prof. Janusz Golinowski
Marcin Kupczyk: Samorządowcy na spotkaniu w Gdańsku wysunęli 21 postulatów - m.in. likwidacji urzędów wojewódzkich, decentralizacji funduszy unijnych czy samodzielności w ustalaniu podatków, a także przekształcenia Senatu w Izbę Samorządową? Czy to możliwe?
prof. Janusz Golinowski: Jak każda propozycja godna jest by ją przeanalizować. Jeśli by wziąć wszystkie elementy, które padają w tych postulatach, to można założyć, że te propozycje nie są traktowane poważnie. Już na starcie należałoby zmienić Konstytucję. Patrząc na obecne stosunki: rządzący - opozycja, jest to raczej niemożliwe. Nie wiem czy akurat w Polsce, która nie ma tradycji landyzacji, regionalizacji, byłoby to potrzebne. To idzie naprzeciw temu co deklarują i rządzący, i opozycja, idee równoważnego rozwoju zostają zaniechane. Regiony byłyby bardzo zróżnicowane. Jedne byłyby silne, inne słabe. W pewnym momencie pojawiła się też mowa o podatku katastralnym czyli wyciąganiu jeszcze większych pieniędzy od obywateli - to by jeszcze bardziej powiększyło różnice między poszczególnymi regionami. Jeśli mówimy o decentralizacji, musimy pamiętać też o kosztach. Te koszty są, moim zdaniem, duże. Jeśli przyjąć perspektywę biznesową, zwykle jest tak, że mamy do czynienia z rozwojem firmy, w której następują tego typu procesy decentralizacji, w przypadku gdy pojawia się kryzys, a tego nie możemy wykluczyć, to dochodzi wtedy do zjawiska recentralizacji, czyli ponownego centralizowania. To nieprzypadkowa analogia, bo chcę pokazać, że ta propozycja, gdyby ją traktować literalnie, jest bardziej potraktowana względami wyborczymi czyli chęcią przełamania impasu, który panuje dziś po stronie opozycyjnej.
Wśród propozycji jest też decentralizacja rozdziału funduszy unijnych. Może chodzi o to, że „na dole” wiedzą jak lepiej zarządzać tymi pieniędzmi?
To jest pewien mit, który jest bardzo skutecznie podtrzymywany, natomiast pamiętamy, że powstawały lotniska, moim zdaniem, niepotrzebne, np. w Gdyni. Myślę, że wtedy lokalne przedstawicielstwo władzy, jest w stanie coś zostawić po sobie, w związku z tym działa mechanizm oligarchizacyjny, budowania oligarchicznych wpływów i w tym kontekście, to zupełnie odstaje od idei zrównoważonego rozwoju, a myślę, że tego w Polsce nam najbardziej potrzeba. Jest to też działanie, które może oznaczać wydatkowanie potrzebnych środków, na niepotrzebne inwestycje.
Cytat z prasy: „Siła, której PiS może się obawiać. Samorządowcy zapowiadają odbicie Senatu z rąk PiS”. To ma być tak, że prezydenci miast, mający silny mandat, znani marszałkowie mieliby duże szanse w wyborach, tym bardziej, że do Senatu są wybory jednomandatowe?
To niewątpliwie jest jakiś zamysł dotyczący poszukiwania przeciwwagi dla PiS. Ja powtarzam, że kiedyś przestanie istnieć PiS, kiedyś przestanie istnieć PO, natomiast zostanie Polska. Jeśli eksperymentuje się tak głęboko, z myślą o tym doraźnym celu: „musimy przejąć władzę” to jest to niepoważne, zwłaszcza względem obywateli, ponieważ tak głębokie reformy wiążą się z bardzo istotnymi zagrożeniami. Świat, Europa, Polska znajduje się w takim okresie dość mocnych turbulencji, dostrzegamy w Europie ruchy populistyczne, skrajnie prawicowe, to elementy ruchów odśrodkowych. Ja bym spodziewał się działań, które będą jeszcze bardziej rozpraszać Polskę, która jest krajem unitarnym, która nie ma problemu z mniejszościami, te problemy zostałyby wytworzone na siłę. (...).