Paweł Kapuła

2021-02-13
Paweł Kapuła Fot. Magda Jasińska

Paweł Kapuła Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Paweł Kapuła

Dyrygent, stały gościnny dyrygent Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy

„Mam wrażenie, że każdy z dyrygentów ma swój sposób, żeby dotrzeć do orkiestry i znam takich dyrygentów, którzy są może nawet trochę nieśmiali, ale mimo wszystko są w stanie - jakąś swoją charyzmą - wpłynąć na orkiestrę i przekonać muzyków do własnej wizji...”


Niedziela, 14 lutego godz. 17:05
Jest Pan piekielnie zdolny, do tego - mimo bardzo młodego wieku - ma Pan na swoim koncie szereg występów i to w różnych instytucjach kultury, nie tylko w Polsce, ale także i za granicą. A cały czas 28? i nie chodzi mi o numer buta, a o wiek.

- Numer buta też jest niewielki, ale nie aż tak. Rzeczywiście cały czas 28. Chciałoby się, żeby tak pozostało dłużej, ale niestety czas płynie nieubłaganie.

Najpierw w Pana życiu był Rybnik, potem Kraków, a teraz Warszawa…

- Tak, teraz Warszawa i wszystkie inne miejsca, gdzie mogę zadyrygować.

Mimo młodego wieku na swoim koncie ma Pan już wiele doświadczeń. One pomagają w zdobywaniu kolejnych szczytów muzycznych?

- Tak, one są bardzo ważne, bo dyrygowanie to jest taka profesja, w której nie można powiedzieć, że nabyło się już tyle doświadczenia, że się wszystko wie i wszystko umie. Zawsze można natrafić na utwór, z którym mogą być problemy, zarówno pod względem muzycznym, jak i technicznym. Każdy kolejny koncert to jest zawsze doświadczenie i często to niedobre doświadczenie, to znaczy to, w którym dyryguje się i nie zawsze wszystko wychodzi, albo nie zawsze orkiestra poprzez dyrygenta gra tak jak sobie to wymarzymy. Ale takie doświadczenie jest tak naprawdę najcenniejsze, bo to jest to doświadczenie, z którego najwięcej się można nauczyć i które pomaga przed kolejnym koncertem po prostu spełniać się, tak jak wcześniej w głowie, czy w muzycznej wyobraźni sobie to nakreślimy.

Jeszcze do tej filozofii i Pana zawodu powrócimy, natomiast teraz chciałabym trochę popytać skąd się w ogóle wzięła muzyka w Pana życiu? Kto wymyślił ten pomysł na życie, mówię o dyrygenturze, bo przecież dyrygenturą się nie rozpoczyna swojej drogi muzycznej.

- To prawda, to jest ciekawe, bo ja mając 7 lat rozpocząłem naukę muzyki. Nie pochodzę z muzycznej rodziny, w rodzinie nie ma i nie było żadnych muzyków, ani amatorów ani zawodowców. Ja po prostu pewnego dnia, mając 7 lat przyszedłem do moich rodziców i powiedziałem, że mają mi kupić pianino i będę grał. Moi rodzice byli na tyle świadomi, że to zrobili i na początku zapisali mnie na lekcje prywatne. Tak zaczynałem. No i po jakimś czasie tych prywatnych lekcji moja nauczycielka zaproponowała rodzicom, że nie ma sensu kontynuować tej nauki bez dodatkowych przedmiotów takich jak kształcenie słuchu, czy historia muzyki i że skoro chcę to robić, to powinienem iść do szkoły muzycznej. Tak się też stało…

Trzeba było Pana zaganiać do ćwiczenia?

- Nigdy, chociaż jestem nie tylko pianistą, to znaczy w ogóle nie jestem pianistą, ani nie jestem trębaczem, choć skończyłem szkołę muzyczną na trąbce. Nie nazywam się ani trębaczem ani pianistą, ponieważ nie gram tak dobrze i jestem zawodowym dyrygentem. Umiejętności pianistyczne bardzo się przydają i gram z wielką przyjemnością dla siebie, ale myślę, że nie nadaje się to do publicznego pokazywania i prezentowania. Chodziłem do szkoły muzycznej pierwszego i drugiego stopnia w Rybniku, to jest jedna z najlepszych szkół muzycznych na Śląsku. Była to szkoła popołudniowa, więc osobno trzeba było chodzić do podstawówki, gimnazjum, potem liceum i od razu po tych zajęciach jechało się do szkoły muzycznej. Dla mnie to była zawsze wielka przyjemność, chociaż czasami było tak, że kończyło się zajęcia o 20:00 czy 21:00, no i jakoś znajdowało się czas na wszystko - przedmioty ogólne i muzyczne i to nigdy nie był problem.

Na studia wybrał Pan Kraków i legendę dyrygentury, czyli profesora Tadeusza Strugałę, czy to on sobie Pana wybrał?

- To raczej on mnie wybrał. Myślę, że niestety nie miałem takiego przywileju, żebym mógł zdecydować, że to profesor będzie moim mentorem, chociaż oczywiście wiedziałem, że tam wykłada i dlatego zdawałem na dyrygenturę. Zazwyczaj wybierając kierunki artystyczne, kierujemy się nawet nie tyle ogólnym dobrym poziomem samej uczelni, co pedagogiem, bo z nim spędzamy najwięcej czasu, no i to są dość indywidualne relacje. Miałem wielkie szczęście, że udało się za pierwszym razem, bo pamiętam, że wtedy było 16 kandydatów i dostały się tylko dwie osoby. Ja jeszcze rozpocząłem studia muzykologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, zrobiłem licencjat i potem już przerwałem studia magisterskie, bo jednak trzeba było się poświęcić dyrygenturze. Pamiętam, że egzaminy były w czerwcu, a wyniki były chyba po jakiś dwóch, trzech tygodniach i jeszcze wtedy nie widziałem, u kogo będę się uczył. Oczywiście patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, to jest niesamowite, jak 18-letni człowiek nie ma świadomości pewnych rzeczy. Wiedziałem, kim jest profesor Strugała, ale umówmy się, że będąc 18-latkiem nie miałem takiego obrazu profesora - człowieka - mistrza jak dzisiaj, ale bardzo mi zależało na tym, żebym znalazł się w jego klasie. Pamiętam, że pierwsze spotkanie było bardzo ciekawe i to już było takie pokazanie niesamowitego stylu. Profesor zaprosił mnie do takiej małej kawiarenki, która znajduje się bardzo blisko Akademii Muzycznej, jest na Plantach w Krakowie. To jest podobno miejsce, w którym kawę bądź herbatę pił Chopin, kiedy przejeżdżał przez Kraków. Właśnie wtedy się tam spotkałem z profesorem i tak naprawdę przez godzinę, dwie, pijąc herbatę, rozmawialiśmy o tym, czym jest dyrygowanie, czym się będziemy zajmować i to już było tak niesamowite spotkanie dla młodego człowieka. Pamiętam, że profesor zadał mi pytanie ile waży dźwięk fletu, a ile waży dźwięk puzonu, no i oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałem o co chodzi, czego on ode mnie chce, ale chłonąłem to wszystko z wielkim zainteresowaniem.

Jakie cechy charakteru Panu pomagają w tej współpracy z orkiestrą, a jakie musi Pan przezwyciężać w sobie?

- To jest trudne pytanie. Mam wrażenie, że każdy z dyrygentów ma swój sposób, żeby dotrzeć do orkiestry i znam takich dyrygentów, którzy są może nawet trochę nieśmiali, ale mimo wszystko są w stanie jakąś swoją charyzmą wpłynąć na orkiestrę i przekonać ich do własnej wizji. Ja nie jestem osobą jakąś bardzo rozrywkową, ale też nie jestem nieśmiały. Trudno być nieśmiałym stając przed gronem kilkudziesięciu osób. Na pewno trzeba być pewnym siebie i to szczególnie przyjeżdżając do orkiestry na nagłe zastępstwo. Ja na przykład musiałem wykazać się olbrzymią pewnością, kiedy stanąłem przed orkiestrą, tutaj w Bydgoszczy, dyrygując IX Symfonią Beethovena, dzień przed koncertem i to było takie jedno z takich zastępstw. Proszę sobie wyobrazić, że słuchałem IX Symfonii tydzień wcześniej nie wiedząc, że za chwilę będę ją dyrygował. Jakie trzeba mieć cechy? Ten moment, w którym trzeba stanąć przed orkiestrą i nie można pokazać, że jestem biedny, bezradny, mam prawo do pomyłek, no nie. Jest profesjonalna orkiestra, jest utwór, który wszyscy znają i po prostu staję i dyryguję. Pewnych rzeczy nie wolno dać po sobie poznać, ale wydaje mi się też, że jeśli jest się dobrze przygotowanym i przede wszystkim ma się pewną wizję utworu to już jest sukces. Często zdarza mi się, że orkiestry dają mi do zrozumienia, że na przykład „ten moment zagralibyśmy inaczej”, to w takich przypadkach nie chodzi o to, żeby tupnąć nogą i powiedzieć ma być tak, jak ja chcę, bo jestem dyrygentem. Chodzi o to, żeby po prostu pokazać różne oblicza muzyki.

Ale Pan wie co chce osiągnąć w danym utworze.

- Wydaje mi się, że orkiestra takie rzeczy odbiera nawet podświadomie. Muzycy, to są wykształceni zawodowo ludzie i takie znane symfonie bardzo często grają, więc oni znają świetnie te utwory i oni też są w stanie wyobrazić sobie w trakcie prób, jaka powinna być wizja dyrygenta. A więc wracając do cech to wydaje mi się, że pewność siebie, ale to jest taka pewność siebie w pozytywnym oczywiście tego słowa znaczeniu, bo nie mam na myśli żadnej arogancji, to może przynieść odwrotny skutek. Nie da się spisać i przekazać katalogu cech, niektóre są niedookreślone i chyba w tym tkwi taka pewna tajemnica zawodu.

Zobacz także

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę