Baryton, obchodzący w tym roku 30-lecie pracy artystycznej i 25-lecie współpracy z bydgoską Operą Nova.
"Żeby pokochać scenę trzeba mieć na to czas i dystans. Ja początkowo bałem się sceny i w tym śpiewie byłem trochę wycofany. Zresztą ja debiutowałem jako nie baryton, ale jako bas-baryton. Początki były trudne, ale do dzisiaj mam może nie strach, ale szacunek wobec sceny..."
Uwaga!
W sobotę, 21 października 2017 – o godz. 18.10
Baryton, pedagog, człowiek sceny. Kto odkrył u Pana warunki głosowe?
- To był przypadek, byłem elewem Wojskowego Liceum Muzycznego, to była szkoła w Gdańsku kształcąca muzyków dla potrzeb orkiestr wojskowych. Miałem już za sobą jakieś początki śpiewania w chórze, już zaczynałem śpiewać solowo i pani Wiesława Broniewska, pedagog od fortepianu powiedziała „Leszku masz kawałek głosu – nie chciałbyś studiować na wydziale wokalno-aktorskim, u nas w Gdańsku? Pomyślałem, czemu nie – spróbuję i w tajemnicy przed moimi zwierzchnikami w wojsku poszedłem i zdałem na wydział wokalny. Przez pierwsze dwa lata nikt nie wiedział, że studiuję. Dopiero potem się wydało i różne były zawirowania, ale skończyłem studia i dziś już świętuję 30 lat.
Wojsko odegrało dużą rolę w Pana karierze.
- Tak, chociaż ja w ogóle urodziłem się w Warszawie i przyjechałem do Gdańska w 1978 roku. Dlaczego Gdańsk? bo to była jedyna w Polsce szkoła kształcąca muzyków dla orkiestr wojskowych.
A dlaczego akurat wojsko?
- To była trochę taka ucieczka przed tym właściwym wojskiem. Mając inklinacje muzyczne stwierdziłem, że spróbuję – dostałem się tam na klarnet. Przez cztery lata uczyłem się gry na klarnecie i po skończeniu szkoły zaproponowano mi pozostanie w szkole już w roli pedagoga. Zostałem i uczyłem gry na klarnecie.
A kiedy pożegnał się Pan z wojskiem?
- W 2001 roku, czyli po 22 latach przygody z wojskiem. Jestem kapitanem w stanie rezerwy.
Ale z jednej strony kapitan rezerwy, a z drugiej artysta i pedagog – można to pogodzić?
- Pewnie. To było trudne, ale dało się to pogodzić. Myślę, że wojsko dało mi poczucie organizacji.
Mimo, że śpiewa Pan w różnych teatrach operowych, to jednak został Pan wierny Operze Bałtyckiej.
- Wierny jestem i wiem, że to jest moje miejsce. Ja już nie mogę się nazywać warszawiakiem, w Gdańsku mieszkam 40 lat, więc jestem gdańszczaninem. Opera Bałtycka jest bardzo bliska memu sercu i mimo różnych zawirowań nadal sprzyja wszelkim inicjatywom, które się tam rodzą. Moją ostatnią inicjatywą jest nagranie opery Hrabina Moniuszki, która do tej pory nie została wydana. To jest duże niedopatrzenie. Nie wiem czy my Polacy wstydzimy się Moniuszki – to jest piękna polska muzyka. Za dwa lata jest 200-lecie urodzin Moniuszki i trzeba wszystko zrobić, żeby nagrać tę operę.
Czym dla Pana jest scena? I czy od razu pokochał Pan scenę?
- Żeby pokochać scenę trzeba mieć na to czas i dystans. Ja początkowo bałem się sceny i w tym śpiewie byłem trochę wycofany. Zresztą ja debiutowałem jako nie baryton, ale jako bas-baryton. Początki były trudne, ale do dzisiaj mam może nie strach, ale szacunek wobec sceny.
Ale to jest przyjemność?
- Ogromna przyjemność, ogromna satysfakcja i dziś przy okazji mojego jubileuszu czuję się spełnionym artystą. Nie mam żadnych dąsów, może mogę sobie jedynie zarzucić, że za mało pracowałem, że tych ról mogło być więcej.
Pana kariera przebiega bardzo pięknie. Głos barytonowy pozwala na kreowanie rozłożonych w czasie pięknych partii. Podczas jubileuszu wystąpił Pan w roli tytułowej opery Rigoletto. To nie pierwszy Pana Rigoletto.
- To czwarta realizacja, w której biorę udział. Wspomniała Pani, że głos barytonowy ma swój czas. Ja miałem już 25 lat temu propozycję zaśpiewania Rigoletta. Wówczas powiedziałem – nie, chociaż bardzo mnie ciągnęło, ale do ról Verdiego trzeba dorosnąć. Dzisiaj młodzi ludzie nie zastanawiają się nad konsekwencjami biorąc bardzo trudne nie tylko głosowo ale i emocjonalnie role.
A kto Pana nauczył dokonywania wyboru?
- Myślę, że bojaźń przed tym czy temu podołam. A trochę to to, że zawsze postrzegano mnie jako baryton liryczny, choć dziś już mój głos na tyle dojrzał, że bez szkody dla głosu mogę śpiewać repertuar dramatyczny.
Zobacz także
Jest osobą rozpoznawalną w Bydgoszczy. Od wielu lat prowadzi gabinet stomatologiczny, wraz z córką Natalią współuczestniczyła w założeniu chóru Medici… Czytaj dalej »
Jedna z najzdolniejszych polskich wokalistek i songwriterek prezentuje swój czwarty studyjny album – „Obecna”. Lanberry po raz kolejny udowadnia, że nie… Czytaj dalej »
„String Theory” to najnowszy projekt jednego z najbardziej rozpoznawalnych gitarzystów jazzowego. Utwór to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą… Czytaj dalej »
Doktor Nauk Medycznych, chirurg, urolog, dyrektor do spraw medycznych Centrum Onkologii w Bydgoszczy. „...wierzyłem, że będę się w stanie zrealizować i… Czytaj dalej »
Pianista, kompozytor, współtwórca m.in. grupy SBB. W piątek 9 grudnia br. ukazał się podwójny album CD zatytułowany po prostu „JÓZEF SKRZEK”. Pochodzący… Czytaj dalej »
Dyrygent, jedna z czołowych postaci polskiego świata muzycznego, muzyk ze znaczącą karierą międzynarodową. Pochodzi z Brazylii, od 1985 roku mieszka na… Czytaj dalej »
Aktorka teatralna, filmowa i wokalistka, która ostatnio zaprezentowała dwa nowe single „Pocztylion wiatr” i utwór świąteczny „Uwierz w Anioły” „...śpiewam… Czytaj dalej »
Rodowita góralka z Zakopanego. Wokalistka, studentka bydgoskiej Akademii Muzycznej, brała udział w The Voice of Poland, śpiewa i komponuje własne utwory… Czytaj dalej »
Kabaret OT.TO w składzie: Wiesław Tupaczewski, Andrzej Tomanek i Ryszard Makowski wydają płytę „Znowu idą Święta” z Chopin University Big Band oraz… Czytaj dalej »
Pianista, solista, kameralista i pedagog. Artysta nieustannie poszukujący. Zachwycił dwoma projektami: „Sierocki” i „Tribute to Gulda”. „Nie każdy… Czytaj dalej »