Koniec procesu o brutalne pobicie strażnika miejskiego
Przed bydgoskim sądem zakończył się proces Sławomira S. oraz braci Sławomira i Piotra B. Mężczyźni oskarżeni są o brutalne pobicie strażnika miejskiego w cywilu. Do zdarzenia doszło 13 lat temu przy ul. Bernardyńskiej.
Na finał tej sprawy z niecierpliwością czeka jeden z pokrzywdzonych. Ze łzami w oczach zjawił się na sali rozpraw.
- To, co przeszliśmy z moją rodziną. Nikt na pewno nam tego nie wróci - mówił przed sądem.
Ten brutalny atak spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu mężczyzny. Napastnicy mieli rzucać butelką, bić kijem bejsbolowym, jeden z nich użył siekiery. Zdaniem prokuratora był to Sławomir S. Dlatego żąda dla niego m.in. kary 6 lat więzienia.
- Po pierwsze ten skutek spowodował, po drugie nie zasłużył na nadzwyczajne złagodzenie kary, powiedziałbym nawet na obostrzenie, bo próbował organa ścigania wprowadzić w błąd - mówił oskarżyciel, prokurator Wiesław Giełżecki.
Zdaniem obrońcy Sławomira S. - to nie on, a współoskarżeni bracia działali w zmowie, próbowali ustawić ten proces na swoją korzyść. Wyzywali świadków, którzy składali zeznania obciążające, nakłaniali ich do mówienia nieprawdy.
- Materiał dołączony do sprawy jest, zdaniem obrony, zmanipulowany. Każdy z procesów jest swojego rodzaju teatrem, każdy aktor ma do odegrania swoją rolę, jedynie sąd jest arbitrem niezależnym, które ma ocenić nasze role - powiedział obrońca Sławomira S.
Oceną będzie wyrok. Rozstrzygnięcie zapadnie na początku czerwca.
Rozprawa odbyła się nietypowo w sobotę. Sąd odpracował wolny piątek po Bożym Ciele.