Jan Emil Młynarski

2025-06-20
Jan Emil Młynarski. Fot. Julita Górksa

Jan Emil Młynarski. Fot. Julita Górksa

Polskie Radio PiK – Zwierzenia przy muzyce – Jan Emil Młynarski

...z tych Młynarskich, syn Wojciecha Młynarskiego: śpiewak jazz bandu, perkusista, gra na bandżoli (oryginalnej, z Myszką Miki na skórzanej membranie, odziedziczonej po legendarnym Stanisławie Grzesiuku), muzyczny archeolog Warszawy, elitarny jazzman, zabawiacz tłumów. Jako lider Warszawskiego Combo Tanecznego i autor radiowych audycji przeszukuje archiwa, a to, co znajduje – stara się ocalić od zapomnienia.

„...nie nazwałbym się kustoszem. Archeologiem do pewnego stopnia, natomiast ja raczej korzystam z pracy prawdziwych archeologów. Zajmuje się głównie graniem i wykonywaniem. Archeologią zajmuję się przy okazji, bo są prawdziwi kopacze, którzy się tym zajmują i których mam szczęście znać, a oni są pomocni. Tworzymy jakieś takie mikro środowisko, natomiast uważam, że jestem przede wszystkim wykonawcą (...) cała ta przygoda z piosenką polską polega na poszerzaniu repertuaru i w zasadzie nie ma limitu, to może trwać w nieskończoność, bo to są tysiące pięknych melodii, w różnym stylu, na różne okazje i tak dalej. To jest frajda dla takich prawdziwych rasowych klezmerów. Jeszcze nam wiele brakuje, ale szczęśliwie udaje nam się istnieć 15 lat. Mówię, nam a chodzi mi o zespół Warszawskie Combo Taneczne...”

Piątek, 20 czerwca 2025 o godz. 20:05
Jan Emil Młynarski i „Serce matki” jedna z miejskich piosenek, które Panu towarzyszą od jakiegoś czasu.
- No tak, to prawda.

Natomiast to jest taka piosenka, którą można nazwać już spokojnie standardem muzyki polskiej?
- Zdecydowanie to jest piosenka z początku lat trzydziestych i będzie miała niedługo 100 lat. Jest to jedno z takich najbardziej, myślę znanych polskich tang, pochodzi ze złotej ery w Polsce, już naprawdę z zamierzchłych czasów. Ta melodia i ten tekst wrósł w tradycję, w kulturę polską, bo tekst jest bardzo aktualny i zawsze będzie aktualny.

Tekst Ludwika Szmaragda, o ile dobrze odmieniam to nazwisko.
- Chyba tak.

Z kolei skomponowali tę melodię jazzmani.
- No tak, oczywiście. Te melodie były pisane przez zawodowców w tamtych czasach, ludzi działających mocno na rynku muzyki rozrywkowej, ludzi piszących w zasadzie do wszystkich możliwych miejsc z muzyką lekką, rozrywką, czyli do filmu, do kabaretu, do rewii, czy radia. No tu Zygmunt Karasiński i Szymon Kataszek to jest taki duet autorów. Oni znali się od czasów gimnazjalnych i później przez wiele lat prowadzili razem zespół. Jako tacy liderzy byli wybitnymi kompozytorami, pisali w zasadzie w każdym stylu rozrywkowym, zostawili po sobie masę pięknych melodii. Myślę, że „Serce matki” ma też taki wymiar bardzo symboliczny i taki, powiedziałbym pokoleniowy dla dziadków, pradziadków, rodziców.

I jest śpiewane przez właściwie wielu znanych pieśniarzy jak Adam Aston, czy Mieczysław Fogg.

- No tak, to ci przedwojenni, najważniejsi. Wszyscy w zasadzie śpiewali to tango po wojnie. Również w każdej dekadzie ktoś to tango wykonywał z tak zwanego mainstreamu, Sława Przybylska czy Irena Santor, Jerzy Połomski, a później nastąpiła jakaś taka drobna luka w tej fonografii. Natomiast tango to jest w takim żelaznym repertuarze, też tak zwanym „biesiadnym”, w tym sensie, że po prostu zespoły rozrywkowe, grające przy różnych okazjach raczej to tango mają w repertuarze, więc oczywiście również w tradycji miejskiej warszawskiej, którą się interesuje i z którą się identyfikuję też to tango zawsze było w repertuarze wszystkich orkiestr ulicznych.

Jan Emil Młynarski. Fot. Julita Górska
Jan Emil Młynarski. Fot. Julita Górska

Co Pana kręci w tych utworach, które już naprawdę można nazwać standardami muzyki rozrywkowej tego okresu bardzo często międzywojennego.
- Głównie piękna melodia. Sprzęgnięty z tą melodią nastrojowy tekst.

Nazwałabym Pana takim trochę kustoszem, jeśli nawet nie archeologiem muzycznym.
- Nie, nie nazwałbym się kustoszem. Archeologiem do pewnego stopnia, natomiast ja raczej korzystam z pracy prawdziwych archeologów. Zajmuje się głównie graniem i wykonywaniem. Archeologią zajmuję się przy okazji, bo są prawdziwi kopacze, którzy się tym zajmują i których mam szczęście znać, a oni są pomocni. Tworzymy jakieś takie mikro środowisko, natomiast uważam, że jestem przede wszystkim wykonawcą.

Te piosenki powstawały w okresie międzywojennym i było ich bardzo wiele, więc ten repertuar Pana też jest z racji tego dość szeroki.

- To prawda jest szeroki, ale mógłby być szerszy, to znaczy cała ta przygoda z piosenką polską polega na poszerzaniu repertuaru i w zasadzie nie ma limitu, to może trwać w nieskończoność, bo to są tysiące pięknych melodii, w różnym stylu, na różne okazje i tak dalej. To jest frajda dla takich prawdziwych rasowych klezmerów. Jeszcze nam wiele brakuje, ale szczęśliwie udaje nam się istnieć 15 lat. Mówię „nam”, a chodzi mi o zespół Warszawskie Combo Taneczne.

Bo w tym roku będziecie obchodzić 15-lecie.
- Tak, 15 lat. Dokładnie 1 sierpnia 2010 roku zagraliśmy pierwszy raz w Warszawie, więc to jest rocznica okrągła - piętnastolecie. Udało nam się nagrać przez ten czas cztery płyty. Wydajemy na piętnastolecie kolejną.

To jest zespół takich trochę zapaleńców, prawda? Bo wszyscy z was też działacie na różnych polach. To musi być zespół pasjonatów, dlatego, że tego nie można robić bez pasji, nie da się tej muzyki grać.
- Tak po prostu bez zaangażowania się nie da, dlatego, że muzyka podąża razem z opowieścią skąd przychodzi i dokąd zmierza. Tutaj, myślę, że jedną z większych naszych zasług zespołowych jest to, że udaje nam się ten zespół utrzymać w prawie niezmienionym składzie. Też ten repertuar, żeby go dobrze grać, bo to nie polega na tym, żeby dobrze obsługiwać instrumenty. To polega na wieloletnim takim zrozumieniu się nawzajem, brzmieniu, które chce się uzyskać i też po prostu pewnych aspektów takich wykonawczych, które nie przychodzą od razu i nie jeden się o tym przekonał. Bardzo ciężko się to udaje, na przykład z zastępcami, którzy chcą wskoczyć szybko, bo teraz nie ma już takich, którzy grają to na co dzień, więc i czują ten repertuar. Są ludzie, którzy może czują, ale wykonawczo po prostu nie mają zasobów, żeby to zrealizować i robią to na czuja. Jednemu to wychodzi bardziej, drugiemu gorzej, natomiast szczególnie przy tangach, na każdej płycie gramy jakieś tanga, ale ta płyta, która się zbliża, którą zapowiada „Serce matki” to jest płyta tylko z tangami. Jest po prostu 15 tang na piętnastolecie zespołu, czyli jakby po jednym tangu na każdy rok. Tanga polskie to jest wykonawczo największe wyzwanie i najwięcej czasu nam zajęło to nagrywanie.

Dlaczego?

- Dlatego, że to są zazwyczaj dosyć złożone kompozycje. Bardzo wymagająca melodia, która musi być usadowiona w bardzo konkretnym tempie i jeżeli te proporcje między tempem a realizacją tej melodii będą zaburzone, to wtedy nie będzie osiągnięty efekt, o który chodzi. Właśnie szukanie tego środka jest największym wyzwaniem wykonawczym.

Jan Emil Młynarski. Fot. Julita Górska
Jan Emil Młynarski. Fot. Julita Górska

Jeszcze wracając do Warszawskiego Comba Tanecznego, to mam pytanie: gdzie Pan znalazł takich zapaleńców, podobnie zakręconych jak Pan?

- Dobre pytanie, znaczy zaczęliśmy to z Piotrem Zabrockim, który jest multiinstrumentalistą i też po prostu znał tę kulturę, te piosenki, ową kulturę, tradycje z domu rodzinnego. Później wciągnąłem w to też kolegów, z którymi znałem się od czasów licealnych. No i oprócz tego pojawił się Tomasz Duda, wybitny saksofonista, który w Warszawie się nie urodził, ale to nie trzeba się urodzić w Warszawie. Tomasz dołączył do nas, grał wtedy z nami pierwszy koncert i gra do dziś. Jest Anna Bojara, która gra na pile, zresztą znamy się też od przełomu, od końca wieku dwudziestego i bardzo przyjaźnimy. Także to jest taki skład myślę ludzi znających się też i wychowanych w jednym mniej więcej kręgu.

A Pan częściej śpiewa, czy gra na perkusji?
- Zależy od miesiąca. Ta aktywność moja dzieli się na poletka.

Większa miłość? W jakimś wywiadzie Pan powiedział, że perkusja jest Pana prawdziwą muzyczną miłością.

- No bo od perkusji zaczynałem, perkusji poświęciłem najwięcej czasu i robię to oczywiście do dziś.

Kto Panu podpowiedział perkusję, bo przecież na pewno na początku albo były skrzypce, albo fortepian.
- Taki był wybór wówczas i u mnie był fortepian, ale szkoda, że poszło to w złą drogę.

Nie kliknęło.

- Nie, nie miałem tego szczęścia chyba do nauczycieli. W sumie nie wiem, kto mi podpowiedział perkusję, po prostu ciągnęło mnie bardzo do tego instrumentu i to było takie bardzo intuicyjne, organiczne.

Rodzice byli szczęśliwi.
- Rodzice? Nie wiem, trzeba było kiedyś ich zapytać, nie pamiętam.

A ćwiczył Pan w domu.
- Tak, o matko. Ćwiczyłem, łatwo nie było, bo to jest w ogóle niełatwe wszystko, ale miałem dobre warunki, niektórzy mieli gorsze. Ja miałem piwnice, mogłem grać w piwnicy. Potem już sobie kupowałem sam instrumenty, więc nie było tak źle, bo to nie tylko perkusja, ale również i inne instrumenty, bandżo czy bandżola, to jest mandolina i bandżo w jednym. Na tym grywam amatorsko i jest moją miłością taką po prostu.

A jeśli chodzi o śpiew, to jest Pan naturszczykiem, czy gdzieś Pan się szkoli?
- Nie, jestem naturszczykiem i to jest moja droga wokalna, to jest droga pokonywana metodą prób i błędów. Po prostu myślę, że na tej płycie, która nadchodzi, której premiera będzie 1 sierpnia, jestem na niej dużo dalej, niż na poprzednich, to znaczy jest to jakaś droga, którą pokonuję. Jestem dosyć zadowolony z tych moich wokalnych poczynań. Na tej płycie jestem dalej i już słychać taki okrzepły trochę wokal, aczkolwiek barwa jest podobna.

Jan Emil Młynarski. Fot. Julita Górska
Jan Emil Młynarski. Fot. Julita Górska

15 tang i to będą tanga znane, czy wykopaliska?
- Trochę wykopalisk będzie. Jest cała taka grupa piosenek na tej płycie, które myślę, nie były w ogóle nagrane od wielu lat i są nie pamiętane, a wręcz zapomniane, choć są naprawdę wybitne, przepiękne. Absolutnie w ogóle jest pytanie, na jakiej zasadzie jedno tango stało się znane i przetrwało próbę czasu, a inne nie, chociaż pochodzą z tego samego okresu, pisane przez tych samych ludzi. Na to pytanie można by dosyć długo szukać odpowiedzi. Wydaje mi się, że to często wykonawca po prostu w jakiś sposób determinuje, czy ten utwór jest potem znany i słuchany, czy też nikogo nie interesuje, ale to może być różnie. Tak było po prostu, że była piosenka i ona była śpiewana przez ulubione głosy, przez często kilka osób na raz dla różnych wytwórni, na różnych płytach i można było sobie wybrać swój ulubiony głos. Część przetrwała próbę czasu, stała się bardzo znana, a część zupełnie nie, chociaż wcale nie jest gorsza, brzydsza, słabsza. Ja na tej płycie umieściłem głównie tanga, typowe polskie tanga, chociaż nie tylko, bo tam jest kilka jasnych melodii, wesołych. Większość z nich są to melodie liryczne, smutne, refleksyjne. Bardzo piękne melodie, piękne teksty, wybitni kompozytorzy.

Zobacz także

Andrzej Man

Andrzej Man

Agnieszka Sowa

Agnieszka Sowa

Zespół Piersi

Zespół „Piersi”

Andrzej Rosiewicz

Andrzej Rosiewicz

Joanna Zagdańska

Joanna Zagdańska

Witold Albiński

Witold Albiński

AG Carmen

AG Carmen

Limboski

Limboski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę