Maria Szabłowska

2023-02-21
Maria Szabłowska. Fot. pl.wikipedia.org

Maria Szabłowska. Fot. pl.wikipedia.org

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Maria Szabłowska

Dziennikarka Polskiego Radia odkryła nam Irenę Jarocką, jakiej nie znamy. Właśnie wyszedł trzeci dwupłytowy album.

„...nie wiem czy mogę aż powiedzieć, że się przyjaźniłam, bo właściwie taki bardzo ścisły kontakt nawiązał się dopiero wtedy, kiedy ona wyjechała do Stanów Zjednoczonych i był już internet, więc można było do siebie pisać. A wcześniej, to bardzo ją lubiłam. Zdarzało mi się zapowiadać jej koncerty. Jeszcze jak jej nie znałam, w czasach, kiedy ona miała robić karierę we Francji, to bardzo jej kibicowałam, bo wydawało mi się, że to jest odpowiednia osoba, która by reprezentowała polską piosenkę na świecie, a zwłaszcza we Francji...”


Piątek, 24 lutego godz. 20:05
Jak się okazuje, cały czas nie znamy Ireny Jarockiej, bo to już kolejne wydanie płytowe?
- Prawda. Kolejne wydanie, już trzeci podwójny album z cyklu: „Jarocka, której nie znacie”. Faktycznie dużo różnych, nieznany, dawnych utworów, albo nieznanych nagrań udało nam się na tych wydawnictwach i na tym ostatnim także zgromadzić. Mogłabym tak ogólnie powiedzieć, że dzięki mocy Polskiego Radia, bo to są nagrania najczęściej z fonoteki Polskiego Radia, z różnych rozgłośni też. Szukaliśmy tych nagrań Ireny Jarockiej w rozgłośniach regionalnych Polskiego Radia, bo wiadomo, że tam nagrywała, tylko trzeba umieć je szukać. Ktoś coś kiedyś nagrał, ale nie opisał tego dokładnie, albo gdzieś to zaginęło.

Czyli to czasami jest taka detektywistyczna praca.

- Trochę ułatwiają nam fani Ireny Jarockiej. Naprawdę jest parę osób, które doskonale znają jej dorobek fonograficzny i oni byli nieocenioną pomocą. Jest oczywiście Michał Sobolewski, czyli mąż Ireny Jarockiej, ukochany mąż Ireny, profesor informatyki mieszkający na stałe w Stanach Zjednoczonych, ale ogromnie zaangażowany w tworzenie tych płyt. Także gdyby nie fonoteka Polskiego Radia i Michał Sobolewski, to te płyty tak łatwo by nie powstawały.

A tak mamy już trzeci tom.
- Tutaj bym może podziękowała tym wszystkim, którzy pomagali, bo naprawdę czasami były to zupełnie niesamowite sytuacje. Ktoś się dowiadywał, że właśnie szukam nagrań Ireny i mówił: „a to tam była taka piosenka, ona na pewno powinna być w fonotece w Szczecinie”.

Irena Jarocka vol. 3No właśnie, to chyba najczęściej Szczecin, Łódź być może i Katowice?
- Tak, ale też i Warszawa oczywiście i … Lublin. Okazało się, że właśnie jeden z fanów nagle się zgłosił, że w Lublinie są nagrania Ireny Jarockiej. Nigdy byśmy nie pomyśleli, że tam, bo teraz to już w ogóle chyba nie ma takiego zwyczaju, żeby często nagrywać w rozgłośniach regionalnych. Natomiast w czasach, kiedy Irena była gwiazdą, zdarzało się tak, więc jak się potem tworzy płyty, które mają zawierać cały dorobek artysty, to trzeba też przejrzeć fonoteki rozgłośni regionalnych i trzeba mieć tam dobrych znajomych, którzy zechcą poszukać. To wcale nie jest takie proste, bo często nie są dobrze opisane te nagrania.

Z archiwizacją nagrań, to chyba wszędzie mamy pewne problemy, prawda?

- Prawda, a nie powinniśmy mieć, bo to jest naprawdę ogromny dorobek Polskiego Radia. Prawdziwy skarb.

Pani się przyjaźniła z Ireną Jarocką.
- No właśnie, nie wiem czy mogę aż powiedzieć, że się przyjaźniłam, bo właściwie taki bardzo ścisły kontakt nawiązał się dopiero wtedy, kiedy ona wyjechała do Stanów Zjednoczonych i był już internet, więc można było do siebie pisać. A wcześniej, to bardzo ją lubiłam. Zdarzało mi się zapowiadać jej koncerty. Jeszcze jak jej nie znałam, w czasach, kiedy ona miała robić karierę we Francji, to bardzo jej kibicowałam, bo wydawało mi się, że to jest odpowiednia osoba, która by reprezentowała polską piosenkę na świecie, a zwłaszcza we Francji. No zresztą sam Bruno Coquatrix, czyli szef Paryskiej Olimpii jakby odkrył Irenę i zaprosił ją do szkoły piosenki, przy Paryskiej Olimpii. Ona potem już w prawie każdej rozmowie, kiedy wspominała dawne czasy, to mówiła, że ten pobyt w Paryżu był nieoceniony.

Jednak nie zakończył się spektakularnym sukcesem, prawda?
- Ona nie stała się gwiazdą piosenki francuskiej, ale nauczyła się wszystkiego właśnie tam. A w latach, kiedy ona tam się uczyła, to była końcówka lat 60 i początek 70, to w Polsce jeszcze w ogóle ta estrada jakoś raczkowała. Oczywiście nagrywało się piosenki, byli świetni kompozytorzy, autorzy tekstów, inżynierowie, którzy nagrywali. Były już niezłe studia nagraniowe, natomiast tego sznytu estradowego jeszcze nie było. Do tego w ogóle nie przywiązywano takiej wagi i tego właśnie nauczyła się Irena we Francji. Do końca życia o tym mówiła, że gdyby nie pobyt w Paryżu, gdyby nie fakt, że ona, dziewczyna z takiej małej miejscowości, zapyziałej, jak mówiła sama, nagle poprzez Trójmiasto znalazła się w stolicy światowej piosenki, to nie byłaby tą osobą. Tam miała świetnych nauczycieli od wszystkiego, tam uświadomiono jej, że bycie piosenkarką to nie tylko śpiewanie piosenek, wejście do studia, nagrywanie i koncerty, ale to wygląda zupełnie inaczej. To szukanie repertuaru, to umiejętność znalezienia się na scenie. Ona tego wszystkiego nauczyła się we Francji i też ja zawsze dodawałam: „no i nauczyłaś się paryskiej elegancji”, a ona na to: „ależ skąd, przecież ja tam tak oszczędzałam”. No ale jednak była w Paryżu.

To trudno nawet opisać słowami komuś, kto nie pamięta tamtych czasów, zamkniętego PRL-u, co to było wyjechać do Paryża?
- Po pierwsze wyjechać do Paryża, mieć na to pieniądze, a po drugie kształcić się w Paryżu, a Irena właśnie to miała, dostała to w podarunku. W latach 70, była wielką gwiazdą.

To już było po powrocie z Francji?
- Tak, ta kariera francuska nie udała się tak, ale wróciła do Polski niesamowicie naładowana tą wiedzą, piosenką. Wiedziała już jak być na scenie, jak nagrywać, jak się ubierać, u kogo zamawiać kostiumy. Wszystkiego tego nauczono ją we Francji.

Miała fantastyczne piosenki, które pisali jej znakomici twórcy.
- Tak, miała bardzo fajne piosenki. Zresztą wielokrotnie o tym mówiła, że nigdy nie siliła się na żadną awangardę. Ona chciała mieć takie porządnie skomponowane, świetnie napisane popowe piosenki i pisano dla niej chętnie, ponieważ było takie domniemanie, że jak Irena coś nagra, to będzie przebój. A jak będzie przebój, to będą z niego pieniądze, więc równo kompozytorzy jak i autorzy chętnie dla niej pisali. I wiele piosenek Ireny stało się wielkimi przebojami, a niektóre zginęły i też jakoś tak zaginęły. Więc chcę tu powiedzieć, że to misją tych płyt, które wydaje Polskie Radio, było przypomnienie tych zapomnianych utworów, o których dowiadywałam się w różny sposób. Najczęściej, jak mówiłam już, od fanów, bo prawdziwi fani artysty są mu oddani bez reszty i szukają jakichś ciekawostek, nieznanych nagrań, więc oni byli nieocenionym źródłem. Czasami to był przypadek i na tej naszej ostatniej trzeciej płycie, na krążku z nagraniami studyjnymi znajduje się taka piosenka „Miejsce w twoim śnie”. Dowiedziałam się o istnieniu tej piosenki zupełnie przypadkiem. Kiedyś Marek Dutkiewicz, autor tekstów przeważnie rockowych, a znaliśmy się też z radia, ze Studia Rytm, gdzie debiutowaliśmy jako dziennikarze mówi do mnie: „ty szukasz nagrań Irenki Jarockiej, a wiesz, że myśmy z Andrzejem Korzyńskim, (czyli naszym szefem ze Studia Rytm) napisali dla niej dwie piosenki. Kiedyś spotkaliśmy ją przy Domach Towarowych Centrum. Szła sobie Irena, zobaczyła nas i mówi: o jej chłopaki, dlaczego wy dla mnie nie napiszecie jakiejś piosenki. A myśmy powiedzieli, „dlaczego nie?” I tak powstały dwie piosenki i jedna z nich „Miejsce w twoim śnie” jest na naszej płycie z nagraniami studyjnymi. Czasami się dowiadywałam, że gdzieś jest jakieś nagranie, o którym nie wiemy. Tak było w jednym z poprzednich albumów. Piosenka Zbyszka Hołdysa, o której się dowiedziałam zupełnym przypadkiem, że on napisał dla Ireny Jarockiej. Pomyślałam sobie, na pewno nie dla niej ją napisał. Ale zadzwoniłam do niego, a on mówi: „Oczywiście, że tak”. No i odszukaliśmy to nagranie. Więc praca nad tym wydawnictwem była taką trochę pracą poszukiwacza skarbów, ale szczęściem, że się te skarby znajdowały czasami, choć nie zawsze.

A to oznacza, że już zakończyła Pani poszukiwać skarby?
- Nie wiem, czy mogę to obiecać, ponieważ takim motorem są ci fani i naprawdę miarą sukcesu Ireny jest też to, że oni cały czas są i że oni cały czas szukają jakichś zagadkowych nagrań i śladów po niej. Cały czas są tak sercem oddani Irenie i jej twórczości. Tak tutaj wychwalam tych fanów, ale może na pierwszym miejscu powinnam postawić jednak już wspomnianego męża Ireny, amerykańskiego profesora informatyki, Michała Sobolewskiego, który nie tylko jest całym sercem oddany tym płytom i jest takim motorem zachęcającym do pracy, do poszukiwań, ale też cały czas szuka jakiś nowych pomysłów na to, by Irenę pokazać po raz kolejny światu. Wiem, że trwają prace nad musicalem poświęconym życiu Ireny Jarockiej. Uważam, że jest to bardzo dobry pomysł, bo była to jedna z niewielu piosenkarek, które próbowały zrobić karierę na tym mitycznym Zachodzie, w czasie zapyziałego PRL u. Jej się nie udało, ale różne były tego przyczyny, o czym teraz nie ma co mówić. Natomiast sam fakt, że ją wybrał sam Bruno Coquatrix, który przedtem wybrał Ewę Demarczyk i chciał, żeby zrobiła karierę światową, ale jej kariera nie udała się z powodu takiego, że Ewa Demarczyk nie bardzo chciała robić światową karierę. Natomiast tutaj były inne względy, ale już samo zainteresowanie szefa Paryskiej Olimpii świadczy o wartości tego, co robiła Irena Jarocka. I też myślę, że ona nigdy nie przeceniała tej zagranicznej kariery, więc nie dążyła do niej za wszelką cenę. Ona zawsze mówiła, że miejsce jej jako piosenkarki jest tutaj nad Wisłą i nad Bałtykiem, bo przecież stamtąd się wywodzi i że tu ma takich najzagorzalszych fanów. No ale kiedy zdecydowała się wyjechać za mężem do Stanów Zjednoczonych, bo on dostał tam wspaniałą pracę, to wyjeżdżając mówiła, że, chyba ona już zostawi piosenkę. Twierdziła, że teraz będzie wychowywała córkę Monikę i tam będzie sobie siedziała w tych Stanach. Ja wtedy powiedziałam: „nawet tak nie mów. W ogóle nie wierzę w to, co mówisz”. No i potem mi przyznała rację, bo zaczęła do Polski wracać.

Ciągnęło ją jednak na scenę.
- Piosenka jakoś cały czas ją fascynowała, szukała repertuaru i zaczęła wracać. I pamiętam ten powrót, taki spektakularny, ponieważ to było w Opolu. Ona już wcześniej troszeczkę zaczęła wracać na koncerty, w mniejszych miejscowościach rozrzuconych po Polsce. Pewnego roku została zaproszona na festiwal w Opolu, to było w czasach, kiedy myśmy z Krzyśkiem Szewczykiem prowadzili „Wideotekę dorosłego człowieka” w TVP i też prowadziliśmy ten koncert w Opolu. Pamiętam, jak się bała tego wyjścia na scenę, ponieważ to była taka konfrontacja z publicznością z całej Polski. Stała przerażona w pięknej czerwonej sukni i mówiła: „Ja nie wiem, czy wyjdę”. Ja mówię: „wyjdziesz i będziesz dobrze przyjęta”. I potem widziałam już stojąc w kulisie, jak ona wychodzi w tej czerwonej sukni do ziemi, rozkłada ręce i mówi: „znowu jestem”. I wtedy sobie pomyślałam: „to już na pewno będziesz teraz tu przyjeżdżać”. Ludzie ją przywitali z ogromną sympatią, z radością wręcz, a to ją jakby uskrzydlało.

Zobacz także

Julia Kamińska

Julia Kamińska

Iwaneczko

Iwaneczko

Adam Wendt

Adam Wendt

Jacek Namysłowski

Jacek Namysłowski

Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Profesor Piotr Wajrak

Profesor Piotr Wajrak

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Dariusz Kozakiewicz

Dariusz Kozakiewicz

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę