Bernard Maseli

2021-02-19
Okładka płyty „Drifter”

Okładka płyty „Drifter”

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Bernard Maseli

Jeden z najbardziej rozpoznawalnych wibrafonistów, na estradzie jazzowej od 36 lat. Występował m.in. z zespołami Walk Away, Young Power, Music Painters, Urszulą Dudziak, Laboratorium, The Globetrotters, MaBaSo i właśnie wydał swoją debiutancką autorską płytę „Drifter”.

„No to jest dziwna sytuacja. Mieć 55 lat na karku, 35 lat być na scenie, nagrać prawie 100 płyt i dopiero teraz wydawać swoją debiutancką, autorską płytę...”


Piątek, 19 lutego godz. 20:05
Witam Cię Benku. Takim przyczynkiem do naszego spotkania jest Twoja i teraz uwaga pierwsza, autorska płyta. Mimo, że na rynku muzycznym istniejesz od...?

- Od 36 lat.

Czy to nie trochę późno, jak na rozpoczęcie swojej autorskiej przygody wydawniczej?

- No to jest dziwna sytuacja. Mieć 55 lat na karku, 35 lat na scenie, nagrać prawie 100 płyt i teraz dopiero wydawać swoją płytę debiutancką - autorską. Wiem, że to dziwne, ale wszystko się toczyło i toczy bardzo szybko. Tych projektów, w których uczestniczyłem jest wiele i tak cały czas sobie odkładałem ten debiut autorski. W końcu się zrobiło niedobrze i obiecałem sobie, że 50-tka będzie taką niewidzialną linią, po której muszę już po prostu nagrać swoją płytę, bo później to się zrobi tak, że nie będzie czego nagrywać. Gram na instrumentach melodycznych perkusyjnych, na wibrafonie, na marimbie i takich różnych. To są instrumenty, które wymagają dosyć dobrej kondycji, czysto fizycznej, a muzycy zwykle tracą ją z wiekiem, więc chciałem nagrać płytę autorską jeszcze wtedy, kiedy jestem w pełni sprawny i dam radę wygrać to wszystko, co mi przyjdzie do głowy.

Rzeczywiście widzisz, że ciało trochę inaczej reaguje niż 36 lat temu?

- No zdecydowanie, aczkolwiek to jeszcze nie jest taki stan, który przeszkadza mi w graniu, ale on pewnie nadejdzie. Obserwuję moich starszych kolegów, z niektórymi nawet utrzymuję kontakt, z moimi idolami, którzy grają na tych instrumentach. Nie da się po prostu. Wiesz, mamy taki interfejs a nie inny i on po prostu wymaga sprawności fizycznej. Te instrumenty wymagają używania tych wszystkich pałeczek. Szczególnie, że gramy już teraz w technikach nawet sześciopałkowych. To wymaga siły czysto fizycznej. Można grać bardzo długo, to nie ma jakby związku bezpośrednio z jakością finalnego produktu, natomiast bardzo chciałem być jeszcze naprawdę totalnie w pełni sprawny i nagrać to tak, by to brzmiało. Mówię cały czas o tej mojej pierwszej płycie, mojej płycie debiutanckiej, używam tego określenia, bo bardzo mi się podoba i nawet w pewien sposób mnie odmładza.

A kto wpadł na pomysł, żeby ta płyta wyglądała tak a nie inaczej?

- To jest mój produkt. Płyta jest moja od początku do końca.

Choć wydana przez znakomitą wytwórnię.

- Tak, Warner Music Poland - Polskie Nagrania. Firma zrobiła mi nieprawdopodobny prezent. W życiu bym się nie spodziewał, że moja debiutancka płyta wyjdzie w serii „Polish Jazz Masters”. To okropnie mnie zmotywowało i mówię to bardzo szczerze. Jestem wzruszony, że mogę być w tej samej serii co Karolak, Novi Singers i inni. To nagroda, taki ogromny prezent od firmy, więc jestem bardzo wdzięczny. Natomiast jeżeli idzie o sam pomysł na płytę, to oczywiście - piszę to we wstępie - w książeczce do płyty, która fizycznie się ukaże za chwilę, o tym, że oprócz tej obietnicy, którą sobie złożyłem, że zrobię to po pięćdziesiątce, to sama koncepcja i zawartość muzyczna w dużej części była sprawą przypadku. Zacząłem pisać ten materiał 7 lat temu, korzystając z tego, że w mojej uczelni była wtedy przerwa międzysemestralna i nie było studentów. Zarezerwowałem sobie salę koncertową, na którą poznosiłem wszystkie instrumenty melodyczne jakie mogłem znaleźć w pobliżu, to wszystko omikrofonowałem i zacząłem pisać poszczególne kompozycje. Robiłem to w taki sposób, że na przykład linię melodyczną grałem na marimbie, a resztę na dzwonkach i nagrywałem kolejne ślady bezpośrednio na siebie. Potem jak już miałem gotowy materiał, to mam taki zwyczaj, że po prostu go odkładam. Odkładam go na przynajmniej miesiąc i tak się stało i tym razem. Przez miesiąc nie wracałem do tego materiału i później, kiedy włączyłem sobie w końcu całą swoją demówkę z tymi wszystkimi kompozycjami, usłyszałem przedziwne i niesamowite brzmienie tych instrumentów sztabkowych, nałożonych na siebie i doznałem olśnienia. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie chcę nagrywać płyty, bo zamysł był taki, że tworzę te kompozycje, ale później aranżuję normalnie na składy, na sekcję rytmiczną - tak jak się zwykle to robi przy tego typu produkcjach. Natomiast tym razem uderzyło mnie to, że dostałem w prezencie jakby gotową koncepcję, bo instrumenty brzmiały bardzo oryginalnie i to brzmienie było niezwykłe. Uświadomiłem sobie, że ostatnio takie brzmienia, podobnego typu słyszałem kiedyś na płycie Franka Zappy i złapałem się tej myśli, że nie będę kolejnym wibrafonistą, który nagrywa po prostu kolejną płytę. Postaram się zbudować te instrumenty totalnie w oparciu o brzmienie tych sztabek i będę zapraszał poszczególnych pojedynczych gości, którzy będą mi pomagali budować fakturę, każdej z tych kompozycji. No i tak się stało. Idąc tym tropem bardzo szybko do mnie dotarło, że całe życie starałem się te moje instrumenty przedstawiać nie tylko w kolorze takim, jakim je znamy, czyli w świecie muzyki klasycznej, albo w świecie akustycznego jazzu, a starałem się te instrumenty pokazywać wszędzie. Na festiwalu w Opolu byłem dwa razy, w Jarocinie, na tym prawdziwym Jarocinie, i zawsze strasznie mnie cieszy, jak te instrumenty mogę pokazać publiczności, która niespecjalnie ma okazję, żeby w ogóle je zobaczyć. A więc idąc tym tropem, wiem, że skoro będę budował poszczególne kompozycje głównie z tych instrumentów, to też zrobię tak, żeby każda z tych kompozycji była kompletnie w innej stylistyce. Tworząc taką swoistą playlistę, co również mi się pięknie zgodziło. Dotarło do mnie, że teraz młodzi ludzie, obserwuję studentów na wydziale jazzu i muzyki rozrywkowej w Katowicach, zdałem sobie sprawę, że oni tworzą playlisty. Nie słuchają całych albumów od początku do końca, tylko tworzą playlisty z poszczególnych ulubionych utworów, z różnych płyt. No i tak w ten sposób pięknie mi się wszystko spoiło i nagrałem płytę „Drifter”, która się właśnie ukazała.

Czyli właściwie to jest taka playlista najlepszych utworów, które mogłyby sygnować kolejne albumy?

- Tak, w pewnym sensie to jest niezwykła płyta i jestem ciekaw jak zostanie przyjęta.

Już została przyjęta fantastycznie.

- Dużo lepiej niż myślałem. Jestem trochę oszołomiony tym wszystkim, ale musisz wiedzieć, że poszczególne utwory nie dość, że są robione kompletnie w innych składach instrumentalnych, nawet jeżeli jakieś nazwisko się powtarza, to zwykle oznacza to tylko, że ta osoba pomogła mi barwowo. De facto każdy utwór to jest po prostu inny skład wykonawczy i bardzo często kompletnie inne miejsce, gdzie nagrywaliśmy. Inne studio nagrań, inni realizatorzy, także to jest 10 utworów na płycie. Nieśmiało można powiedzieć, że to jest 10 minialbumów.

Pochodzisz ze Strzelec Opolskich, studiowałeś w Katowicach, jak to się stało, że Sopot skradł ci serce?

- Przez moją ukochaną. Moja żona pracowała przez wiele lat w Teatrze Muzycznym w Gdyni i przyjechałem za nią na Wybrzeże. Przyjechałem ze Śląska. Pamiętam, że początek w Sopocie był straszny, bo mam kompletnie inne korzenie. A teraz jest taka przedziwna sytuacja, że jestem belfrem, który dojeżdża od 32 lat do Katowic, na wykłady samochodem.

A kiedy ostatnio grałeś taki normalny koncert z publicznością?

- Z publicznością to grałem ostatni koncert zespołu Walk Away w moich rodzinnych Strzelcach Opolskich, dzień przed lockdownem, natomiast tydzień temu grałem w Filharmonii Szczecińskiej z moim septetem projekt „Tribute to Jerzy Milian”.

Nie przejadły Ci się online’owe koncerty?

- Trochę tak, chociaż powiem, że stała się jakaś rzecz fajna i niespodziewana, bo zagrałem trochę koncertów online'owych. Koncerty były rejestrowane i byłem samiuteńki i powiem, że pojawiło mi się trochę nowych rzeczy w graniu i zmieniłem swoje myślenie o koncertach online – to taki mały bonusik do tej całej sytuacji związanej z koncertami bez publiczności w czasie pandemii.

Zobacz także

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę