Gościem „Rozmowy Dnia” był Daniel Czyżewski z portalu Energetyka24.com. Poruszyliśmy takie wątki, jak otwarcie gazociągu Baltic Pipe, sprawa awarii i wycieku z gazociągu Nord Stream oraz sytuacja samorządów przed zbliżającą się zimą.
Marcin Kupczyk: 1 października zacznie działać gazociąg Baltic Pipe. Czy i jak ważne jest to przedsięwzięcie w zakresie dostaw energii i bezpieczeństwa naszego kraju?
Daniel Czyżewski: Z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego Polski jest to przedsięwzięcie fundamentalne. Najprościej zobrazować to na liczbach. Ten gazociąg będzie dostarczał finalnie do Polski prawie 10 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie, czyli połowę naszego obecnego zużycia. Wcześniej ten gaz kupowaliśmy z Rosji. Ta droga została odcięta. W kwietniu Gazprom zatrzymał dostawę gazu, łamiąc kontrakt jamalski. Bez gazociągu Baltic Pipe połowa gazu, który potrzebujemy, po prostu by do Polski nie trafiała, a to spowodowałoby brak energii, brak ciepła dla milionów odbiorców, dla przedsiębiorstw, problemy w produkcji nawozów, problemy branży spożywczej. Mieliśmy tego próbkę w sierpniu, kiedy na chwilę wstrzymał produkcję Anwil i Grupa Azoty. Bez Baltic Pipe Polska byłaby naprawdę w ciemnym miejscu.
Ile gazu potrzebujemy rocznie i jakie mamy inne źródła oprócz Baltic Pipe?
Obecnie działający terminal LNG w Świnoujściu jest w stanie zapewnić Polsce 6,2 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. 4 miliardów metrów sześciennych to jest nasze własne wydobycie. W Polsce wydobywamy gaz w województwie podkarpackim, częściowo w Wielkopolsce i województwie lubuskim. Resztę kupowaliśmy przez gazociąg jamalski, teraz będziemy kupować przez Baltic Pipe. Oczywiście ta przepustowość Baltic Pipe nie będzie pełna, nie będziemy kupować gazu z maksymalną przepustowością w przyszłym roku, ale na szczęście po pierwsze mamy zapasy magazynowe. Magazyny gazów wypełnione są w 100 procentach i one mają pojemność 3 miliardów metrów sześciennych. Ponadto uruchomiliśmy niedawno – bo to nie tylko Baltic Pipe – w tym kluczowym dla bezpieczeństwa energetycznego gazowego Polski 2022 roku interkonektor z Litwą (GIPL) oraz interkonektor ze Słowacją. Terminal LNG w Kłajpedzie jest w stanie przyjąć rocznie 3,7 miliardów metrów sześciennych, a zapotrzebowanie Litwinów to 2,2 miliarda – czyli 1,5 miliarda metrów sześciennych jeszcze możemy przez ten interkonektor zakupić i właśnie pierwsze zakupy po otwarciu tego gazociągu niedawno zostały dokonane przez PGNiG. Pewnie będzie to kontynuowane z korzyścią dla Litwy, dla ich terminalu, dla ich sieci przesyłowej, przecież musimy za to wszystko zapłacić. Ponadto mamy do dyspozycji rewers gazociągu Jamał. Ze wschodu gaz tym gazociągiem już nie płynie, no ale możemy teoretycznie kupować go z Zachodu, jeżeli chodzi o interkonektor ze Słowacją. Na razie Słowacja kupuje cały swój gaz z Rosji, chodzi o gazociąg biegnący przez Ukrainę, teraz są również z tym problemy, przez najbliższe miesiące będzie to opcja niepewna. Dodatkowo terminal LNG w Świnoujściu rozbudowany jest do przepustowości 7,5 miliarda metrów sześciennych, a niedługo ma postać też terminal pływający w Zatoce Gdańskiej – to również kolejne 5-6 miliardów metrów sześciennych, które będziemy mogli rocznie zakupić. Suma summarum, na naszej obecnej zapotrzebowanie na poziomie 20 miliardów metrów sześciennych powinno starczyć. Oczywiście to zapotrzebowanie będzie rosnąć. PGNiG szacuje, że w 2030 r. będziemy potrzebować 30 miliardów, ale mamy jeszcze trochę czasu przed tą datą. Już padają pierwsze pomysły w przestrzeni publicznej, takie jak Baltic Pipe 2, ale to na razie melodia przyszłości, po otworzyliśmy pierwszą część.
Czy możemy powiedzieć, że to już ewidentnie koniec szantażu energetycznego ze strony Rosji?
Jeżeli chodzi o Polskę to tak, bo w tym momencie nie potrzebujemy już w ogóle gazu rosyjskiego. Dostawy gazu to jest taka ostatnia poważna forma nacisku, jaką ma Rosja na Europę, ostatnia amunicja ekonomiczna, i Polska rozbroiła już pod tym kontem rosyjski arsenał, który mógłby zaszkodzić naszemu krajowi. Niestety, inne państwa europejskie, na czele z Niemcami, są wciąż głęboko uzależnione od rosyjskiego gazu, a niemiecka gospodarka jest połączona z naszą, połączona z innymi europejskimi gospodarkami, więc pośrednio ten kryzys gazowy, kryzys energetyczny, dalej będzie Polski dotyczyć, chociaż w wymiarze fizycznych dostaw już nie. Oczywiście Rosja ma wciąż wpływ na rynek gazowy w Europie, może sztuczne pompować cenę, zmniejszać podaż i przez to będziemy mieli tak wysokie ceny gazu, ale jeżeli chodzi o fizyczne zapewnienie surowca, no to już Rosja nie jest dla nas zagrożeniem, mimo że może atakować, naciskać politycznie w tym zakresie.