- Już przywykłem.
Bo to świeża profesura z ubiegłego roku?
- Tak. Chociaż moja profesura jest mało używana. Jest to jakaś formalność, której dopełniłem, żeby uczyć w szkole. Koledzy mnie namówili, dawni koledzy z mojego zespołu jazzowego. No i tak się stało.
Ale po znajomości to się tytułu profesora nie dostaje...
- No nie, o czym się przekonałem, bo szedłem tym starym trybem, czyli trzeba napisać referaty, utwory, dzieła popełnić, wykazać jakieś swoje atuty, z którymi było trudno w moim przypadku, ale jakoś się przepchnąłem.
- Rano?
No dobrze, wycofuję się ze słowa „rano”.
- Trudno powiedzieć. Jak wstaję, to myślę o tym, że powinienem napisać jakieś nutki.
Czyli jednak kompozytor?
- Chyba tak, to jest najważniejsze. Komponowanie zajmuje najwięcej czasu i myśli. To są największe wysiłki, na jakie mnie stać.
Bo w pewnym momencie szedł Pan tak trochę dwutorowo. Z jednej strony była muzyka jazzowa, czyli String Connection – legendarny, kultowy wręcz zespół, a z drugiej studia klasyczne - kompozycja i nawet dyrygentura, które Pan sobie wybrał.
- Na studia właściwie namówił mnie ojciec. On chciał, żebym wyjechał, bo ja nie wierzyłem w siebie, nie chciałem grać. W ogóle, chciałem pójść na jakieś inne studia – historyczne. To z kolei ojciec mówił - tam nie ma prawdziwej historii, to jest historia polityczna. Był bardzo zaangażowany - partyzant AK, no więc mi nie pozwalał. Na studia muzyczne poszedłem więc przez przypadek, bo skończyłem Liceum Muzyczne w Lublinie i żeby było śmieszniej dostałem się na te studia, choć nie wierzyłem, że mogę komponować. Więc wszystkim młodym ludziom chciałbym dodać otuchy, że przynajmniej trzeba spróbować. Widzę teraz po moim studentach, że oni często bardzo się boją zająć poważną twórczością, w ogóle nie wierzą w siebie, więc ważny jest ten pierwszy etap, żeby dodać otuchy młodym ludziom. Ojciec mnie zmuszał, żebym komponował, bo trzeba było coś pokazać na egzaminach wstępnych i na studiach. Myślę, że w ogóle nikt nie wiedział z moich profesorów czy jestem zdolny czy niezdolny. Ja się nigdy niczym nie objawiłem, nie odzywałem się, bo mój brat, który miał problemy i parę razy nie dostał się na uczelnię powiedział mi, że bardzo ciężko było się dostać na studia. On mi nawet mówił: „Ty się nie odzywaj, nic nie mów, tylko jak Cię spytają, to może nawet rok się nie kapną, że jesteś niezbyt inteligentny”. I tej zasady się trzymałem. Nikt nic o mnie nie wiedział, w zasadzie przez studia nic nie robiłem.
Nic?
- Nic. Jakoś się przymknąłem i tak, żeby znowu dodać otuchy studentom, mówię, że studia oczywiście chłonąłem, to w chórze trzeba było śpiewać, a potem koledzy zaczęli robić zespół jazzowy. Namawiali mnie, żebym spisywał solówki, żeby naśladować wielkich.
Trzeba młodym przypomnieć, że to były takie czasy, kiedy nie było internetu.
- To były takie czasy, że jak ktoś miał czarną płytę, z ładną okładką, zagraniczną to jak szedł ulicą, to oglądała się za nim grupa ludzi. Stała się rzecz niebywała i chyba w niewielu krajach tak się stało, że grupa młodych ludzi, którzy mieli dostęp do płyt zagranicznych, mówię o takich ludziach, którzy mieli wujka czy tam ciocię w Londynie, to ci młodzi ludzie dostawali płyty zagranicznych zespołów. Dzięki temu, że tam troszkę po angielsku umieli czytać, stali się najważniejszymi prezenterami w Polskim Radiu, a ponieważ te ciocie i wujkowie mieli kiepski gust muzyczny, to oni narzucili ten gust muzyczny całemu krajowi.
Ale Pan nie spisywał tych solówek.
- Nie, bo się orientowałem, że to są tylko trzy akordy na krzyż: D-dur, G-dur i A-dur, czasami E-dur. Koledzy mi pokazywali płyty jazzowe i prosili mnie, żebym coś spisał - jakieś solówki i to robiłem. Analizowałem te utwory i tak mnie to wciągnęło, że w zasadzie na ostatnich latach studiów już trochę zajmowałem się muzyką jazzową. Był w tym zespole, który powstał na studiach, kolega, który uczy teraz tutaj w Bydgoszczy - Bohdan Jarmołowicz. On był tam pianistą i pyta mnie: ”Ty na czymś grasz, może śpiewasz?” Ja jakoś się wstydziłem śpiewać, a nie lubiłem skrzypiec, ale mówię „gram na skrzypcach” i tak się stało, że musiałem grać na skrzypcach, żeby w ogóle zaistnieć w tym zespole. Wcześniej na skrzypcach skończyłem szkołę średnią, ale ich nie lubiłem.
Jak to jest, nie lubić grać na skrzypcach i zostać jednym z 10 najlepszych skrzypków jazzowych na świecie, według czasopisma „Down Beat”.
- Tak było, rzeczywiście, że potem się trochę zapaliłem. Dopiero w zespole String Connection grając na skrzypcach, niekiedy dawali mi zagrać też na drugim klawiszu, jak Janusz, (nieżyjący już) Janusz Skowron nie chciał grać, to ja za niego grałem czasami na koncertach całe partie. No i tak od środka wszedłem w ten ruch jazzowy i się tym zajmowałem ładnych parę lat.
To była fantastyczna grupa - String Connection. Zjechaliście całą Europę.
- Było mnóstwo koncertów. Było też mnóstwo problemów, ponieważ czasami sytuacja była trudna. Przyjeżdżaliśmy z kraju komunistycznego i byliśmy załamani, że jesteśmy w ogóle „do tyłu”, że nie będziemy pasować, że zupełnie co innego się gra na świecie. Byliśmy przecież odcięci od wiadomości, od płyt. Przyjeżdżaliśmy z prowincji jako ubodzy krewni, to troszeczkę zawsze psychicznie dawało się niektórym kolegom we znaki.
Ma Pan sposoby na reset od muzyki? Czy w ogóle ma Pan jakieś takie zainteresowania pozamuzyczne?
- Pewnie jestem politykierem kawiarnianym, lubię to bardzo, ale teraz to jest smutne zajęcie. Poza tym tenis – ulubiony sport i „rowerowanie”, a poza tym jeszcze biesiadowanie, chociaż teraz jest utrudnione, bo trzeba schodzić do podziemia.
Zobacz także

Andrzej Man
Basista i jeden z założycieli zespołu ROAN, poza muzyką konsultant Zespołu Domów Pomocy Społecznej i Ośrodków Wsparcia w Bydgoszczy. Przedstawiciel Związku… Czytaj dalej »

Zespół Big Cyc – Krzysztof Skiba i Jacek „Dżej Dżej” Jędrzejak
Już to grali, i to wiele razy, bo od premiery jednego z najbardziej popularnych albumów epoki wczesnego Balcerowicza niedługo minie 35 lat. Rock and roll w… Czytaj dalej »

Agnieszka Sowa
Szefowa, pomysłodawczyni, chórmistrzyni, człowiek o wielu pasjach. „...myślę, że jestem odważną osobą. Nie boję się wyzwań i gdzieś tam one mnie… Czytaj dalej »

Zespół „Piersi”
Dwanaście lat po oszałamiającym sukcesie piosenki „Bałkanica”, zespół „Piersi” prezentuje „ciąg dalszy”, tylko jeszcze bardziej taneczny! „Piątek… Czytaj dalej »

Andrzej Rosiewicz
Piosenkarz z wielkim dorobkiem, na estradach występuje od ponad 60 lat, nie wliczając występów w Zespole Pieśni i Tańca „Dzieci Warszawy”. Ta rozmowa… Czytaj dalej »

Joanna Zagdańska
Wokalistka i pedagog. To do niej zjeżdżają z całej Polski przyszłe studentki. „Festiwal w Opolu otworzył pewną furtkę, można powiedzieć do tych wszystkich… Czytaj dalej »

Witold Albiński
Nauczyciel, muzyk, producent pracujący przy różnych telewizyjnych wydarzeniach muzycznych i sportowych, ale też, jak się okazuje pisarz. Niedawno ukazała… Czytaj dalej »

AG Carmen
AG Carmen, laureatka konkursu radiowej Czwórki „Będzie głośno! Debiut na winylu”. „Green Tea” AG Carmen to drugi singiel ze składankowego albumu… Czytaj dalej »

Limboski
Limboski, czyli Michał P. Augustyniak – muzyk związany z Krakowem, piosenkarz i gitarzysta, autor tekstów, dwukrotnie nominowany do „Fryderyków”. W niektórych… Czytaj dalej »

Mariusz Ostrowski
Aktor i wokalista debiutujący fonograficznie utworem pt. „Ten moment”. „...nie jestem aż tak sprawnym kompozytorem, natomiast otaczam się tak wspaniałymi… Czytaj dalej »