3 maja 2021 - Jan Matejko - Konstytucja 3 Maja (1891)

2021-05-03
Profesor Dariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

Profesor Dariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

Jan Matejko Konstytucja 3 Maja Fot. wikipedia

Jan Matejko Konstytucja 3 Maja Fot. wikipedia

Polskie Radio PiK - Spotkania ze sztuką odc.18

Polskie Radio PiK - Spotkania ze sztuką odc.18 (PiKtogramy)

Dziś zajmiemy się wielkim dziełem Jana Matejki, namalowanym pod koniec jego życia, to Konstytucja 3 Maja.
Profesor Dariusz Markowski - Czy to dzieło wzbudza podziw, dzieło monumentalne…?
- Jak patrzymy na twórczość Matejki, to czy ono jest monumentalne? Nie wiem, są bardziej monumentalne obrazy niż Konstytucja 3 Maja. Tym bardziej, że nie jest to aż tak wcale wielkie dzieło, bo to zaledwie 2,5 x 4,5 metra, czyli to nie jest jakiś obraz wyjątkowo wielkich formatów.

Podobno Matejko nie lubił malować wydarzeń osiemnastowiecznych.
- Nie lubił, ale nie lubił ze względu na sztuczność tych czasów. Pewnie nie do końca pasowała artyście cała otoczka tej historii, czyli panująca wówczas moda, kolory tej epoki, peruki francuskie. To pewnie nie do końca się podobało artyście. Patrząc na twórczość Matejki, to jest to twórczość, którą się bardzo często porównuje do takiego Bizancjum. No bo jak spojrzymy na te obrazy, to one są wręcz jak sceny świetności państwa egipskiego i rzeczywiście one są tak przytłoczone ilością postaci, kolorytu, tego wszystkiego, co się dzieje. Kiedy ma do czynienia z taką sztuką XVIII wieku, to wydaje mu się ona stosunkowo płaska.

To dlaczego się zdecydował na malowanie wydarzenia z końca XVIII wieku?
- Dlatego, że starał się w jakiś sposób notować malarsko te wszystkie ważne wydarzenia z historii Polski, a Konstytucja 3 Maja jak najbardziej się w to wpisywała, tym bardziej, że maluje ten obraz na stulecie. Czyli jest to szczególna okazja, żeby taki obraz wykonać.

Ale Matejko nie zdążył na stulecie.
- I zdążył i nie zdążył, bo Matejko był w pewnym sensie człowiekiem bardzo pracowitym, ale też był perfekcjonistą. Kiedy patrzymy na jego szczegóły i detale, spojrzymy na jego twórczość z punktu widzenia malarskości, z punktu widzenia haptyczności materii, czy tak zwanego mimetyzmu, jak często się mówi w sztuce, to niewątpliwie te elementy są dostrzegalne. W związku z tym, pewnie u innych artystów byśmy nawet nie zwrócili uwagi na te detale, natomiast u niego ten szczegół jest bardzo istotny.

Ten obraz praktycznie na tę rocznicę był niemalże skończony. Brakowało pewnych detali, pewnych elementów, takiej drobiazgowości w tym obrazie, ale myślę, że dla takiego podrzędnego widza w żaden sposób to nie było zauważalne. Pewnie dlatego on pozwolił sobie na to, żeby wystawić obraz dla publiczności na półtorej doby w Krakowskich Sukiennicach.

Ten obraz powstawał właściwie takimi partiami.
- Jak każde niemalże jego dzieło.

Tak, ale twarze były malowane prawie na końcu.

- I to jest taka zasada u niego. Rzeczywiście, najpierw komponował sobie jakiś taki schemat tego obrazu, bo zresztą znany mniejszy szkic Konstytucji 3 Maja jest w Muzeum Narodowym w Warszawie. Tam dokonuje pewnej takiej kompozycji, rozmieszczenia postaci, ułożenia planów i dopiero później stopniowo je zagęszcza.

Kiedy już tworzy dane dzieło, to zaczyna od rozrysowania linii, od rysunku. Następnie od wprowadzenia szat tła, nazwijmy to takiej perspektywy powietrznej. Choć patrząc na pozostałe jego dzieła, to takich aż wielkich planów tam nie ma, no ale niemniej stara się to stopniowo zapełniać i rzeczywiście te twarze są właściwie takim ostatecznym akcentem malarskim.

I co mamy na tym obrazie, bo to nie jest takie dokładne oddanie, jak gdyby fotografia danego wydarzenia.
- Zupełnie nie jest to oddanie, ponieważ cały akt podpisania Konstytucji miał miejsce w sali senackiej, natomiast tutaj Matejko stworzył pewną narrację. I to jest rzecz u niego dość powszechna, bo jeżeli spojrzymy na wszystkie jego obrazy, to ja często myślę, że te obrazy są świetnymi kadrami wręcz filmowymi.

To jest tak, jakbyśmy zatrzymali pewien fragment dobrego filmu i nawet myślę, że w wielu polskich filmach te obrazy Matejki się przewijają. Choćby w Bitwie pod Grunwaldem, gdzie niewątpliwie ta kolorystyka, ta sceneria, ujęcia niektóre nawet planów filmowych są dosłownie wzięte wprost niemalże z fragmentów obrazu Matejki. To jest też taka właśnie specyficzna narracja, że jest to pewien pochód, bo mamy pochód posłów, którzy wychodzą z Zamku Królewskiego, idą do katedry Świętego Jana Chrzciciela w Warszawie.

I oczywiście takim głównym akcentem tego obrazu jest postać Marszałka Sejmu Wielkiego Stanisława Małachowskiego, która jest też ciekawa, bo jest on niesiony przez dwie postaci, mianowicie niesie go poseł ziemi krakowskiej Aleksander Linowski i ziemi poznańskiej Ignacy Zakrzewski. To nie jest też bez znaczenia, że te postaci go niosą, bo to są najważniejsze osoby. I tutaj też Matejko dokonuje takiej pewnej narracji, pewnej opowieści, bo pokazuje też postaci, które się gdzieś tam w tej całej scenerii ukazują.

Widzimy w tle na przykład Tadeusza Kościuszkę ze sztandarem Obojga Narodów. Kościuszkę, który zresztą jest ranny, a on w rzeczywistości dopiero ma być rany, kilka lat później, bo w 1794 roku podczas bitwy pod Maciejowicami. Wreszcie mamy tutaj również postać króla, która jest ukazana w stroju koronacyjnym. Król wchodzi do katedry w stroju koronacyjnym i to jest totalne nieporozumienie, bo z jakiej racji on ma być w takim stroju?

Tutaj mamy taki szereg różnego rodzaju rozbieżności. Jedną z postaci, która też wita na schodach króla, jest Jan Dekert, czyli wówczas już nieżyjący burmistrz miasta stołecznego Warszawy, których jest chyba tylko i wyłącznie takim elementem, a właściwie pewną postacią, która ma pokazywać, że sama konstytucja również bierze pod uwagę prawa miast i to jest taka symboliczna postać.

Tutaj pokazanych postaci jest co niemiara, bo mamy również ujęcia Józefa Poniatowskiego, który jest wówczas dowódcą garnizonu warszawskiego. Jest taka bardzo istotna scena, która rozgrywa się w dolnej części tego obrazu, bo rzeczywiście całe dzieło składa się z takich kilku drobnych ognisk malarskich.

Jedna z takich scen jest na dole, gdzie poseł ziemi kaliskiej Jan Suchorzewski, on był przeciwnikiem Konstytucji, on chce zamordować swojego syna, ze względu na to, że nawet kiedy ten sam akt podpisania odbywał się w sali senackiej, stwierdził, że jeżeli ta konstytucja zostanie podpisana, to nie chciałby, żeby jego syn żył w takim kraju. W związku z tym jest tu symboliczna scena, kiedy za rękę go łapie ówczesny poseł inflancki Stanisław Kublicki, który z kolei był zwolennikiem strony reformatorskiej.

Tu jest jeszcze taka fajna scena, że temu właśnie Suchorzewskiemu wysypują się karty. Te karty są też symboliczne, bo one mają być jakby takim symbolem przekupstwa. Ponieważ Suchorzewski bardzo kiepsko grał w karty, ale rzeczywiście w tym czasie wygrywał duże sumy, prawdopodobnie był to właśnie sposób przekupstwa jego i tu w taki fajny sposób pokazuje to właśnie Matejko.

Mógł spokojnie pominąć postać Stanisława Augusta Poniatowskiego, bo przecież nie uczestniczył w tym pochodzie.

- Nie uczestniczył i król podobno też wchodził zupełnie innym wejściem do kościoła. W związku z tym nie musiał być pokazany.

Jednak jest pokazany, czyli to jest pewnego rodzaju felieton na temat?
- Myślę, że jest to felieton, a może jest to pokazanie świadome tej rozgrywki, która się działa i o to tu chodzi. Tam jest bardzo dużo postaci i każda postać jest w jakiś sposób naznaczona, bo przecież jest też osoba Andrzeja Zamoyskiego, który jest uznawany za takiego autora kodyfikacji prawa i rzeczywiście jest postacią bardzo istotną, znaczącą też w tym przedstawieniu.

Podobno wypożyczono Matejce stroje, które mógł kopiować.
- To zawsze robiono, tylko on miał cały taki zbiór różnego rodzaju, nazwijmy to „gadżetów malarskich”, a może rekwizytów malarskich. Tak jak dziś studenci Akademii Sztuk Pięknych się uczą, kiedy ustawia im się tak zwane martwe natury, lub różnego rodzaju inne przedmioty, to malują również elementy ciała, a więc to jest bardzo istotne w nauce.

I tutaj Matejko też miał takie właśnie różnego rodzaju przybory malarskie, rekwizyty, które mu służyły do takiego tworzenia tych scen, ale to nie tylko on. Patrząc wówczas na tych malarzy końca XIX wieku, czy początku XX wieku, to w tych pracowniach wielu artystów no choćby Brandta, Alfreda Wierusza-Kowalskiego, to na zdjęciach widać wyraźnie, że tam jest ogromna ilość różnego rodzaju strojów. Pojawiają się też siodła, które gdzieś są umieszczone w różnych miejscach, po to, żeby często w tych światłach malowano daną postać, ubraną w konkretny mundur. I tak to mniej więcej u Matejki też wyglądało.

Czy to było oczywiste, że skoro Matejko był takim detalistą, perfekcjonistą, że udostępnił nieskończony obraz publiczności?
- Myślę, że to była taka wyjątkowa sytuacja, bo zapewne nie czuł się sam dobrze ze względu, tak jak mówiliśmy, był on rzeczywiście perfekcjonistą i w związku z tym pokazanie obrazu nie do końca ukończonego mogło być dla niego pewnym dyskomfortem. I dlatego jest tylko tak krótki czas pokazania tego obrazu i szybciutko, że tak powiem, obraz został zabrany, po to, żeby został dokończony.

Jak ten obraz został przyjęty i odebrany?
- Nie do końca wiemy, ale myślę, że został dość dobrze przyjęty. Jak wszystkie dzieła Matejki, bo patrząc na ówczesne czasy, to Matejko był taką osobą bardzo istotną w sztuce. To była pewna wyrocznia, to niemalże postać, która była nie do ruszenia. Przecież jak Matejko wchodził do szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie jako dyrektor, to panował tam taki strach, że wchodzi mistrz. Był on niewątpliwie postacią bardzo istotną i wszystkie jego obrazy były dobrze przyjęte. Był takim guru wielu artystów.

Zobacz także

Obrazy, rzeźby, grafiki, rysunki
- to wszystko można nie tylko oglądać
...można dzieł "słuchać i je poczuć".

Można czerpać prawdziwą przyjemność
z obcowania ze sztuką.
Nie trzeba się bać.


„Spotkania ze sztuką”
w każdy poniedziałek
w audycji „PiK-togramy”
ok. godz. 11.20
zaprasza

Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę