Wokalista, laureat wielu konkursów i festiwali muzycznych, m.in. "Serca Bicie" pamięci Andrzeja Zauchy w 2012 roku, student wydziału jazzu i rozrywki bydgoskiej Akademii Muzycznej.
"Festiwal Andrzeja Zauchy przybliżył mnie do Bydgoszczy. Miałem kilka prób dostania się do finału festiwalu i wtedy po raz pierwszy tu przyjechałem. Dobrzy ludzie zachęcili mnie abym zdawał do Akademii Muzycznej i tak się zaczęło..."
Środa, 23 kwietnia - godz.18.10
Do pewnego czasu Pana nazwisko nie było znane szerszej publiczności, jednak takim momentem przełomowym było zwycięstwo w konkursie festiwalu "Serca Bicie" pamięci Andrzeja Zauchy. Obecnie na którym roku Pan studiuje?
- Na trzecim, niedługo będę bronił pracy licencjackiej .
Ta Bydgoszcz stanęła na Pana drodze?
- Nie da się ukryć, że festiwal Andrzeja Zauchy przybliżył mnie do Bydgoszczy. Miałem kilka prób dostania się do finału festiwalu i wtedy po raz pierwszy tu przyjechałem. Dobrzy ludzie zachęcili mnie abym zdawał do Akademii Muzycznej i tak się zaczęło. Na pewno jeszcze tutaj pobędę, bo zamierzam ukończyć studia, choć nie ukrywam, że potrzebuję już czegoś nowego. Już mnie nosi.
Gdzie się znajduje Pana dom rodzinny?
- W Malborku, dojeżdżam też do Łodzi gdzie mam zespół, w którym śpiewam. To jest grupa Trabanda - wykonujemy funk – pop. Jest to muzyka przyjemna dla ucha, a jednocześnie chcemy, żeby była ambitna i sprawiała nam radość.
Malbork - miasto muzyczne.
- Miałem bardzo szybki kontakt z muzyką rozrywkową. Moja mama prowadziła zespół "Balbiny", który współpracował przez wiele lat z programem "Od przedszkola do Opola". Tam śpiewałem w chórkach i to mnie trochę zachęcało. Co prawda moi koledzy szkolni podcinali mi skrzydła śmiejąc się z tych występów. Potem była mutacja i wtedy trochę zaraziłem się aktorstwem, co mnie kręci do dziś. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest dostanie się do szkoły aktorskiej.
Czyli winowajczynią jest mama?
- Tata po trosze też, jest kolekcjonerem płyt winylowych, ma ich ponad dwa tysiące i miałem czego słuchać.
To skazany był Pan na muzykę rozrywkową?
- Byłem też w szkole muzycznej, ale nie szło mi najlepiej, grałem najpierw na skrzypcach, potem na gitarze. Najbardziej mnie ciągnęło jednak do śpiewania.
Ma Pan dar od Boga – niepowtarzalną barwę głosu.
- Teraz szczególnie, bo się przeziębiłem. Raz startowałem na Akademię Teatralną w Warszawie i Krakowie, nie przygotowałem się wówczas najlepiej. Ale wracając do głosu to podczas egzaminów do szkoły aktorskiej pytano mnie czy nie mam chorego głosu. Ja wcześniej odwiedziłem foniatrów i głos mam zdrowy, może charakterystyczną barwę mam po mamie.
Niedawno wystąpił Pan w przedstawieniu przygotowanym przez Witolda Szulca w Akademii Muzycznej pt "Chopin – niebezpieczne związki". Te związki w Pana przypadku, były bardzo bezpieczne, a Pan się czuł jak ryba w wodzie.
- Dostałem przydział głównej postaci, która emocjonalnie ewoluuje. Tak naprawdę to była dla nas świetna przygoda. Zetknąłem się ze śpiewakami klasycznymi, troszkę się bałem tego spotkania, ale po kilku próbach już się zgraliśmy.
Co powiedziała Pani profesor Joanna Zagdańska po spektaklu?
- Podobało jej się. Pewnie zobaczyła nas od zupełnie innej strony – aktorskiej.
Jaki jest pomysł Tadeusza Seiberta na Tadeusza Seiberta.
