„Przestrzegamy procedur i jesteśmy ostrożniejsi”. Szpital w Toruniu broni się
Dyrekcja szpitala miejskiego w Toruniu jest przekonana, że przestrzegała procedur. Lecznica była jednym z największych ognisk koronawirusa w regionie. Śledztwo w sprawie możliwych nieprawidłowości prowadzi prokuratura.
- Mamy nadzieję, że trwające postępowanie prokuratorskie potwierdzi to, że szpital akredytowany przestrzega procedur, bo my się tym bronimy – mówiła podczas konferencji podsumowującej akcję „Jesteśmy razem" Krystyna Zaleska, była wieloletnia dyrektor szpitala, obecnie współpracująca z lecznicą. - Natomiast minimalizowanie ryzyka nie oznacza braku ryzyka. Nasza działalność obecnie jest już bardzo ostrożna - pacjenci oczekują na wynik i są izolowani, są przestrzegane odstępy, wszystkie procedury są zwielokrotnione i przestrzegane, aby nie doszło do powtórki.
Nowa szefowa placówki Justyna Wileńska nie chciała zdradzać szczegółów na temat prowadzonego postępowania wyjaśniającego.
W toruńskiej lecznicy i przyszpitalnej stacji dializ potwierdzono w sumie 51 przypadków zakażeń koronawirusem, kilkanaście osób zmarło. Od poniedziałku po dwóch miesiącach zawieszenia przyjmowani są pacjenci na oddział hematologii.