Przemysław Przybylski

Gościem „Rozmowy Dnia” był dr Przemysław Przybylski, radny sejmiku, nauczyciel i pełnomocnik wojewody ds. samorządów. Rozmawialiśmy o protestach nauczycieli oraz o problemach samorządów z cenami energii.

Przemysław Przybylski: Dziękuję za to pytanie, bo w nim kryje się odpowiedzialność za etos tego zawodu, jak również o to, żeby podmiotowo, godnie ekonomicznie nauczyciele nie tylko mogli wypełniać swoją misję, ale również egzystować. Wcześniej jednak uporządkujmy kilka kwestii, bo to jest wątek wielopłaszczyznowy. Proszę pamiętać, że rząd Zjednoczonej Prawicy – jako jeden z nielicznych w okresie post-transformacji ustrojowej – docenił w sposób szczególny etos zawodu nauczyciela. Przez wiele lat początkujący nauczyciel, a zatem nauczyciel stażysta, potem kontraktowy, czy właśnie mianowany – w wymiarze ekonomicznym nie był doceniany. To właśnie za rządów Zjednoczonej Prawicy – szczególnie w okresie, kiedy nadzór nad Ministerstwem Edukacji i Szkolnictwa Wyższego sprawuje pan profesor Przemysław Czarnek – ta grupa zawodowa została podmiotowo potraktowana – szczególnie ci, którzy wchodzą do zawodu. Nie może być tak, że nauczyciel rozpoczynający pracę, który skończył 5-letnie studia, potem często również studia podyplomowe, zarabiał tyle, bądź mniej niż ludzie – z całym szacunkiem dla każdego zawodu – pracujący w marketach. Stąd też uwaga zarządu Zjednoczonej Prawicy kieruje się głównie na to, żeby ci, którzy wchodzą w ten trudny zawód – bo takie jest właśnie wychowywanie i kształtowanie dzieci oraz młodego pokolenia – byli adresatami największych podwyżek. Oczywiście nie da się jednym posunięciem, jednej ustawy, rozporządzenia ministra nadrobić ekonomiczne trzech dekad…

– Proszę sobie przypomnieć, że przez wiele lat ta sytuacja dotyczyła służby zdrowia, w tym również lekarzy – kiedy była wielka emigracja, odpływ od tego zawodu. Dziś ta grupa została dostrzeżona, dowartościowana, jest jedną z najlepiej zarabiających. Ten proces również musi dotyczyć nauczycieli. Jeśli chcemy mieć dobrego prawnika, lekarza, architekta czy informatyka – jeśli ci ludzie mają mają mieć określoną misję, etos w społeczeństwie, ma się rozwijać PKB, myśl społeczno-ekonomiczna, technologiczna – to oni muszą dostać dobry fundament. Tylko wtedy go dostaną, kiedy będą mieli nauczycieli-pasjonatów – godziwie, dobrze opłacanych. Dotąd było tak, że aby nauczyciel miał przyzwoity statut ekonomiczny to musiał pracować w dwóch szkołach, uczestniczyć w grantach, czasem jeszcze udzielał korepetycji – my tego nie chcemy. Stąd też decyzja, żeby dowartościować, zmotywować szczególnie absolwentów studiów…

– Tych, których drogą zawodową jest kształcenie na poziomie szkoły podstawowej bądź ponadpodstawowej i którzy samą misją nie spłacą raty kredytowej, nie zapłacą za energię, nie wykształcą własnych dzieci. Stąd też największe podwyżki dotyczyły właśnie nauczycieli stażystów i nauczycieli kontraktowych. (...)