- Nie mam planów na przyszłość, żyję chwilą. Oczywiście mam marzenia związane z aktorstwem, ale nie chcę się teraz skupiać na tym, co będzie kiedyś. Albo się uda, albo nie, nie próbuję się zamykać. Robię wiele rzeczy poza, udzielam się społecznie, byłem w dwóch kadencjach Młodzieżowej Rady Miasta Malborka, udzielałem się sportowo – trenowałem pływanie, później miałem krótką przygodę z triathlonem. Próbuję rzeczy z różnych beczek, żebym sobie kiedyś "na rozstaju dróg" nie powiedział, że czegoś nie zrobiłem.
To trochę Pana nosi – takie artystyczne ADHD
- Czasem mnie trzeba powstrzymywać, bo inni mają już mnie dość.
Trema jest Panu obca?
- Nie zawsze. Kiedy wystawialiśmy Chopina nie miałem tremy, ale i też jeszcze nigdy nie miałem tylu prób. Kiedy jestem oceniany, jury słucha albo komisja egzaminacyjna i wychwytuje każdy błąd, to trema jest wielka.
Ciągnie Pana bardziej do jazzu?
- Nie chciałbym tego na razie wybierać, jazz mi dużo daje, ale chyba bardziej mnie ciągnie rozrywka.
Podobną drogę obierał przed laty Andrzej Zaucha. Był świetnym wokalistą jazzowym, śpiewał piosenki, był znakomitym sportowcem i grał na wielu instrumentach.
- Tego najbardziej mi brakuje. Próbowałem grać na jakiś instrumencie, ale mi nie wychodzi najlepiej. Być może jak skończę studia i będę miał więcej czasu, wtedy będzie moment na ćwiczenie na instrumencie. Obecnie pracuję nad moją pracą licencjacką.
A o czym Pan ją pisze?
- O Andrzeju Zausze. "Forma piosenki i wykorzystane w niej elementy stylistyki jazzowej w twórczości Andrzeja Zauchy".
Ciekawe co by powiedział na taką naukową pracę sam Andrzej Zaucha, który robił wszystko znakomicie, ale i naturalnie.
- Chciałem bardziej prosty temat, po prostu Andrzej Zaucha, ale się nie zgodzono. Ta postać jest mi tak bliska artystycznie, że mimo tego naukowego tematu piszę ją z przyjemnością.
Zobacz także
Wokalistka i pedagog. To do niej zjeżdżają z całej Polski przyszłe studentki. „Festiwal w Opolu otworzył pewną furtkę, można powiedzieć do tych wszystkich… Czytaj dalej »
Nauczyciel, muzyk, producent pracujący przy różnych telewizyjnych wydarzeniach muzycznych i sportowych, ale też, jak się okazuje pisarz. Niedawno ukazała… Czytaj dalej »
AG Carmen, laureatka konkursu radiowej Czwórki „Będzie głośno! Debiut na winylu”. „Green Tea” AG Carmen to drugi singiel ze składankowego albumu… Czytaj dalej »
Limboski, czyli Michał P. Augustyniak – muzyk związany z Krakowem, piosenkarz i gitarzysta, autor tekstów, dwukrotnie nominowany do „Fryderyków”. W niektórych… Czytaj dalej »
Aktor i wokalista debiutujący fonograficznie utworem pt. „Ten moment”. „...nie jestem aż tak sprawnym kompozytorem, natomiast otaczam się tak wspaniałymi… Czytaj dalej »
Wirtuoz skrzypiec. Pierwszy Polak, który zdobył zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Nicolae Paganiniego w Genui. „...jestem normalnym… Czytaj dalej »
Już w XXI wieku wygrał program „Droga do Gwiazd” w TVN i triumfował na Międzynarodowych Spotkaniach Wokalistów Jazzowych w Zamościu. Piotr Salata w dorobku… Czytaj dalej »
Kompozytor. Niedawno jego muzyka do filmu „Znachor” została zaprezentowana przez orkiestrę symfoniczną Filharmonii Pomorskiej i zespół SVAHY. „Przyznam… Czytaj dalej »
„Człowiek w kapeluszu”, który pomiędzy innymi zajęciami wystartował z nowym singlem. „czasami zdarza się, że piszę sam piosenkę od początku do… Czytaj dalej »
Dyrygent symfoniczny, operowy i wielkich widowisk muzyki filmowej. Urodzony w Brazylii, od blisko 40 lat mieszkający w Polsce. Każde spotkanie z nim to prawdziwa… Czytaj dalej »