Trzymiesięczny areszt dla podejrzanego o podłożenie bomby w autobusie
Trzy miesiące w areszcie spędzi Paweł R. - 22-letni student, podejrzany o podłożenie ładunku wybuchowego w autobusie we Wrocławiu – tak zdecydował w czwartek wrocławski sąd na wniosek prokuratury. Podejrzany w środę przyznał się do winy.
Jak poinformował PAP w czwartek rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu sędzia Marek Poteralski, sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował trzymiesięczny areszt wobec podejrzanego Pawła R.
„Sąd zastosował areszt ponieważ zachodzi prawdopodobieństwo, że podejrzany mógłby mataczyć w sprawie lub ukrywać się z powodu zagrożenia wysoką karą. Sąd wziął również pod uwagę fakt, że przebywając na wolności, mógłby popełnić ponownie taki sam czyn” - dodał rzecznik.
Zarzut dotyczący przestępstw o charakterze terrorystycznym postawiła Pawłowi R. w środę Prokuratura Krajowa. Podejrzanemu mężczyźnie grozi dożywocie.
„Zarzut dotyczy usiłowania zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych” - powiedział PAP prokurator Robert Tomankiewicz, naczelnik Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Tomankiewicz pytany w czwartek przez PAP, czy prokuratura ustaliła, że podejrzany miał zamiar podkładać ładunki wybuchowe w trakcie Światowych Dni Młodzieży, które odbędą się w Polsce w lipcu tego roku, zdementował te medialne informacje.
„Absolutnie na obecnym etapie śledztwa nie ma podstaw do formułowania takiego wniosku” - powiedział prokurator.
Paweł R. został zatrzymany we wtorek w Szprotawie (woj. lubuskie), gdzie mieszka jego rodzina.
Jak podano, po postawieniu mu zarzutów związanych z podłożeniem ładunku wybuchowego w autobusie we Wrocławiu mężczyzna przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Podejrzany to 22-letni student chemii Politechniki Wrocławskiej; wcześniej nie był notowany przez policję.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk powiedział, że mężczyzna był dobrze przygotowany i dobrze „zaplanował to, co chciał zrobić”. „To był od początku bardzo trudny przeciwnik i przysparzał nam wiele trudności w identyfikacji i docelowo w zatrzymaniu" - powiedział Szymczyk. Dodał, że zatrzymanie było dla podejrzanego wielkim zaskoczeniem.
Niewielki ładunek eksplodował w poprzedni czwartek na przystanku przy ul. Kościuszki we Wrocławiu. Wcześniej ładunek wyniósł z autobusu linii 145 kierowca. Lekko ranna została kobieta stojąca na przystanku. Substancja, która spowodowała wybuch, znajdowała się w metalowym pojemniku o pojemności około trzech litrów. W pojemniku były także metalowe śruby.
Przez sześć dni do poszukiwania sprawcy zamachu zostało skierowanych ponad 400 dodatkowych policjantów. Policja opublikowała m.in. portret pamięciowy podejrzanego oraz zapisy z monitoringu, na których widać, jak pozostawia ładunek wybuchowy w autobusie.
Służby wciąż apelują do świadków zdarzenia, pasażerów autobusu linii 145, w którym był ładunek wybuchowy, by zgłaszali się do policji i prokuratury celem złożenia zeznań.
Śledztwo w sprawie eksplozji prowadzi wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.(PAP)