Sławomir Sadowski
Gościem „Rozmowy dnia” był dr Sławomir Sadowski, politolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Rozmawialiśmy o groźbie nowej fali imigracji z Ukrainy spowodowanej wojną, o doniesieniach dotyczących planów odsunięcia od władzy prezydenta Białorusi, a także możliwości rosyjskiej interwencji w Kirgistanie.
Marcin Kupczyk: Na Ukrainie mamy obecnie fazę wojny polegającą na atakach na infrastrukturę cywilną i krytyczną: niszczone są linie przesyłowe, elektrownie, teraz słyszymy o niszczeniu linii kolejowych, a ostatnio są doniesienia o planach ataków na systemy bankowe. Ukraina jest sparaliżowana, a Rosja stosuje taktykę „spalonej ziemi”, niszczenia wszystkiego.
Doktor Sławomir Sadowski: Powiedziałbym, że od pewnego czasu jednym z istotnych elementów nie tylko w doktrynie rosyjskiej, ale w ogóle w doktrynach wojennych różnych państw, celami są nie tylko obiekty militarne, ale również infrastruktura, zwłaszcza infrastruktura krytyczna. Obronę infrastruktury krytycznej znajdujemy zresztą w strategiach bezpieczeństwa poszczególnych państw, również w naszej jest jednym z bardzo istotnych elementów. Natomiast ta infrastruktura jest bardzo trudna do obrony. Zwykle to bardzo długie ciągi, na przykład linii energetycznej, linie kolejowe, drogi – a zburzenie infrastruktury krytycznej pozwala na osiągnięcie przewagi. W 1945 roku w północnych Niemczech Brytyjczycy zaatakowali węzły kolejowe i na dwa miesiące unieruchomione zostały całe Niemcy północne.
Czy możliwa jest kolejna duża fala emigracji z Ukrainy, w tym także i do naszego kraju?
Wszystko zależy od tego, jak Ukraińcy poradzą sobie właśnie z tą infrastrukturą krytyczną. Z jednej strony warunkiem jest zapewnienie energii, wody, z drugiej zaś strony – to jest kwestia surowości zimy. Jeżeli zima będzie surowa, to ludzie będą musieli uciekać, bo bez ciepła nie da się przed nią ochronić. I tutaj znowu przykład historyczny – Leningrad, trzy lata okrążenia i olbrzymie liczby ludzi, którzy zamarzli. Szacuje się, że w czasie oblężenia Leningradu zginął około milion osób. To są dramatyczne historie. Dzisiaj Ukraińcy mają tę szansę, mają gdzie uciec. Przywołałem Leningrad, ale warto przypomnieć też niedawne Aleppo, gdzie również zabijano ludzi zamkniętych na niewielkiej przestrzeni.
Czyli i my, i zachodnia Europa powinniśmy przygotować się na kolejną falę migracji.
Myślę, że tak, że ta fala migracji może być jeszcze bardziej dramatyczna – z punktu widzenia przyjmujących, bo kiedy wiosną przyjmowaliśmy uchodźców, było coraz cieplej – to jedna sprawa, druga – mieliśmy duże przestrzenie, gdzie można było tych migrantów przyjąć. Po pewnym czasie – podejrzewam – zacznie się proces zmęczenia społeczeństw europejskich koniecznością przyjmowania wielkich fal migrantów. Jak wiemy, po pewnym czasie zdarza się pewien opór społeczny. Przypominam sobie, jak w 2014 roku w Monachium Bawarczycy witali uchodźców z Bliskiego Wschodu czy z Afganistanu, ale po trzech miesiącach zażądali od swoich władz zamknięcia bram. Łaska przyjmujących na pstrym koniu jeździ (...).