prof. Adam Sudoł

2013-03-16
Historyk, politolog, dyrektor Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
Prof. Adam Sudoł. Fot. Ireneusz Sanger

Prof. Adam Sudoł. Fot. Ireneusz Sanger

Zaczniemy naszą rozmowę od Pana miłości...
- Miłości moje, oprócz rodziny oczywiście ... Taką pasją, miłością moją była chęć nauczenia się gry na instrumencie – wybrałem skrzypce. Rodzice zadbali żebym w piątej klasie szkoły podstawowej rozpoczął naukę. Otrzymałem od mojej ciotki, siostry mojej mamy, skrzypce, chyba z końca XIX wieku, na których grał mój wujek i ten instrument mam do dziś. Moja prawdziwa miłość jeśli chodzi o instrumenty to saksofon tenorowy, na którym grałem w zespole jazzowym i klarnet B. W liceum pedagogicznym grałem na skrzypcach bo był to obowiązek. Wtedy nauczyciel szkoły podstawowej po liceum pedagogicznym musiał być przygotowany do prowadzenia wszystkich przedmiotów. Umiem także robić na drutach i wiele innych zajęć. Założyliśmy zespół „Czarne Serca” i tam grałem na klarnecie. Po liceum wybrałem dalej drogę muzyczną – mianowicie Studium Nauczycielskie w Toruniu. Grałem dalej na skrzypcach, byłem uczniem profesora Jana Michała Wieczorka - wspaniały nauczyciel i kompozytor. Prowadziłem w internacie zespół muzyczny i grałem na saksofonie. Zdecydowałem jednak zdawać egzamin na UMK na jakiś humanistyczny kierunek. Złożyłem papiery na polonistykę, ale wybrałem w końcu historię i rozpocząłem zaoczne studia, cały czas równolegle pracując. Ukończyłem studia z wyróżnieniem i zaproponowano mi studia doktoranckie za granicą. Potem były trzy lata pobytu za granicą na studiach na kierunku Dyplomacja i Stosunki Międzynarodowe, ale muzyki nie zaniedbywałem.

Po studiach doktoranckich na Dyplomacji i Stosunkach Międzynarodowych dlaczego nie widzimy Pana w gronie ambasadorów, konsulów?
- Miałem propozycję wyjazdu za granicę jako konsul generalny, ale po tych moich pobytach, kiedy wróciłem po trzech latach z doktoratem był lipiec1981 roku i wiadomo co się za kilka miesięcy stało. Po stanie wojennym dostałem w konkursie ministerstwa drugą nagrodę za pracę doktorską i w nagrodę dostałem stypendium habilitacyjne za granicą. Wyjeżdżałem raz na dwa – trzy miesiące za granicą i w 1987 roku zdałem kolokwium habilitacyjne. Nawet potem dostałem propozycje wyjazdu, ale ja najlepiej czuję się w Polsce. Zajmuję się jednak dyplomacją, trochę przez przypadek.

Czy to muzeum trzyma Pana w Bydgoszczy?
- Kocham Bydgoszcz, jest ośrodkiem dynamicznym, kocham i Toruń. Moja małżonka pochodziła z Lidzbarka Warmińskiego – odeszła dziewięć lat temu, bardzo dzielnie walczyła z chorobą nowotworową. Ponieważ nie potrafię być sam, moja córka już jest dorosła i mam wnuki, dlatego ułożyłem sobie ponownie życie, mam z drugiego związku sześcioletnią córeczkę, która przejawia zdolności muzyczne. Moja obecna żona jest pracownikiem UKW, doktorem nauk politycznych, prowadzi zajęcia.

Bydgoszcz Pan lubi, a muzeum to Pana dziecko zawodowe.
- Tak, to dziecko narodziło się prawie 15 lat temu. Przypadkiem będąc na Mazurach dowiedziałem się od naszego emigranta Pana doktora Krzysztofa Kiszkiela, że w kręgu jego znajomych w Montrealu jest niesamowita kobieta. Pani Wanda Poznańska chciała nawiązać kontakt z historykiem z Polski i przekazać mu ważne wiadomości. Była osobistą sekretarką Gabriela Narutowicza zanim jeszcze został prezydentem. Brała udział w pertraktacjach i rokowaniach ryskich, znała Piłsudskiego i wszystkich wielkich bo była stenografistką w polskim parlamencie. Jadąc do Kanady nie przypuszczałem, że poznam tak wielką damę, która wówczas miała blisko 100 lat. Pojechałem na wiosnę 1997 roku – w kwietniu, a wróciłem w maju. Codziennie rozmawiałem z Panią Poznańską kilka godzin. Nagrałem te rozmowy i dokumentowałem. W pewnym momencie Pani Wanda i jej córka Magdalena oznajmiły mi decyzję o przekazaniu całego majątku na moje ręce. Te zbiory były zaczątkiem muzeum. Po kilku miesiącach pojechaliśmy z prezydentem Sapalskim i rektorem Banaszakiem do Kanady, żeby podziękować Pani Poznańskiej. Wtedy padła deklaracja prezydenta, że miasto przekaże na potrzeby muzeum budynek. I tak powstało Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa. Po śmierci Pani Wandy otrzymaliśmy jej pamiątki, dokumenty a jej prochy spoczęły na cmentarzu Starofarnym.

Kolejna Pana miłość – język esperanto.
- Znam język esperanto od liceum pedagogicznego, wszystko rozpoczęło się w harcerstwie. W wakacje odbywały się obozy językowe – przyjeżdżali tu uczestnicy z całego świata. Pięknie brzmi po esperancku np. początek inwokacji. Ten język pomaga mi w pracy naukowej. Po esperancku rozmawiam z przedstawicielem Chin, wicedyrektorem muzeum. Podobno w Chinach mówi w tym języku około 30 milionów ludzi.

Jakim jest Pan profesorem?
- Trudno mi to ocenić. Nie zdarzyło mi się w swojej pracy do końca oblać żadnego studenta.

Czy jest coś czego Pan jeszcze nie robił, a na co miałby ochotę?
- Gdyby były takie możliwości to zimę spędzałbym w ciepłych krajach. Kocham zimę, na nartach biegowych biegam, ale preferuję ciepłe kraje. Chociaż powiem, że to co sobie zakładałem wykonałem w 200 procentach.

Zobacz także

Andrzej Rosiewicz

Andrzej Rosiewicz

Joanna Zagdańska

Joanna Zagdańska

Witold Albiński

Witold Albiński

AG Carmen

AG Carmen

Limboski

Limboski

Mariusz Ostrowski

Mariusz Ostrowski

Profesor Mariusz Patyra

Profesor Mariusz Patyra

Piotr Salata

Piotr Salata

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę