Magdalena Małecka-Wippich

2020-11-29
Magdalena Małecka-Wippich Fot. Magda Jasińska

Magdalena Małecka-Wippich Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce Magdalena Małecka-Wippich

Reżyserka i autorka libretta spektaklu operowego dla dzieci „Operowy zawrót głowy”, córka aktorki Anny Seniuk i kompozytora Macieja Małeckiego.

„Reżyseria łączy wszystkie moje zainteresowania: muzyczne, literackie, teatralne. To wszystko się znajduje w jednym, bo z zawodu jestem muzykiem, ale sama też piszę teksty...”


Piątek, 27 listopada godz. 20:05
Zrobiła mi Pani wyjątkową przyjemność. Miałam okazję podglądać nagrania „Operowego zawrotu głowy”, potem obejrzałam już efekt finalny w sieci i powiem szczerze, że jestem oczarowana. Jak można przygotować spektakl dla dzieci, który ujmuje dorosłych?

- No to bardzo mi miło, że takie ma pani wrażenia i muszę powiedzieć, że to była tytaniczna praca. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy i to, że premiera z publicznością została odwołana w ostatniej chwili... Byliśmy oczywiście przygotowani na rejestrację tego spektaklu, ale jednak myślałam, że to będzie pokazane z publicznością. Natomiast w sytuacji rejestracji trzeba się było do tego inaczej przygotować i to zmusiło mnie właściwie do zrobienia nowej wersji spektaklu. Wszystkie światła trzeba było zrobić od nowa - pod kamery, które przyjechały. Myśląc już trochę bardziej „kamerowo”, oczywiście nie tak jak przy wielkiej produkcji filmowej i nie tak jak powiedzmy w Teatrze Telewizji, ale jednak. Mieliśmy tutaj cztery kamery. Chwilami myślałam, że to jest niemożliwe, ale udało się, wyrobiliśmy się w czasie.
Magdalena Małecka-Wippich Fot. Magda Jasińska

Magdalena Małecka-Wippich Fot. Magda Jasińska

Do pewnego momentu przedstawiając Panią powiedziałabym, że rozmawiam z altowiolistką, kameralistką, a od jakiegoś czasu również jest Pani reżyserką. Chociaż cały czas te studia reżyserskie jeszcze trwają.

- Tak, ale kończą się powoli. No jestem takim trochę wiecznym studentem, studia reżyserskie rozpoczęłam późno, bo w wieku 35 lat . To było zawsze moje wielkie życiowe marzenie, natomiast nie byłam wcześniej chyba na to gotowa. Teraz jestem absolutnie przekonana, że to jest moja droga i że to jest to, co właśnie chcę robić. Reżyseria łączy wszystkie moje zainteresowania: muzyczne, literackie, teatralne. To wszystko się znajduje w jednym, bo z zawodu jestem muzykiem, ale sama też piszę teksty. Libretto do „Operowego zawrotu głowy” napisałam sama, a zainspirowały mnie wiersze pani Małgorzaty Strzałkowskiej, piękne, które pochodzą z takiego tomiku „Wierszyki łamiące języki”. Ta idea języka polskiego, trudnego języka polskiego - ile w nim jest niezwykle trudnych dźwięków do wymówienia - stała się inspiracją do tego, żeby napisać libretto i żeby powołać do życia bohaterów, czyli „Kropkę” i „Wykrzyknika”. Moi bohaterowie będą o tym wszystkim opowiadać. Przy okazji jeszcze wplotłam w to swoje doświadczenia muzyczne, ponieważ występuje tu kwartet smyczkowy. Sama wiem jak wygląda taka praca, przez 15 lat grałam w kwartecie smyczkowym, ale pandemia właściwie spowodowała śmierć mojego zespołu, bo w tej chwili nie gramy żadnych koncertów. W każdym razie, te wszystkie rzeczy się splotły i złączyły w tym spektaklu.

Wielość Pani zainteresowań wynika też z genów. Do pewnego momentu chyba podążała Pani drogą taty, a brat podążał drogą mamy. Jak to się stało, że jednak postanowiła Pani skręcić?

- Jeśli tylko mogę łączyć te światy? Muzyka jest dla mnie bardzo ważna, choć ja zawsze czułam, że to nie jest do końca moje miejsce, nie do końca się w tym spełniałam, mimo że udało mi się zjechać cały świat. Zawsze jednak czułam się takim trybikiem w pewnej maszynce, ja mam naturę harcerki, bo byłam zastępową, muszę dowodzić, muszę organizować. Zdarzało się, kiedy na przykład grałam w orkiestrze i przychodził wspaniały dyrygent, to były cudowne doświadczenia, no ale umówmy się, nie wszyscy są tacy wspaniali. Więc wtedy zawsze miałam duże poczucie niezgody wewnętrznej, że ja bym to zrobiła inaczej. Reżyseria daje mi taką możliwość, kreowania świata w taki sposób, jak ja go widzę i robienia spektaklu - bliskiego ideału, który ja sobie wyobrażam, czyli robienia spektaklu, którego w moim odczuciu jeszcze nikt nie zrobił. Chodzi mi o to, że tutaj swoją wrażliwość można próbować realizować, ale oczywiście napotyka się po drodze na szereg niezwykłych trudności i takich życiowych sytuacji. Tworzymy w czasie pandemii, tutaj ktoś zachoruje, ktoś skręci nogę, coś się popsuje na próbach, więc to jest masa takich prozaicznych problemów, z którymi się trzeba zmierzyć w tej pracy.

I taki organiczny spokój, który od Pani bije, o dziwo, mimo że sama Pani mówi, że ma duszę harcerki, liderki.

- Nie wiem, może ja się dobrze czuje w tym bałaganie (śmiech). Ja po prostu uwielbiam próby.

I jest też takie uczucie, że kiedy się już skończą przygotowania do spektaklu to zawsze pojawia się u reżysera taka pustka, artyści zostają z tym spektaklem, natomiast on musi spakować walizki i właściwie już jest niepotrzebny.

- Tutaj trochę inaczej się to potoczyło, bo jednak ten spektakl będzie można zobaczyć do końca roku, więc tak całkiem nie będę samotna.

Skąd u Pani takie umiejętności również realizacji telewizyjnej?

- Wyreżyserowałam film krótkometrażowy o Tadeuszu Różewiczu, to była taka piękna przygoda filmowa, a drugą taką realizacją i chyba największe doświadczenie zdobyłam przy spektaklu telewizyjnym „Dziób w dziób” dla wytwórni filmów fabularnych i dokumentalnych. Premiera tego spektaklu odbyła się tuż przed lockdownem 8 marca, a wszystko pozamykano 13 marca, to był ostatni moment na pokaz. Nawet zebraliśmy nagrodę za ten spektakl, to także mi bardzo dużo dało. Oczywiście teraz ta realizacja była troszkę w innym formacie, to nie był taki pełny plan zdjęciowy, bo wiadomo, że kiedy się robi spektakl telewizyjny, to od początku tej produkcji zupełnie inaczej się go przygotowuje - to jest zupełnie inny świat i inny rodzaj rejestracji, ale jednak na tyle tutaj się staraliśmy, żeby to się dobrze oglądało. Bardzo nam zależało, żeby to jednak miało dobrą jakość, żeby były zbliżenia na artystów, bo chcę zobaczyć ich twarze, chcę zobaczyć ich reakcje, ich miny. Tego po prostu w takich zwykłych rejestracjach brakuje, kiedy widzimy pełną scenę, więc tu stanęliśmy na głowie, żeby tak nie było. Dziś mogę zachęcić wszystkich z czystym sercem, żeby to oglądali .

A próbowała, ćwiczyła Pani te teksty z własnymi dziećmi? Sprawdzała czy one je rozumieją?

- Moje dzieci w ogóle nie znają tej bajki. W 2017 roku była premiera tego tekstu, ja grałam to ze swoim kwartetem w takiej wersji koncertowej i wydaje mi się, że moja starsza córka była wtedy i musiała to oglądać. Natomiast moje dzieci tego nie znają, więc zobaczą to razem z państwem w domu.

A skąd to wyczucie, bo właściwie jak się ogląda tę bajkę w operowym, musicalowym bardziej wydaniu, to ma się takie wrażenie, że ona jest adresowana nie tylko do tych maluchów, takich w wieku 5 i 10 lat, ale również i do starszych.

- Tak, tam są pewne fragmenty, które myślę, że dorośli z pewnością wyłapią. No wystarczy chociażby na zachętę powiedzieć, że cały ten spektakl, tak jak to pada w treści naszego przedstawienia, odbywa się pod honorowym patronatem Ministerstwa Fantazji, więc już tutaj można się domyślać, że nie do końca będziemy z tego Ministerstwa Fantazji zadowoleni. Kilka takich smaczków się pojawia i myślę, że to dorośli wyłapią.

Pełno jest tam przemyconych wartości edukacyjnych.

- Ja jestem wyczulona w ogóle na to kiedy próbuje się uczyć dzieci, albo robić coś w taki sposób, że się nudzą. Pamiętam takie przedstawienie, to były jasełka w szkole, siostry zakonne zrobiły jasełka, była kolęda i były śpiewane wszystkie zwrotki i nic się w trakcie tej kolędy nie działo. Pamiętam, że się zdenerwowałam i pomyślałam „kurczę jakie to jest nudne, zrobię własne jasełka” i założyłam taką grupę teatralną, wystawiłam własne jasełka do tekstu Rydla, to był właśnie taki mój rodzaj buntu, sprzeciwu. Nie można robić czegoś takiego, żeby się człowiek nudził. Zresztą mój tata - kompozytor, zawsze powtarza, że kluczowym kryterium w teatrze jest to, czy się nudzimy, czy nie. Dla mnie to jest ważne, żeby widz się nie nudził i teraz, kiedy chce się dzieci czegoś nauczyć i kiedy chce się im opowiedzieć o języku polskim. W tym spektaklu pojawia się na przykład kwestia dykcji, ale jak to zrobić, żeby to nie było nudne. Trzeba znaleźć fajnych bohaterów, przede wszystkim wpleść w to jakąś fabułę i nadać im osobowości. Na przykład „wykrzyknik”, który jest jednym z bohaterów naszego spektaklu, jest nieśmiały i nie potrafi krzyczeć. Tak więc chcę sprawić, żeby ci bohaterowie mieli jakieś trudności

Jak słucham Pani to stwierdzam, że rodzice chyba z Panią łatwo nie mieli.

- Dlaczego? Byłam bardzo grzeczna.

To w domu się Pani nie buntowała?

- Nie, jeśli chodzi o ten bunt, to chyba bardziej bym to nazwała takim wewnętrznym poczuciem sprzeciwu, niekoniecznie okazywane.

To jest Pani introwertykiem?

- Nie, ja jestem taką mieszanką - dokładnie pół na pół. Uwielbiam być wśród ludzi, uwielbiam taką pracę jaką mieliśmy teraz, ale bardzo też lubię samotność. Bardzo też potrzebuję czasu, takiego samotnego, żeby różne rzeczy wymyślać, żeby pracować ze swoją wyobraźnią. Jestem więc tak pośrodku.

Zobacz także

Wiesław Ochman

Wiesław Ochman

Paweł Poszytek

Paweł Poszytek

Anita Lipnicka

Anita Lipnicka

Wojciech Kwapisz

Wojciech Kwapisz

Dariusz Kozakiewicz

Dariusz Kozakiewicz

Marek Kaliszuk

Marek Kaliszuk

Jos Maria Florncio

José Maria Florêncio

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Maciej Figas

Maciej Figas

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę