Rozmowa Dnia

Jarosław Molendowski

2023-09-22
Jarosław Molendowski/fot:torun.lasy.gov.pl

Jarosław Molendowski/fot:torun.lasy.gov.pl

PR PiK - Rozmowa dnia - Jarosław Molendowski

Gościem Rozmowy dnia był Jarosław Molendowski, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. Rozmawialiśmy o eskalacji oskarżeń ekologów oraz opozycji wobec instytucji zarządzającej lasami, a także o próbach interwencji Unii Europejskiej w gospodarkę leśną.

Michał Jędryka: Trwa kampania wyborcza i właściwie Lasy Państwowe to jest taka instytucja, która jest i powinna być z boku kampanii wyborczej, instytucja niepolityczna – a jednak wciąż w tej kampanii wyborczej dzieje się coś, co w jakiś sposób dotyczy i wciąga Lasy Państwowe w tę dyskusję. Między innymi stało się tak, że dwie panie posłanki, Agnieszka Pomaska i Barbara Nowacka, nagrały spot wyborczy w Lasach Piaśnickich i tam pojawiły się oskarżenia, że Lasy Państwowe prowadzą nie tyle wycinkę drzew, że dokonują ich rzezi, że ma się dokonywać to na miejscu pamięci, zupełnie bez zważania na charakter tego miejsca – jak to jest naprawdę Panie Dyrektorze?
Jarosław Molendowski:
Tak jak Pan wspomniał, jest kampania wyborcza. Kampania wyborcza kieruje się swoimi prawami, natomiast odnosząc się do sytuacji pań posłanek, które znalazły się w bliżej nieznanym miejscu, przy rębni prowadzonej przez Lasy Państwowe, natomiast z całą stanowczością i pewnością mogę powiedzieć, że wszystkie miejsca kultu – bardziej znane, nieznane, nowo odkrywane, są zawsze w szczególnej opiece ze strony Lasów, mało tego, często są to miejsca bardzo nieznane, gdzie my leśnicy szukamy osób, które coś więcej na ten temat mogą powiedzieć, abyśmy te miejsca w jakiś sposób szczególny chronili.

Była tam rębnia, z wyoranymi bruzdami, w których będziemy sadzić las. Normalnie prowadzona gospodarka leśna, natomiast miejsce jakoby było w jakiś sposób przez leśników zniszczone – ja w to absolutnie nie wierzę, jestem pewien, że jest to pewnego rodzaju manipulacja, i używanie, według mnie i wielu, wielu osób, niedopuszczalnych metod przedstawiania rzeczywistej sytuacji.

Rębnia, czyli odbywała się tam wycinka lasu. Jeden ze „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów”, które ogłosiła Platforma Obywatelska, jest taki: wyłączymy najcenniejsze przyrodnicze obszary lasów z wycinki i przeznaczymy je tylko na funkcje przyrodnicze i społeczne. Myśli Pan, że to jest punkt rozsądny, że rzeczywiście tak powinno być?
Chodzi też o zapewnienie bezpieczeństwa, bo przecież drzewostany w wieku starszym siłą rzeczy podlegają różnego rodzaju przemianom. Sosna ma swój ograniczony wiek rębności – ona po osiągnięciu tego wieku zaczyna najzwyczajniej w świecie gnić od środka. Tworzy się zgnilizna miękka, która często jest niewidoczna na zewnątrz, a przy silniejszym powiewie wiatru ta sosna może w połowie się złamać, mogą od niej odrywać się gałęzie, konary, może po prostu stwarzać niebezpieczeństwo i często jest tak, że my musimy po prostu na to reagować, bo przecież tych zdarzeń niebezpiecznych jest bardzo dużo i później ci, którzy często mówią, że wycinamy, że to były stare drzewa, zupełnie o tym zapominają, milkną, w żaden sposób nie chcą do tej sprawy wracać, a problem pozostaje po naszej stronie. My musimy lasy chronić, zarówno przyrodniczo, jak i żeby były zawsze dostępne i bezpieczne. Jest to jeden z naszych celów – tych celów jest oczywiście więcej, ale ten jeden cel, zapewnienie bezpieczeństwa społeczeństwu, jest celem najważniejszym (...).

Łukasz Pająk

2023-09-21
Łukasz Pająk/fot. Łukasz Pająk, Facebook

Łukasz Pająk/fot. Łukasz Pająk, Facebook

Rozmowa dnia – PR PiK – Łukasz Pająk

Gościem „Rozmowy dnia” był Łukasz Pająk, lider bydgoskiej listy Bezpartyjni Samorządowcy w wyborach do Sejmu. Rozmawialiśmy o programie tej formacji.

Michał Jędryka: Udało się Państwu zarejestrować w całej Polsce listy wyborcze w wyborach do Sejmu. Jesteście komitetem ogólnopolskim, właściwie w całej kraju można na was głosować. Rzeczywiście jest tak, że potrzebna jest jakaś reprezentacja samorządowców w Sejmie? Przecież każda partia, która jest w Sejmie, ma swoich działaczy samorządowych, którzy zasiadają w radach gmin, powiatów województw, Wy chcecie być bezpartyjnymi samorządowcami, czyli poza tym partyjnym rozdaniem?
Łukasz Pająk:
Tak, ponieważ uważamy, że samorządy w Polsce dzisiaj są mocno odcięte od finansowania, co za tym idzie, w dużej części nie mogą realizować swoich podstawowych zadań, do których są przeznaczone. Jeżeli obaczy pan na przykład na to, jak dużą część pieniędzy samorządy poświęcają, chociażby na edukację, na utrzymanie szkół, na wypłaty dla nauczycieli i tak dalej, to zobaczy pan, że subwencja oświatowa, którą przeznacza Skarb Państwa tak naprawdę w niewielkim stopniu pokrywa te koszty. Dlatego, że to państwo ma obowiązek utrzymywania szkół, a zrzuca ten obowiązek na samorządy, którym nie daje wystarczającej puli pieniędzy. Co za tym idzie, samorządy z pieniędzy, które same pozyskują w ramach różnego rodzaju podatków lokalnych, muszą te pieniądze przeznaczać i wtedy nie ma pieniędzy na remonty dróg, na modernizacje, chociażby szkół, budynków, jak i stawianie nowych budynków socjalnych.

Jednak samorządy też są organem państwowym, to nie jest coś odrębnego.
– Problem jest takiej natury, że jeżeli państwo zleca zadanie samorządowi, to powinno dać mu odpowiednią ilość pieniędzy na jego realizację, dlatego właśnie Bezpartyjni Samorządowcy idą do Sejmu i także do Senatu w kilkudziesięciu okręgach wyborczych właśnie po to, żeby przywrócić normalne relacje na linii państwo – samorząd.

To znaczy, że macie również finansowy pomysł na to? On polega na tym, żeby zreformować budżet państwa tak, żeby te dodatkowe pieniądze, których szukacie, się znalazły.
– Oczywiście, że tak. Może zacznę od tego, co proponujemy i co może być ciekawe dla polskiego społeczeństwa. Proponujemy rozwiązanie, które dziwi wiele osób. PIT 0 dla wszystkich osób fizycznych, czyli osób pracujących, prowadzących działalności gospodarcze. Natomiast nie stracą na tym budżety samorządów. Dlatego, że tę powstałą lukę w związku z PIT-em 0 pokryjemy udziałem na poziomie około 8,5% we wpływach z podatku VAT.

To byłaby zasadnicza reforma. Pamiętamy, kiedy obecnie rządząca koalicja obniżała podatek PIT, to właśnie samorządowcy podnieśli bardzo duży protest, że to obniży wpływy samorządów.
– Dokładnie tak, natomiast jak już powiedziałem, z funduszy centralnych i częściowego udziału w podatku VAT. Żeby ten budżet nie był stratny, wprowadzimy docelowo podatek przychodowy, de facto podatek obrotowy, o wysokości około 2%. Dla największych firm i korporacji, które dzisiaj w Polsce często nie płacą podatków i wyprowadzają setki miliardów złotych za granicę. Polski budżet na tym traci.

Zapowiadało to już wiele sił politycznych, to opodatkowanie korporacji i jakoś nikomu to się nie udało.
– Tak, tylko różnica jest taka, że my nie bierzemy pieniędzy od tych korporacji. Nie dostajemy takich propozycji, bo może jesteśmy jeszcze za małą siłą. Natomiast jesteśmy zdecydowani, żeby to zrobić i to zapowiadamy. Mogę zagwarantować, że wchodząc do Parlamentu jako Bezpartyjni Samorządowcy, będziemy dążyć do tego, żeby opodatkować duże, międzynarodowe korporacje, właśnie wprowadzając podatek dochodowy, tudzież zwany obrotowym. To będzie nie więcej niż 2% z ich przychodów. Naprawdę, duże korporacje od tego nie zbiednieją, że go zapłacą, a dzięki temu będziemy mogli ulżyć podatkowo i wprowadzić PIT 0 od osób fizycznych, czyli od pracowników i przedsiębiorców. Dzięki temu odwrócimy te niekorzystne propozycje. Dzisiaj mało-średni przedsiębiorca w Polsce nie ma szans konkurować z dużą korporacją. Jeżeli ulżymy mu podatkowi, a obłożymy nim międzynarodowe firmy, które dzisiaj ich nie płacą, jest duża szansa, że przedsiębiorca będzie konkurował. Przypominam, że to jest 60% polskiego PKB. (...)

Tomasz Sakiewicz

2023-09-20
Tomasz Sakiewicz/Tomasz Sakiewicz/Facebook

Tomasz Sakiewicz/Tomasz Sakiewicz/Facebook

PR PiK - Rozmowa dnia - Tomasz Sakiewicz

Gościem „Rozmowy dnia" był Tomasz Sakiewicz, dziennikarz i publicysta. Rozmawialiśmy o incydencie przed budynkiem Telewizji Polskiej.

Magdalena Ogórek: Co się wydarzyło we wtorek pod gmachem Telewizji Polskiej z dziennikarskiego punktu widzenia?
Tomasz Sakiewicz: Zdarzyła się historia, która w zasadzie nie może się zdarzyć w cywilizowanym kraju. Polityk, który publicznie zaprasza na konferencję prasową próbuje uniemożliwić zadanie pytania dziennikarzowi grożąc mu, że pójdzie do więzienia. Drugi z kolei polityk - pan Rozenek, czyli prawa ręka Donalda Tuska w tej kampanii - zaczyna grozić rodzinie dziennikarza, bo słowa „znamy twoje adresy; wiemy gdzie mieszkasz” to przecież zawołanie mafii. Znamy to z filmów gangsterskich. Za takie odzywki idzie się siedzieć, bo to jest groźba już bezpośrednio pozbawienia życia i zrobienia krzywdy rodzinie, żonie, dzieciom. Tylko bandyci tak się zachowują.

Na konferencjach prasowych premiera Mateusza Morawieckiego, prezydenta Andrzeja Dudy, polityków Zjednoczonej Prawicy są kamery i mikrofony TVN-u, więc politycy prawicy wręcz do znudzenia odpowiadają na wszystkie pytania dziennikarzy mediów, otwarcie sprzyjających na przykład Platformie Obywatelskiej. Dlaczego my - bo mówię w też w imieniu swoim, dziennikarzy TVP - nie możemy zadawać pytań Donaldowi Tuskowi? Jak należy to rozumieć?
- A za jakich czasów policja wchodziła do redakcji? Przecież były rewizje w redakcji „Gazety Polskiej", wśród dziennikarzy. Za jakich czasów próbowano słać nas do więzienia? Proszę pamiętać, że z inicjatywy TVN-u, po objęciu przez Tuska władzy, ja i moja zastępczyni mieliśmy iść do aresztu, a potem chcieli nas zamknąć w więzieniu. Była decyzja o aresztowaniu nas, mogę przytaczać dziesiątki takich przykładów.
Mamy do czynienia z człowiekiem, który ma usta pełne frazesów o wolności, o demokracji, a który wolności nienawidzi. Donald Tusk nienawidzi tego, że ludzie mogą mówić i myśleć co chcą, i to jest jego cecha od bardzo wczesnych lat uprawiania polityki. Ci, którzy go znają lepiej wiedzą, że Tusk nie jest ani demokratą, ani liberałem. On lubi pieniądze, a to jest zupełnie inna sprawa niż bycie liberałem. Wolność mu zawsze przeszkadzała. Można prześledzić jego wypowiedzi, sposób funkcjonowania – on nienawidzi wolności i często nawet bliskie jego otoczenie nie zdaje sobie sprawy, że mamy do czynienia z najbardziej antyliberalnym i antywolnościowym politykiem na naszej scenie politycznej. Nawet byli komuniści nie mają tak radykalnych poglądów na ograniczenie wolności, jak Donald Tusk.

Wczoraj, gdy redaktor Michał Rachoń próbował zadać konkretne, merytoryczne pytania o politykę resetu, Donald Tusk znowu wrócił do tego, o czym Pan przed chwilą powiedział - zaczął grozić dziennikarzowi karnie. Jaki to jest sygnał dla nas - dziennikarzy pracujących w telewizji publicznej?
- Jak rozumiem Donald Tusk próbuje zastraszyć wszystkich dziennikarzy, żeby nie zadawali pytań, dotyczących jego konszachtów z Putinem, de facto - działania przeciwko Polsce przez Tuska i jego rząd na rzecz Niemiec i Rosji. Polityka Tuska, która tak dobrze dzieliła interesy niemieckie i rosyjskie kosztem Polski, to jest tradycyjna polityka Prus, czyli kierunek na Rosję, na sojusz z Rosją, kosztem narodów Europy Środkowej. Tusk bardzo dobrze ją rozumie. My byliśmy zaskoczeni, o co tu chodzi, ale Tusk ją świetnie rozumie i wie, że są tylko dwie koncepcje. Pierwsza to koncepcja wolnych narodów - reprezentował ją wtedy Lech Kaczyński i za to zginął. I druga to koncepcja zarządu niemiecko-rosyjskiego - mieliśmy to w czasie zaboru i w czasie II wojny światowej, dopóki nie pokłócili się ze sobą - którą de facto Niemcy chcieli realizować po 1989 roku, wykopując Stany Zjednoczone i tworząc strefę azjatycką razem z Rosją. (...)

Łukasz Wegner

2023-09-19
Łukasz Wegner/fot. Łukasz Wegner, Facebook

Łukasz Wegner/fot. Łukasz Wegner, Facebook

PR PiK - Rozmowa dnia - Łukasz Wegner

Gościem „Rozmowy dnia” był Łukasz Wegner, kandydat do Senatu z ramienia Nowej Lewicy Europejskiej w okręgu inowrocławskim. Rozmawialiśmy o programie wyborczym kandydata i jego formacji.

Michał Jędryka: Zgłasza Pan swoją kandydaturę na senatora w Inowrocławiu z ramienia Lewicy Europejskiej. Chce Pan tworzyć program lewicowy, ale inny niż ten, który tworzy ogólnopolska partia?
Łukasz Wegner: O start w wyborach zostałem poproszony przez mieszkańców, ponieważ jestem przedsiębiorcą i mam codzienny kontakt z klientami. Ludzie naprawdę mają dosyć rządzenia PiS-u i dlatego wyszedłem z taką inicjatywą i na prośbę mieszkańców postanowiłem, że stworzę taki komitet i wyjdę do ludzi.

Ale rządy w Inowrocławiu też się Panu nie podobają?

- Nie podobają mi się. Jako przedsiębiorca widzę, że są u nas w Inowrocławiu strefy gospodarcze i od wielu lat się nic nie zostało zrobione, żeby znaleźć inwestorów. Mam kontakt z inwestorami i myślę, że to żaden problem, by zagospodarować takie miejsca.

Myśli Pan, że to się Panu uda, jeśli będzie Pan w Senacie – że będzie Pan w stanie sprowadzić do Inowrocławia czy negocjować z inwestorami?

- Tak oczywiście, ale jest to też kwestia, dotycząca rządów PiS-u - trzeba coś zrobić z podatkami. Jako przedsiębiorca widzę, że ciężko teraz założyć działalność, bo podatki są zbyt wysokie.

Które najbardziej dokuczają przedsiębiorcom?
- Przede wszystkim ZUS i VAT. Trzeba byłoby coś zrobić w tym kierunku – chociażby preferencyjne kredyty dla przedsiębiorców, którzy chcieliby na przykład założyć działalność. Obecnie, nie tylko w Inowrocławiu, ale też w innych miastach, wiele firm się zamyka, bo koszty są zbyt wysokie. (...)

Jak brzmiałaby zasadnicza obietnica wyborcza, którą chciałby Pan złożyć?

- Polityk powinien pomagać ludziom, a nie zajmować się aferami. U nas w Inowrocławiu politycy bez przerwy skupiają się na aferach, a nie na tym co jest istotne, czyli na problemach mieszkańców. Obrzucanie się błotem to najgorsze, co może być. Ja preferuję rozmowy z mieszkańcami. Jestem cały czas dostępny dla nich. W razie potrzeby można się ze mną kontaktować – chętnie pomogę we wszelkich sprawach, które są do rozwiązania. (...)

Krzysztof Szczucki

2023-09-18
Krzysztof Szczucki/fot. Twitter/Krzysztof Szczucki

Krzysztof Szczucki/fot. Twitter/Krzysztof Szczucki

Rozmowa Dnia - Krzysztof Szczucki

Gościem „Rozmowy dnia” był minister, szef Rządowego Centrum Legislacji, Krzysztof Szczucki. Rozmawialiśmy o sobotniej konwencji PiS w Toruniu.

Krzysztof Szczucki: Pan prezes ma bardzo duże poczucie humoru i czasami podczas spotkań sobie żartujemy także z naszych wzrostów. Myślę, że jednak o zwycięstwie powinny decydować inne kryteria i z tymi kryteriami, z tymi tematami, które mają Polaków, mieszkańców mojego okręgu wyborczego do mnie przekonać staram się do nich docierać. Docieram do seniorów, do kobiet, do różnych grup tłumacząc, jaki jest program Prawa i Sprawiedliwości, a także, jaki jest mój pomysł na ten region.

No właśnie: proszę powiedzieć, jaki jest ten pomysł.
Idę z hasłem „Skuteczny dla regionu", po to, żeby sprawy kujawsko-pomorskiego jak najlepiej przedstawiać, zaprezentować w Warszawie, i przekonywać Warszawę do dobrych decyzji dla tego regionu. Sporo już się udało. Chociażby (...) w Grudziądzu pan minister profesor Czarnek podpisał rozporządzenie o utworzeniu publicznej uczelni zawodowej. To wielkie święto dla Grudziądza – pierwsza uczelnia publiczna. To miasto cierpiało na brak placówki publicznej, gdzie studenci mogliby się kształcić. To są środki dla szpitala w Rypinie, dla gminy Łubianka, to jest przedszkole w Grucie, to są różne przedsięwzięcia, w których pomagałem, bądź do których swoją pracą doprowadziłem. To jest mój program: być wśród ludzi i tę bezpieczną przyszłość Polaków, o której mówimy, realizować tutaj, w województwie kujawsko-pomorskim.

I jest chyba odbicie tego, co w waszej formacji, w waszej partii jest często podkreślane, że przede wszystkim troszczycie się państwo o te mniejsze ośrodki, które były przez ostatnie dziesięciolecia mocno zaniedbywane, takie jak Grudziądz, Inowrocław, czy Rypin. Czy rzeczywiście nadal takie będzie podejście Prawa i Sprawiedliwości?
Dla nas wszyscy są ważni i rzeczywiście przez całe dziesiątki lat Polska lokalna, ta Polska poza dużymi miastami była pomijana, marginalizowana, można powiedzieć wykluczana przez Platformę Obywatelską. My stanowczo to podejście do Polski, to stawianie tylko na wielkie ośrodki miejskie odrzucamy. Wspieramy Polskę lokalną. Na to nakierowany jest program Polski Ład. Każdy uczciwy wójt powie, że nigdy nie miał wcześniej takiego budżetu na inwestycje, jaki ma teraz na drogi, na stacji uzdatniania wody, na przedszkola, żłobki, ochotnicze straże pożarne. To są miliony, czy łącznie miliardy złotych, które płyną także do województwa kujawsko-pomorskiego.

Ostatnie wystąpienie wicepremiera Kaczyńskiego było mocno zogniskowane na tym, co głosi opozycja, a co było takim przeciwstawieniem programu Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości. Między innymi zostało przypomniane to, co zostało powiedziane w 2015 roku: przeciwstawienie Polski liberalnej i solidarnej. Czy program Polski solidarnej jest nadal aktualny?
Ależ oczywiście. On jest aktualny i trzeba o niego walczyć, i go utrwalać, bo czyha za naszymi plecami Platforma Obywatelska, która chce realizować program Polski liberalnej, która zapewne podwyższy wiek emerytalny, jak tylko wygra wybory, która zapewne zrobi dużo, żeby ten dorobek społeczny Prawa i Sprawiedliwości uchylić (...).

Marcin Wroński

2023-09-15
Marcin Wroński/fot. nadesłane

Marcin Wroński/fot. nadesłane

PR PiK - Rozmowa dnia - Marcin Wroński

Gościem „Rozmowy dnia” był Marcin Wroński, zastępca dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Rozmawialiśmy o embargu na ukraińskie zboże oraz o dalszych perspektywach relacji polsko-ukraińskich w tym kontekście.

Michał Jędryka: Ostatni dzień embarga na zboże ukraińskie. Co będzie dalej?
Marcin Wroński:
To jest bardzo ważne pytanie, na które niełatwo odpowiedzieć, bo tę decyzję, którą podejmie Unia Europejska, trzeba rozpatrzeć na trzech płaszczyznach. Po pierwsze, interesy w Unii Europejskiej nie są tożsame. Inny interes mają kraje przyfrontowe, ponieważ tutaj zboże ukraińskie - do embarga - wpływało, destabilizowało rynki lokalne, bo w handlu zbożem w cenie finalnej, w handlu międzynarodowym, ważne są dwa czynniki: cena ziarna plus transport. Wiadomo: im dalej w głąb Europy, tym cena transportu ma większy udział i to zboże finalnie jest droższe, więc najbardziej to zboże destabilizowało tereny przygraniczne. Z jednej strony są interesy krajów przyfrontowych, które nie chcą, żeby eksport zboża z Ukrainy był do Unii Europejskiej, z drugiej strony mamy interesy innych krajów w Unii Europejskiej. Trzeba spojrzeć na to, że właścicielami ogromnych agroholdingów na Ukrainie są bardzo często Niemcy, Francuzi, Belgowie, Holendrzy…

I jacyś anonimowi biznesmeni z różnych krajów, którzy…
Z Rosji.

Tak, między innymi.
Również z Rosji. i tak naprawdę to jest ich zboże, oni chcą, żeby to zboże miało jak najwięcej rynków zbytu, żeby jak najłatwiej było sprzedawane. To jest jedna płaszczyzna. Z drugiej strony, przed wojną 40 proc. ukraińskiej kukurydzy, która była eksportowana, trafiało do Unii Europejskiej. Ona trafiała nie do Polski, bo my mamy kukurydzy wystarczającą ilość, nawet jesteśmy eksporterami kukurydzy – sprzedajemy ją do Niemiec i do Skandynawii. Ta kukurydza trafiała do głównych producentów trzody chlewnej w Europie – czyli Niemiec, Danii, Hiszpanii, i tam służyła jako tanie zboże na paszę, i w interesie tych krajów też jest, żeby jak najwięcej zboża z Ukrainy trafiało do Europy.

No i jest jeszcze trzecia płaszczyzna – i to jest właśnie ta, która, uważam, przechyli tutaj szalę, czy będzie embargo utrzymane, czy nie: jest to sprawa polityczna. Unia Europejska – władze Unii Europejskiej – nie mamy co do tego wątpliwości – grają na rzecz opozycji w Polsce. Mamy teraz kampanię wyborczą na rzecz przejęcia władzy przez opozycję, no i przeanalizują: czy politycznie bardziej opłaca się zrobić zamieszanie, nie przedłużając embarga, czy też przedłużając.

No właśnie: bo i tak, i tak będzie ten zakaz…
Polski rząd bardzo sprawnie zaszachował Komisję Europejska, wydając rozporządzenie o zakazie importu zboża z Ukrainy. Ciężko będzie pokazać, że czegoś nie dopełnił polski rząd i zboże dalej wpływa. W tym momencie sytuacja wygląda w ten sposób.

Okazuje się, że to nie tylko Polska, ale też inne kraje, na przykład Węgry, Rumunia też już zapowiedziały, że nie będą wpuszczać ukraińskiego zboża.

Tak, tutaj akurat sprawnie minister Telus zawiązał koalicję tych krajów przyfrontowych. Tak, jak powiedziałem: cena finalna zboża to cena ziarna i cena transportu, i zawsze najbardziej destabilizuje tereny im bliżej granicy (…).

Marcin Skonieczka

2023-09-14
Marcin Skonieczka, wójt gminy Płużnica/fot. Elżbieta Rupniewska, archiwum

Marcin Skonieczka, wójt gminy Płużnica/fot. Elżbieta Rupniewska, archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Marcin Skonieczka

Gościem „Rozmowy dnia” był Marcin Skonieczka kandydujący do Sejmu z listy Trzeciej Drogi, wójt gminy Płużnica. Rozmawialiśmy o obietnicach składanych w kampanii wyborczej i o ukraińskim zbożu.

Michał Jędryka: W gminie Płużnica sporo jest rolników i przedsiębiorstw rolniczych. Godziny zostały już właściwie do końca embarga, które ustanowiła Unia Europejska w sprawie napływu zboża z Ukrainy. Wiemy już co się stanie, bo rząd polski zapowiedział, że nie wpuści tego zboża, ale jak to będzie wpływać w dłuższej perspektywie na polskie rolnictwo, bo kiedyś chyba będziemy musieli konkurować z ukraińskim zbożem?
Marcin Skonieczka: Niestety nastroje w rolnictwie nie są dobre, co wynika z tego, co się działo przez ostatni rok - od wybuchu wojny w Ukrainie - i tego, jak rząd źle reagował. W zeszłym roku została otwarta polska granica, był niekontrolowany napływ ukraińskiego zboża. Rząd obiecał, że to będzie tranzyt, ale okazało się, że to nieprawda. Pamiętam wypowiedź ministra Kowalczyka w czerwcu 2022 roku, kiedy namawiał rolników, żeby nie sprzedawali zboża, bo jego cena będzie rosła. Wtedy pszenica kosztowała prawie 1800 zł za tonę i od tego czasu cena zaczęła spadać. To był pierwszy błąd rządu.

Ale bądźmy sprawiedliwi - to nie rząd zaczął sprzedawać zboże w Polsce, ale rozmaici przedsiębiorcy...
- Polska jest częścią wspólnego rynku Unii Europejskiej, natomiast rząd odpowiada za to, co się dzieje w kraju i co mówi rolnikom. Drugi komunikat był w październiku 2022 roku od prezesa spółki Azoty - kiedy nawozy były po 5,5 tys. zł za tonę, chodzi o saletrę amonową - wtedy prezes mówił: „rolnicy kupujcie nawozy, bo na wiosnę będzie jeszcze wyższa cena, ponieważ nie będzie gazu”. Wielu rolników zakupiło wtedy nawozy i mają je do dzisiaj. Jak się okazało, cena spadła. Dzisiaj saletrę amonową można kupić za 1900 zł, więc jest prawie trzy razy tańsza. Czyli z jednej strony ceny produktów spadły dwukrotnie, koszty produkcji wzrosły i rolnicy są bardzo zawiedzeni, bo jak teraz musieli sprzedawać swoje plony poniżej kosztów, a do tego jeszcze doszła susza i niskie plony, to naprawdę ten rok jest tragiczny. Oczywiście jesteśmy częścią wspólnego rynku, trzeba pomagać Ukrainie, ale polski rząd powinien dbać o interesy rolników, komunikować szczerze, co się dzieje i z wyprzedzeniem planować działania.

Ale to, co się działo potem, czyli zamknięcie granic, było korzystne dla rolników?
- Wojnę mamy od 2022 roku, od początku od marca, natomiast polski rząd embargo wprowadził dopiero 15 kwietnia tego roku. Przez rok kompletnie nic nie robił, choć rolnicy i przedsiębiorcy apelowali do rządu: „zróbcie coś, bo tutaj wpływa nielegalne, techniczne ukraińskie zboże, miliony ton zalewają nasz rynek”. Rząd odpowiadał na to, że wszystko jest dobrze, to jest tranzyt, idzie do biednych krajów Afryki, co było oczywiście nieprawdą. Cały rok straciliśmy. (...)

Porozmawiajmy jeszcze o kilku elementach programu, z którym Państwa formacja idzie do wyborów. Na przykład piszecie o tym, że VAT ma być płacony tylko od opłaconej faktury. Nie sądzi Pan, że to może być cios nie tyle dla budżetu państwa, ile umożliwienie pewnych przekrętów?
- (…) Obecnie rząd „doi” przedsiębiorców. Jak z nimi rozmawiam, podobnie zresztą jak z rolnikami, to oni już nie mają energii, nie mają siły. Mówią tak: „my pracujemy od rana do wieczora, wypruwamy sobie żyły, a inni ludzie leżą na kanapach cały dzień i mają lepiej niż my, bo my ryzykujemy całym swoim majątkiem”. Trzeba więc uwolnić energię przedsiębiorczości i docenić ludzi, którzy pracują. Jednym z pomysłów, o których mówimy jest to, żeby VAT był tylko z opłaconej faktury. (...)

Norbert Kaczmarczyk

2023-09-13
Norbert Kaczmarczyk/fot. Norbert Kaczmarczyk/Facebook

Norbert Kaczmarczyk/fot. Norbert Kaczmarczyk/Facebook

PR PiK - Rozmowa dnia - Norbert Kaczmarczyk

Gościem „Rozmowy dnia" był Norbert Kaczmarczyk, były wiceminister rolnictwa, a rozmawialiśmy o problemie zboża z Ukrainy.

Magdalena Ogórek: Wczoraj było jasne, klarowne orędzie premiera - Polska utrzyma całkowity zakaz przewozu ukraińskiego zboża.
Norbert Kaczmarczyk: Najważniejsze jest to, że wiemy, gdzie jest nasza stolica – w Warszawie, a nie w Berlinie czy Brukseli, więc to my, a nie Unia Europejska decydujemy, jaką politykę będziemy budować z innymi państwami, również z Ukrainą. To my podjęliśmy pierwsze działania pomocowe dla Ukrainy, kiedy Berlin zastanawiał się, czy wojna będzie trwała dwa czy może trzy dni. Polska wtedy podjęła decyzję, aby bardzo mocno włączyć się w pomoc. Przyjęliśmy kilka milionów uchodźców z Ukrainy - prawdziwych uchodźców wojennych, a nie terrorystów, którzy chcieli wejść przez naszą granicę z Białorusią w ramach wojny hybrydowej ze strony Łukaszenki. Pomogliśmy Ukraińcom bardzo pięknie - to była nasza polityka, z której przykład wzięły inne państwa Unii Europejskiej w późniejszej fazie. Dzięki temu Ukraińcy dalej walczą o swoją niepodległość.
Kolejną sprawą jest ochrona naszych rodzimych interesów – zwłaszcza polskiej wsi. W tej kwestii mówimy, że sytuacja musi się zmienić. Będziemy blokować niekontrolowany przepływ ukraińskiego zboża, bo walczymy o interesy polskich rolników, co jest zrozumiałe również dla Ukraińców.
Z drugiej strony - to bardzo niedobre, że Komisja Europejska, że w ogóle państwa najmocniejsze i dominujące w Unii Europejskiej chciałyby widzieć Polskę jako tarczę, jako hak przesyłowy, jeśli chodzi o sprzęt i o przyjęcie imigrantów. Chciałyby Polskę osłabić i stąd z jednej strony ma miejsce blokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy, a z drugiej - walka z polskim rządem pod kątem również ukraińskiego zboża. W tym przypadku w grę wchodzą wielkie interesy niemieckie, rosyjskie, francuskie i holenderskie. Być może chcieliby oni, żeby ukraińskie zboże zalewało Polskę, a dobre, polskie kupowali dla siebie. Polski, dobry towar – wysyłamy na zachód, a ten gorszej jakości - ewentualnie do Polski. Ukraina produkuje inaczej, taniej, z użyciem innych środków ochrony roślin. Ukraina nie przestrzega zasad Unii Europejskiej. (…)
Jeśli Ukraina ma być w Unii Europejskiej, w przyszłości ma z nami współpracować gospodarczo i na niwie gospodarki żywnościowej, to musi przede wszystkim dostosować się do tych samych standardów, bo inaczej będzie szkodzić całej UE i naszemu rolnictwu - będzie to produkt gorszej jakości, wpływający na jakość zdrowia Europejczyków.

Tym bardziej dziwi postawa UE, która zamiast wesprzeć nas w naszym stanowisku i pomóc merytorycznie rozwiązać problem, ustawiła się niejako z dystansem. Polacy zostali sami z tym problemem.
- (…) Nie jesteśmy żadnym filtrem gospodarczym dla oligarchów ziemskich – niemieckich, francuskich czy holenderskich. Jesteśmy państwem suwerennym, które dba o swoje interesy. W interesie Niemców jest, by ukraińskie zboże wjeżdżało do Polski – dlatego, że w dużej mierze są to latyfundyści, którzy mają w tym również swoje interesy. Czym innym jest pomoc dla rolników ukraińskich, a czym innym - dla oligarchów, którzy chcą to zboże po prostu wepchnąć do Polski i by Polacy konsumowali je w postaci chleba i innych przetworzonych produktów, a żeby to polskie, lepsze zboże trafiało do nich. (…)

Paweł Szramka

2023-09-12
Paweł Szramka/archiwum

Paweł Szramka/archiwum

Rozmowa dnia – PR PiK – Paweł Szramka

Gościem „Rozmowy dnia” był poseł Paweł Szramka kandydujących z listy Koalicji Obywatelskiej w Toruniu. Rozmawialiśmy między innymi o programie wyborczym.

Michał Jędryka: Czy decyzja o starcie z list Koalicji Obywatelskiej w Toruniu to był dobry ruch?
Paweł Szramka:
Myślę, że to był dobry ruch, poparli go wszyscy członkowie mojej partii politycznej, której jestem liderem. Natomiast jak będzie, pokażą i zdecydują wyborcy, czy będę posłem na kolejną kadencję.

Zdecydowałem się na tę dwuznaczność, więc wyjaśnijmy. Partia polityczna, o której Pan mówi, to nazywa się właśnie Dobry Ruch. Uważa Pan, że te zawarte postulaty w deklaracji programowej Dobrego Ruchu będzie Pan w stanie zrealizować, startując z list koalicji Obywatelskiej?
– Będę się starał. Na pewno miałem wiele obaw, ponieważ, jak wiemy, większość partii politycznych zazwyczaj skupia się na rozdawnictwie. Skupia się na tym, żeby w jakiś sposób przekupić wyborców. Natomiast po ostatniej konwencji Koalicji Obywatelskiej, która odbyła się w Tarnowie, zostało przedstawionych 100 konkretów. To muszę przyznać, że jestem zadowolony z tego, jak ona przebiegła, jakie postulaty się znalazły. Wiele jest takich, o które właśnie w ramach Dobrego Ruchu byśmy walczyli.

Powiedział Pan o rozdawnictwie z takim odcieniem pejoratywnym. Natomiast pojawiły się tam również pewne postulaty rozdawnictwa. Powiedzmy o podwyżce dla sfery budżetowej, czy dla nauczycieli, która przekracza jakąkolwiek dotychczas deklarowaną wielkość.
– Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę nauczycieli, to ich wielkość pensji w stosunku do średniej krajowej, czy do najniższej krajowej, od lat bardzo mocno spada i dochodzimy już do sytuacji, gdzie ten zawód nauczyciela niestety traci swój prestiż. Jak wiemy, są to osoby, które mają funkcję szalenie ważną, ponieważ to od ich pracy, zaangażowania zależy, jak będą uczyły się nasze dzieci i w jakich warunkach. To te dzieci będą stanowiły o przyszłości naszej Polski, więc akurat uważam, że nauczyciele są tą grupą społeczną, która jest zaniedbana i zdecydowanie należą im się wyższe pensje.

Jeśli chodzi o nauczycieli, to chyba żadnej partii do tej pory nie udało się poprawić sytuacji tej grupy zawodowej w stabilny sposób. Gdziekolwiek pojawiały się podwyżki, to one później zostały „zjedzone”, przez różne sytuacje. Zawsze istnieje jakaś inflacja, mniejsza czy większa. Teraz jest bardzo wysoka, ale zawsze wpływała na te podwyżki po jakimś czasie. Tak było, gdy rządziła lewica czy prawica. W każdej z tych sytuacji. Myśli Pan, że jest możliwość stałej poprawy warunków tej grupy zawodowej?
– Myślę, że nawet nie możemy mówić o możliwościach, tylko o konieczności. Jeśli zaniedbamy tę grupę zawodową, to okaże się za chwilę, że nauczycieli brakuje. Jeśli ich nie będzie, to system edukacji w Polsce będzie niewydolny, na co nie możemy sobie pozwolić.

Trochę przystańmy przy tym słowie. Jeśli okaże się, że nauczycieli brakuje, a może się nie okazać, bo dzieci również jest coraz mniej. W związku z tym nauczycieli będzie coraz mniej, dzieci będzie coraz mniej i jedno z drugim może się zgrać.
– Myślę, że tak niestety nie będzie. Jeśli to będzie bardzo mało opłacana grupa zawodowa, to po prostu zabraknie chętnych na studia. Na to, żeby zostać nauczycielami w naszym kraju. Nie możemy pozwolić na to, żeby ta sytuacja zaistniała.

Jest Pan w Komisji Obrony Narodowej, minister Błaszczak niedawno potwierdził, że będą Himarsy. Jest Pan zadowolony z tych decyzji i zapowiedzi, które się pojawiły, jeśli chodzi o uzbrojenie polskiej armii?
Mogę ze swojej strony powiedzieć, że jestem zadowolony z tego, że Wojsko Polskie się dozbraja. Natomiast nie jestem zadowolony z tego, w jaki sposób się to dzieje, że Prawo i Sprawiedliwość ogłasza takie programy na konferencjach prasowych, czy też czasem nawet za pomocą tweetów, a nie jest to omawiane, chociażby w ramach Komisji Obrony Narodowej. Obawiam się, że taki sposób rządzenia może doprowadzić do sytuacji, która była również za czasów tych rządów, czyli wycofanie się z zakupu Caracali. To doprowadza, że partnerzy, którzy chcieliby sprzedaż nam sprzęt, postrzegają nas jako państwo niewiarygodne i przez to może musimy płacić więcej, przez to może są bardziej restrykcyjne umowy wobec nas skierowane. Nie powinniśmy sobie na to pozwalać, powinny to być zakupy prowadzone w ramach konsensusu politycznego, bo nie zawsze Prawo i Sprawiedliwość będzie rządzić. Nie chcielibyśmy sytuacji, gdzie niektóre umowy będą rozwiązywane przez to, że nie były dostatecznie skonsultowane czy też były zawarte na niekorzystnych warunkach. (...)

Paweł Szrot

2023-09-11
Paweł Szrot/fot: Twitter

Paweł Szrot/fot: Twitter

Rozmowa Dnia - Paweł Szrot

Gościem „Rozmowy dnia” był Paweł Szrot, „jedynka” na bydgoskiej liście Prawa
i Sprawiedliwości. Rozmawialiśmy między innymi o propozycjach i obietnicach wyborczych.

Michał Jędryka: Otwiera pan listę Prawa i Sprawiedliwości. Do tej pory kilka konkretów programowych Prawa i Sprawiedliwości zostało sformułowanych. Jak pan sądzi, jak będzie się toczyła kampania wyborcza? Czy zogniskuje się wokół tych konkretów, które zostały sformułowane? Czy raczej będzie dotyczyła wymiany jakiś ciosów, czy pewnych ataków personalnych lub innych?

Paweł Szrot: Już wprost można powiedzieć, że kampania wyborcza będzie krótka i intensywna. Oczywiście, opozycja będzie się starała uniknąć koncentracji tej kampanii na tematach merytorycznych, na tematach programowych z jednego prostego powodu: Prawo i Sprawiedliwość ma konkretny program, prezentuje go, a opozycja jest w takiej sytuacji, że sami jej przedstawiciele mówią, że prezentacja ich programu mogłaby zaszkodzić ich wynikowi. Takie głosy słyszeliśmy w trakcie tej kampanii. Oczywiście, oni muszą, koniec końców, zaprezentować pewne rozwiązania programowe. Myślę jednak, że ta dyskusja będzie się toczyć przede wszystkim na ogólnym poziomie politycznym. Prawo i Sprawiedliwość chce kontynuować zmiany w naszym kraju, a opozycja chce je zatrzymać i cofnąć nas do sytuacji, która była przed 2015 rokiem. To jest podstawowa stawka tych wyborów.

A jaka sprawa, pana zdaniem, powinna być centralnym punktem tej kampanii? O czym powinniśmy tak naprawdę dyskutować dzisiaj, w 2023 roku.

O tym, że przede wszystkim zmienia się sytuacja Polski i zmienia się sytuacja Polaków. Sytuacja Polski oczywiście zmienia się na lepsze. Ranga naszego kraju, jego siła polityczna, gospodarcza, również militarna wzrasta, ale też zmienia się otoczenie bezpośrednie, otoczenie międzynarodowe Polski. Niestety, bezpieczeństwo naszego kraju jest w jakimś stopniu zagrożone przez to, co się dzieje na Ukrainie. A jeśli chodzi o sytuację Polaków – ona stale się poprawia, mimo kryzysu związanego z pandemią, mimo uwarunkowań gospodarczych związanych z agresją Rosji na Ukrainę. Polakom żyje się coraz lepiej. Oczywiście, jeszcze dużo jest przed rządem do zrobienia, i o tym będzie mówić rząd i jego przedstawiciele w tej kampanii.

Tyle na pewno na poziomie ogólnopolskim, ale przejdźmy do naszego regionu. Na ile pan orientuje się w jego problemach, na ile pan zna ten region? Będzie panu pewnie trudno, jako osobie z Warszawy, prowadzić tutaj kampanię?

Jestem tutaj już od paru dni, pozostanę znowu parę dni. Będę oczywiście dzielił czas między Warszawę i służbę dla pana prezydenta, a Bydgoszcz. Oczywiście, nie mogę wykorzystywać żadnych środków służbowych do prowadzenia mojej kampanii wyborczej, to jest jasne. A jak bardzo znam problemy Bydgoszczy? Regionem zajmowałem się od wielu lat, już jako minister rządowy. Pamiętamy te katastrofalne nawałnice, kiedy to pani premier Szydło zajmowała się niwelacją ich skutków i pomocą poszkodowanym obszarom (...) zwłaszcza w Borach Tucholskich i w Tucholi. Byłem wtedy u jej boku. Współpracowałem również z panem wojewodą w zakresie tego, co cały czas tak naprawdę czeka na finalne rozwiązania, ale co trzeba rozwiązać. Miejscowi politycy Prawa i Sprawiedliwości i miejscowi urzędnicy działali w tym temacie od dłuższego czasu, działają nadal i jest szansa na to, żeby ten problem rozwiązać: chodzi o rekultywację terenów pozachemowskich w Bydgoszczy.

No właśnie, skoro pan o tym wspomniał. Czy rzeczywiście jest szansa na rozwiązanie tego problemu, bo to jest problem, który się ciągnie od 30 lat. Tak naprawdę od zamknięcia Zachemu minęły dziesięciolecia. I to nie tylko pieniądze, ale także techniczne sprawy są problemem. Na ile to jest w ogóle wykonalne?

Wszystko jest wykonalne, co już udowodnił rząd Prawa i Sprawiedliwości przeprowadzając olbrzymie inwestycje jak Mierzeja Wiślana, czy tunel w Świnoujściu. To też wymaga pieniędzy, oczywiście to też wymaga inwestycji, zmiany przepisów. Takie kroki zostały już podjęte. Zobowiązuje się, że jeśli wyborcy obdarzą mnie zaufaniem, będę starał się monitorować, inspirować i przyśpieszać działania związane z tym problemem.

Czyli to jest obietnica wyborcza, którą może pan dzisiaj złożyć?

Mogę ją spokojnie złożyć. To jest ważne dla mieszkańców Bydgoszczy i całego regionu, więc trzeba się tym zająć poważnie.

To jest także region, przez który przepływa Wisła. Wisła to jest kolejny temat, którym można by się zająć z punktu widzenia infrastrukturalnego. Od dawna mówi się o kaskadyzacji dolnej Wisły, czy o uczynieniu rzeki żeglowną, ale tylko „mówi się"...

Bydgoszcz była kiedyś ważnym portem rzecznym. Do tej tradycji warto wrócić. Oczywiście, to wymaga szczegółowych analiz, ale jest to temat o którym można dyskutować, natomiast Wisła występowała ostatnio w dyskusji publicznej jeszcze w innym kontekście, mianowicie jako ta linia, na której miały się bronić polskie i sojusznicze wojska w wypadku agresji ze wschodu. To już na szczęście się zmieniło, linia obrony naszej ojczyzny będzie przebiegała daleko na wschód od Bydgoszczy i regionu, na szczęście, bo powinien być broniony każdy skrawek terytorium Polski. Chciałem się jednak zobowiązać do tego, żeby utrzymać tradycje wojskowe w Bydgoszczy i w regionie, które już od lat międzywojennych są kultywowane. Bydgoszcz ma wielkie tradycje lotnicze i rozwinięcie tych tradycji może się przysłużyć temu, żeby niebo nad Bydgoszczą, nad całym okręgiem było bezpieczne (...).

Redakcja

„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątku po wiadomościach o godzinie 9:00. Prowadzą: Agnieszka Marszał, Magdalena Ogórek, Michał Jędryka i Marcin Kupczyk.
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę