będzie, jak było: dodatki, które dzisiaj obowiązują na przykład za frekwencję, zostaną przeniesione na niedzielę, pracownicy wyjdą na to samo i staniemy się takimi wyrobnikami, pracownikami niedzielnymi – niewolnikami niedzielnymi, bo tak można powiedzieć, tylko po to, żeby pracować w niedzielę, żeby dopracować do najniższej krajowej czy ciut powyżej. My tego nie chcemy.

Przytoczył Pan słowo „absurdalność” wolnej niedzieli – to znaczy, że cały Zachód jest absurdalny. Niemcy wprowadziły wolną niedzielę; tak jest we Francji, w Hiszpanii, tam tylko w miejscowościach turystycznych niektóre sklepy są czynne w niedzielę.

No cóż, partie, które miały na ustach slogany obrony kobiet występują przeciwko prawom pracowniczym kobiet, bo przypomnijmy – w handlu prawie 80. proc. to kobiety, które bardzo sobie cenią tę wolną niedzielę. Solidarność stoi na takim stanowisku, aby pracownicy godnie zarabiali, pracując od poniedziałku do soboty, a nie byli zmuszani do pracy w niedzielę, bo to jest poniekąd pewne przymuszenie, bo tutaj nie będzie dobrowolności, nigdy nie było, nie będzie. Dzisiaj pracowników w handlu brakuje, widzimy, jaki jest niedosyt, nawet w dużych hipermarketach jest czynna jedna kasa. Samoobsługowe kasy też wymagają obsługi, pomocy.

Oddajmy jeszcze raz głos Platformie Obywatelskiej. Posłanka Izabela Leszczyna mówi tak: „Dobrze by było znaleźć takie rozwiązanie, żeby w niedzielę pracowali tylko ci, którzy tego chcą, na przykład studenci, emeryci i pracownicy z Ukrainy oraz osoby, które chcą zarobić więcej za godzinę pracy”. Panie przewodniczący, może to jest jakiś pomysł?
Tych studentów nie ma dzisiaj w handlu. Studenci znajdują inną pracę, mamy bardzo niskie bezrobocie, emerytów widzimy w handlu, ale ich też nie ma za dużo, cały czas są niedobory pracowników. Jest ponad 100 tys. niedoborów pracowników w handlu i tyle handel pracowników by wchłonął – ich po prostu nie ma. A na dowód tego, że dzisiaj młodzież polska ceni sobie wolną niedzielę, to przytoczę badania, które zleciła Fundacja Adenaura, to jest niemiecka fundacja – i co się okazało: badania były przeprowadzane na obywatelach Polski od 18. do 30. roku życia, więc wypowiadali się ludzie młodzi, i wypowiedzieli się w 78 proc. stanowczo, że nie chcą przywrócenia handlu w niedzielę. Młodzież dzisiaj chce pracować, aby żyć, a nie żyć, żeby pracować, i to jest odpowiedź – nam wmawiano do tej pory, że to młodzi ludzie chcą kupować w niedzielę, pracować w niedzielę, studenci i tak dalej, a okazuje się, że prawda jest całkiem inna, a więc to są też slogany, które partie polityczne sobie wymyślają.

Bardzo martwię się tym, co się dzieje, że te partie które, jak rządziły – Platforma Obywatelska – 10 lat temu takie gwarantowała prawa pracownicze, że pracownicy w handlu pracowali w większości na umowach śmieciowych, za 3,50 zł [za godzinę – przyp. red.], w Warszawie za 4,50 zł, z perspektywą pracy do 67. roku życia – kobiety, i od niedzieli do niedzieli. Myśmy to już przerabiali. My panu Tuskowi dziękujemy za takie „dobroduszności” dla pracowników handlu, bo pracownicy w to nie wierzą, a moim zdaniem to jest ukłon w stronę sieci handlowych, zagranicznych, które robią w Polsce biznes, które przez lata nie płaciły podatków, właśnie za czasów m.in. Platformy, generowały zyski na Zachód, w majestacie prawa. To się dzieje nawet do tej pory, ale już nie w tak dużej skali (…).

Ryszard Czarnecki

2023-10-25
Ryszard Czarnecki/fot. Archiwum

Ryszard Czarnecki/fot. Archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Ryszard Czarnecki

Gościem „Rozmowy dnia" będzie europoseł Ryszard Czarnecki. Rozmawiać będziemy o planowanej zmianie traktatów Unii Europejskiej.

Magdalena Ogórek: Dziś ważny dzień, jeśli chodzi o historię Unii Europejskiej, bo to dziś ma zostać podjęta decyzja, czy będą zmiany w traktatach, czyli w czymś, co wydawało się do tej pory nienaruszalne. W tle jest zmiana, jeśli chodzi o prawo weta. Proszę nam naświetlić kontekst - co tak naprawdę dzisiaj będzie się działo?
Ryszard Czarnecki: To dzień tyle ważny, co smutny, bo komisja konstytucyjna Parlamentu Europejskiego przegłosuje - to pewne – projekt, który został przedłożony przez pięcioro posłów. Czworo z nich to Niemcy, ten piąty to znany z bardzo antypolskich ataków - były premier Belgii i były szef liberałów w Europarlamencie Guy Verhofstadt. Na 120 stronach zaproponowali 200 kilkadziesiąt poprawek do traktatów europejskich, z których kwestia odejścia od weta jest najważniejsza, ale ważne są też propozycje dążące do uwspólnotowienia szeregu kompetencji, które do tej pory należały do państw członkowskich, a teraz mają stać się kompetencjami Unii Europejskiej, lub wspólnymi UE i państw narodowych. Oznacza to przesunięcie ich w kierunku Brukseli, ale w praktyce politycznej to jest tak, że oczywiście kompetencje Komisji Europejskiej, eurokracji będą większe, ale w wymiarze konkretnych państw zyskają w praktyce Niemcy i Francja.
Co do odejścia od weta, to przypomnę, że kilka miesięcy temu politycy niemieccy - chyba kanclerz Olaf Scholz mówił, że będzie chodziło tylko o kwestie polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, podczas gdy okazuje się, że idzie to dalej i znacznie szerzej.
Przypomnę, że największe sukcesy Unia Europejska odnosiła wtedy, kiedy państwa (…) miały poczucie partycypacji, wpływu na decyzję. Dzięki właśnie wetu zawsze był hamulec bezpieczeństwa, z którego można było skorzystać – tak, aby przed pewnymi negatywnymi tendencjami, zagrażającymi interesom poszczególnych krajów, także tych mniej zamożnych, które później weszły do UE, można było się w ten sposób bronić. (...)

Oby Unia kiedyś nie żałowała, że rusza traktaty, natomiast ja się zastanawiam, jakie pojęcie na ten temat ma polska opozycja? Pani marszałek Wanda Nowicka w poniedziałek na antenie Telewizji Polskiej powiedziała: „No i co z tego, że nie będzie prawa weta? A po co tak wetować i wetować, przecież należy się zgadzać, będzie wspólny dialog, wspólny język”.
- Gdy słyszę takie wypowiedzi, to chwytam się za głowę, bo to jest jakieś przedszkole polityczne. Najwięcej wet, skutecznych sprzeciwów wobec decyzji Unii Europejskiej zgłaszały takie państwa, jak Francja, Belgia, Niemcy. Pani marszałek – trzeba o tym wiedzieć! Poszczególne kraje używają prawa weta, broniąc własnych interesów gospodarczych czy politycznych. Polska była dopiero na ósmym miejscu, wyprzedzana przez państwa, które nas bardzo chętnie w różnych kwestiach pouczały, ale korzystały z tego instrumentu, który w Unii istniał od zawsze. (...)

Piotr Całbecki

2023-10-24
Piotr Całbecki/fot. Archiwum

Piotr Całbecki/fot. Archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Piotr Całbecki

Gościem „Rozmowy dnia" był marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki. Rozmawialiśmy między innymi o konferencji na temat przyszłości europejskiego rolnictwa, która odbyła się w ubiegłym tygodniu w Brukseli.

Michał Jędryka: Na ostatniej sesji zrekonstruowano zarząd województwa. W nowym składzie będziecie pracować przez najbliższe pół roku, do wyborów.
Piotr Całbecki: Chciałem, aby te uzupełnienia nastąpiły jak najszybciej. Nadarzyła się okazja, że akurat wczoraj mieliśmy posiedzenie sesji. Wiemy na pewno, że pan marszałek Zbigniew Sosnowski - nad czym ubolewam - utracił mandat sprawowania funkcji wicemarszałka.

Gratuluje mu Pan zapewne nowej funkcji?

- Tak, trzymam kciuki za pana Sosnowskiego, bo to naprawdę wspaniały człowiek i będzie nas godnie reprezentował w Warszawie, w Parlamencie. Za to do składu zarządu wrócił pan marszałek Dariusz Kurzawa. Pełnił tę funkcję w trzeciej kadencji i cieszę się, że wraca na „stare śmieci”, bo jest na pewno o cztery lata pracy w Parlamencie bogatszy w nowe doświadczenia. Tempo jest bardzo duże, w naszym urzędzie wiele się zmieniło od tego czasu.
Co do zakresu obowiązków, jeszcze będę o tym rozmawiał. Jeśli chodzi o kontrowersyjne drogi – dla nas radość, że w takim tempie je realizujemy – ten pion będę nadzorował osobiście. Jest tam tyle niuansów i tyle inwestycji – przypomnę, że ponad 600 milionów złotych jest w tej chwili w rozkopanych realizacjach, a planujemy kolejne inwestycje za wielkie miliardy i są one w projektowaniu, uzgadnianiu – więc będzie to naturalne, jeżeli przejmę nadzór na tym obszarem. Stworzyliśmy sobie pewien warsztat z panem skarbnikiem, dyrektorem departamentu oraz dyrektorem Wojewódzkiego Zarządu Dróg w Bydgoszczy, jak realizować te inwestycje i trudno byłoby wdrażać nową osobę, która przez tyle lat była nieobecna w urzędzie. Co do pozostałych kompetencji - pewnie będzie to rolnictwo, ale jeszcze do czwartku muszę przeprowadzić stosowną konsultacje. (...)

W tym roku kończy się Regionalny Program Operacyjny, perspektywa 2014-2023. Czas na jakieś podsumowania. Do wydania było 9 miliardów złotych. Dobrze wykorzystaliśmy te środki?
- (…) Wykorzystaliśmy każde euro – mówię to, chociaż ostateczne rozliczenie nastąpi dopiero w połowie przyszłego roku. Ale już wiemy, że mamy tzw.nadkontraktację - a conto Regionalnego Programu, czyli środków unijnych wydaliśmy trochę więcej, niż mamy w budżecie. To nam gwarantuje spokój, że rzeczywiście wszystkie środki wykorzystamy. Przeznaczone zostałym.in. na 300 km nowych dróg, nowe szpitale, domy dziennego pobytu dla seniorów - tak lubiane i rozpowszechnione w ostatnich latach wśród osób starszych, laboratoria badawcze, tysiące zrewitalizowanych obiektów zabytkowych. (…)

Jarosław Wojtas

2023-10-23
Jarosław Wojtas/fot. Archiwum

Jarosław Wojtas/fot. Archiwum

Rozmowa Dnia - Jarosław Wojtas

Gościem „Rozmowy dnia był dr Jarosław Wojtas, politolog z Uniwersytetu WSB Merito w Toruniu, a rozmawialiśmy o bieżącej sytuacji politycznej i możliwych scenariuszach na najbliższe tygodnie.



Michał Jędryka: W wiadomościach usłyszeliśmy, że Prawo i Sprawiedliwość będzie starało się zbudować większość parlamentarną. Pana zdaniem to taka próba honorowego ostatniego zagrania, czy realna opcja?

Jarosław Wojtas: Moim zdaniem będzie to bardzo trudne, ale oczywiście w polityce wszystko jest możliwe, i gdyby znalazła się większość dla takiego rządu, który byłby zaproponowany chociażby przez byłego prezesa Rady Ministrów, aktualnie jeszcze urzędującego Mateusza Morawieckiego, to prezydent świadomy takiej większości mógłby powierzyć mu misję stworzenia rządu. Jednak mimo wszystko, i tak pierwsza misja stworzenia rządu zostanie powierzona aktualnemu prezesowi Rady Ministrów z racji tego, że jego partia uzyskała największą liczbę mandatów. Natomiast, oczywiście, znalezienie większości 231 głosów dla tego rządu będzie trudne. W związku z czym, zapewne czeka nas długi proces wyłaniania kolejnej większości sejmowej. Uważam, że jeszcze musimy uzbroić się w cierpliwość. Czy to próba ratowania sytuacji? Trudno powiedzieć. W polityce, tak jak mówiłem, wszystkie jest możliwe, i kto wie, czy taka większość się nie znajdzie. Bardziej prawdopodobne jest oczywiście to, że nastąpi, prędzej czy później, podpisanie umowy pomiędzy trzema największymi podmiotami po tych wyborach, i to właśnie one w ostatecznym podejściu utworzą nowy rząd.

I to zapowiada Donald Tusk, który dzisiaj ma złożyć propozycję koalicjantom. Dotyczy ona podziału stanowisk w rządzie i parlamencie. Ma być tak: Tusk ma być premierem, Kosiniak-Kamysz wicepremierem, Szymon Hołownia marszałkiem sejmu, a być może Magdalena Biejat marszałkiem senatu. Tak ustalił Newsweek. Jak pan sądzi? Czy to jest propozycja, która będzie korzystna dla koalicjantów? Czy będzie atrakcyjna?
Wydaje mi się, że koalicjanci, szczególnie z tych dwóch mniejszych formacji Trzeciej Drogi i z Lewicy, będą walczyli o więcej. Mimo wszystko, tym minimum jest stanowisko wicepremiera dla każdego z tych podmiotów, przynajmniej dla liderów, czyli większości w Lewicy i dla Hołowni, i też być może jakieś stanowisko dla pana Kosiniaka-Kamysza. To jest absolutne minimum, które wydaje się mało satysfakcjonujące, tym bardziej, że stanowisko premiera najprawdopodobniej trafi do pana Donalda Tuska. Właśnie dlatego pozostałe stanowiska będzie musiał rozdzielać bardziej hojnie w stosunku do swoich koalicjantów. Myślę, że cały ten proces potrwa kilka tygodni. Negocjacje mogą być bardzo twarde.

A tymczasem Prawo i Sprawiedliwość, wprawdzie nieoficjalnie, ale przez rozmaite przecieki dawało do zrozumienia, że mogłoby się zgodzić na taki układ, że Kosiniak-Kamysz byłby premierem, a nie wicepremierem. Czy to mogłoby go, pana zdaniem, skusić wobec tej oferty, która tutaj jest składana, bo Donald Tusk nie przebił tego?
Oczywiście, propozycja wysunięta ze strony Prawa i Sprawiedliwości jest bardziej hojna i byłaby bardziej korzystna dla Polskiego Stronnictwa Ludowego, jednakże lider tej partii od dawna podkreśla, że chce stworzyć nowy rząd z opozycją. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że Polskie Stronnictwo Ludowe w ciągu ostatnich lat przegrało batalię o duszę polskiej wsi, to znaczy tam, gdzie miało swoje mateczniki, tam przewagę nad PSL-em zdobył PiS. W związku z czym PSL pewnie będzie walczyć o odzyskanie tego terenu. Natomiast rzeczywiście, dla PSL-u bardziej korzystne byłoby dzisiaj wejście w porozumienie ze Zjednoczoną Prawicą. Tym bardziej, że PSL mógłby się spodziewać w ramach jakiejś łączonej umowy w przypadku wejścia do koalicji ze Zjednoczoną Prawicą, również po wyborach samorządowych, które nachodzą wiosną, stanowisk marszałków województw wschodnich: podlaskiego, lubelskiego, warmińsko-mazurskiego, może podkarpackiego, również Małopolski. Mogłoby to z korzyścią dla tej partii w kontekście coraz bardziej zbliżających się wyborów samorządowych. Być może właśnie kluczem jest tutaj kwestia próby odwojowania polskiej wsi. Na ile to będzie skuteczne: zobaczymy. W polityce wszystko jest możliwe (...).

Małgorzata Górka

2023-10-20
Małgorzata Górka/fot. pl.linkedin.com

Małgorzata Górka/fot. pl.linkedin.com

PR PiK - Małgorzata Górka - Rozmowa dnia

Gościem „Rozmowy dnia” była Małgorzata Górka, kierownik Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Badań Regionalnych. Rozmawialiśmy o tym, czym jest i do czego jest potrzebna statystyka publiczna.

Michał Jędryka: Spotykamy się dlatego, że dzisiaj jest Europejski Dzień Statystyki. Świętujecie dzisiaj?
Małgorzata Górka:
Tak, świętujemy dwa razy w roku, 9 marca obchodzimy Dzień Statystyki Polskiej, a dziś Europejski Dzień Statystyki.

Statystyka dla przeciętnego człowieka to właściwie coś nudnego, co wiąże się z długimi szeregami liczb, tabelkami, Rocznikiem Statystycznym, którego niektórzy używają, żeby może pod szafę podstawić (śmiech), ale to tak naprawdę jest chyba coś bardzo ważnego dla społeczeństwa, dla gospodarki…
Tak, bo statystyka to głównie dane. Dane otaczają nas wszędzie. Mówimy o inflacji, o rosnących cenach, zastanawiamy się, ile będzie dzieci w wieku przedszkolnym, czy dla naszego dziecka będzie miejsce w przedszkolu, w miejscu, w którym mieszkamy. Tak naprawdę każdy nasz ruch jest oparty o dane, gdyby nie było danych i ich przetwarzania, nie byłoby rozwoju. Dzisiaj wszyscy posługujemy się smartfonami – gdyby nie przetwarzanie danych, tych nowoczesnych technologii po prostu by nie było.

Powiedziała Pani, że zastanawiamy się, ile miejsc będzie w przedszkolu, ile będzie dzieci – czy to znaczy, że statystyka pozwala przewidywać przyszłość?
W przypadku danych demograficznych – tak. Bo na to mamy zgodę i prognozujemy. Całkiem niedawno ukazała się prognoza do 2060 roku i już wiemy, że – według danych, które są prognozowane – w 2023 roku w naszym województwie będzie ludności mniej niż dwa miliony, a „docelowo”, w tym środkowym wariancie, takim optymistycznym, w 2060 roku w województwie kujawsko-pomorskim będzie niespełna 1,6 mln osób.

Jesteśmy krótko po wyborach, właśnie widzieliśmy te wszystkie przewidywania, też na podstawie danych, statystycznych. Wprawdzie to nie Urząd Statystyczny się tym zajmuje, ale to też statystyka.
Tak, tak naprawdę przetwarzanie, analizowanie danych, to szeroko rozumiana statystyka. My to robimy, mamy tajemnicę statystyczną, mamy długie szeregi. Ale są też prywatne firmy, które po prostu zbierają i przetwarzają dane. Te dane, które były opublikowane jako tzw. late poll, to były ankiety. Wykorzystywano dane z wyników już wywieszanych przez komisje obwodowe, ale przede wszystkim opierano się na ankietach, ankietach przeprowadzanych wśród wyborców – ale dobranych. Musiała to być taka reprezentatywna grupa, która mogła być przełożona na całe nasze społeczeństwo (...).

Piotr Król

2023-10-19
Poseł Piotr Król/fot. Piotr Król, Facebook

Poseł Piotr Król/fot. Piotr Król, Facebook

Rozmowa Dnia - Piotr Król

Gościem „Rozmowy dnia” był poseł Piotr Król z Prawa i Sprawiedliwości. Rozmawialiśmy o sytuacji powyborczej i o możliwych scenariuszach w najbliższej przyszłości.

Piotr Król: Czy pan pozwoli, bo to jest mój pierwszy występ na antenie Radia PiK po wyborach, i korzystając z okazji, bo czuję się tego zobowiązany, chciałbym wszystkim wyborcom Prawa i Sprawiedliwości na ziemi bydgoskiej bardzo, bardzo, bardzo, bardzo podziękować, ponieważ kandydowałem dopiero z piątego miejsca, a uzyskałem trzeci wynik na liście i ponownie zostałem wybrany posłem. Bardzo uprzejmie dziękuję...

Michał Jędryka: Gratulacje panie pośle, natomiast przejdźmy do rzeczy: przed chwilą występował pan w telewizji Republika i mówił pan tam, że jednak jest pana zdaniem jakaś szansa na to, żeby to Prawo i Sprawiedliwość tworzyło rząd mimo, że arytmetyka powyborcza, ten rozkład mandatów, który poznaliśmy, zdecydowanie temu zaprzecza, bo te partie, które były w opozycji do rządu Prawa i Sprawiedliwości mają większość w nowym sejmie.

A czy pan redaktor byłby łaskaw wskazać poza Prawem i Sprawiedliwością jakąś partię, która po 90. roku wygrała wybory i miała samodzielną większość?

No nie było takiej, bo pierwszy raz żeście stworzyli rząd rzeczywiście w 2015 roku z samodzielną większością, ale dobrze pan pamięta, że to był pewien szczęśliwy zbieg okoliczności, bo wtedy lewica nie weszła do sejmu.

Dwukrotnie stworzyliśmy samodzielną większość...

Tak, mówię o tym pierwszym razie...

Ja rozumiem, że sami sobie podnieśliśmy poprzeczkę, ale po 90. roku, nikt nigdy nie negował prawa wygranego ugrupowania, nawet, jeżeli ten wynik był niższy, niż my mamy w tej chwili, a mamy blisko 200 mandatów, do podjęcia próby utworzenia rządu. Jest pewna naturalna kolej rzeczy, uważam że prezydent powinien powierzyć tę misję najpierw nam, i my taką próbę musimy skutecznie podjąć. No gdyby, nie daj Bóg, nam się nie udało, to wtedy się otwiera kolejne scenariusze. Namawianie prezydenta do stworzenia kazusu, że w pierwszym ruchu ma nie powierzać misji tworzenia rządu zwycięskiemu ugrupowaniu, jakim jest Prawo i Sprawiedliwość, byłoby skrajnie niebezpiecznym kazusem. Mogłoby się okazać na przykład po następnych wyborach – a przecież prezydentowi Dudzie kończy się kadencja – że kolejny prezydent uzna, że na przykład nie pierwszemu, nie drugiemu, a na przykład czwartemu ugrupowaniu powierzy zadanie tworzenia rządu. To będzie jakieś losowanie, czy rzuty kostką?

Był taki zwyczaj, że prezydent rzeczywiście powierzał tę misje zwycięskiemu ugrupowaniu...

Ten zwyczaj wynikał z szacunku dla wyników wyborów: wygrałeś wybory, dostajesz szansę tworzenia rządu. My się tylko tego trzymamy. Jak nam się uda, to nam się uda, jak nam się nie uda, to się nie uda. A żeby się przekonać, czy nam się uda, czy nie, to musimy ten pierwszy ruch wykonać.

W mediach czytamy, w Onecie na przykład, że Prawo i Sprawiedliwość zamierza złożyć Polskiemu Stronnictwu Ludowemu bardzo hojną ofertę. Mianowicie Władysław Kosiniak-Kamysz miałby zostać premierem, jego partyjni koledzy mogliby objąć nawet połowę ministerstw, a nominaci PSL-u mogliby zasiąść w zarządach spółek Skarbu Państwa. No i krąży taki scenariusz, w którym byłaby możliwość poparcia prezesa PSL-u w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Tak spekuluje Onet. Pan też o tym słyszał?

Akurat ten portal, który pan wymienia, na temat mojej partii czasami wypisuje takie rzeczy, że jak się rano budzę, to na wszelki wypadek sprawdzam, czy nie jestem jakimś smokiem ziejącym ogniem. Przepraszam za żartobliwą odpowiedź, ale oczywistym jest, że podejmiemy próbę szukania większości parlamentarnej, natomiast nie sądzę, żeby Onet był najlepiej poinformowanym portalem w Polsce na temat tych negocjacji.

Niemniej, coś jest na rzeczy, już zostawiając Onet na boku, że w przypadku dwóch partii każda z nich może uzyskać więcej, niż w przypadku układu trzech komitetów wyborczych, w których jest jedenaście, czy nawet więcej partii.

No z tym się w pełni zgadzam. Nie przypominam sobie, żeby w Polsce ktoś stworzył stabilną większość opartą na chyba dziesięciu partiach. Przypominam, że w Koalicji Obywatelskiej jest kilka partii, do tego są dwie partie w Trzeciej Drodze i do tego trzy partie w Lewicy. Wydaje się, że ten konglomerat już się zaczął spierać o różne rzeczy w mediach, więc o ile dogadanie się, np. co do wyboru marszałka sejmu załóżmy, że można się udać, to jednak ustalenie jakiś spraw programowych, szczegółów projektów ustaw przy takim konglomeracie wydaje się mało stabilne. Chciałbym przypomnieć, że wybory parlamentarne w Polsce nie sprawiły, że wojna na Ukrainie się skończyła, Białorusią nie przestał rządzić pan Łukaszenka, konflikt w Gazie jak był, tak jest, i problem nielegalnych imigrantów w Europie też cały czas funkcjonuje (...).

Adrian Stankowski

2023-10-18
Adrian Stankowski Fot. twitter.com/AdrianStankowsk

Adrian Stankowski Fot. twitter.com/AdrianStankowsk

PR PiK - Rozmowa dnia - Arian Stankowski

Gościem „Rozmowy dnia” był Adrian Stankowski, redaktor naczelny Gazety Polskiej Codziennie. Rozmawialiśmy o możliwych scenariuszach politycznych i o tym, komu prezydent może powierzyć misję tworzenia rządu.

Magdalena Ogórek: Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, ale nie ma możliwości koalicyjnych, by stworzyć rząd. Po stronie opozycji mamy ciekawą sytuację - ma większość, jak się poskłada w trójkę, ale ma też różnice i to zdecydowane. Jak długo mogą potrwać takie rozmowy i czy one mają szansę skończyć się jakimś konsensusem?
Adrian Stankowski: Nie wykluczałbym jeszcze, że Prawo i Sprawiedliwość, czyli w końcu zwycięskie ugrupowanie stworzy rząd większościowy, bo trzeba pamiętać, że Jarosław Kaczyński jest absolutnie mistrzem szachownicy. Sam widziałem na własne oczy, jak tworzył rząd Tadeusza Mazowieckiego, też zaskakująco szachując wtedy ZSL i Stronnictwo Demokratyczne. Zostawiłbym więc to jeszcze talentowi i zdolnościom Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast rzeczywiście bardziej prawdopodobną opcją jest stworzenie rządu przez dzisiejszą opozycję. Co do możliwości porozumienia się, to z jednej strony jest duża, bo polityków tych partii łączy dziś bardzo silna jeszcze emocja wyborcza, antypisowska - to przecież był jedyny wspólny punkt programu. Są to jednak różne podmioty polityczne, mające różne elektoraty. Różne też składały obietnice wyborcze, z których będą rozliczani i różne też będą interesy polityczne. Władysław Kosiniak-Kamysz ma zupełnie unikatową pozycję, bo może tworzyć koalicję zarówno z prawicą, jak i z tym centrolewem. Myślę, że na krótką metę to oni się dogadają, pytanie ile są w stanie wytrzymać wyborcy tych partii. I to jest dużo ważniejsze pytanie, bo politycy, jak tworzą rząd to są w stanie wiele wytrzymać, byle tylko pozostać przy władzy, natomiast elektoraty – tutaj już się zaczynają schody. Ten rząd – jeżeli powstanie – nie będzie rządem trwałym.

Języczkiem u wagi jest Trzecia Droga. Ile może żądać od Platformy Obywatelskiej, mając te swoje niecałe 15 procent?
– 15 procent w tej sytuacji to jest dużo. Trzecia Droga odniosła naprawdę duży sukces wyborczy i dla mnie naturalnym kandydatem na premiera nie jest wcale Donald Tusk, który przegrał chyba dziewiąte wybory z PiS-em, ale właśnie Trzecia Droga. Zobaczymy, ile jest w stanie zaoferować Donald Tusk, który też zgłaszał bardzo konkretny program – „oddajcie mi władzę na 400 dni, to ja żelazną miotłą wyczyszczę Polskę”. (...) Tutaj chodzi o konkretny program, bo za 400 dni będzie obsadzana Komisja Europejska. Trzeba o tym wyraźnie mówić, bo premier Mateusz Morawiecki nie bez przyczyny powiedział, że za zgodę na pakt migracyjny, federalizację Europy, wycofanie zasady jednomyślności państw członkowskich w Unii Europejskiej, przeniesienie kompetencji na przykład w zakresie podatków, czy polityki zagranicznej do Brukseli, były premier Donald Tusk zostanie wynagrodzony ważnym stanowiskiem.

Wiem oczywiście, jakie są konstytucyjne kroki, ale może być zamieszanie, brak porozumienia, więc mówi się też, że jeden ze scenariuszy to przyspieszone wybory. Bierze Pan pod uwagę taki scenariusz?
– Jak najbardziej. Nie wiem, czy już w tych trzech krokach, bo tutaj opozycyjne trójporozumienie wydaje się zdeterminowane, przynajmniej deklaratywnie, do stworzenia rządu. Ale ten rząd, nawet jak powstanie, to będzie niestabilny, nietrwały. Przypomnijmy – tworzy go 11 partii, więc nie zdziwiłbym się, gdyby tak czy inaczej prowadziło to do przedterminowych wyborów. Zwłaszcza, że ten rząd będzie musiał liczyć się z jeszcze jednym ważnym, być może najważniejszym aktorem sceny politycznej – mianowicie z prezydentem RP, który ma prawo weta, wywodzi się z Prawa i Sprawiedliwości, a na dodatek dzisiejsza opozycja wielokrotnie lżyła, obrażała głowę państwa. Teraz, od paru dni nagle przypomnieli słowo sobie słowo „prezydent”, bo dotąd mówili „Duda”, jak nie „Adrian” albo „długopis”, już innych inwektyw nie będę przypominał. (...)

O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...

„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątku
po wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał i Maciej Wilkowski.

Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl


26 15922126961070
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę