Prof. Bernard Mendlik

2021-01-15
Prof. Bernard Mendlik Fot. Magda Jasińska

Prof. Bernard Mendlik Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Prof. Bernard Mendlik

Dyrygent, chórmistrz, dziekan Wydziału Edukacji Muzycznej Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

„Ja - poznaniak - lubię robić wszystko na 200 procent, albo w lewo albo w prawo. Jeżeli się poświęcamy tak całkowicie, to nie ma półśrodków...”


Piątek 15 stycznia, godz. 20:05
Trzeba przyznać, że chyba przeszedłeś wszystkie możliwe etapy uczelni, która najpierw nazywała się WSP, czyli Wyższa Szkoła Pedagogiczna, poprzez Akademię Bydgoską, aż do Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.

- Tak, bo przyszedłem na WSP w 1985 roku. Wcześniej to było Studium Nauczycielskie, ale ja tego już nie pamiętam. Kiedy zacząłem studiować w roku 1985, to właśnie po raz pierwszy z czteroletnich studiów przechodzono na system 5-letnich studiów magisterskich. Tam właśnie trafiłem, a w tym momencie WSP kończyli Artur Grudziński i Wojtek Kuzman - takie znane osobistości muzyczne na naszym bydgoskim rynku.
Prof. Bernard Mendlik Fot. Magda Jasińska

Prof. Bernard Mendlik Fot. Magda Jasińska

A dlaczego wybrałeś WSP? Skąd w ogóle pochodzisz?

- Pochodzę z Wągrowca, z takiego pięknego miejsca w Wielkopolsce, nad jeziorami. Zawsze myślałem, że jak skończę te studia, to wrócę do tamtejszej szkoły muzycznej i będę uczył młode pokolenia. A dlaczego trafiłem? Powiem - ta historia jest dość interesująca - ponieważ zawsze w moim życiu dominowały: sport, muzyka i języki obce. To takie trochę trzy różne światy, wynikające z różnych zainteresowań i sytuacji. Języki z racji tego, że moja rodzina ze strony ojca pochodzi z okolic Białośliwia, to taka niewielka miejscowość koło Chodzieży, Margonina i Szamocina, i jak pamiętam - jako dziecko - tam rozmawiano w języku niemieckim. Tak było do roku 1974, kiedy zmarła moja przyszywana ciocia - babcia, która mieszkając w Polsce i mając polskie obywatelstwo mówiła tylko w języku niemieckim. Stąd mój tata był od początku dwujęzyczny, polsko-niemiecki i ja to podchwyciłem. Bardzo mi to odpowiadało dlatego, że mogłem się dogadać, ale potem doszło wykształcenie w ogólniaku w Wągrowcu, gdzie mieliśmy świetną germanistkę i tak ten język mi się ugruntował, a przynajmniej to był ten pierwszy punkt. Drugi punkt to była szkoła muzyczna, która powstała w tym czasie w Wągrowcu. Kiedy byłem już w klasie 6 -7 szkoły podstawowej, trafiłem do działu młodzieżowego - zespołu młodzieżowego. Bo był dział dziecięcy, czyli uczniowie od 1 klasy i dział młodzieżowy, czyli starsi uczniowie. I jeśli się nie mylę, to było nas tam czworo, więc jestem jednym z czworga pierwszych absolwentów tej szkoły muzycznej. Ta szkoła mnie wciągnęła i bardzo wciągnął mnie akordeon, mój główny instrument.

Grałeś na cyi?

- Tak, i grałem z sukcesami. Były konkursy, było to dla mnie ciekawie i to też poniekąd z pasji mojego ojca, który był nauczycielem, bo pochodzę z rodziny typowo nauczycielskiej. Niemal wszyscy są do dzisiaj nauczycielami. Ojciec skończył studium nauczycielskie - muzykę w Lesznie, a wychowanie fizyczne w Gorzowie. Sport był obecny od początku w naszym życiu, tata był trenerem piłki ręcznej, w Międzyszkolnym Klubie Sportowym Wągrowiec i to mnie wciągnęło - piłka ręczna, tenis. No więc te trzy pasje do dzisiaj pozostały.

Już na uczelni w Bydgoszczy był profesor Sylwester Matczak?

- Tak, kiedy trafiłem tu w 1985 roku, to poznałem pana doktora Matczaka.

Bałeś się go?

- Myślę, że wszyscy tak trochę, prawda Magdo? Wszyscy się go trochę baliśmy. Do dzisiaj nasze relacje z profesorem Matczakiem są dobre, spotykamy się, teraz już może mniej osobiście, ale dzwonimy do siebie przy różnych okazjach i można powiedzieć, że ta nasza znajomość jest trwała.

Bardzo lubię i szanuję Pana Profesora Matczaka.

- Można wiele rzeczy powiedzieć o Panu Profesorze, np. to, że szorstką ręką zarządzał wydziałem, szorstką ręką pilnował tego wszystkiego, co się w instytucie wtedy działo, ale rzeczywiście miał serce dla studentów. Mogę powiedzieć jedno, nigdy żaden student krzywdy nie zaznał.

Po studiach na WSP rozpocząłeś swoją przygodę na Akademii Muzycznej. Potrzebne Ci były jeszcze te dodatkowe studia na Wydziale wokalno-aktorskim Akademii Muzycznej?

- Bardzo, to było spełnienie moich marzeń. Kończąc WSP, kierunek wychowanie muzyczne już zaczynałem pracę na uczelni jako asystent i powiedziałem sobie, że idę na studia. Coraz częściej byłem związanym z grupą „Mizemor” - to ówczesny zespół studencki działający w „Beanusie”. Tam poznałem wiele znakomitych osób, właśnie z otoczenia tego zespołu (Romualda Szałka, Piotra Olszewskiego czy Grzegorza Pawelskiego). Tu pozdrawiam Grzesia Pawelskiego, który jest ze Szczecinka i w Szczecinku działał chór „De profundis”. Prowadziła go pani profesor Irena Maculewicz–Żejmo. To znany pedagog, wychowała m.in. takie głosy jak pani Małgosi Greli, pana Janusza Ratajczaka. Kiedyś przypadkowo trafiłem na koncert tego chóru, bo brakowało basów. Pamiętam, że zaśpiewałem jakieś solo z cerkiewnej muzyki i pani profesor stwierdziła, że muszę pójść na studia wokalne. Więc poszedłem na wydział wokalny, 6 lat studiów na Akademii Muzycznej. W sumie dość „dogłębnie” studiowałem - 5 lat na WSP i 6 na Akademii, więc razem 11 lat.

Ale wiedziałeś już studiując, że nie będziesz dalej szukał drogi muzycznej na scenach operowych?

- Taki moment zawahania był, że być może w tym kierunku można byłoby pójść. Natomiast po kilku latach studiów, zdałem sobie sprawę, już jako dorosły facet, z 30-tką na karku, że nadszedł moment podjęcia życiowej – zawodowej decyzji. Musiałem spojrzeć tak realnie na życie i na to, co się wokół nas działo, na rodzinę, bo byłem po pierwsze ojcem młodego Marcina, wtedy pracowałem jako asystent w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Pamiętam też taką rozmowę z panem profesorem Zygmuntem Rychertem, który mówił: „Pamiętaj, jesteś dyrygentem, idź w tym kierunku, tutaj się sprawdzisz. Studia wokalne to jest jedna rzecz, ale praca po studiach wokalnych…”, a ja nie czułem takiego powołania, żeby nagle to wszystko zmieniać, bo ja - poznaniak - lubię robić wszystko na 200 procent, albo w lewo albo w prawo. Jeżeli się poświęcamy tak całkowicie, to nie ma półśrodków. Wtedy musiałbym rzucić wszystko i tym się zająć, a wówczas ewentualnie może byłaby jakaś szansa. Natomiast zdecydowałem, że zostanę przy dyrygenturze.

Jesteś dumny z niektórych swoich studentów, o których głośno jest po latach, a nawet jeszcze w momencie, kiedy studiują, bo coraz częściej słyszymy podczas różnego rodzaju Talent Show, czy w telewizyjnych programach, które promują młodych zdolnych artystów, że to jest właśnie student bądź też absolwent Wydziału Edukacji Muzycznej UKW?

- To jest bardzo takie motywujące do dalszej pracy. Gościliśmy niedawno Huberta Gasiula i Anię Rusowicz - małżonkę Huberta, który kończył nasz kierunek. Tych osób, które kończą i w tym świecie muzycznym nam się pojawiają jest znacznie więcej: Magda Tul, która przecież przez długie lata była osobą bardzo aktywną w programie „Jaka to melodia”, zresztą też uczestniczka Eurowizji. To także Andrzej Solarski - basista, można powiedzieć grający na wszystkich możliwych festiwalach, konkursach wokalnych, jako muzyk sesyjny. Agnieszka Twardowska - niedawna nasza absolwentka, która też doskonale sobie radzi i tak dalej. Więc widać słowa, które Hubert właśnie wypowiedział, między innymi na przedświątecznym spotkaniu, że poza tym, że jest to obcowanie z ludźmi, studiowanie, to jest też ten czas, który jak się odpowiednio zagospodaruje, to on może być pewnym przyczynkiem do tego, co się będzie robiło dalej. Nie każdy z nich oczywiście został profesjonalnym muzykiem, ale z drugiej strony wykorzystał to w inny sposób i wspomina ten czas jako ciekawy moment swojego życia.

Twoje dzieci poszły w Twoje ślady czy nie?

- Można tak powiedzieć, że się udało zaszczepić pewnego bakcyla na lata. Mój syn jest programistą, skończył niedawno 26 lat i pracuje w Poznaniu, ale zaszczepione umiejętności gry na gitarze, gry na fortepianie procentują. Dzisiaj tak patrząc, jedna gitara w domu, u niego w Poznaniu trzy gitary, dominuje Pink Floyd, gra, ćwiczy, bardzo go to też wciąga. Córka „walczy” wokalnie - stara się, śpiewa, bierze udział w różnego rodzaju konkursach, festiwalach. To 17-latka, która szuka tej drogi jako licealistka, jeszcze ma troszkę czasu na decyzję, ale bardzo ją wciągnęła muzyka, szczególnie muzyka wokalna - rozrywkowa czy poezja śpiewana. Także to za mamą i za tatą, bo mama też jest przecież nauczycielką muzyki, tyle że w Młodzieżowym Domu Kultury, więc to wszystko jest w rodzinie.

Zobacz także

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę