Tomasz Latos
Magdalena Ogórek: Zdrowie to oczywiście temat nr jeden, ale nie sposób nie zacząć od bulwersującej sprawy Sławomira Nowaka, który decyzją sądu został wypuszczony z aresztu. Jaki jest Pana stosunek do tej sprawy?
Tomasz Latos: Jestem tym wszystkim zdumiony i zastanawiam się, pewnie jak wszyscy w Polsce, nad powiązaniem z tą sprawą nagłej i niespodziewanej wypowiedzi Donalda Tuska na temat Sławomira Nowaka. Donald Tusk nazwał go „więźniem politycznym”, nawiązując do niepodległościowych tradycji walki o wolną Polskę. Trudno jednak mówić tak o osobie, która jest ścigana w dwóch państwach za korupcję – nie dotyczy do tylko Polski, ale nawet w większym stopniu tego, co Sławomir Nowak robił na Ukrainie.
Trzy dni po tej wypowiedzi jest decyzja sędziny, związanej z pewnym stowarzyszeniem, która podejmuje ją wbrew opinii wcześniejszych sędziów i dochodzi do zwolnienia Sławomira Nowaka. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że albo ta sędzina sugerowała się tym, co powiedział Donald Tusk, albo oczekiwała i liczyła, że ktoś wcześniej da jej quasi alibi i coś takiego powie.
Przypominają mi się także słowa Sławomira Neumanna, który mówił do działaczy PO, że mogą się czuć bezpiecznie, jeśli chodzi o decyzje sądów w różnych ich sprawach. Mówił: „włos z głowy ci nie spadnie...
… dopóki będziesz w Platformie”. I uzyskiwał potwierdzenie: „ja nie wyjdę z Platformy”. Wszyscy znamy te taśmy. Być może ta zasada obowiązuje również tutaj, ale problem jest jeden. To nie jest tylko sprawa polska, ale i ukraińska. To jest śledztwo międzynarodowe.
- I do tego u Sławomira N. znaleziono około 4 mln zł poukrywane w dziwnych miejscach w domu. Czekam tylko na to i się nie zdziwię, jeśli nie tylko Polska, ale i Ukraina będą odwoływać się do międzynarodowych instytucji w tej sprawie.
Natomiast oczywiście sądy, czy wcześniej prokuratura, powinny działać jak najszybciej, żeby areszty przed procesem czy ewentualnym wyrokiem trwały jak najkrócej, ale choćby w przypadku tej sprawy - ze względu na jej międzynarodowość - pewnie nie było to takie łatwe.
Moim zdaniem to jest jasny sygnał dla ekipy rządzącej PiS od sądów. Ten sygnał jest taki: „nie wygracie z nami, będziemy zawsze stać po stronie opozycji i jeśli chodzi o sprawy opozycji, to będziemy działać w ten sposób, a jeśli chodzi o wasze sprawy – to będziemy skazywać”.
- Być może należałoby to interpretować w ten sposób?
Bo to nie pierwsza taka sprawa, mamy Orlen w tle i wiele innych...
- Wtedy biedny jest nasz kraj, jeśli jedna z władz - myślę o władzy sądowniczej - nie patrzy interesem państwa polskiego, tylko walki politycznej. Nie powinno mieć miejsca jakiekolwiek zabarwienie polityczne przy działaniach na rzecz państwa. (...)