Grzegorz Górski
Komisja Europejska wysłała Polsce wezwanie do zapłaty blisko 70 mln euro za niezastosowanie się do decyzji TSUE dotyczącej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. To nowy etap sporu na linii Warszawa - Bruksela. O to, jakie są możliwe scenariusze w tej grze i co powinien uczynić polski rząd pytaliśmy prof. Grzegorza Górskiego, rektora Kolegium Jagiellońskiego w Toruniu.
Michał Jędryka: „Jesteśmy od 2016 roku na wojnie z Komisją Europejską" to pana teza, tak pan napisał w artykule w Tygodniku Solidarność. To mocna teza...
Grzegorz Górski: Trudno określić inaczej to, co się dzieje w ostatnich latach, ze szczególną eskalacją w ostatnich miesiącach. Trudno tym bardziej, że biorąc pod uwagę ilość i skalę problemów, z którymi powinna mierzy się Komisja Europejska, a którym po prostu nie jest w stanie stawić czoła, jest zdumiewające, że jest w stanie tyle czasu poświęcić na walkę, w której nawet jak twierdzą zachodnią obserwatorzy, nie można po prostu odnieść zwycięstwa, ale może ponieść bardzo daleko idące straty, jeśli chodzi o pozycję, wizerunek, ale także o szerzej pojęty interes europejski.
Ale panie profesorze o co jest tak naprawdę ta wojna, co jest jej głównym motywem, głównym powodem?
To jest dobre pytanie. Wydaje się, że jest kilka płaszczyzn. Grupa sprawująca w tej chwili władzę w instytucjach europejskich czysto ideologicznie reprezentuje neobolszewicki profil i nie cierpi takich formacji, które nie pasują do jej wyobrażeń świata. Próbuje, stara się walczyć i ingerować wszędzie, gdzie tylko może w różne wewnętrzne sytuacje. Z taką pełną ostrością widzieliśmy to podczas wyborów prezydenckich w Austrii, o czym już mało kto to pamięta, a co było przykładem chyba najbardziej brutalnego ingerowania w wewnętrzne sprawy państwa członkowskiego. Płaszczyzną drugą jest dążenie do federalizacji tej grupy, która rzeczywiście próbuje nieformalnymi, pozatraktatowymi działaniami zmienić charakter Unii Europejskiej.
Jednak w moim przekonaniu, od początku do końca tak naprawdę największym elementem, instrumentem i problemem, o którym chodzi wielu europejskim eurokratom, są pieniądze. Polska jest sporym beneficjentem środków Unii Europejskiej, a tych środków brakuje na wiele różnych przedsięwzięć, zwłaszcza jeśli chodzi o potrzeby krajów południowej Europy. Nie ma ich specjalnie skąd brać w ramach istniejących mechanizmów, bo budżet Unii Europejskiej jest tak skonstruowany, a wydatki w poszczególnych szufladach są tak poukładane, że ciężko je przesuwać w sposób zgodny z obowiązującymi regułami. No więc próbuję się szukać takich rozwiązań, które pozbawią z takich czy innych powodów niektóre państwa środków, i będzie je można wtedy alokować na inne kraje. Polska nadaje się do tego idealnie, bo jak wspomniałem jest stosunkowo sporym biorcą środków (...).
Jednak w moim przekonaniu, od początku do końca tak naprawdę największym elementem, instrumentem i problemem, o którym chodzi wielu europejskim eurokratom, są pieniądze. Polska jest sporym beneficjentem środków Unii Europejskiej, a tych środków brakuje na wiele różnych przedsięwzięć, zwłaszcza jeśli chodzi o potrzeby krajów południowej Europy. Nie ma ich specjalnie skąd brać w ramach istniejących mechanizmów, bo budżet Unii Europejskiej jest tak skonstruowany, a wydatki w poszczególnych szufladach są tak poukładane, że ciężko je przesuwać w sposób zgodny z obowiązującymi regułami. No więc próbuję się szukać takich rozwiązań, które pozbawią z takich czy innych powodów niektóre państwa środków, i będzie je można wtedy alokować na inne kraje. Polska nadaje się do tego idealnie, bo jak wspomniałem jest stosunkowo sporym biorcą środków (...).