Atak na Pawła Łatuszkę w Warszawie. Jaki jest cel Aleksandra Łukaszenki? „Wieści ze Wschodu” w PR PiK
Dziennikarz Polskiego Radia Maciej Jastrzębski w każdy czwartek komentuje na antenie Polskiego Radia PiK wydarzenia, które mają wpływ na losy całego świata. Czas na kolejną odsłonę „Wieści ze Wschodu”. Tym razem skupiliśmy się na wydarzeniach związanych z Białorusią.
Opozycjonista Paweł Łatuszka został zaatakowany w środę (2 lipca), podczas spotkania na Uniwersytecie Warszawskim przez Białorusina, który jest na stażu na uczelni. Mężczyzna krzyczał, że Łatuszka jest zdrajcą i miał plany spalenia innych opozycjonistów pięć lat temu. Takie oskarżenia rzucił też prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka.
– Kiedy wyjeżdżałem w 2007 roku na Białoruś jako korespondent Polskiego Radia Paweł Łatuszka był ambasadorem Białorusi w Warszawie. Później, kiedy już pracowałem na Białorusi, został nominowany przez Aleksandra Łukaszenkę na ministra kultury, a później szefa teatru miejskiego. Był uważany za jednego z bardziej zaufanych ludzi. Miał prowadzić Białoruś w przyszłość. Potem drogi obu panów się rozeszły. Paweł Łatuszka stanął razem ze Swiatłaną Cichanouską na czele opozycji, która musiała wyemigrować z kraju – podkreślił Jastrzębski.
– Z Białorusi wyjechali wszyscy, którzy czuli się zagrożeni, bo do więzień trafiał każdy, kto miał jakiekolwiek inne zdanie i demonstrował to zdanie w sposób publiczny. Później w więzieniach znajdowały się rodziny osób, które były o cokolwiek podejrzane. Zarzuty były w różnym stopniu wymyślane. Dowody w sądach prokurowane. Jeśli na Białorusi jest obecnie opozycja, to jest w głębokim podziemiu – dodał.
Opozycjoniści nadal znajdują się „za kratami”. Wracają zarzuty o zdradę ze strony Łukaszenki. Jednak z kolejnej strony zwolnił ostatnio kolejnych więźniów politycznych. Jaki jest cel takich gestów? – To są zwolnienia, które na początku nas zaskakiwały. Potem stały się czymś, co weszło na stałe do standardów w ciągu ostatnich 12 miesięcy postępowania białoruskiego reżimu. W ubiegłym roku to się wszystko tak naprawdę zaczęło. Aleksander Łukaszenka zrozumiał, że nie wygra z Zachodem i zachodnimi sankcjami, a przede wszystkim z amerykańskimi sankcjami, bo te zostały nałożone na niego i na Putina. O ile Rosja jest dużym krajem i mającym więcej pieniędzy, mogącym sobie poradzić, to Białoruś sobie nie poradzi w takich warunkach. Łukaszenka postanowił łagodzić wizerunek i próbować nawiązywać kontakty. Tak też mówi zwolniony w tej przedostatniej transzy Sierhej Cichanouski, mąż Swietłany. Opozycjonista białoruski wskazał, że po wizycie Keith Kellogga (specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych ds. Ukrainy i Rosji – przyp.) w Mińsku, została zwolniona kolejna grupa więźniów politycznych i zwalniani będą kolejni. Aleksander Łukaszenka właśnie liczy na to, że Stany Zjednoczone łagodząc sankcje wobec Rosji w ramach różnych porozumień Trumpa z Putinem, również złagodzą te sankcje wobec Białorusi.
Redaktor Jastrzębski pochodzi z Włocławka i od 37 lat związany jest z Polskim Radiem. Podróżując z mikrofonem po Europie i Azji, pracował w kilkudziesięciu stolicach, między innymi w: Brukseli, Rzymie, Paryżu, Madrycie, Londynie, Wiedniu, Tbilisi, Baku, Erewaniu, Bagdadzie i Kabulu. Przez trzy lata był korespondentem w Mińsku na Białorusi, pełniąc jednocześnie obowiązki specjalnego wysłannika Polskiego Radia na Kaukazie. Potem – do czasu wybuchu wojny na Ukrainie – mieszkał też w Moskwie, pracując jako korespondent w Federacji Rosyjskiej.