Łukasz Schreiber
Michał Jędryka: Zacznijmy nietypowo od szachów, bo w Bydgoszczy rozpoczęły się Indywidualne Mistrzostwa Polski w szachach. To optymistyczny akcent, że istnieje życie poza COVIDEM, młodzi ludzie grają w szachy.
Łukasz Schreiber: To jest nasza elita, która staje w szranki. Mistrzostwa Polski mogą się odbywać tak, jak się odbywa ekstraklasa piłkarska – tyle, że bez udziału publiczności. W środę była ceremonia otwarcia, w czwartek rozpoczyna się pierwsza runda. To na pewno jest optymistyczna wiadomość, że sport wyczynowy – ten profesjonalny może mieć miejsce. Dla mnie to duża radość, że nasza elita – 16 najlepszych szachistów, 10 najlepszych szachistek spotyka się tu w Bydgoszczy. W blisko stuletniej historii mistrzostw Polski tylko raz miały one miejsce w Bydgoszczy – było to dokładnie 45 lat temu, ale było to tylko w kategorii męskiej. Natomiast w kategorii żeńskiej nie było nigdy jeszcze mistrzostw Polski. Teraz są, z rekordową pulą nagród, pod patronatem prezesa Rady Ministrów pana Mateusza Morawieckiego.
Polityka też jest grą, szachy są cenione przez polityków od najdawniejszych czasów. Czy polityka jest grą podobną do szachów?
- Na pewno jakichś różnic można się dopatrywać. Szachy są namiastką pola bitwy - mamy strategię, taktykę, psychologię, kwestię odporności psychicznej, umiejętność radzenia sobie w stresie i pod presją czasu – mówimy oczywiście o najwyższym poziomie. Szachy to sport, który wymaga także przygotowania kondycyjnego, a wreszcie podobieństw do n ich można się doszukiwać nie tylko w polityce, ale i w życiu. Niezwykle ważna sprawa to umiejętność przegrywania, ale też wygrywania, myślenie długofalowe, przewidywanie ruchów przeciwnika, także przygotowanie jako bardzo ważny element. Coraz ważniejszy w dobie komputerów, bo dziś na pewno gra się inaczej niż 40 lat temu. Najlepsi szachiści dziś pracują absolutnie z komputerem. (…)
To przejdźmy do polityki. To, co udało się osiągnąć - porozumienie Prawica-Lewica też można zastosować w terminologii jakiejś gry. Czy to jest taka gra „win-win”?
- Myślę, że finalnie tak, bo w tym wszystkim przecież chodzi o Polskę, jakkolwiek to może zabrzmi trochę górnolotnie. Jeżeli mamy 770 mld na stole, to trzeba mieć bardzo dobry argument, by nie wziąć takich pieniędzy. (...)