Magdalena Witkiewicz

2023-04-01
Magdalena Witkiewicz. Fot. Ania Powałowska

Magdalena Witkiewicz. Fot. Ania Powałowska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Magdalena Witkiewicz

Bestsellerowa polska autorka. Uwielbiana przez kobiety, od lat wzrusza i motywuje swoje czytelniczki, nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Jej książki czytają Wietnamki, Litwinki i Amerykanki. W swych powieściach porusza trudne tematy samotności, poszukiwania sensu życia, dokonywania niełatwych wyborów, miłości. Nazywana specjalistką od szczęśliwych zakończeń, opowiada o poważnych sprawach w lekkim, a czasami nawet w bardzo lekkim stylu..

„...tak sobie marzyłam, że będę taka poukładana i będę wstawała rano, trenowała jogę, robiła śniadanie, kanapki dzieciom do szkoły, a w moim domu będzie nieskazitelna czystość. Będę pracowała od 8 do 16, a potem będę miała na wszystko czas. To były takie moje marzenia i cały czas czułam się gorsza, że taka nie jestem. No niestety jak mam deadline, to dzieci jedzą mrożonki, a ja zupkę chińską, więc to jest niezbyt chlubne, ale potem jak już skończę pisać, to są ciasta, ciasteczka, chlebek na zakwasie i inne rzeczy...”


Piątek, 31 marca o godz. 20:05
Bestsellerowa polska pisarka.
- Dziękuję bardzo za komplementy.

Co za komplementy, to czysta prawda. Przeczytałam na twoim Facebooku „Matka Polka, pisarka, nieopierzona wydawczyni w wydawnictwie Flow”.

- Tak, nieustająco nieopierzona. Od roku jestem współwłaścicielką wydawnictwa Flow i cały czas się tego uczę, bo to jest dla mnie coś zupełnie nowego, fascynującego. Dobrze, że moja wspólniczka siedzi w tym po same uszy, albo i nawet wyżej, więc zna się na tym i robi dobrą robotę.

Magdalena Witkiewicz. Fot. Ania PowałowskaJak do tego doszło, że postanowiłaś wydawać książki, bo w świecie muzycznym to już właściwie jest norma, czy tak jest też w świecie pisarskim?
- Wiesz co, nie wiem jak ogólnie jest w świecie pisarskim, ale ja lubię w jakiś sposób się rozwijać. Jestem na rynku, jako pisarka już od 15 lat, więc trochę czasu upłynęło, no i stwierdziłam, że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Tym bardziej, że moje wykształcenie jak najbardziej jest biznesowe i jak najbardziej mogłabym prowadzić firmę, chociaż jak wiemy, wykształcenie, praktyka i życie to są zupełnie trzy różne sprawy. Ale faktycznie, chciałam mieć większy wpływ na te mojej książki. Chciałam wiedzieć, co się z nimi robi. Chciałam trzymać rękę na pulsie i chciałam je bardziej dopieszczać, traktować z taką większą czułością. Naszym marzeniem z Anią Seweryn, moją wspólniczką, było to, żeby do książek podchodzić nie tylko jak do produktu, który gdzieś tam się sprzedaje, tylko żebyśmy podchodziły do tego naprawdę z ogromną czułością, z takim namaszczeniem. Te nasze książki naprawdę są śliczne, co nie znaczy, że nie mają w ogóle błędów, bo tego się nie da uniknąć, ale myślę, że u nas tych błędów nie ma wiele. Są śliczne i to jest właśnie takie fajne, że teraz, kiedy książka niedługo będzie niestety dobrem luksusowym, bo wszystko jest coraz droższe, to będzie miło komuś jak wyda te pieniądze na piękny produkt. Nie dość, że fajny, to jeszcze piękny, można go sobie podotykać, powąchać, wszystkimi zmysłami czerpać.

Wydajecie, jak na razie książki w tej tradycyjnej formie?
- Nie, my wydajemy książki we wszystkich formatach, i papierowe i mamy do wszystkich naszych tytułów audiobooki, mamy do wszystkich tytułów ebooki, więc tutaj działamy pełną parą.

I obie Panie mają takie „flow”?
- Tak, zdecydowanie mamy „flow”, chociaż jesteśmy zupełnie różne i to jest właśnie najpiękniejsze, że w niektórych sprawach jesteśmy zupełnie różne, ale jeżeli patrzymy na cel, do którego dążymy, to jesteśmy identyczne. Taką anegdotę opowiem, że kiedyś moja przyjaciółka Marzena Grochowska dała mi taki test do zrobienia, test predyspozycji zawodowych, czy osobowościowy. Na pewno ma jakąś mądrą nazwę psychologiczną, tam były 24 cechy, które charakteryzują tego, który jest testowany. No i mi wyszła sumienność na ostatnim miejscu, a mojej wspólniczce wyszła sumienność na pierwszym miejscu, więc to wszystko tłumaczy.

Ale czy coś się wydarzyło, że postanowiłaś założyć wydawnictwo?

- Wiele czynników na to wpłynęło, o których na antenie nie mogę powiedzieć, ale jednym z takich naszych jakby punktów zapalnych do tego, żeby założyć wydawnictwo, była książka naszej przyjaciółki Agnieszki Zakrzewskiej pod tytułem „Gwiazdy nigdy nie gasną”. My z Anią Seweryn planowałyśmy to wydawnictwo jakby w bliżej nieokreślonej przyszłości, bo denerwowałyśmy się, że moje książki nie są zrobione tak jak my chcemy. A nawet jeżeli coś można by było zrobić niskim nakładem energii, to nie jest robione tak, więc gdzieś tam wiedziałyśmy, że w przyszłości wydawnictwo powstanie, ale nie wiedziałyśmy kiedy. No i Agnieszka napisała cudną książkę „Gwiazdy nigdy nie gasną”, to jest taka powieść biograficzna o Annie Frank, i strasznie chciałyśmy, żeby ona została wydana w takiej formie, w jakiej to Agnieszka napisała. Różne wydawnictwa się interesowały tą książką, proponowały jakieś zmiany, ale tutaj Agnieszka i my, jako matki chrzestne tej powieści, nie chciałyśmy się zgodzić i stwierdziłyśmy z Anią, że to jest chyba ten impuls i ten moment, żeby wydać Agnieszce książkę w takiej formie w jakiej byśmy wszystkie trzy sobie wymarzyły. I ta książka była pierwszą książką wydaną w wydawnictwie Flow i tak już poszło.

Magdalena Witkiewicz. Foto/ PORTfoto Piotr ManasterskiTeraz mając swoje wydawnictwo, możesz bezkarnie jeździć do pracy.
- Przecież ja w ogóle nie jeżdżę do pracy. Właśnie ostatnio też na Facebooku zobaczyłam, że najlepiej do pracy jeździć rowerem. Ja pracuję w moim mieszkaniu, więc trudno byłoby mi z łóżka rowerem zjechać na dół do fotela. Ja próbowałam robić tutaj podejścia, żeby pracować gdzieś indziej, ale to nie jestem ja. Nasza firma w ogóle też jest dosyć dziwna, no bo ja jestem z Gdańska, a Ania jest z Katowic, więc prowadzimy ją zupełnie zdalnie. Ten ostatni rok był dla mnie rokiem takich dużych zmian, może nie tyle na zewnątrz, ale we mnie. Tutaj mówię o tym głośno, że jestem na terapii psychologicznej. Wreszcie jestem na terapii psychologicznej i teraz, po tych kilku miesiącach uważam, że każdy dorosły człowiek powinien taką terapię przejść, żeby było mu w życiu łatwiej i lepiej. Ostatnio moja terapeutka przypomniała mi, że przyszłam i chciałam być taką zorganizowaną osobą, żeby wstawać o 8:00, robić jakiś jogging, pracować do 16 i potem mieć czas na wszystko. Taki był plan, a teraz ja tak sobie mówię: okej, jestem jaka jestem. Po prostu taka jestem przez tyle lat. To mi dobrze wychodzi jak funkcjonuję w taki sposób. Trudno, taka się urodziłam no i na siłę nie mogę się zmieniać. Więc znowu siedzę do tej trzeciej w nocy, mam deadliny i piszę książkę. Już teraz sobie uświadomiłam to, że naprawdę nie muszę się zmieniać. To był taki oddech życiowy, który mi pomógł uzmysłowić sobie: „Kurczę, ty jesteś taka fajna, jaka jesteś”. Te rozmowy z moją wspólniczką bardzo pomagają, bo jak ktoś zna nas lepiej niż my sami siebie i my chcemy się dopasować do otoczenia, do innych osób, a te inne osoby dlatego nas kochają i wybierają, bo my jesteśmy tacy, jacy jesteśmy i nie musimy się zmieniać.

Przez całe do tej pory życie chciałaś być perfekcyjną panią domu i perfekcyjną pisarką?
- Oj tak, tak sobie marzyłam, że będę taka poukładana i będę wstawała rano, trenowała jogę, robiła śniadanie, kanapki dzieciom do szkoły, a w moim domu będzie nieskazitelna czystość. Będę pracowała od 8 do 16, a potem będę miała na wszystko czas. To były takie moje marzenia i cały czas czułam się gorsza, że taka nie jestem. No niestety jak mam deadline, to dzieci jedzą mrożonki, a ja zupkę chińską, więc to jest niezbyt chlubne, ale potem jak już skończę pisać, to są ciasta, ciasteczka, chlebek na zakwasie i inne rzeczy. Niestety nie jest łatwo ze mną.

Czyli, kiedy tworzysz to mąż przejmuje stery w kuchni?

- Nie,

Jak mówisz? Mąż bohater?
- Tak, to się wzięło z czasów pandemicznych, jak on bohatersko znosił makaron do garażu i tak już zostało. Ale mąż nie przejmuje sterów, chociaż muszę powiedzieć, że jak raz powiedzieliśmy mu, że zrobił bardzo dobrą fasolkę po bretońsku, to potem pięć razy z rzędu jedliśmy tę fasolkę i już niestety rodzina się zbuntowała. Ja muszę w tej kuchni być więcej, bo inaczej w menu będą same mrożonki.

Dla dzieci już nie piszesz, bo dzieci wyrosły.
- Będę jeszcze pisać, mam podpisaną umowę na jedną „Bandę z Burej” i myślę, że gdzieś tam w wakacje ją napiszę, bo książki dla dzieci to się pisze tak przerywnikowo i beztrosko. One są krótsze i fajnie jest czasami popatrzeć na świat oczami dziecka. Myślę nieskromnie, że całkiem nieźle mi to wychodzi. Teraz jedna z książek była w maratonie czytelniczym, jako lektura dodatkowa. Więc to jest frajda pisać dla dzieci. Myślę, że od tego zupełnie nie odejdę. No przecież zaraz będą wnuki. (śmiech)

Magdalena Witkiewicz. Fot. Ania PowałowskaA powiedz, czego nie lubisz w swoim zawodzie pisarskim,bo to nie jest tylko siedzenie i pisanie.
- Najbardziej lubię wymyślać historię. Najbardziej lubię ten moment, kiedy gdzieś tam w głowie coś przeskakuje i ja już wiem jak to się w ogóle dalej potoczy, ale to potem trzeba napisać. Tak, nie lubię, znaczy, chciałam powiedzieć, nie lubię pisać. Oczywiście nie do końca, ale jak się już ma tę całą fabułę wymyśloną, to trzeba wystukać te literki, to jest takie żmudne, jak robienie swetra na drutach. Nienawidzę redakcji i korekty. Nienawidzę wykończeniówki, czytać po redakcji, po korekcie, bardzo tego nie lubię. Ja bym chciała oddać książkę i mieć wszystko z głowy. Tu mam taki komfort psychiczny, że Ania Seweryn moja wspólniczka już redaguje moją nastą książkę. Ona mnie redagowała od czasów: „Jeszcze się kiedyś spotkamy” i ja wiem, że ona mi krzywdy nie zrobi. Zresztą gramy do jednej bramki, więc jej też zależy, żeby to było wszystko jak najlepsze.

Po książce "Perfumeria na rozstaju dróg" będzie zielarnia?

- Tak „Zielarnia pod starym dębem”.

Co dalej? Masz coś w głowie?
- Tak, mamy w naszym wydawnictwie taką fajną serię o kobietach. O odważnych kobietach, czasami nieznanych. Teraz wyszła książka Agnieszki Zakrzewskiej: „Deficyt niebieskich migdałów”, o Marii Pawlikowskiej -Jasnorzewskiej, a później wyjdzie książka o Filipinie Płaskowickiej, która była twórczynią Kół Gospodyń Wiejskich. Chcę ją zrobić w ten sposób, że tę całą przeszłość będzie pisała Joanna Jax, znana ze świetnych powieści historycznych, a współczesną część będę pisała ja, więc to będzie duet, który będzie nas przenosił do tych czasów, w których ta Filipina żyła i tworzyła i będą czasy współczesne. Moja bohaterka przeniesie się do małej, podwarszawskiej miejscowości, a nawet wsi i tam będzie poznawała świat współczesnych gospodyń wiejskich, bo to jest tak fascynujący świat. To się nam tylko wydaje, że to są takie starsze panie, które są przebrane w fartuszkach, ale to są naprawdę często takie pełne energii dziewczyny, które robią wszystko, więc to jest coś niesamowitego.

Zobacz także

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę