Jacek Warczygłowa
Gościem Rozmowy Dnia był Jacek Warczygłowa, współprzewodniczący Nowej Lewicy, która na niedawnym kongresie regionalnym powstała z połączenia SLD i Wiosny. A jej tematem były plany i program nowego ugrupowania.
Marcin Kupczyk: Panie przewodniczący, 6 listopada w Nakle odbył się Kujawsko-Pomorski Kongres Nowej Lewicy. Partia Nowa Lewica powstała w wyniku połączenia Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Wiosny. W czasie kongresu wybrano dwóch współprzewodniczących Nowej Lewicy w regionie, a zostali nimi Piotr Hemmerling - frakcja SLD i Jacek Warczygłowa – frakcja Wiosna, czyli właśnie pan. Może zacznijmy od tego, skąd taki podział na dwóch przewodniczących?
Jacek Warczygłowa: Jest to podział równy i sprawiedliwy, a wynika wprost ze statutu, który Nowa Lewica przyjęła. Wynika z niego, że władze krajowe oraz władze wojewódzkie, a także gdzieniegdzie władze powiatowe kształtowane są w sposób równoważny, czyli jest dwóch współprzewodniczących, którzy mają jednakową siłę, a dokumenty muszą podpisywać zgodnie, we dwóch – dla ich ważności. Poza tym, zarząd składa się po połowie z reprezentantów dwóch frakcji, tak samo kształtowane są odpowiednio rada krajowa, wojewódzka, czy rada powiatowa.
To wygląda mi na takie wyjście awaryjne. Niby jesteście połączeni, a jednak zachowują państwo własną tożsamość.
Nie jest to wyjście awaryjne, jest to świadomie podjęta przez obie partie decyzja, ponieważ chcieliśmy dać szansę wszystkim osobom, które chcą się zaangażować w działania z jednej i z drugiej frakcji. Wiadomo, że frakcje te różnią się zarówno liczbą swoich członków, jak i innymi zmiennymi: ich wiekiem, doświadczeniem. Chcieliśmy dać szansę także tym, którzy jeszcze nie mieli okazji do tej pory zaistnieć na scenie politycznej i pokazać swoich możliwości, żeby mogli być równorzędnie traktowani. Być może trochę uprzedziliśmy w ten sposób jakieś ewentualne przyszłe problemy, ale udało się to zrobić i dzięki temu jesteśmy przekonani, że ta nasza siła dwukrotnie wzrosła, a nie stała się podstawą jakichś awaryjnych wyjść, jak to pan raczył nazwać (...).