Pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy czują się pokrzywdzeni z powodu zastosowania wobec nich wskaźnika płac niższego, niż obowiązujący w całym kraju. Nie rozumieją tego i próbują dobić się do różnych instytucji w tej sprawie. Pojawiają się już zapowiedzi zorganizowania akcji protestacyjnych. Na ten temat Marcin Kupczyk rozmawia z Eweliną Tutak i Marcinem Kowalkowskim.
M. Kowalkowski: Pokrótce tylko powiem czym się zajmujemy - sprawujemy nadzór nad higieną środowiska, higieną pracy, warunkami pracy i higieną komunalną. Wszystkie usługi dla ludności, badania wody, badania żywności, higiena w szkołach i placówkach oświatowych, sprawujemy nadzór nad żywnością i żywieniem, staramy się zapobiegać i zwalczać choroby zakaźne, choroby zawodowe.
Marcin Kupczyk: To wystarczy, żeby zorientować się jak ważna jest państwa praca. Wyjaśnijmy zatem na czym polega Państwa problem i czego się domagacie?
Ewelina Tutak: Czujemy się potraktowani niesprawiedliwie dlatego, że zastosowano wobec nas niższy wskaźnik płacy, to jest 0,73 zamiast 1,05 - tak jest w pozostałych 14 województwach w Polsce - dla pracowników na stanowiskach asystenta i starszego asystenta, posiadających studia podyplomowe a nie posiadających specjalizacji.Czujemy się pokrzywdzeni. W takiej sytuacji jest nasze województwo i Podlaskie. Nie rozumiemy, dlaczego tak się dzieje, bo wykonujemy te same obowiązki jak reszta Polski.
Marcin Kowalkowski: Do tej pory usłyszeliśmy, że sytuacja taka ma miejsce, ponieważ pracownicy, którzy nie mają specjalizacji nie mogą być traktowani tak samo jak pracownicy, którzy te specjalizacje mają zrobione.Tylko, że przez wiele lat, naście lat, nie było szans na zrobienie specjalizacji. Pewnie byśmy je zrobili, bo za własne pieniądze robiliśmy studia podyplomowe - jedne, drugie, różne konferencje, szkolenia. I teraz czujemy się pokrzywdzeni dlatego, że w pozostałych województwach uznano, że te studia podyplomowe należy traktować tak samo jak specjalizacje, więc tam pracownicy dostali wyższy współczynnik płacy, dostali wyższe zarobki, natomiast nas potraktowano jako być może gorzej pracujących i uznano, że nam się te wyższe współczynniki nie należą. Dodam, że te podwyżki są przewidziane do 2021 roku, więc one są rozłożone na raty.
E.T.: Czyli w 2021 roku będzie różnicaw wysokości wynagrodzenia. Osoby, które będą miały ten przelicznik 1,05 dostaną 4095 zł brutto, natomiast dla nas - jeżeli nie wywalczymy tego wyższego współczynnika - to będzie 2841 złotych brutto, choć zakres obowiązków jest taki sam w całym kraju.
MK. Czyli obok siebie mogą siedzieć dwie osoby - jedna ze specjalizacją, a druga ze studiami podyplomowymi. Jedna z nich może za dwa lata zarabiać 4 tysiące złotych, a ta druga, obok siedząca, niecałe 3 tysiące.
M. Kowalkowski: Rozmawialiśmy z naszymi pracodawcami, rozmawialiśmy z Wojewódzkim Inspektorem, z panem wojewodą, wysłaliśmy pismo do Ministra Zdrowia. Wszędzie słyszeliśmy taką samą odpowiedź, że wszystko się dzieje zgodnie z prawem, bo tak przewidziała ustawa. Ale na przykład z pisma z Ministerstwa Zdrowia wynika, że owszem należy potraktować tę pracę którą wykonujemy taką samą o tej samej wartości jak osoby ze specjalizacją na równi. Tak też przewiduje też Kodeks Pracy, że praca która ma tą samą wartość, te same zadania powinny być jednakowe traktowanie.
M.Kupczyk: Gdzie zatem tkwi błąd? W samej ustawie?
M. Kowalkowski: - Na pewno tak. Na pewno ustawodawca nie wziął pod uwagę pracowników inspekcji. To jest ustawa dla służby zdrowia, natomiast na Inspekcja Sanitarna jest jakby wyjątkową instytucją. W tej ustawie brakuje słowa "lub". Tam jest napisane tylko, że "osoby, które mają specjalizację". Wydaje nam się, że wystarczyłoby dopisać "lub studia podyplomowe".
M.K. Wtedy traktowani bylibyście na równi z innymi pracownikami służby zdrowia. Postulaty znamy. Co będzie dalej? Co się może stać, jeśli one nie zostaną spełnione?
M.Kowalkowski: Na razie przewidujemy akcje protestacyjne, pikiety. Chcemy się spotkać pod Urzędem Wojewódzkim i tam przeprowadzić pikiety. Co będzie dalej, to też zależy od tego, jaka będzie odpowiedź pana wojewoda, który musi wydać zarządzenie o naszych zarobkach, bo to teraz on zdecyduje, jakie współczynniki będą określone w tym roku. Z tego, co zdążyliśmy się dowiedzieć, to zarządzenie już zostało wydane, jest jakieś świeże pismo od wojewody, bardzo ogólnikowe i znów nie przesądza o niczym, zostawia furtkę dyrektorowi.
M.K. Czy dają państwo jeszcze decydentom jakiś czas na decyzję?
M.Kowalkowski: Ta akcja protestacyjna, pikieta dopiero w październiku. Nie chcemy podejmować pochopnych decyzji, jednak są różne możliwości dochodzenia swoich praw zgodnie z Kodeksem Pracy.