Marcin Wroński

2022-07-25
Marcin Wroński/fot. nadesłane

Marcin Wroński/fot. nadesłane

Polskie Radio PiK - Rozmowa Dnia - Marcin Wroński

Gościem „Rozmowy Dnia” był zastępca dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Rozmawiamy o kondycji branży rolno-spożywczej oraz o tym, czy rolnicy powinni bać się o sprzedaż swoich produktów w związku ze sprowadzeniem zboża z Ukrainy.



Marcin Kupczyk: Przedstawiciele Rosji, Ukrainy, Turcji oraz ONZ podpisali w piątek w Stambule umowę, która ma odblokować eksport ukraińskiego zboża. Dokument uzgodniony pod auspicjami Turcji i ONZ ma umożliwiać jego eksport statkami przez Morze Czarne, a to ma zapobiec globalnemu kryzysowi żywnościowemu, złagodzić wzrost cen żywności na rynkach. Nareszcie jakaś dobra wiadomość.

Marcin Wroński: To jest dobra wiadomość, chociaż byłbym ostrożny, bo po pierwsze – niech pierwsze statki naprawdę przepłyną basen Morza Czarnego, wpłyną do Odessy, to wtedy będziemy pewni, że faktycznie to [porozumienie dop. red] będzie respektowane. Nie jest wykluczone i uważa tak wielu ekspertów od polityki wschodniej że może to być swego rodzaju blef ze strony Putina. Musimy zwrócić uwagę na to, że Rosja przez ostatnie lata w sposób doskonały nauczyła się grać tym, że dużymi grupami osób odmiennych kulturowo czy religijnie od narodów europejskich można destabilizować sytuację w państwach Zachodu. Mieliśmy przykład na granicy z Białorusią. Imigranci nie wzięli się tam przecież znikąd. Wcześniej wojna w Syrii i przez wywołanie głodu, który dotknąłby najprędzej Bliski Wschód i Afrykę Północną, bo tam najczęściej trafiało zboże z Ukrainy, ale też zboże z Rosji, bo Rosja ma embargo na handel zbożem, można było wywołać właśnie ruch migracyjny. Do tego trzeba też nawiązać pewien taki aspekt bezpieczeństwa, bo jednak, żeby był sprawny transport to, po pierwsze, część infrastruktury jest zniszczona w portach na Ukrainie, chodzi tu głównie o różnego rodzaju sprawne przekaźniki do zboża z silosów zbożowych, na drogach prowadzących do portu są też wraki zatopionych statków, wody są też zaminowany, także żeby ten sprawny transport nastąpił, to jeszcze dużo czasu upłynie. Poza tym też trzeba zwrócić uwagę na to, że armatorzy będą traktowali ten teren jako teren podwyższonego ryzyka. To jednak jest wysyłanie statków w rejon wojny (...).

„Rolnicy nie muszą się obawiać o to, że nie sprzedadzą zboża. Gwarantujemy skup dla wszystkich rolników” tak zapewniał w piątek w Sejmie minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Rolnicy mogą być o to spokojni?

Tak, mogą być spokojni, szczególnie rolnicy w województwie kujawsko-pomorskim, wielkopolskim, bo tutaj tak naprawdę to widmo takiej lokalnej, chwilowej destabilizacji rynku na pewno nie dotknie. W gorszej sytuacji są rolnicy, którzy mają swoje gospodarstwa blisko granicy z Ukrainą, ponieważ transport jest tam najtańszy i tam może dochodzić do chwilowych wahań cen. Już dzisiaj widzimy, że różnica między województwem lubelskim, podkarpackim a zachodniopomorskim czy pomorskim wynosi 300 zł na tonie. Najprostszym i najbardziej sprawdzonym wyznacznikiem jest teraz cena w porcie minus transport, czyli im dalej od portu, tym cena na zboża jest niższa. Od początku roku do Polski wpłynęło 680 tys. ton zboża z Ukrainy.

I tutaj opozycja krzyczy, że ukraińskie zboże zasypie nasz rynek i polscy rolnicy nie będą mogli sprzedać swojego.

Jest to nieprawda, ponieważ sposobem na ograniczenie jest transport. Nie ma odpowiedniej ilości wagonów, kontenerów, mamy inny rozstaw osi i transport, czy to kołowy czy kolejowy, nie pozwala na to, żeby zasypać polskiego rynku ukraińskim zbożem. To nigdy nie nastąpi. Te dane, 680 tys. ton przez pół roku ukraińskiego zboża, które wpłynęło do Polski, to nie jest ilość, która może zachwiać rynkiem. Warto też zaznaczyć, że w tej ilości 98 procent to jest kukurydza. Nie ma pszenicy, o której oczywiście krzyczała i dalej krzyczy opozycja. Taki wprowadzany chaos informacyjny bardzo źle wpływa też na rynek zbóż, ponieważ rolnicy w te żniwa wchodzą z bardzo dużymi zapasami. Bardzo dużo rolników w Polsce zdecydowało się przetrzymać zboże i wtedy, kiedy było po wysokiej cenie mogli je sprzedać, zdecydowali się dalej trzymać u siebie gospodarstwach, ponieważ jeżeli słyszą z głównych mediów w Polsce znaczących polityków, którzy mówią, że inflacja sięgnie nie wiadomo jakiego poziomu, że żywność będzie kilka razy droższa, że chleb będzie po 30 zł, co jest oczywiście, to rolnicy też liczyli na to, że wzrost cen zboża będzie nie wiadomo jak duży i w ten sposób przetrzymali około, oceniam 6-7 mln ton, tyle jest w zapasach przed obecnym sezonem żniwnym.

Na koniec jeszcze o cukrze. Zrobiły się jakieś zawirowania. Niektóre sklepy trzy główne sieci, w tym ta najbardziej popularna zaczęły limitować klientom ilość sprzedawanego cukru. „W Polsce cukru nie zabraknie, bądźmy pewni” to znów mówi minister rolnictwa. Co się dzieje?

Na rynku powstała panika. Pamiętamy, jak panika z żywnością pojawiła się w pierwszych tygodniach, kiedy wybuchła epidemia covidu. Były wtedy chwilowe zakłócenia w dostawach. Na rynku cukru wygląda to tak, że cukrownia, która ma około 100-dniową kampanię cukrowniczą, to później ten cukier magazynuje w silosach. Ten cukier nie jest skonfekcjonowany w kilogramowe paczki i trzymany na paletach. On jest pakowany systematycznie i trafia do sklepów, tymczasem jeżeli nagle wzrósł, wywołany paniką, popyt, wtedy następują zakłócenia w dostawie, ale na pewno cukru nie zabraknie, bo stany magazynowe, jakie ma Krajowa Spółka Cukrowa lub inne koncerny cukrownicze, które funkcjonują na terenie Polski, w zupełności wystarczą do nowego sezonu zbioru buraka cukrowego i produkcji cukru. Tutaj nie można też wykluczyć, że ten chaos mógł też być sterowany. Dużo mówimy o różnego rodzaju fermach trolli, panice, która specjalnie jest siana, bo zwróćmy uwagę, kiedy wybuchała ta sytuacja z cukrem. Dziś mamy największe zapotrzebowanie na cukier w gospodarstwach indywidualnych. To jest okres, w którym pojawiają się owoce, dużo osób produkuje w domu przetwory i cukier jest głównym elementem w tej produkcji. I wtedy narodził się chaos w Internecie i powtarzany też przez niektóre media, który spowodował chwilowy brak cukru. Oczywiście mogą być jakieś zakłócają w dostawach, ale na pewno, jeżeli patrzymy na globalną ilość cukru na świecie czy w Polsce, to nie ma takiej obawy.

Zobacz także

Agnieszka Kowalkowska

Agnieszka Kowalkowska

Łukasz Pszczółkowski

Łukasz Pszczółkowski

Michał Sztybel

Michał Sztybel

Tomasz Chymkowski

Tomasz Chymkowski

Krzysztof Kukucki

Krzysztof Kukucki

Arkadiusz Fajok

Arkadiusz Fajok

Paweł Gulewski

Paweł Gulewski

Marek Wojtkowski

Marek Wojtkowski

Zbigniew Ostrowski

Zbigniew Ostrowski

Mikołaj Bogdanowicz

Mikołaj Bogdanowicz

O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...

„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątku
po wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał i Maciej Wilkowski.

Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl


26 15922126961070
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę