A dlaczego akurat Irena Dziedzic tak Cię zauroczyła?
- Była dla mnie kobietą, która mnie zauroczyła, była damą polskiej telewizji. Później kiedy to dziennikarstwo we mnie dojrzewało, ja podejmowałam kolejne decyzje i kolejne prace, zawsze pamiętałam, że Irena Dziedzic była niejako moją matką chrzestną tego zawodu.
I robiłaś coś w tym kierunku aby zdobyć szlify dziennikarskie?
- Oj tak, prowadziłam wszystkie gazetki szkolne, a że jestem absolwentką Technikum Elektronicznego udzielałam się we wszystkich pracach i działaniach. Byłam także konferansjerem w technikum, miałam okazję pracować ze świętej pamięci Markiem Sobczakiem, bo on także był absolwentem tej szkoły. Muszę też powiedzieć, że kierownikiem zajęć pozalekcyjnych w technikum był twój tata – Ryszard Jasiński, cudowny pan, który wychwytywał wszystkich tych, którzy chcieli coś więcej – m.in. mnie. Byłam jego taką pupilką, on zaszczepiał we mnie dziennikarstwo, czasami dawał mi zadanie i kazał napisać informację o jakimś wydarzeniu, więc mogę powiedzieć, że jesteśmy troszeczkę "siostrami dziennikarkami".
- Była dla mnie kobietą, która mnie zauroczyła, była damą polskiej telewizji. Później kiedy to dziennikarstwo we mnie dojrzewało, ja podejmowałam kolejne decyzje i kolejne prace, zawsze pamiętałam, że Irena Dziedzic była niejako moją matką chrzestną tego zawodu.
I robiłaś coś w tym kierunku aby zdobyć szlify dziennikarskie?
- Oj tak, prowadziłam wszystkie gazetki szkolne, a że jestem absolwentką Technikum Elektronicznego udzielałam się we wszystkich pracach i działaniach. Byłam także konferansjerem w technikum, miałam okazję pracować ze świętej pamięci Markiem Sobczakiem, bo on także był absolwentem tej szkoły. Muszę też powiedzieć, że kierownikiem zajęć pozalekcyjnych w technikum był twój tata – Ryszard Jasiński, cudowny pan, który wychwytywał wszystkich tych, którzy chcieli coś więcej – m.in. mnie. Byłam jego taką pupilką, on zaszczepiał we mnie dziennikarstwo, czasami dawał mi zadanie i kazał napisać informację o jakimś wydarzeniu, więc mogę powiedzieć, że jesteśmy troszeczkę "siostrami dziennikarkami".