Marcin Wroński
Marcin Kupczyk: Minęła pierwsza rocznica rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jak się okazało, to wydarzenie ma ogromny wpływ na polskie rolnictwo. Napływ zboża z Ukrainy, zapasy przechowywane przez polskie gospodarstwa od ostatnich żniw - to główne przyczyny trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się teraz polscy rolnicy. Narzekają na przykład na spadek cen, przez co zarabiają mniej. Ulegli namowom, aby nie sprzedawać zbóż zaraz po żniwach, tylko przetrzymać. Przetrzymali, tymczasem spadły na przykład ceny pszenicy czy rzepaku i teraz czują się pokrzywdzeni. Co Pan na to?
Marcin Wroński: To prawda, ale trzeba zaznaczyć, że wybuch wojny wywołał duży szok podażowy. Widzieliśmy, jak poszybowały ceny na rynku zbóż, ceny energii, nawozów. Później to się trochę uspokoiło, ale było dużo niewiadomych, na przykład czy zboże z Ukrainy będzie mogło być transportowane przez basen Morza Czarnego. To wszystko wywołało niesamowite rozchwianie rynków rolnych, z jakim nie mieliśmy do czynienia od wielu, wielu lat.
Wspólna polityka rolna Unii Europejskiej - czy to zapasy zbóż na świecie zbóż, czy kanały dystrybucji - były ściśle określone, a wszystko to teraz zostało mocno zachwiane. Do tego jeszcze bardzo wzrosły, oczywiście też przez wojnę, czynniki kosztów, czyli nawozów, a co za tym idzie ceny gazu, paliw i energii. Każdemu na świecie gospodaruje się gorzej i trudniej, trzeba podejmować bardziej racjonalne decyzje.
Ceny zbóż w Polsce jednak tak naprawdę dyktują porty, a ceny w portach zależą od cen kontraktów, jakie są zawierane na giełdach zbożowych. W Europie takim wyznacznikiem dla cen jest paryska giełda MATIF. Jej ceny przekładają się na porty. Z kolei w głębi kraju cena zależy od odległości od portu, po prostu trzeba od niej odjąć transport zbóż. To jest naturalne powiązanie transportu z ceną zboża. Każdy sam podejmuje decyzję, kiedy sprzedawać, a kiedy nie sprzedawać zboża. (…)
Polski resort rolnictwa chce rolnikom pomóc. W jaki sposób?
- Rolnicy, którzy zdecydują się sprzedać zboże mogą liczyć na dopłaty - ze względu na to, że mamy trudną sytuację na rynku zbóż, spowodowaną spadającymi cenami na rynkach światowych, a dodatkowo napływem zbóż z Ukrainy. Mieszkańcy województw podkarpackiego i lubelskiego będą otrzymywali 250 zł do tony, województw podlaskiego, mazowieckiego, świętokrzyskiego i małopolskiego - 200 zł do tony, a reszty kraju, w tym województwa kujawsko-pomorskiego -150 zł do tony. Mam nadzieję, że to będzie impuls i że rolnicy zdecydują się sprzedawać zboże, bo żniwa już za kilka miesięcy i nie byłoby dobrze, żebyśmy wchodzili w nowy sezon ze zbyt dużymi zapasami zbóż.
Cała szeroko pojęta sfera rolnictwa skarży się na ataki związane z ekologami, niektórzy mówią pseudo-ekologami. Na przykład na stronach serwisu „Świat rolnika” możemy przeczytać ostry tekst, wymierzony w organizacje ekologiczne, nazywane przez wielu pseudo-ekologicznymi. Portal pisze o atakach na różne gałęzie rolnictwa i hodowli oraz o tym, że za ideologią często kryje się biznes. Jakie jest Państwa stanowisko w tej sprawie?
- Jak najbardziej zgadzam się z tym, że przy wielu organizacjach pozarządowych, niezależnych istnieje szereg bardzo wpływowych, dobrze sfinansowanych organizacji, nazywających się pro-ekologicznymi czy pro-zwierzęcymi, które realizują określoną politykę, niezgodną z interesem polskich rolników i polskiego państwa. (...)