Zawsze podkreśla Pan skąd pochodzi …
- Chwalę się, że pochodzę z Malborka. Nie ukrywam, że jest to moje ukochane miasto.
A co Pana przywiodło do Bydgoszczy – festiwal Zauchy?
- Początkowo tak, próbowałem się jeszcze przed studiami dostać się na festiwal Serca Bicie. Później mój kuzyn Adaś Lemańczyk, który też tu kończył jazz na fortepianie, zachęcił mnie do wybrania bydgoskiej uczelni. Mimo, że początkowo dość sceptycznie podchodziłem do studiowania śpiewu, dziś nie żałuję. Studiowanie na Akademii Muzycznej to nie tylko nauka, ale i też kontakty, które bardzo dużo dają. Nie ukrywam jednak, że aktorstwo mnie zawsze kręciło i tego tematu nie zamykam, bardziej myślę jednak o eksternie, ale czas pokaże.
Mam takie wrażenie, że dziś Pan próbuje różnych stylów i różnych dróg kariery artystycznej? Czy nie nadszedł już ten moment, żeby coś wybrać?
- Z aktorstwa nie chciałbym nigdy zrezygnować, a jeśli chodzi o wokalistykę jazzową to rzeczywiście jest bardzo pojemny worek. Ja już w głowie mam swój styl, który chciałbym rozwijać.
- Chwalę się, że pochodzę z Malborka. Nie ukrywam, że jest to moje ukochane miasto.
A co Pana przywiodło do Bydgoszczy – festiwal Zauchy?
- Początkowo tak, próbowałem się jeszcze przed studiami dostać się na festiwal Serca Bicie. Później mój kuzyn Adaś Lemańczyk, który też tu kończył jazz na fortepianie, zachęcił mnie do wybrania bydgoskiej uczelni. Mimo, że początkowo dość sceptycznie podchodziłem do studiowania śpiewu, dziś nie żałuję. Studiowanie na Akademii Muzycznej to nie tylko nauka, ale i też kontakty, które bardzo dużo dają. Nie ukrywam jednak, że aktorstwo mnie zawsze kręciło i tego tematu nie zamykam, bardziej myślę jednak o eksternie, ale czas pokaże.
Mam takie wrażenie, że dziś Pan próbuje różnych stylów i różnych dróg kariery artystycznej? Czy nie nadszedł już ten moment, żeby coś wybrać?
- Z aktorstwa nie chciałbym nigdy zrezygnować, a jeśli chodzi o wokalistykę jazzową to rzeczywiście jest bardzo pojemny worek. Ja już w głowie mam swój styl, który chciałbym rozwijać.