Pochłonęła prawie 40 tys. osób, a wciąż jest mało znana. Historyk o Zbrodni Pomorskiej
– Czasem sąsiad dla sąsiada stał się katem – mówił o wydarzeniach jesieni 1939 roku historyk Sebastian Bartkowski. W siedzibie Przystani Kajakowo-Żeglarskiej w Mątwach wygłosił prelekcję z cyklu „O co chodzi w Zbrodni Pomorskiej?”.
Zbrodnia Pomorska, mimo ogromnej skali ofiar, to wciąż mało znany fakt historyczny. Obecnie tym terminem określane są mordy na Polakach, mieszkańcach przedwojennego województwa pomorskiego, dokonywane przez Niemców jesienią 1939 roku.
– Prawie 40 tys. osób w ciągu kilku miesięcy. Jak się mówi, rzeczy nienazwane nie istnieją, dlatego stworzona przez Tomasza Cyrana z Instytutu Pamięci Narodowej nazwa „Zbrodnia Pomorska” określa te tragiczne wydarzenia, które miały miejsce jesienią 1939 roku, kiedy wymordowano przede wszystkim przedstawicieli polskiej inteligencji, ale również osoby chore psychicznie i pomorskich Żydów – tłumaczył Sebastian Bartkowski, historyk, producent filmów poświęconych Zbrodni Pomorskiej.
– Tę zbrodnię nazywamy też zbrodnią sąsiedzką i to jest, jak się wydaje, jej największy tragizm. Bo oczywiście oprócz tych oddziałów, które za to odpowiadały, od pewnego momentu sąsiedzi zaczęli mordować sąsiadów (…) niestety czasem sąsiad dla sąsiada stał się katem – mówił.
Organizatorami wykładu byli harcerze z ZHR w Inowrocławiu.