Rozmowa Dnia

Łukasz Schreiber

2023-10-13
Łukasz Schreiber/fot. Łukasz Schreiber, Facebook

Łukasz Schreiber/fot. Łukasz Schreiber, Facebook

Rozmowa dnia – PR PiK – Łukasz Schreiber

Gościem „Rozmowy dnia" był minister Łukasz Schreiber. Podsumowaliśmy kampanię wyborczą.

Michał Jędryka: Kampania wyborcza zmierza do końca, również tu, na Ziemi bydgoskiej. Kandyduje Pan tutaj i chciałem od tego zacząć. Jak Pan sądzi, co po wyborach będzie najważniejsze dla naszego regionu?
Łukasz Schreiber:
Jest kilka spraw, o których także mówię w tej kampanii wyborczej. Celami i zadaniami dla mnie, które sobie stawiałem, to są takie sprawy: wsparcie Centrum Onkologii i mam nadzieję, że już niedługo może być bardzo dobra wiadomość dla Bydgoszczy i dla mieszkańców. Następna sprawa to jest kontynuacja planu wspierania, modernizacji szpitali w Bydgoszczy. Przypomnę, że 750 milionów zostało przekazanych na ten cel. Po drugie infrastruktura, to jest kwestia drugiego mostu w Fordonie, ale też przeprawy z Solca do Czarnowa. W prawdzie jest to zadanie marszałka.

Tam, gdzie na razie jest prom.
– Prom to jest komedia. To jest zadanie marszałka województwa. Natomiast zrobimy wszystko, żeby to wesprzeć. Tak, jak wsparliśmy obwodnicę w ciągach Dróg Wojewódzkich, na przykład obwodnicę Tucholi. Rząd znalazł środki, dokładnie 60 procent, a samorządy muszą dołożyć raptem 40%. Sprawa trzecia to kultura i to ta wysoka.

Właśnie, Akademia Muzyczna pokazuje na Facebooku zdjęcia, jak wygląda rozwój tej inwestycji.
– Tak, to już jest rozwój, więc dokończenie tej inwestycji, ale także przebudowa gmachu Filharmonii Pomorskiej. To jest coś, na co bardzo liczy środowisko i co będziemy wspierali, zabiegali. Oczywiście to znowu jest obiekt współprowadzony przez marszałka województwa i myślę, że tutaj musi być to finansowanie wspólne. Idąc dalej, także sport. Widzę tutaj trzy podstawowe cele, o które powinniśmy walczyć. Stadion Polonii, hala dla Gwiazdy Bydgoszcz i bursa dla sportowców. To są trzy rzeczy raczej na kolejną kadencję. Wszystko jest w pewnym sensie też w rękach miasta, ale tu na pewno chcemy wspierać te sportowe inwestycje. Również to jest dla mnie jeden z celów. „Odbetonowanie” miast i program „Przyjazne Osiedle”, to też jest sprawa super kluczowa. Ciągle mnóstwo mieszkańców, sam się wychowałem w domu z wielkiej płyty, czy to myślimy o Fordonie, Bielawach, Bartodziejach, Wyżynach, Kapuściskach, częściowo Szwederowie, czy Błoniu, to taka zabudowa przeważa. Nowe perspektywy, na przykład windy, ale też kwestia zagospodarowania wokół, czyli parkingów, placu zabaw, fotowoltaiki i ocieplenia tych budynków. To na pewno są ambitne i dobre plany, które trzeba zrealizować. Wokół tych celów, jeżeli patrzę na region, to chciałbym się koncentrować. Jednak jest też ta sprawa ciągle najważniejsza, czyli budowa drogi S10. Środki rządowe są już zapewnione na ten cel. Prace przygotowawcze idą coraz dalej, przetargi są rozstrzygane, ale przyszła kadencja to budowa.

O to chciałem pytać, kiedy pojedziemy S10 do Torunia?
– Wedle wszelkich planów powinno się to udać do końca tej kadencji sejmowej, która nadchodzi, czyli okolice 2027 roku. Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. Jesteśmy w stanie przeznaczyć środki i możemy dynamicznie działać, ale proces inwestycyjny ma swoje prawa. Były protesty, są środowiska ekologiczne, które wyrażają sprzeciw, to wszystko wydłuża. Takie są realia, jak i cele narzucone przez Unię, które trzeba spełniać. Chociaż bardzo staramy się przyspieszać ten proces inwestycyjny, to niekiedy jesteśmy bez możliwości, jakich byśmy wszyscy sobie życzyli. Najważniejsze, że środki są, lada moment rozpocznie się budowa. Mam nadzieję, że do końca kadencji pojedziemy tą drogą.

Dodajmy do tego, co mówił w środę prezydent Duda w Inowrocławiu, Apache będą stacjonowały również w naszym regionie.
– Tak, to są kolejne rzeczy. Droga też jest bardzo ważna, tylko tutaj samorząd musi się bardziej zaangażować w to. Przypomnę, 200 milionów na drogę, która miałaby iść od Inowrocławia do Solca. Jakbyśmy połączyli to z przeprawą, to proszę zobaczyć, jak dla Inowrocławia, szeregu innych miast i całego powiatu inowrocławskiego, jakie to są dobre perspektywy.

Nie bez kozery zapytałem o te Apache i o znaczenie naszego regionu dla obronności. To wszystko wpisuje się w ten kontekst, który widzimy za naszą granicą. Trwa wojna, ale wybuchają kolejne wojny na świecie. Z drugiej strony mamy dymisje generałów, które są różnie komentowane. Jak Pan patrzy na te sprawy?
– Niech każdy sobie sam odpowie na pytanie, jak można patrzeć na to, że 5 dni przed wyborami ktoś urządza tego rodzaju demonstrację i czy powinni to robić wojskowi najwyżsi rangą. To już jest ocena każdego z Polaków. Co do tego, mogę tyle powiedzieć w tym temacie. Ciągłość dowodzenia jest zachowana. Nie przesadzajmy, że byli to dowódcy rangi Cezara, że teraz system obronny Rzeczypospolitej miałby się załamać.

Opozycja zaprezentowała taki spot „wróci szczęśliwa Polska”. Mówił Pan tutaj o różnych rzeczach, które były…
– Kiedy była szczęśliwa Polska i dla kogo? Dla kogo była ona szczęśliwa? Dla tych, którzy korzystali na wyprowadzaniu pieniędzy, na mafiach paliwowych, VAT-owskich. Dla UB- i SB-ków, którzy zarabiali nawet 10 razy wyższe emerytury, niż przeciętna. To dla nich z pewnością może być powrót szczęśliwej Polski. Powstaje pytanie, dla kogo jeszcze? Pewnie dla działaczy tych niektórych partii, natomiast proszę mi wskazać, jakie korzyści mają odnieść nasze gminy, nasze małe ojczyzny. Niech każdy wyjdzie i się rozejrzy. Stoją te tablice w naszych miejscowościach. Proszę zobaczyć, ile udało się zrobić wspólnymi siłami rządu i samorządu. To jest skok na niespotykaną skalę. Ośmiokrotnie większe środki na drogi lokalne, do tego mamy tutaj zrównoważony rozwój. Nie tylko mniejsze ośrodki, proszę zobaczyć, Bydgoszcz także. Budujemy kampus Akademii Muzycznej. Mówiliśmy już o szpitalach, inwestujemy w sport, powstaje hala lekkoatletyczna. Dziewięć szkół w Bydgoszczy dostaje dofinansowanie hal łukowych. Zbudowaliśmy S5, środki na S10 są zapewnione. Archiwum Państwowe ma nową siedzibę, to jest też kolejne 100 milionów. To łącznie jest kilkaset milionów na miejskie inwestycje, wskazane przez miasto. To, że one są mało spektakularne, to już jest decyzja władz miasta, ale do Bydgoszczy trafiło w ciągu tych ostatnich czterech lat blisko pięć miliardów rządowych środków. Nie mówię tylko do budżetu miasta Bydgoszczy, ale na inwestycje, z których korzystają mieszkańcy Bydgoszczy. Niewątpliwie wszyscy korzystamy z S5, S10, ze szpitali, choć nie zarządza nimi prezydent miasta. Swoją drogą to akurat chyba jest dobrą wiadomością. (...)

Radosław Kempinski

2023-10-12
Radosław Kempinski/Facebook

Radosław Kempinski/Facebook

Rozmowa Dnia - Radosław Kempinski

Gościem „Rozmowy dnia” był Radosław Kempinski – kandydat do Senatu i wicewojewoda kujawsko-pomorski. Rozmawialiśmy o kończącej się kampanii.

Michał Jędryka: Namawiano pana na kandydaturę do senatu, czy to było pana postanowienie?

Radosław Kempinski: To są trudne decyzje: kandydować, czy nie kandydować. Ja już od 2014 roku rozpocząłem swoją kampanię wyborczą najpierw do rady powiatu bydgoskiego, następnie również do rady powiatu bydgoskiego. Później tak się to potoczyło, że sprawowałem funkcję wójta, następnie wicewojewody. Teraz kandyduję do senatu. Czy były namowy? Myślę że raczej rozmowy, na pewno dialog, wreszcie podjąłem taką decyzję.

Czyli dobrze się pan czuje w kampanii wyborczej, jako człowiek polityki, jako człowiek, który ma przekonać ludzi do tego, żeby pana wybrano.

Do polityki? Na razie nie traktuje siebie jako polityka. Jestem człowiekiem samorządu, choć oczywiście od dwóch lat pracuje w administracji rządowej i pełnię funkcję drugiego wicewojewody. Co do kampanii wyborczej to powiem, że ta kampania wyborcza trwa od czterech lat, czyli to nie jest kwestia ostatniego miesiąca, kiedy zostały ogłoszone listy wyborcze...

Niektórzy mówią, że kampania wyborcza zaczyna się następnego dnia po wyborach...

Też tak uważam...

Ale wspomniał pan o samorządach. W Urzędzie Wojewódzkim zajmuje się pan sprawami infrastruktury, inwestycji w samorządach, współpracuje pan z samorządami. Jak pan ocenia ten obecny system finansowania inwestycji, kiedy to samorządy otrzymują rozmaite czeki z funduszy rządowych, które mogą realizować. Z jednej strony na pewno się cieszą ci, którzy takie pieniądze dostają, ale z drugiej strony jest to krytykowane przez opozycję, która mówi, że samorządy powinny mieć na to środki własne, a nie być dotowane z ogólnopolskiego budżetu. Jak pan sądzi, czy to się sprawdza?

Od dwóch lat praktycznie co tydzień jestem w jakimś samorządzie i z jakimś włodarzem rozmawiam. Jak dotąd, wszyscy samorządowcy są zadowoleni z obecnych programów rządowych. Proszę także zauważyć, że skala tych programów, liczba tych programów jest naprawdę ogromna. Praktycznie gdzie się nie wjedzie, do jakiejś miejscowości, sołectwa, gminy, mniejszego miasteczka, to wszędzie są inwestycje ze wsparciem ze środków rządowych. Ostatnie rozdanie Polskiego Ładu i ogłoszenie wyników naboru 8. edycji to jest ponad 1 miliard 350 milionów złotych na 296 inwestycji na trenie całego województwa. Nie ma samorządu, który po złożeniu odpowiedniego, dobrego wniosku, nie otrzymałby dofinansowania. I to są dofinansowania rządu na przykład 90-95 procent. Także myślę, że samorządowcy są z tego zadowoleni. Chciałbym dodać, że są też inne programy. Fundusz Rozwoju Dróg także ma ogromne powodzenie i cieszy się popularnością wśród samorządowców. Praktycznie nie ma gminy, nie ma samorządów, na terenie których nie byłyby realizowane zadania z tych dwóch programów, które wymieniłem (...).

Tomasz Lenz

2023-10-11
Tomasz Lenz/fot. PR PiK, archiwum

Tomasz Lenz/fot. PR PiK, archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Tomasz Lenz

Gościem „Rozmowy dnia” był poseł Tomasz Lenz, kandydat do Senatu z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Rozmawialiśmy o ostatniej prostej kampanii wyborczej, a także o eskalacji konfliktu arabsko-izraelskiego.

Michał Jędryka: Kampania wyborcza jest na ostatniej prostej. Oglądał Pan debatę w TVP?
Tomasz Lenz: Miałem okazję oglądać - co prawda na telefonie, bo byłem cały czas aktywny na terenie miasta, ale podglądałem debatę, ale też przeczytałem na jej temat wszystkie komentarze. W sposób naturalny interesowałem się tym, co się na tej debacie wydarzyło.

Dzisiaj opublikowano sondaż - 26 proc. uważa, że debatę wygrał premier Mateusz Morawiecki, a dalej ex aequo po 14-15 proc. Szymon Hołownia i Donald Tusk. 20 proc. uważa, że nikt tej debaty nie wygrał. Jak Pan sądzi, czy debata była istotnym krokiem w kampanii?
- Uważam, że debata nie zmieniła liczby wyborców, którzy chcą oddać głos na Koalicję Obywatelską oraz Prawo i Sprawiedliwość. Myślę, że te ugrupowania - „okopane” od wielu tygodni na swoich silnych pozycjach liderów wszelkich notowań - mają elektorat, który od nich nie odejdzie. Zarówno KO, jak i PiS mają sporą grupę wyborców, którzy już podjęli decyzję, że będą na nie w najbliższą niedzielę głosować. Przepływy wyborców po debacie mogą być w grupie wyborców niezdecydowanych.
Uważam, że na tle innych zabierających głos, bardzo dobrze wypadł Szymon Hołownia i sądzę, że to wzmacnia Trzecią Drogę w walce o przekroczenie progu wyborczego, bo rzeczywiście jego wystąpienia były merytoryczne, konkretne i przebijały się pozytywnie w całej dyskusji. Pozytywnie zaskoczyła mnie koleżanka z Torunia – Joanna Scheuring-Wielgus, która też wystąpiła bardzo kompetentnie, merytorycznie, chociaż – jak wiemy – w samej Lewicy były wątpliwości, czy to dobra decyzja, by to Joanna szła na debatę.
Trzeba też przyznać, że pan Bosak, mimo licznych zastrzeżeń co do Konfederacji, ich ksenofobii, niechęci do naszych sąsiadów - od Ukrainy po Unię Europejską oraz dość kontrowersyjnych opinii w kwestiach relacji męsko-damskich, ale także kwestii dotyczących spraw gospodarczych - wypadał merytorycznie, bo nie poruszał, czy też nie pytano go o tematy dla Konfederacji niewygodne. Dlatego też Konfederacja, która dziś walczy o elektorat częściowo z Prawem i Sprawiedliwością może temu ugrupowaniu na końcu kampanii jakieś głosy uszczknąć. Natomiast generalnie - debata nie miała i nie będzie miała wpływu na jakieś bardzo duże zmiany na tablicy sympatii politycznych. Mamy grupę niezdecydowanych i o nią do piątku prawdopodobnie wszyscy będą jeszcze rywalizowali.

Donald Tusk - Wasz lider – mówi, że o tych niezdecydowanych macie walczyć „wykręcając numer PiS-owi”, czyli zadzwonić do kogoś, żeby go przekonać.

- (...) Dzwonienie do wyborców to pewnego rodzaju norma w systemach demokratycznych, gdzie w końcówce kampanii wyborczej wolontariusze, działacze, sympatycy dzwonią do znajomych, przyjaciół, a także osób, które deklarowały, że chcą wziąć udział w wyborach i mówią: „czy pani/pan pójdzie zagłosować i że warto oddać swój głos”. Gdy dzwonią parlamentarzyści, kandydaci do Sejmu, czy znani politycy, to robi samo w sobie wrażenie na osobie, która telefon odbiera. To jest ważne, że zabiegamy o elektorat. Ludzie mają poczucie, że warto zagłosować, bo my troszczymy się o to, jaką mają opinię, my do nich dzwonimy i zachęcamy do głosowania. (...)

Jan Krzysztof Ardanowski

2023-10-10
Jan Krzysztof Ardanowski/fot. Archiwum

Jan Krzysztof Ardanowski/fot. Archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Jan Krzysztof Ardanowski

Gościem „Rozmowy dnia” był minister Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich. Rozmawialiśmy o problemach polskiej wsi w przededniu wyborów.

Michał Jędryka: Jesteśmy na takim etapie kampanii wyborczej, że możemy pokusić się o pewne podsumowania. Jak Pan sądzi - czy to, co się dzieje w kampanii wyborczej wystarczająco zwraca uwagę na to, co się dzieje w polskim rolnictwie i na wsi?

Jan Krzysztof Ardanowski: Myślę, że tak. Przede wszystkim na obszarach wiejskich problem polityki i rolnictwa jest w dużej mierze dominujący – wszystkim zależy, żeby nie popełnić kolejnych błędów, choćby ze zbożem z Ukrainy, które szerokim frontem Unia Europejska pozwoliła sprowadzać. Było dość oczywiste, że to uderzy w pierwszej kolejności w kraje graniczące z Ukrainą, ze względu na odległość, czy koszty transportu. Tu jest jednoznaczna deklaracja i mieszkańcy wsi, rolnicy przyjmują to z zadowoleniem. Nie będzie żadnego importu z Ukrainy - do czasu, aż ustalimy na poziomie międzypaństwowym nasze relacje - na czym ten handel ma polegać. Nie możemy dopuścić do kolejnego uderzenia w polskie rolnictwo, bo przecież z tego żyją rodziny rolnicze. Podkreślamy bardzo mocno i to mieszkańcy wsi jeszcze może bardziej podkreślają niż politycy, że bezpieczeństwo żywnościowe, czyli odpowiednią ilość i jakość pożywienia codziennie na stole może zapewnić tylko własne rolnictwo, nie żaden import z Ukrainy, czy z innych kontynentów. Dlatego twardo musimy tego rolnictwa bronić.
Biorę udział w bardzo wielu spotkaniach i to, co mnie martwi, co mnie nawet w jakiś sposób przeraża, to są rozchwiane emocje. Wielu ludzi - nie wiem czy na skutek nawoływań ze strony samozwańczego lidera opozycji pana Tuska, czy jakiś własnych uraz, niechęci aż się trzęsie ze złości. Żadne argumenty logiczne nie docierają do tych ludzi, bo nienawidzą Jarosława Kaczyńskiego, albo są wściekli z jakichś tam powodów na Prawo i Sprawiedliwość. Kiedy pytać o szczegóły tej niechętnej opinii - a dlaczego, co złego, co takiego popełniliśmy niewłaściwego – jest osiem gwiazdek i „je…. PiS”. Nie ma żadnej logiki w tym, co czynią.
Chociaż błędy oczywiście były i ja nawet sam o nich mówiłem(…),ale widzę, że te błędy są naprawiane i dlatego między innymi też kandyduję.

Lekarstwem byłoby porozmawiać o konkretnych problemach?

-Do tego jestem absolutnie skłonny - rozmawiajmy o konkretnych problemach. Ostatnie dni na przykład, gdy przekazujemy - i to nie jest żaden element przedwyborczy czy kampanii wyborczej, bo to trwa już od kilku lat - ogromne pieniądze samorządom na inwestycje, które sami wskazują. Nie wybiera ich urzędnik w Warszawie, tylko same samorządy decydują, że zbudowana czy wyremontowana zostanie konkretna droga, ścieżka, przedszkole, świetlica, kanalizacja czy realizowane będą jakieś inne inwestycje. Wszystko jest finansowane z pieniędzy rządowych. Ostatnia transza Polskiego Ładu to prawie 1,5 mld złotych dla samorządów i kolejne dofinansowane inwestycje. (…)

Jak rozmawiam z politykami opozycji i pytam, co ich przede wszystkim różni od Prawa i Sprawiedliwości, to -poza emocjami - zwracają uwagę na stosunki z Unią Europejską. Rzeczywiście, to jest sprawa trudna, bo przecież UE forsuje coś, co dla rolnika polskiego jest nie do przyjęcia - zupełnie nową wizję rolnictwa, zielonego ładu, który ma nastąpić w gospodarce wiejskiej. Jak mamy się dogadać z Unią Europejską?
-Bezkrytyczny zachwyt nad UE to już tylko naiwni ludzie mogą głosić. To, że trzeba być potulnym, grzecznym - jak to kiedyś mówiono - to tylko i wyłącznie jeszcze Lewica i Koalicja Obywatelska głosi, ponieważ wszyscy zdrowo rozsądkowi ludzie widzą, w jakim kierunku ewoluuje Unia Europejska. To ma być super państwo europejskie, a nie wspólnota niepodległych krajów. Na wsi rolnicy, ludzie zajmujący się bezpieczeństwem żywnościowym, patrzą z przerażeniem na politykę UE. (...)

Izabela Pałgan i Krzysztof Olszewski

2023-10-09
Dr Izabela Pałgan/fot. Polska Jest Jedna

Dr Izabela Pałgan/fot. Polska Jest Jedna

Dr Krzysztof Olszewski/fot. Polska Jest Jedna

Dr Krzysztof Olszewski/fot. Polska Jest Jedna

Rozmowa Dnia: dr Izabela Pałgan i dr Krzysztof Olszewski

Gośćmi „Rozmowy dnia" byli politycy kandydujący do Sejmu z listy Polska Jest Jedna: dr Krzysztof Olszewski oraz dr Izabela Pałgan. Rozmawialiśmy o trwającej kampanii wyborczej.

Michał Jędryka: partia Polska Jest Jedna to takie zjawisko na scenie politycznej, które chyba zaskoczyło wszystkich. Nikt się nie spodziewał, że pojawi się zupełnie nowy gracz, który w całej tej kadencji sejmu był właściwie trochę niewidoczny. Zarejestrowali państwo listy w całym kraju i startują państwo do sejmu.

Izabela Pałgan: To partia bardzo młoda, ponieważ Polska Jest Jedna została zarejestrowana w marcu tego roku. Sam ruch ludzie powołali oddolnie w czasie pandemii w 2020 roku, kiedy to protestowaliśmy przeciwko segregacji sanitarnej, przeciwko przymusowi, byliśmy za wolnością wyboru i za mówieniem prawdy o tym, co się dzieje.

Lekarze protestujący przeciwko segregacji sanitarnej. Ciekawe zjawisko...

Bardzo przyglądałam się temu, co się dzieje. W pierwszym miesiącu rzeczywiście nikt nie wiedział, co się dzieje, co to za wirus. Mówiono, że nie ma żadnego leczenia. Ludzie byli pozostawieni w domu w strachu, w lęku. Byli pozamykani, nie mieli dostępu do lekarzy, chociaż byli tacy lekarze, którzy leczyli, ja również wśród sąsiadów, znajomych i rodziny pomagałam. Widziałam, że tę chorobę można leczyć. Gdyby pacjent był od samego początku obejrzany przez lekarza, gdyby był zbadany i dostałby chociażby aspirynę, a później był monitorowany, czy rozwija zapalenie płuc, można było bardzo wielu ludzi uratować. Wiem to z własnego doświadczenia, bo to robiłam. Wyleczyłam wiele osób. Nikt nie trafił do szpitala, nikt nie umarł, natomiast nam mówiono zupełnie coś innego. To była kłamliwa propaganda. Przeciwko temu się sprzeciwialiśmy.

I to był jeden z powodów, dla którego wystartowaliście do sejmu?

Dr Krzysztof Olszewski: Nie, nie. To nie jest jeden z powodów, ale on leżał u źródła. Uzupełnię wypowiedź pani doktor: przecież my jesteśmy lekarzami i to, co proponowano w okresie pandemicznym, ten cały system prewencji, on się, że tak powiem, nie spinał ani z przodu, ani z boku, ani z tyłu. Wszystko to, co proponowano stało w sprzeczności z tym, czego nas przez całe życie uczono, zarówno na studiach, jak i w pracy zawodowej. Czy to był powód tego, że chcemy być w sejmie? Nie, to nie był powód, to była pewna przyczyna. Proszę zwrócić uwagę, że pan Putin pandemię wyłączył pierwszym pociskiem, który spadł na Ukrainę.

Tak pamiętamy, wtedy przestano o tym mówić. Ale jaki jest powód waszego startowanie do sejmu.

Oczekiwania naszych sympatyków. Okazało się, że o ile pandemia została wygaszona, to problemy zostały. Zostaliśmy zobligowani przez naszych sympatyków, aby reprezentować ich interesy szerzej, a można to robić tylko narzędziami demokracji, a więc obecnością w sejmie. Tak naprawdę stąd powstał nasz pomysł. Jeżeli chcemy mieć wpływ na procesy społeczno-polityczne, to musimy zaistnieć na scenie politycznej. Podjęliśmy decyzję o przekształceniu się w ugrupowanie polityczne. Celowo nie używam słowa „partia", bo partia ma w świadomości społecznej konotacje bardzo negatywne...

Jeszcze chyba sprzed 30 kilku lat...

Tak, ale my jesteśmy takim czystym ugrupowaniem politycznym, które ma na celu reprezentować interesy naszych sympatyków i ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy.

I.P.: Czas pandemii uzmysłowił nam również, że było to jedno z narzędzi globalnego sterowania. Jesteśmy okłamywani w Polsce, chociażby, jeżeli chodzi o naszą gospodarkę.

To znaczy? W czym jesteśmy okłamywani?

Na przykład każe nam się zamykać kopalnie, odchodzić od węgla, podczas gdy cały świat zwiększa wydobycie węgla. W ubiegłym roku wydobycie węgla wzrosło o jeden miliard ton. wydobywają Chiny, Indie, w Europie Niemcy zwiększają wydobycie. Nam każe się zamykać, niszczyć kopalnie, podczas gdy ludziom się nie mówi, że nasza energetyka, nasz prąd bierze się z elektrociepłowni węglowych w 82 procentach (...).

Włodzisław Giziński

2023-10-06
Dr Włodzisław Giziński/fot. gizinscy.pl

Dr Włodzisław Giziński/fot. gizinscy.pl

PR PiK - Rozmowa dnia - Włodzisław Giziński

Gościem „Rozmowy dnia" był dr Włodzisław Giziński kandydujący do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej. Rozmawialiśmy o trwającej kampanii wyborczej.

Michał Jędryka: Funkcjonował Pan dosyć długo poza polityką. Dlaczego Pan zdecydował się kandydować do Sejmu?
Włodzisław Giziński: Zaproponowano mi, żebym zdecydował się na batalię wyborczą. Przyjąłem propozycję od razu. W głowie gdzieś mi tam dźwięczały słowa profesora Hartmana, którego zresztą skreślono z listy Lewicy – powiedział, że najbliższe wybory są tak ważne, że każdy, kto ma możliwość startowania i przyniesienia chociażby 100 głosów powinien startować. Myślę, że to dotyczy wszystkich ze wszystkich stron - i z opozycji, i rządzącej koalicji. Te wybory dla Polski będą bardzo ważne.

Tak wszyscy mówią, ale z drugiej strony mamy opublikowany w ostatnich dniach sondaż. Okazuje się, że większość Polaków - porównując rządy poprzednie, to znaczy z lat 2008-2015 - z rządami obecnymi, czyli Prawa i Sprawiedliwości nie widzi wielkiej zmiany. Większość twierdzi, że wielkiej zmiany nie było; 28 proc. - że się poprawiło, 24 proc. - że się pogorszyło. To może oznaczać, że ktokolwiek rządzi, to być może nie jest aż tak ważne, jak Pan mówi.
- Moim zdaniem tak wskazywać mogą ci, którzy patrzą wyłącznie na to, co dzieje się w mojej najbliższej rodzinie, w moim zakładzie pracy, w miejscu, w którym żyję w Polsce.

W jaki więc sposób należy patrzeć?
- Patrzę na miejsce Polski w świecie, a przede wszystkim w Unii. Tutaj różnica, po 8 latach rządów obecnej koalicji jest zasadnicza, w porównaniu z wcześniejszymi wszystkimi rządami od 1989 roku, a wszystkie bez wyjątku wspierałem, uważałem, że robią dobrą pracę dla Polski.
Teraz niestety oddalamy się z Unii, nasza pozycja w Unii słabnie. Czy to jest początek występowania z Unii? Mamy początek wstrzymania pieniędzy unijnych. One może nie są najważniejsze w budżecie państwa, ale są niezwykle ważne również dla każdego mieszkańca Bydgoszczy, dla każdego przedsiębiorcy. W ostatnim czasie do tego doszło oddalenie w niespodziewanie bliskich relacjach z Ukrainą, a także oddalenie w relacjach amerykańskich. (...)

Maria Mazurkiewicz

2023-10-05
Maria Mazurkiewicz/fot. Maria Mazurkiewicz, Facebook

Maria Mazurkiewicz/fot. Maria Mazurkiewicz, Facebook

Rozmowa dnia – PR PiK – Maria Mazurkiewicz

Gościem „Rozmowy dnia" była Maria Mazurkiewicz, wicekurator oświaty, kandydująca do Senatu. Rozmawialiśmy między innymi o zarzutach opozycji w stosunku do systemu edukacji.

Michał Jędryka: Dlaczego Pani kurator z takim doświadczeniem w oświacie, w zawodzie nauczycielskim decyduje się na wejście w politykę?
Maria Mazurkiewicz:
Właściwie, to nie wchodzę. Jestem w niej cały czas. Niejednokrotnie to powtarzam ludziom, którzy twierdzą, że nie interesują się polityką. Odpowiadam, że polityka interesuje się Tobą, to nasze wspólne życie. To, co robimy na co dzień i nie da się być obok. Niejednokrotnie, kiedy mowa jest o różnego rodzaju problemach politycznych, nie zauważa się, że one często wynikają z niezbyt dobrze funkcjonującej oświaty, edukacji. Paradoksalnie, bardzo często jest tak, zwłaszcza kiedy w mojej pracy spotykam się z samorządowcami, słyszę wręcz pogardliwe słowa w kierunku oświaty. Nie uważamy tego tematu za polityczny, ale do znudzenia powtarzam słowa Jana Zamoyskiego „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Mamy pretensje, że nie mamy dobrych fachowców, polityków, ekonomistów, lekarzy. Skąd oni się mają wziąć? To nie jest tak, że nagle kosmici nam sprowadzą. Musimy ich dobrze wykształcić, ukształtować i wychować.

Czy ta relacja nie jest w dwie strony? Czy to jest tak, że dobre państwo tworzy dobrą szkołę, a może na odwrót?
– To działa w jedną, jak i w drugą stronę. Dobre państwo musi dbać o dobrą szkołę i to chociażby widać w ostatnim czasie, kiedy próbuje się łatać te wieloletnie zaległości. Jeszcze na początku mojej pracy wicekuratora, kiedy zaglądałam do różnych szkół. Zresztą sama, kiedy pracowałam, to widziałam te przaśne, stare ławki sprzed wielu lat, tak samo pomoce dydaktyczne. W tej chwili szkoły wypiękniały. Pojawiły się różnego rodzaju hale sportowe, laboratorium przyszłości z najcudowniejszymi przyrządami. Mojej ukochane gabinety do nauki techniki, po prostu rewelacja. Warunki poprawiły się znacznie, tylko teraz jest ważne, by nauczyciele też zmienili swój sposób myślenia o uczniach i o szkole. Można powiedzieć, że uczniowie trochę nam odlecieli, urodzili się z komórką i komputerem w ręku. Często powtarzam, że nauczyciel musi podążać za uczniem. To mówi każdy, kto zajmuje się oświatą, ma tego świadomość. Mamy wielu wspaniałych, rewelacyjnych nauczycieli, którzy rzeczywiście to robią, starają się rozwijać uczniów i znajdować w nich to, co jest dobre. Z drugiej strony mamy też wielu „hamulcowych”. Niejednokrotnie miałam z tym do czynienia, kiedy ktoś mówi, „w ogóle, po co to, postawić czwórkę piątkę dziesiątkę i tylko o to chodzi, żeby uczniowie mieli dobre stopnie”. Właśnie nie o to chodzi, żeby uczniowie mieli dobre oceny. Szkoła służy do tego, żeby dobrze ich rozwinąć.

Powiedziała Pani, że mamy uczniów, którzy urodzili się w czasach, gdzie były już komputery i komórki. Uważają za swój normalny świat, ale czy to nie jest też tak, że nauczyciel jest też po to, żeby pokazać temu uczniowi, że istnieje życie poza komórką i komputerem?
– Oczywiście, ale też powinien nauczyć jednego i drugiego. Jestem wielkim zwolennikiem edukacji nieformalnej, czyli wyjścia z ławki szkolnej i wchodzenia do muzeum, na łąkę i pokazania jak naprawdę wygląda robaczek, a nie tylko na zdjęciu. Do tego służy między nimi to, że uczniowie klas czwartych otrzymują laptopy. To też jest rodzaj podręcznika, mają nauczyć się jak posługiwać się narzędziem. Każdy nauczyciel, nie tylko informatyki ma nauczyć ucznia, do czego to narzędzie służy i jak je wykorzystać do tego, aby lepiej funkcjonowała otaczająca rzeczywistość. Jednak też jednocześnie nauczyć, że komputer to nie cały świat, że są relacje z innymi ludźmi. Przecież dzisiaj, kiedy rozmawiamy z pracodawcami, najczęściej na naszych konferencjach związanych z doradztwem zawodowym, niejednokrotnie to wybrzmiało. Przedsiębiorcy mówią, że problem kandydatów do pracy, to nie jest problem braku umiejętności czy wiedzy, a braku kompetencji miękkich. Młodzi zaprezentować nie umieją wyjść do ludzi, mówić do nich. Nie umieją współpracować z zespołem. Tego można nauczyć się tylko poza komputerem.

Co trzeba jak najszybciej zmienić w szkołach? Za co pani zabrałaby się jako polityk?
– Zabrałabym się za „lepsze obudowanie” szkoły pomocą międzyresortową. W tej chwili szkoły coraz częściej borykają się z różnego rodzaju problemami, wynikającymi z sytuacji domowej. Niegdyś, za naszych czasów, kiedy byliśmy uczniami, jak był problem i szkoła widziała, że dziecko ma jakiś problem, to wychowawca czy pedagog szedł do domu i rozmawiał z rodzicami. Zwłaszcza gdy na przykład dziecko nie chodziło do szkoły. Dzisiaj szkoła nie ma takich kompetencji. To jest ważne, aby przepisy wręcz zobligowały MOPS-y, GOPS-y, sądy, kuratorów sądowych do ścisłej współpracy ze szkołą. Po to, aby pomagać dzieciom w tych wszystkich trudnych, rodzinnych sytuacjach. Z racji wieku nie poradzą sobie samodzielnie. (...)

Jan Szopiński

2023-10-04
Jan Szopiński/fot. Archiwum

Jan Szopiński/fot. Archiwum

PR PiK - Jan Szopiński - Rozmowa dnia

Gościem „Rozmowy dnia” był poseł Lewicy Jan Szopiński, kandydujący do Sejmu z listy Lewicy w okręgu bydgoskim. Rozmawialiśmy o toczącej się kampanii wyborczej.

Michał Jędryka: Panie pośle, w kończącej się kadencji był Pan przewodniczącym podkomisji, która zajmowała się migrantami, i stąd pierwsze pytanie: kontrole na granicach, sytuacja migracyjna w Polsce. Jak Pan patrzy na te kontrole, które pojawiły się od dziś, od północy, na granicy ze Słowacją?
Jan Szopiński:
Trudno by udawać, że w Polsce nie ma problemu dotyczącego z jednej strony migracji, z drugiej strony też kwestii wydawania w Polsce nielegalnych wiz. Ale wracając do poziomu pierwszego. Trudno przypuszczać, że Polska nie będzie reagowała, kiedy przez Polskę przebiega jakiś szlak migracyjny, [dlatego Polska] wprowadza w tej sprawie stosowne obostrzenia.

Te obostrzenia dla naszych młodszych Radiosłuchaczy są zupełnie nieznane, ale dla tych, którzy mają tyle lat, co ja, pamiętają wyjazdy do Czechosłowacji, do NRD... Rzeczywiście takie kontrole na granicach były. W tej chwili jesteśmy w strefie Schengen i w strefie Schengen wprowadzane są różnego typu obostrzenia. Przypomnę, że jako pierwsi zapowiedzieli w tej sprawie obostrzenia Niemcy, jako że Polska niestety, pomimo funkcjonowania zapory granicznej (na granicy z Białorusią – przyp. red.), to w pierwszym półroczu 2023 roku do Niemiec w sposób nielegalny dotarło blisko 15 tysięcy różnego typu migrantów, różnego typu uchodźców, którzy się w Niemczech znaleźć nie powinni, bo nie mieli w tej sprawie żadnych dokumentów

Zresztą układ z Schengen przewiduje, że kraje członkowskie mogą w szczególnych sytuacjach wprowadzić na jakiś czas kontrole graniczne, stąd też ta kontrola jest wprowadzona na 10 dni.

Prawda. Mam nadzieję, że ta kontrola nie jest wprowadzana w związku z tym, że za chwilę mają się odbyć wybory, a jest to rzeczywiste zagrożenie, które wynika z tego szlaku, który wiedzie przez Słowację. Natomiast w strefie Schengen obowiązują różnego typu działania, obostrzenia, decyzje, w których Polska niestety – w kwestii na przykład handlu wizami – nie spełniła. W związku z tym jest to też problem do rozwiązania po stronie naszej ojczyzny.

To jest problem, o którym już tyle powiedziano, że na razie go zostawmy – bo chyba wszystko, co było do powiedzenia – przed decyzjami prokuratury i sądu – zostało powiedziane.
Obawiam się Panie Redaktorze, że jednak nie. Jako że gdyby nie media, to Polacy nic by nie wiedzieli, że w kwietniu został aresztowany niejaki Edgar K., który był pośrednikiem wizowym w dostarczaniu nielegalnym wiz dla różnego typu obcokrajowców, i że został wypuszczony dopiero po czterech miesiącach. Powiedziałbym, nie mamy zakończenia tej sprawy. Zupełnie nie do przyjęcia jest informacja, że pan w wieku lat 25, mający doskonałe relacje rządowe na najwyższych szczeblach naszych władz, sam załatwiał, nie będąc pracownikiem MSZ, owe wizy.

No dobrze, zakończenie tej sprawy powinno być takie, że zarzuty już zostały przedstawione, będzie jakiś proces, jakiś wyrok.
No tak, ale na tym etapie Polacy chętnie by się dowiedzieli, kto w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, oprócz ministra Wawrzyka, za to odpowiada, bo pan minister Rau schował się w tej sprawie na pewnym etapie i nie odpowiadał na żadne pytania, a na pewno pan Edgar K. sam tych wiz nie załatwiał. Jest tam zarzut dotyczący przyjęcia przez niego korzyści majątkowych [w wysokości] blisko pół mln zł, a jeszcze dodam, że ten pan był trochę związany z naszym województwem.

No to też były publikacje prasowe na ten temat. Ja zapytam jeszcze o wypowiedź pani poseł Urszuli Zielińskiej z Koalicji Obywatelskiej, która mówi, że gdyby opozycja wygrała wybory, to KO i tworzony przez nią rząd odstąpi od umowy ze Stanami Zjednoczonymi o budowie elektrowni atomowej. Co Pan o tym sądzi, dobry pomysł, zły pomysł?
Nie wiem, na jakich podstawach oparta jest wypowiedź pani poseł Zielińskiej, czy to są jej informacje, czy to są decyzje podejmowane po stronie największej partii opozycyjnej, ale nie sądzę, żebyśmy – kiedy mamy z jednej strony podpisane umowy, z drugiej przyrzeczone realizacje owych inwestycji w Polsce, inwestycji, przypominam, bardzo w Polsce potrzebnych, odstępowali od tego typu decyzji (...).

Piotr Król

2023-10-03
Piotr Król/fot. archiwum

Piotr Król/fot. archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Piotr Król

Gościem „Rozmowy dnia” był poseł Piotr Król, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury. Rozmawialiśmy o trwającej kampanii wyborczej i o karuzeli obietnic wyborczych.

Michał Jędryka: W Polsce trwa kampania wyborcza, natomiast w Europie Zachodniej – w Parlamencie Europejskim dyskutuje się na temat kolejnego kryzysu migracyjnego, który w Europie od czasu do czasu się powtarza. W PE mają dyskutować, jak ten kryzys w ogóle rozwiązać. Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość publikuje spot wyborczy, w którym obciąża winą poprzednio rządzących za zbytnią uległość w sprawie imigrantów. Jak to jest tak naprawdę z imigrantami? Czy Unia Europejska Pana zdaniem sobie z tym poradzi?

Piotr Król: Fakty wskazują na to, że część krajów tzw. starej Unii sobie z tym zjawiskiem nie poradziła. Przyjęła znaczące ilości w dużej mierze nielegalnych imigrantów i próbuje szukać rozwiązań kosztem innych krajów. To nie jest żadna tajemnica, że najprawdopodobniej wygrana Prawa i Sprawiedliwości w 2015 roku spowodowała, że jakieś grupy nielegalnych imigrantów nie dyslokowano u nas, bo przecież publikowaliśmy dokumenty, z których wynikało, że urzędy wojewódzkie były przez ówczesny rząd Platformy i PSL-u obligowane do tego, żeby szukać miejsc dla tych ludzi. Myśmy to zatrzymali, bo jest kluczowa różnica między Ukrainkami, które uciekają przed prawdziwą wojną i w większości podejmują tu pracę, a ludźmi przyjeżdżającymi do Europy, którzy – jakoś tak się składa – gubią swoje dokumenty, paszporty, ale każdy z nich trzyma smartfon w ręku i oczekują, że ktoś ich będzie tutaj utrzymywał bez pracy. To są dwa różne światy. Myślę, że wszyscy śledzą to, co się dzieje na jednej z włoskich wysp i ta ekspansja ma miejsce. Dopóki będzie rządziło Prawo i Sprawiedliwość, to my się na dyslokowanie nielegalnych imigrantów z innych krajów do Polski zgadzać nie będziemy.

To przesłanie PiS jest powszechnie znane, tymczasem opozycja zarzuca Wam hipokryzję. Rafał Ziemkiewicz podsumował to tak: „twierdzą, że Prawo i Sprawiedliwość sprzedawało wizy i nadużyło zaufania partnerów z Unii i ci teraz za karę wyrzucą nas ze strefy Schengen – no chyba, że wybierzemy Tuska”.
– Oczywiście, że straszenie wyrzucaniem ze strefy Schengen jest absurdem. Podawane kwoty są również nieprawdziwe – wynikają z tego, że ludzie, którzy upowszechniają tę fałszywą propagandę mają świadomość, że statystyczny Polak nie musi znać szczegółów, dotyczących procedury przyznawania pozwoleń na pracę i wiz.
Chcę tylko przypomnieć, że najpierw wydaje się pozwolenie na pracę i może się o nie zwrócić – oczywiście spełniając odpowiednie warunki – każdy mieszkaniec innego kraju, natomiast potem jest kolejne postępowanie dotyczące przydzielonej wizyty. O ile można otrzymać pozwolenie na pracę, to nie otrzymanie wizy oznacza, że do Polski nie można przyjechać i przejście tego pierwszego sita nie oznacza, że się przeszło drugie. Na tym w dużej mierze bazują.
Liczby są tutaj bezwzględne – 80 procent pozwoleń i wiz dla cudzoziemców, jeżeli chodzi o pracę na terenie terytorium RP, to są mieszkańcy Ukrainy i Białorusi, czyli jedni uciekli przed wojną, a drudzy przed reżimem Łukaszenki. Trzecie i czwarte miejsce zajmują mieszkańcy Indii i Pakistanu – w mojej ocenie ani na Ukrainie, ani na Białorusi, ani w Indiach czy w Pakistanie islam nie jest dominującą religią.

Dlaczego tak naprawdę Niemcy wprowadzili kontrole na granicy z Polską? O co tu chodzi?
– Wprowadzili też kontrolę na granicy z Czechami, dwa lata temu miało miejsce to samo. Natomiast płyną informacje, że jest tzw. szlak bałkański – że z południa Europy część ludzi przedostaje się właśnie na terytorium Niemiec, część z nich może też próbować przez terytorium Polski.
Trzeba jednak pamiętać o jednej rzeczy – niedawno minister spraw wewnętrznych Włoch ujawnił, że Niemcy przekazały jednej z organizacji tzw. humanitarnych 800 tys. euro. Ta organizacja tylko w ostatnim czasie przewiozła 1600 nielegalnych imigrantów z północnej Afryki do południowych Włoch, a jednocześnie Ministerstwo Spraw Zagranicznych Niemiec zwróciło się do Włoch, dlaczego imigranci trafiają do Niemiec? Tutaj niech każdy sam sobie odpowie. W ramach UE prowadzona jest przez Niemców brutalna polityka, a cała reszta jest tylko konsekwencją. (...)

Marcin Sypniewski

2023-10-02
Marcin Sypniewski/fot. Archiwum

Marcin Sypniewski/fot. Archiwum

Rozmowa Dnia - Marcin Sypniewski

Gościem „Rozmowy dnia” był Marcin Sypniewski, lider listy Konfederacji w okręgu bydgoskim. Rozmawialiśmy o trwającej kampanii wyborczej.

Michał Jędryka: Nadal równy dystans do obu głównych sił politycznych?

Marcin Sypniewski: Oczywiście. Miniony weekend, te dwa duże wydarzenia: konwencja PiS-u i marsz Platformy w Warszawie pokazały, że te oba obozy skaczą sobie cały czas do gardeł, a tak naprawdę nie mają nic nowego Polakom do zaproponowania. Konfederacja jest taką trzecią ofertą, trzecią siłą, która jest przeznaczona dla ludzi, którzy mają dosyć tego sporu, którzy zarówno chcą odsunąć Kaczyńskiego, od władzy, jak i nie dopuścić do władzy Tuska. Tak naprawdę ludzie, którzy nie chcą głosować na PIS albo na Platformę mają do wyboru albo Trzecią Drogę, ale to może być głos zmarnowany, bo ona bije się z progiem wyborczym i może do sejmu nie wejść, albo Lewicę. Lewica to są ekstremiści, radykałowie, nawet Tusk ich nie wziął na wspólną listę, natomiast Konfederacja jest partią, która ma bardzo ciekawą ofertę dla ludzi, którzy nie chcą się w ten spór angażować...

I nie jesteście ekstremistami...
Oczywiście, że nie jesteśmy ekstremistami. Proszę zauważyć, że w zasadzie wszystkie partie w tej kampanii przejmują język Konfederacji. To my od zawsze mówiliśmy, że podczas pandemii dokonywano wydatków z zaprzeczeniem wszystkich zasad gospodarności. To my od zawsze mówiliśmy, że Polska powinna uważać z polityką wobec Ukrainy, że owszem, zależy nam na tym, żeby Rosja przegrała tę wojnę, ale nie możemy się wykrwawiać i pomagać Ukraińcom, bardziej niż się od nas tego wymaga.

Rzeczywistość przyniosła scenariusz zgodny z waszymi przewidywaniami, ale chciałbym zacytować pewien sondaż. Słupki sondażowe, te które znamy, rzeczywiście dają najwięcej tym dwóm głównym siłom politycznym, ale chcę zacytować inny sondaż. Zapytano Polaków, kto utworzy rząd po wyborach parlamentarnych. Około 40% Polaków odpowiada, że to będzie Prawo i Sprawiedliwość, 35%, że to będzie obecna opozycja, ale tylko 7% a więc mniej, niż wasi wyborcy, twierdzi, że nie uda się utworzyć rządu i zostaną przeprowadzone przedterminowe wybory parlamentarne, czyli nawet część waszych wyborców uważa, że będzie jakaś koalicja.
Czas na rozmowy o koalicji jest po wyborach. Konfederacja od początku tej kampanii mówi, że idzie do wyborów nie po to, żeby się dogadać z którąś z tych sił, które rządzą Polską od kilkunastu lat, tylko po to, żeby ten stolik w końcu przewrócić. Chcemy zmienić reguły gry. Nie chcemy się targować o stanowiska. Nas nie zadowalają fotele ministrów, tylko chcemy, żeby w Polsce w końcu coś się zmieniło, żeby po latach tego sporu między PiS-em, a Platformą, który Polakom nie przynosi nic dobrego, w końcu zająć się poprawą tego, jak w Polsce żyjemy. I o to nam chodzi. O całkowitą zmianę systemu podatkowego, systemu emerytalnego, systemu służby zdrowia. Po to Konfederacja idzie do wyborów, żeby oddać Polskę Polakom, i żebyśmy mogli zmieniać Polskę na lepsze.

Dyskutując o tym, co się może zmienić w Polsce, zajrzyjmy do, na przykład, najnowszego numeru „Do rzeczy", gdzie publicysta tego tygodnika przypomina debatę między Sławomirem Mentzenem, a Ryszardem Petru. Ryszard Petru zapytał wtedy Sławomira Mentzena, „Czy gdyby pan miał teraz głosować, czy wyjść z Unii, czy nie wyjść, to jaką decyzję by pan podjął?". Dziennikarz przypomina, że Mentzen zaczął trochę kluczyć, natomiast należałoby powiedzieć wprost: „Należy wyjść z Unii". Jest pan za taką tezą?
To wszystko zależy od okoliczności, dlatego nie odpowiem inaczej, niż Sławomir Mentzen. Oczywiście, Unia Europejska nam się bardzo nie podoba. Nie podobają nam się regulacje, chociażby odnośnie ochrony klimatu, które mogą doprowadzić Polaków do nędzy. To jest naprawdę skandaliczne, co tkwi w głowach eurokratów, co próbują narzucić również Polakom. Całkowite odejście od węgla, zakaz używania samochodów spalinowych, znaczny wzrost kosztów utrzymania domów. To wszystko sprawi, że będzie nam się żyło znacznie gorzej. I te wszystkie zmiany chcemy zablokować (...).

O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...

„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątku
po wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał i Maciej Wilkowski.

Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl


26 15922126961070
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę