Reprezentował protestujących kierowców, a teraz jest oskarżony i musi tłumaczyć się w sądzie
Kolejna rozprawa w sprawie nielegalnego strajku pracowników MZK odbywała się w piątek w bydgoskim sądzie. Zdaniem prokuratury, protest zorganizował były szef związkowców komunikacji miejskiej - Andrzej Arndt.
Chodzi o wydarzenia z przełomu czerwca i lipca 2022 roku, gdy kierowcy i motorniczowie odmówili wyjazdu z zajezdni, domagając się podwyżek oraz odwołania prezesa spółki. Prokuratura uważa, że przyczynił się do tego były szef związkowców komunikacji miejskiej. Andrzej Arndt nie przyznaje się do winy i ma nadzieje, że zostanie uniewinniony.
- Nie jest to miła sytuacja, gdy człowiek stanął w obronie pracowników, a teraz musi tłumaczyć się w sądzie i czuć się oskarżony - mówi. - 42 lata działam w związku zawodowym i wiem, co wolno działaczowi, a czego nie wolno. Wiele razy były organizowane protesty zgodnie z prawem, nikt nigdy nie miał zarzutów. Teraz był to indywidualny protest pojedynczych pracowników i nie wyobrażam sobie, gdyby związkowiec nie stał wśród nich, mimo że podjęli decyzję niezgodną z prawem. (...)
W sądzie rejonowym przesłuchiwano świadków, wśród nich była pani Anna, która była kierowcą MZK w Bydgoszczy. - Pan Arndt przedstawiał nas jako załogę, był naszym głosem. Podczas protestu nie wydawał jednak żadnych poleceń, nie mówił nam, co mamy robić - zeznawała.
Kolejny termin rozprawy zaplanowano na 24 października.