Krzysztof Gawkowski
Michał Jędryka: Kongres Lewicy bez niespodzianek. Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń wybrani współprzewodniczącymi. Przeciwnicy Włodzimierza Czarzastego są rozczarowani?
Krzysztof Gawkowski: Myślę, że cała Lewica jest zadowolona, bo po dwóch latach skończyliśmy - doprowadziliśmy do finału proces zjednoczeniowy. To zawsze jest trudne, jak łączą się dwie partie – tak różne partie. Ale udało się doprowadzić do zjednoczenia i to jest jedna z najważniejszych decyzji dla Lewicy w ostatnich kilku latach, bo daje też perspektywę na wybory w 2023 roku.
Przyjęliśmy nowy program wyborczy, który stawia nowe akcenty – pokazuje, że stawiamy na pracę, edukację, klimat, że ważną sprawą będzie europejskość, podkreślanie, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. To są kwestie, które w tym programie będą brzmiały, również takie dotyczące podatków czy finansów, jak podwyżki w administracji publicznej czy w ogóle w budżetówce - to wszystko na kongresie zostało przyjęte.
„Lewica teraz przestanie zajmować się sobą” – tak powiedział Włodzimierz Czarzasty. Czyli zacznie się zajmować robieniem polityki, realizacją tego programu, o którym przed chwilą Pan mówił?
- Tak, bo ostatnie kilka miesięcy niestety mieliśmy spory – one są już za nami, zamknęliśmy to w sobotę. Przed nami realizacja dobrych ustaw, bo klub parlamentarny Lewicy to najbardziej aktywny klub w polskim Sejmie - złożył najwięcej projektów ustaw na opozycji, ponad 150. Dotyczą wszystkich aspektów życia - od tych prawno-ustrojowych, aż po światopoglądowe i prawno-człowiecze. To pokazuje, że jest się czym zajmować, ale jest też dużo kwestii niezagospodarowanych. Trzeba zastanowić się nad polityką klimatyczną, jak ją wdrożyć – tak, żeby nikt na niej nie stracił, a jednocześnie żebyśmy myśleli o przyszłych pokoleniach.
To jest w ogóle możliwe, żeby nikt na tym nie stracił?
- Można dawać środki finansowe dla grup, które będą traciły. Wiadomo, że górnictwo będzie traciło – przynajmniej ludzie, którzy tam pracują. Ale z drugiej strony – należy wyjść naprzeciw oczekiwaniom chociażby młodego pokolenia. W Bydgoszczy byłem kilka razy na strajkach klimatycznych i widziałem, że ci ludzie naprawdę wierzą, że politycy coś z tym zrobią, że nie będą stali z boku. (...)