Solistka Opery Nova – sopran, odtwórczyni ostatnio partii Gildy w operze "Rigoletto".
"Opera jest moją wielką miłością i pasją, ale potrzebuję domu... To bardzo ważne, żeby każdy z nas miał dom, do którego może wrócić... rodzinę, która kocha go bezwarunkowo. Bo śpiew jest wspaniały, ale w każdej chwili może coś się przydarzyć i zostajemy zupełnie sami..."
Środa, 14 stycznia 2015 - godz.18.10
Rok 2014 był dla Pani przełomowy. Dwie duże role Nastki w "Księżniczce Czardasza" i Gildy w "Rigoletcie". Odkryła Pani w sobie pokłady komiczne w Księżniczce?
- Praca była bardzo przyjemna, ogromna zasługa reżysera Wojciecha Adamczyka, który tak wspaniale potrafił nami pokierować, że każdy z nas odkrył w sobie cechy, których wcześniej nie dostrzegał.
Czy przygotowanie dwóch bardzo różnych partii to dla Pani duże wyzwanie.
- Nie patrzę, że są one różne. Przygotowywałam je na przestrzeni pół roku. Szczerze przyznam, że na rolę Gildy miałam chrapkę od paru lat. Tylko czekałam kiedy będzie możliwość wykonania tej partii. Dowiedziałam się z tablicy ogłoszeń, że będzie przygotowywane Rigoletto, miałam ogromną satysfakcję z pracy i przyjemność śpiewania roli Gildy, która jest mi bliższa niż Nastka. Nastka była bardzo pozytywną postacią i przyjemną zabawą. Gilda to było bardzo duże wyzwanie i ogromny kawałek mojego serca.
Gilda to przepiękna, tragiczna rola, o której marzą młode śpiewaczki. Sama Pani się zgłosiła do dyrektora?
- Byłam u dyrektora, który często namawia nas żebyśmy sami sugerowali jakie partie chcielibyśmy wykonywać. Wielokrotnie podpowiadałam tę partię, no i bardzo ucieszyłam się, że mogłam ją zaśpiewać. Pomimo, że jest to napisane na młodą kobietę, jako partia wokalna jest bardzo trudna dla młodej śpiewaczki, to jest ogromny wysiłek fizyczny i aktorski. Trzeba dobrze rozłożyć siły podczas spektaklu. Zresztą nie ma łatwej partii u Verdiego nawet zaśpiewanie dwóch zdań jest dużym wysiłkiem.
Oczarowała Pani bydgoską publiczność, która zapewne się zastanawia – skąd się Pani wzięła. Skąd Pani pochodzi?
- Z Częstochowy
Bydgoski teatr operowy to był pierwszy wybór?
- To była jedyna opera, która wówczas organizowała przesłuchania i oferowała etaty. Mam ogromny szacunek i wdzięczność do Pana dyrektora, że zdecydował się na mnie. Ukończyłam bydgoską Akademię Muzyczną w klasie prof. Urszuli Jankowiak, ale cały czas pracuję nad głosem u Pani Haliny Fulary, dyrektor widział mnie na jakiś koncertach i postanowił zaproponować mi fajną pracę. Cieszę się, że miałam ten etat i cieszę się, że miałam czas aby dojrzeć do tak dużej roli.
Czy pochodzi Pani z rodziny muzycznej?
- Nie, w liceum zapisałam się do chóru Filharmonii Częstochowskiej. Kończyłam szkołę plastyczną, to jest rodzinny konik, cała rodzina maluje. Jednak plastyka nigdy nie była mi tak bliska jak śpiewanie. Sama nie wiem kiedy podjęłam decyzję, żeby iść do chóru, a potem osoby, które prowadziły ten chór zrobiły wszystko żebym poszła na Akademię Muzyczną.
Czy myślała Pani jakie cechy Pani charakteru Pani pomagają a jakie przeszkadzają?
- Oj tak – myślałam. Na pewno pomaga mi moja upartość i zawziętość. Jeżeli na coś się uprę to nie ma mocnych, aby mnie z tej drogi zawrócili. Mam jednak świadomość co mogę osiągnąć, a na co nie mogę się rzucać.
A cechy, które Pani przeszkadzają?
- Jestem naiwna, zbyt otwarta i jestem osobą prostolinijną co nie zawsze mi pomaga.
Ma Pani jeszcze czas na życie pozaoperowe, pozamuzyczne?
- Tak i bardzo o to dbam. Uważam, że opera jest moją wielką miłością i pasją, ale potrzebuję domu, by móc wracać do ciepłego domu i tu mam wielkie oparcie w moim narzeczonym. On, ponieważ nie jest muzykiem, to daje mi duży dystans do różnych spraw, pozwala skupić mi się na tym co jest najważniejsze. To bardzo ważne, żeby każdy z nas miał dom, do którego może wrócić, rodzinę, która kocha go bezwarunkowo. Bo śpiew jest wspaniały, ale w każdej chwili może coś się przydarzyć i zostajemy zupełnie sami.
Ma Pani swoje marzenia operowe?
- Największe moje marzenie spełniło się, ale mam kilka partii, które chciałabym zaśpiewać. Bardzo chciałabym zaśpiewać Paminę w "Czarodziejskim flecie" czy Łucję w "Łucji z Lammermoor", ale na to potrzeba jeszcze czasu.
A marzenia pozamuzyczne?
- W sierpniu wychodzę za mąż i szczerze powiedziawszy to zajmuje mi większą część wolnego czasu.
A rodzina? Nie myśli Pani
- Myślę, Trzeba mądrze wybierać w życiu. Bardzo dużo rzeczy mi się ostatnio zawodowo udało. Myślę, że też szczęście nie ma niewyczerpanej puli, a ja miałam bardzo dużo szczęścia ostatnio. Chciałabym mieć i jedno i drugie, ale wiem, że często osiąga się coś poświęcając drugie. Myślę o założeniu rodziny i domu. Na razie chciałabym być dobrą żoną.
Zobacz także
Dwanaście lat po oszałamiającym sukcesie piosenki „Bałkanica”, zespół „Piersi” prezentuje „ciąg dalszy”, tylko jeszcze bardziej taneczny! „Piątek… Czytaj dalej »
Piosenkarz z wielkim dorobkiem, na estradach występuje od ponad 60 lat, nie wliczając występów w Zespole Pieśni i Tańca „Dzieci Warszawy”. Ta rozmowa… Czytaj dalej »
Wokalistka i pedagog. To do niej zjeżdżają z całej Polski przyszłe studentki. „Festiwal w Opolu otworzył pewną furtkę, można powiedzieć do tych wszystkich… Czytaj dalej »
Nauczyciel, muzyk, producent pracujący przy różnych telewizyjnych wydarzeniach muzycznych i sportowych, ale też, jak się okazuje pisarz. Niedawno ukazała… Czytaj dalej »
AG Carmen, laureatka konkursu radiowej Czwórki „Będzie głośno! Debiut na winylu”. „Green Tea” AG Carmen to drugi singiel ze składankowego albumu… Czytaj dalej »
Limboski, czyli Michał P. Augustyniak – muzyk związany z Krakowem, piosenkarz i gitarzysta, autor tekstów, dwukrotnie nominowany do „Fryderyków”. W niektórych… Czytaj dalej »
Aktor i wokalista debiutujący fonograficznie utworem pt. „Ten moment”. „...nie jestem aż tak sprawnym kompozytorem, natomiast otaczam się tak wspaniałymi… Czytaj dalej »
Wirtuoz skrzypiec. Pierwszy Polak, który zdobył zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Nicolae Paganiniego w Genui. „...jestem normalnym… Czytaj dalej »
Już w XXI wieku wygrał program „Droga do Gwiazd” w TVN i triumfował na Międzynarodowych Spotkaniach Wokalistów Jazzowych w Zamościu. Piotr Salata w dorobku… Czytaj dalej »
Kompozytor. Niedawno jego muzyka do filmu „Znachor” została zaprezentowana przez orkiestrę symfoniczną Filharmonii Pomorskiej i zespół SVAHY. „Przyznam… Czytaj dalej »