Zbigniew Girzyński
Gościem „Rozmowy Dnia” był prof. Zbigniew Girzyński, historyk i poseł. Rozmawialiśmy między innymi o dalszym ciągu sprawy odszkodowań od Niemiec za II wojnę światową.
Pojawiły się nowe informacje w sprawie żądania przez Polskę odszkodowań od Niemiec, mianowicie wiceminister spraw zagranicznych zapowiedział wysłanie noty dyplomatycznej w sprawie reparacji do wszystkich krajów Unii Europejskiej, NATO i Rady Europy. Jak Pan sądzi, czy to jest słuszne posunięcie?
Myślę, że jak najbardziej jest to posunięcie słuszne, z prostego powodu: proces ewentualnego odzyskania przez Polskę jakiegokolwiek poważniejszego zadośćuczynienia ze strony Niemiec za zniszczenia i straty ludzkie, jakie miały miejsce w czasie II wojny światowej, jest procesem długotrwałym i w dużej mierze wymaga nacisku międzynarodowego. Ten nacisk międzynarodowy można uzyskać poprzez takie lub inne wyrazy wsparcia od innych państw, zwłaszcza z naszego rejonu świata, które wiedzę na temat II wojny światowej mają na wyższym poziomie niż te z odleglejszych zakątków globu, co jest rzeczą zrozumiałą. Miejmy nadzieję, że to jeden z kroków, jakie będą podejmowane, aby po jakimś czasie – być może – doprowadzić do tak daleko idącej presji na Niemcy, płynącej z różnych kierunków, że [doprowadzi do skutku, tak, jak] w przypadku Namibii, która po wielu wielu latach, mniej więcej stu, podobne reparacje uzyskała, właśnie od Niemiec, właśnie w ten sposób, poprzez nacisk międzynarodowy. W tym przypadku taka presja zdała egzamin.
Użył Pan pojęcia „nacisk międzynarodowy”. Rozumiem, że to „miękki” nacisk, typowo dyplomatyczny, typowo perswazyjny.
Dokładnie tak. W dyplomacji, podobnie jak w relacjach międzyludzkich, istnieje coś takiego jak zakłopotanie, jak wprowadzenie kogoś w dyskomfort na arenie międzynarodowej: „czy wam troszeczkę nie wstyd, że nie potrafiliście – przy tak daleko idących stratach i ludzkich, i materialnych – zadośćuczynić danemu państwu?”. Dokładnie tym mechanizmem nacisku międzynarodowego na Niemcy, ale także na inne kraje, które w taki czy inny sposób swoją bierną, a niekiedy czynną postawą wpisywały się w mechanizm Zagłady, Holokaustu, posłużyło się państwo Izrael, które, przypomnijmy, w ogóle nie funkcjonowało w czasie II wojny światowej, nie było w tamtym czasie podmiotem prawa międzynarodowego, powstało cztery lata po zakończeniu wojny. Właśnie takie oddziaływanie na Niemcy czy Szwajcarię – ze względu na zaangażowanie tamtejszych instytucji finansowych – czy na niektóre międzynarodowe koncerny, doprowadziło do tego, że zarówno Niemcy, jak i Szwajcaria, ale także inne instytucje, które w jakiś sposób dorabiały się na procederze zagłady Żydów w czasie II wojny światowej, łożyły potem określone kwoty na rzecz Izraela, który mógł w ten sposób rekompensować straty obywatelom swoim bądź obywatelom innych państw, należącym do żydowskiej wspólnoty narodowej (...).