Andrzej Budziak

2022-07-16
Andrzej Budziak Fot. Magda Jasińska

Andrzej Budziak Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce Andrzej Budziak

Dyrektor Pałacu w Lubostroniu / Instytucji Kultury

„Podobno mówiono, kiedy zostałem dyrektorem, że po pół roku będę musiał zostawić tę posadę, bo tam nie ma pieniędzy. A ja sobie założyłem, że przez 2, 3, 4 lata na pewno będzie musiało to ruszyć, bo przecież obiekt jest piękny, jest naszą historią, naszą tradycją i naszą kulturą...”


Sobota, 16 lipca godz. 17:05
Od ilu lat Pałac w Lubostroniu jest Instytucją Kultury?

- Od 30 kwietnia 1994 roku. Piękna data, bo to jest również data moich urodzin.

A jak długo jest Pan dyrektorem Pałacu w Lubostroniu?

- Los tak zrządził, że w 2000 roku zostawiłem równie piękną pracę, która mnie absorbowała przez 20 lat. Po to kończyłem nawet szkołę, aby tę pracę wykonywać. A było to pływanie po morzach i oceanach świata i po 20 latach przeczytałem, że jest konkurs na dyrektora instytucji kultury – Pałacu Lubostroń. Przystąpiłem do tego konkursu i od tego czasu zarządzam tą instytucją. Jak pani widzi jestem życiowym fuksiarzem.

I skusił Pana ten pałac, który wówczas nie był najpiękniejszy…?

- Prawda jest taka, że tamta praca, którą wykonywałem, wiele mnie nauczyła, bo też nie pływałem na najbardziej nowoczesnych statkach, a również to były statki wysłużone i biedne.

A jaką funkcję Pan pełnił na tych statkach?

- Byłem ochmistrzem. Pamiętam, jak żona mi powiedziała: „Możesz mieć ochmistrzostwo również na lądzie”. Czyli, że zajmowanie się właśnie hotelem, gastronomią i kulturą, bo na statku rzeczywiście też takie funkcje pełniłem, prawie kaowca, a jeszcze później nawet zrobiono z nas trochę lekarzy, kiedy tych zdjęto z pokładu.
Andrzej Budziak. Fot. Magda Jasińska

Andrzej Budziak. Fot. Magda Jasińska

Ochmistrz to bardzo ważna funkcja.

- Też tak uważam. 20 lat pracy na statkach jako ochmistrz. Później to stanowisko przestało być potrzebne naszym armatorom i to był też moment, kiedy zaczęły się oszczędności, więc trzeba było pomyśleć o czymś innym. No i tak się złożyło, że wyczytałem informację, która mówiła, że poszukuje się dyrektora instytucji kultury.

To wówczas jeszcze nie była instytucja wojewódzka?

- Nie, wtedy to była powiatowa instytucja kultury, pod starostą żnińskim. Tam przystąpiłem do konkursu i los tak zrządził, że wygrałem.

Pamięta Pan jak wyglądał wówczas pałac?

- Pamiętam i podobno mówiono kiedy zostałem dyrektorem, że po pół roku będę musiał zostawić tę posadę, bo tam nie ma pieniędzy. A ja sobie założyłem, że przez 2, 3, 4 lata na pewno będzie musiało to ruszyć, bo przecież obiekt jest piękny, jest naszą historią, naszą tradycją i naszą kulturą.


Dodam, że oprócz pałacu jest fantastyczny park.

- O tak, z niezwykłym potencjałem, bo jest piękny i angielski, ale też było dużo pracy, żeby tę „angielskość” z niego wyciągnąć. Tak samo pałac potrzebował remontów i to od góry, bo ma cudownego Atlasa na kopule, który tak śmiało dzierży kulę ziemską. To nie jest zmęczony Atlas, który ma na plecach kulę ziemską i jest nią przytłoczony. Ten jest taki odważny, który mówi: Sięgaj, co tylko chcesz i na pewno to osiągniesz. Ale to od niego zaczęliśmy remonty, bo tak sobie powiedziałem, że nie może stać taka kupka złomu na tak pięknym palladiańskim pałacu.

I teraz można spokojnie zadzierać wzrok do góry.

- W 2005 roku odwiedził nas dawny właściciel. Pan Leon Skórzewski, tu naprawdę głęboki pokłon, zostawił nam takie cacko architektoniczne. A my z kolei możemy się dzisiaj czuć jako kolejni spadkobiercy. Z tym, że są to rzeczy, które nie do końca zostały załatwione i jest to troszeczkę nawet takie krępujące, że nie umieliśmy rozmawiać z tym człowiekiem. Tak go wspominam w tej chwili, Pana Leona hrabiego Skórzewskiego, który mieszkał w Australii i tu przyjeżdżał. Dwakroć miałem okazję się z nim spotkać i niestety już więcej się z nim nie spotkamy, bo 28 kwietnia odszedł z tego świata. My możemy wciąż mówić o tym, że to właśnie ród Skórzewskich w czasie, kiedy Polska była już pod zaborami, doprowadził do tego, że pałac jest takim manifestem polskości. Zawarte w nim wszystkie szczegóły mówią o głębokim patriotyzmie, to nam przekazują te przepiękne hasła - m.in. "SIBI AMICITIAE ET POSTERIS MDCCC" (Sobie, przyjaciołom i potomnym 1800). Więc przychodząc do pałacu byłem absolutnie przekonany, że trzeba się temu poświęcić i cały czas mam w pamięci te hasła, pod którymi prowadzę tę instytucję.

Niektórzy myśleli, że przyszedł Pan na chwilę, a się okazało, że Pan tu „ugrzązł”. Historia i to wielkie bogactwo wciągają, mimo, że nie wyglądał tak jak teraz.

- Rzeczywiście, ale to byłoby nieskromne mówić o tym, bo jednak kilka osób wcześniej też pracowało nad tym i byłby to przejaw próżności z mojej strony. Ten pałac miał szczęście do ludzi. Tę odpowiedzialność czuli nawet dyrektorzy PGR-ów. Ja jestem pierwszym dyrektorem, który nie był związany z polem i może przez to miałem łatwiej. Oni zawsze patrzyli przez pryzmat jednak tego, że najpierw trzeba zagospodarować pola, a pałac, tak szczęśliwie się złożyło, że pałac im nie przeszkadzał. Rzeczywiście miał zawsze jakiegoś właściciela i to go chyba też uchroniło. Prawdę mówiąc praca dla tego pałacu to jest wielka satysfakcja, bo tak jak mówiliśmy już przed chwilą o tych hasłach, o tym czasie, o tych ludziach, którzy go budowali, tak się też złożyło, że od samego wybudowania do 1939 roku tam był zawsze ród polski, ród Skórzewskich i ci ludzie zdecydowanie dbali o tę polskość.

Pałac, ale jest też ogród, dziedziniec, oranżeria. To są fantastyczne miejsca do pokazywania różnych projektów kulturalnych i jest to czynione od wielu lat. Tam świetnie brzmi muzyka klasyczna, ale nie tylko.

- Bo ja osobiście to kocham stary, dobry jazz i to właściwie dzięki temu, że kiedyś pływałem i często odwiedzałem Nowy Orlean. Nawet kiedyś się śmiałem, że znam lepiej Nowy Orlean niż Bydgoszcz, pomimo że dość blisko tej Bydgoszczy mieszkam, bo w Szubinie. Słuchając jazzu, kiedyś się zatrzymałem na schodach pałacu, była to już dość późna godzina i przepiękny księżyc się pokazał nad naszym obiektem. Wtedy pomyśleliśmy, żeby stworzyć cykl koncertów „Muzyka w świetle księżyca”. Ten festiwal dzisiaj, po pandemii, chcemy przywrócić. Przez 20 lat słuchaliśmy muzyki, ale to też była synteza właściwie wszelkich sztuk. Sam festiwal to przede wszystkim muzyka klasyczna, ale też i troszeczkę przemycaliśmy jazz i też inne sztuki.

Powiedzmy, że wszelakie sztuki świetnie tam się czują.

- To prawda, bo to miejsce nie może inaczej egzystować, jeżeli nie ma akurat właśnie tych sztuk, o których tutaj pani wspomniała i staramy się, aby to było zawsze.

„Muzyka w świetle księżyca” dopiero się rozpocznie?

- Tak, troszeczkę przesunęliśmy festiwal i teraz pracujemy nad programem, ale będzie się odbywał w końcówce sierpnia, właśnie w tym świetle księżyca, bo zwykle koncerty trwają do późnych godzin. Można będzie posłuchać i kontemplować piękno parku. A o parku moglibyśmy też coś powiedzieć, bo ten 2017 rok tak nam wszedł w historię. Wtedy huragan zniszczył nam 1300 drzew, czyli zniszczona został 1/3 parku. Wyrzuciliśmy nawet drzewa ponad 200-letnie. To był niewyobrażalny widok zniszczonego parku, ale dostaliśmy szansę, że możemy dzisiaj mówić, że jesteśmy tym kolejnym pokoleniem, które coś wnosi do parku. Zbieg okoliczności też był cudowny , że Narodowy Instytut Dziedzictwa prowadził przez te lata badania i doszliśmy do tego, że ten park był budowany przez 5 pokoleń Skórzewskich i dzisiaj możemy kilka poprawek wnieść, takich, aby go odtworzyć.

Swego czasu spacerował Pan po parku z Krzysztofem Pendereckim. Profesor zachwycał się czy dawał rady?

- To naprawdę była jedna z piękniejszych przygód, jakie przeżyłem w tym miejscu. Chociażby z tego punktu widzenia absolutnie nie żałuję, że zostawiłem morza i oceany. Dla takich chwil warto zmieniać życie i podejmować decyzje. Pan Profesor zachwycił się parkiem i podarował mi kilka drzew. On jako wielki muzyk, ale też i kochający bardzo mocno drzewa sam jedno zasadził z kopą jaj, które wrzucał w korzenie. Muszę powiedzieć, że drzewo, które posadził w parku jest wyjątkowo piękne. Wśród tych, które były w tym samym czasie sadzone to ono się wybija, jest oznaczone tabliczką. A ja posadziłem też kilka drzew, które odebrałem od profesora, bo zaprosił mnie do siebie do Lusławic. Tam otrzymałem od niego prezent dla parku i tak sobie powiedziałem, że to taki zielony pomnik profesora Pendereckiego. Był absolutnie zachwycony parkiem i twierdził, że my, jako urzędnicy, nie kończymy pracy o 15:00, tylko żyjemy tym wszystkim i z takim oddaniem pracujemy dla tego miejsca. No ale pałac i całe jego obejście jest tak wymagające, a to mobilizuje i zobowiązuje. I to jest też okazja, żeby podziękować moim ludziom, którzy absolutnie te 20 lat są ze mną, są równie zakochani w tym miejscu i wiedzą, czują, że to robią dla przyszłych pokoleń.

Zobacz także

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę