Zbigniew Kuźmiuk
Magdalena Ogórek: Co mogą przynieść spotkania dyplomatyczne premiera Mateusza Morawieckiego?
Zbigniew Kuźmiuk: Te spotkania coraz mocniej uzmysławiają krajom europejskim, że na granicy polsko-białoruskiej nie mamy do czynienia z kryzysem migracyjnym, tylko z klasycznym kryzysem politycznym i metodami politycznymi można go rozwiązać. Polska przy użyciu ogromnych sił i środków broni wschodniej granicy, ale nie ulega wątpliwości, że tylko wpływ na Putina i na Łukaszenkę i to wpływ bardzo silny, ze strony całej europejskiej wspólnoty, może tę sytuację rozwiązać. Argumenty premiera Morawieckiego w tej sprawie wyłożył wczoraj w debacie w PE prof. Legutko. Zaznaczył też, że bez nacisku, przede wszystkim na Putina, ten problem nie będzie rozwiązany. To zagrożenie wydaje się rozszerzać, nie chodzi tylko o granicę polsko-białoruską, ale także coraz mocniejsze osaczanie Ukrainy i Mołdawii przez Rosję, co widać już gołym okiem.
To są bardzo niepokojące informacje. Chodzi o intensywną koncentracje wojsk Federacji Rosyjskiej przy granicy z Ukrainą. Jaka była reakcja tych, którzy słuchali w PE prof. Legutki?
Sporo posłów z europejskiej lewicy, także Zielonych, podnosiło wątek humanitarny, ale zdecydowana większość posłów podzielała argumentację przedstawioną przez pana prof. Legutkę. Ludzie, którzy trzeźwo patrzą i odkładają na bok całą ideologię, widzą, że rzeczywiście zagrożenie jest poważne i to nie jest zagrożenie przypadkowe. Rosja różnymi metodami próbuje zdestabilizować sytuację w UE. (...).